TARCZYŃSCY JUŻ NA ŚRÓDZIEMNYM
Przepraszam, że przypomnę kim są państwo Iwona i Marek Tarczyńscy. To dlatego, że do SSI nadal przybywają nowi. Niektórzy się, meldują, inni zaczynają jako Skrytoczytacze. No więc Iwona i Marek to warszawiacy, łódkę mają niewielką, która normalnie stacjonuje na Zalewie Zegrzyńskim. Przeglądając stare newsy SSI (korzystając z okienka na lewym marginesie ) znajdziecie komplet informacji ile i jakich nagród za swoje morskie żeglowanie już otrzymali.
Ostatnio pożeglowali na Islandię i kiedy już zamawiałem bukiet kwiatów, aby powitać ich w Górkach - oni zrobili unik i już są w porcie Sete na Śródziemnym.
Niesamowici !
Skromnisie !
SAJ pęka z dumy.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
----------------------------
Drogi Jurku!
24.09.2015 r. zakończyliśmy ostatni odcinek naszego rejsu w ramach programu Nurtem Schengen . Żeglowaliśmy z Zatoki Biskajskiej na Morze Śródziemne przez Kanał Południowy i stanęliśmy w porcie Sete.
Kanał Południowy skraca trzykrotnie drogę od Brestu na śródziemnomorskie wybrzeże Francji (to nie znaczy - czas) w stosunku do trasy wokół Półwyspu Pirenejskiego przez Gibraltar. To nas najbardziej skusiło do wyboru tej drogi. Jako akwen żeglarski, w naszej opinii, kanał nie przedstawia wielkiej wartości. Jest nudny, płytki i uciążliwy, ze względu na 118 śluz, często zapchanych barkami. Natomiast jako trasa turystyczna jest interesujący z powodu niepowtarzalnych krajobrazów Akwitanii, Langwedocji - Roussillon, jak i miast pełnych zabytków, takich m. innymi jak Bordeaux, Agen, Tuluza, Carcassonne, Beziers.
Najmilej wspominamy trasę od portu Royan na Biskajach do porciku Pauillac na rozlewisku Girondy. Pokonywaliśmy ją pod żaglami, na przypływie, osiągając 8 w, przy sile wiatru 3B (baksztag).Ten przypływ to wspaniały żywioł, decydujący o atrakcyjności portów i przystani na odcinku do Bordeaux. Szliśmy południowym brzegiem rozlewiska, znakomicie oznakowanym torem żeglugowym. W Pauillac położyliśmy maszt i dalej terkotaliśmy na silniku, korzystając także z pływów, aż do pierwszej śluzy Kanału Garonne, Castel en Dothe. Od tego miejsca ok. 440 km ciągnął nas tylko silnik, z dopuszczalną na kanale prędkością 8 km/godz.
W Tuluzie z Kanału Garonny weszliśmy na Kanał du Midi, na którym komory śluzowe mają kulisty kształt i płynęliśmy wciąż pod górę, aż do śluzy Mediterrance na 57 km tego kanału, od której rozpoczęło się opadanie do poziomu Morza Śródziemnego. W programie Nurtem Schengen dotychczas przeszliśmy blisko 1000 śluz, ale tu po raz pierwszy zetknęliśmy się z kulistymi komorami w śluzach, które wcześniej spotykaliśmy tylko jako „nawrotki”.
Na kanale dominują setkami wynajmowane motorówki i barki, różnej wielkości i odmian. Jachtów żaglowych pływa mało – głównie Brytyjczycy, wracający na Wyspy z Morza Śródziemnego. W dół z nami szły tylko 3 jachty żaglowe, 2 francuskie i 1 angielski. Natomiast sporo jest jachtów żaglowych, ustawionych na kanale do zimowania, często już okradzionych i zdewastowanych. Teoretycznie po kanale mogą pływać jednostki o zanurzeniu 1,50 m. Praktycznie jednak jest b. wiele wypłyceń, na szczęście mulistych (puchowych). Mimo to kil naszej łódki wygląda pewnie jak lemiesz po jesiennych orkach.
Trasę kanału pokonaliśmy w ciągu 12 dni. Czas płynięcia limitowała praca śluz: 9.00-19.00, z godzinną przerwą 12.30-13.30. Temperatura wynosiła w dzień 25-270C. Koszt winiety dla naszej łódki na 1 miesiąc = 96 E (8 mx12). Postoje na kanale bezpłatne, natomiast płatny prąd i woda. Śluzy na Kanale Garonny automatyczne, a na du Midi obsługiwane przez operatorów.
W Sete za przezimowanie naszej łódki na wodzie w okresie 01.10 – 31.03 zażądano 856 E i dodatkowo 520 E za miesiące 04 i 05. To cena wyższa niż koszt przewozu łódki do kraju. Jutro popłyniemy po portu Frontignan Plage i jeśli tam nie opuszczą ceny – decydujemy się stamtąd przywieźć łódkę do Warszawy, a w przyszłym roku wywieźć ją na Adriatyk.
Dziękujemy Tobie, Jurku i Czytelnikom SSI za cenne uwagi i słowa wsparcia, które dodawały nam ducha w najtrudniejszych momentach (zwłaszcza Panu Tadeuszowi Lisowi).
Serdecznie pozdrawiamy.
Iwona i Marek.

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu