DEGUSTOWANIE BUKIETU AROMATÓW SMARÓW WARSZTATOWYCH
Piękno nas otacza - trzeba tylko chciec je zobaczyć. Takie wrażenie naszło mnie po lekturze korespondencji Tadeusza Lisa.
Nie uprzedajmy faktów - Tadeusz Was nakierowuje, podążajcie za nim. Macie okazję przetestować Wasze gusty.
Próbki klasy fotografii Agaty Trzaski (Agatę znacie ją z opisów damskich rejsów - zamieszczanych w SSI.) - poniżej.
Ciekwym Waszych opinii.
Agatę pozdrawiam, Tadeuszowi dziękuję.
O transmisji napędu mechanicznego jachtu - innym razem. To też będzie poezja.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________________________________
Zacznijmy od naturalnego stwierdzenia pasjonata-inżyniera: czyż może być coś bardziej rozkosznego niż studiowanie rysunków konstrukcyjnych egzotycznych napędów, degustowanie zapachu smarów warsztatowych złamanych subtelną nutą otuliny spawalniczej lub kojącego uszy śpiewu ostrzonego narzędzia, który oznacza, że za chwilę wrócimy do pracy?
Odpowiedź jest oczywista – nie.
A jednak…
Czuję się zachwycony i zniewolony pięknem sztuk wyzwolonych uprawianych ręką, okiem i duszą członkini naszego klanu – Agi Trzaski. Zacznijcie tutaj:
http://www.kropleswiatla.pl/about-2/
gdzie przyjrzycie się bliżej Autorce, która pisze: Potem wypłynęłam raz jachtem w morze i zostawiłam tam serce. Trudno się żyje bez serca. Agata chłonie świat w sześciu niesprzecznych wymiarach. Pisząc tę recenzję zastanawiałem się, którą miniaturę wskazałbym jako ulubioną – zbyt trudne pytanie. Lubię w porannym półmroku sali konferencyjnej zaczynać od tego: http://www.kropleswiatla.pl/furteventura-cofete/
Serce krzepią mi takie fragmenty jak ten:
Od dnia przyjazdu padało na okrągło. Uśmiechy kapały z każdego dachu domu, którego próg przekroczyłam, zalewał deszcz powitalnych rąk i burza rytuałów, na dwa lub (polskie) trzy policzki (…) Nikogo tu nie znałam, ale serdeczność jaką sobie Polonusi okazywali i mnie czule obejmowała. No i objęła, skutecznie. Na tej suchej, wulkanicznej ziemi, na której nic, bez sztucznego nawadniania rosnąć nie chce, rozwijają się i kwitną dobrosąsiedztwo i ludzkie przyjaźnie. Serdeczne kontakty Polaków na obczyźnie? Czy Polacy się zmieniają, czy to miejsce jest niezwykłe? Może to słońce sprawia, że napięcie mięśniowe puszcza, usta rozchylają się w uśmiechu, a spięty na co dzień w innych krajach kark, tam rozluźnia się po kilku serdecznych uściskach.
W pisaniu Agaty nie ma ani śladu sporu o podmiot liryczny, który trawił trzewia romantyków i symbolistów. U Autorki wszystko jest w niezafałszowanej pierwszej osobie – gdy pisze o śladach stóp na piasku plaży ona tam jest – i Ty Czytelniku też.
Pisarstwo Agaty jest na wskroś nowoczesne - w najlepszym tego słowa znaczeniu. Mam jednak pewien kłopot z jego zakwalifikowaniem. Myślę, że najbliżej byłoby Jej do postmodernizmu w stylu Prousta, Faulknera, Ezry Pound lub Thomasa Eliota – z charakterystycznym eklektyzmem (mieszaniem kultury wysokiej i popularnej), intertekstualnością, ludycznością i traktowaniem pisania jako zabawy z odbiorcą.
Chociaż może to porównanie do korzeni nie jest najszczęśliwsze – Agata steruje jednak kursem bliższym magicznemu realizmowi gdzie na horyzoncie świeci mocno latarnia Gabriela Garcii Marqueza.
Ale z drugiej strony - jeżeli pochylicie się uważniej nad tekstami zobaczycie pod warstewką słownego werniksu głębię wypracowanej piórem harmonii, do której nawoływał klasycyzujący Miłosz pytając retorycznie (Lektury):
Zapytałeś mnie, jaka korzyść z Ewangelii czytanej po grecku.
Odpowiem, że przystoi, abyśmy prowadzili
Palcem wzdłuż liter trwalszych niż kute w kamieniu,
Jak też abyśmy, z wolna wymawiając głoski,
Poznawali prawdziwe dostojeństwo mowy.
Tak należy czytać Agatę. Ale - gdy nasyciliście mózg dopuście do głosu herbertowskie książęta zmysłów. Agata równie biegle jak słowem posługują się fotografią. Popatrzcie na krajobrazy (nie tutaj – ale w oryginale w dobre rozdzielczości):
.
.

Agata fotografuje morze i krajobrazy, tak jak my fotografujemy kobiety – z miłością i czułością. Idzie stale własną drogą – nieskończenie daleka od paskudztwa słit foci. Zwróćcie uwagę, jak w portrecie nie boi się używać ani ostro rysującego teleobiektywu, ani w krajobrazach rybiego oka z technikami przeniesiesionymi 1:1 z makrofotografii (która Jej zresztą świetnie wychodzi)
Wygląda na to, że Agata ma sobie z lekka za nic konwencję akademików. To jest dla mnie ten właśnie uwodzący hiperrealizm magiczny w którym zapach słonej wody miesza się z kroplami światła będącymi lekarstwem do oczu chorujących na sztuczność obrazów.

Zatem dwa apele:
Drodzy Członkowie Klanu SSI – zanurzcie się niespiesznie w Krople Światła w jesienny wieczór http://www.kropleswiatla.pl/
Droga AT – pisz dla nas na SSI !
Pozdrawiam.
T.L.
-------------------------------------------------
PS. Wszystkie zdjęcia zamieszczone bez zgody i wiedzy Autorki
Komentarze
pozdrawiam, zapraszam Agata Trzaska z dnia: 2014-11-26 07:44:00