DŁUBANKI NAD DŁUBANKAMI
Mariusz Wiącek pisze, że już raz udało mu się mnie rozbawić. Fakt - uśmiechnąłem się, ale to miało oznaczać mój zachwyt nie tylko nad oryginalnoscią pomysły, ale i uznaniem dla pracowitości i praworęcznosci realizatora. Tak jest i tym razem. Mariusz przedstawia mistrza dłubania w drewnie - Kazimierza Bąka. Takich ludzi podziwiam. Nie wymądrzają się, nie dłubią w nosie, nie pouczają w internecie, ale wytrwale robią swoje. Tu macie przykład autentycznego człowieka czynu. Tak prawdę mówiąc nie bardzo mam wyobrazenie technologii tego dłubania
I tak sobie myślę, że taką enorme pirogę warto by wystawić na targach WIATR iWODA. Nie komercyjnie, ale dla uatrakcyjnienia targów. Polak potrafi lepiej niż Wikingowie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-------------------------------------------
Don Jorge,
Kiedyś podobno Cię rozbawiłem tratwą z trzciny z końca lat 80. Tym razem chcę przedstawić Kazimierza Bąka żeglarza, ale bardziej wodniaka, kajakarza, który ma niesamowitą pasję. Robi dłubanki z jednego pnia nadwiślańskiej topoli. Mieszka miejscowości Górki tuż przy Wiśle i jest osobą pozytywnie zakręconą. Wykonał kilka dłubanek, a jedna ma blisko 15 m i jest według niego najdłuższą tego typu łajbą w tej części Europy. Ja też pływałem tym „urządzenien” i nie jest to łatwa sztuka.

Wykonanie jednej to jest około roku czasu. J
achty w zasadzie może budować każdy. A czy każdy może zrobić dłubankę? Dłubanka wykonana jest z jednego pnia nadwiślańskiej topoli. Praca przy niej trwały pół roku. Metodami „staro – nowoczesnymi” to znaczy do nacinania w poprzek używał Kazimierz piły motorowej. Zaś do „wydłubywania z niej fragmentów drewna” używał już tradycyjnych narzędzi takiej jak ciosło proste, do tego ośnik, różnego rodzaju dłuta. Wykonanie jednej łodzi zajmuje mu około pół roku. Druga dłubanka jaką wykonał ma 15 metrów długości i jest zdaniem jej budowniczego najdłuższą w tej części Europy. Czółna pływają po Otałęży, Wiśle i Wisłoce, a ja wiem od Kazimierza że próbowane były także na Dunajcu.
.
.
.
Pasja u niego wzięła się z tego że znalazł starą dłubankę i ją odrestaurował. We flotylli ma już trzy takie „pływadła”. Pływa się na tym ciężko i bez sternika ani rusz. Kazimierz i z dłubankami zawsze jest na otwarciu imprez klubu "Orkan" w Mielcu. Można się z nim umówić i chętnie przyjedzie na uświetnienie jakiś imprez kajakowych, wodniackich. Zapewniam was że warto się na tej dłubance przepłynąć.

Dłubanki Kazimierza obecne są na imprezach wodniackich wzbudzając niekłamany zachwyt.
Mariusz Wiącek
Port Otałęż
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu