BRAT - BLIŹNIAK ZBIGNIEWA BOŃKA
Zacznę od prezentacji Autora korespondencji. Eugeniusz Ziółkowski to przed laty przebojowy regatowiec klas olimpijskich, obecnie stateczny, doświaczony cruisigowiec i armator jachtu. To on przed przeszło ćwierć wieku temu, podczas wspólnych rejsów morskich zrobił ze mnie liberała (nie libertyna!). Gienkowi marzy się uzdrowienie Związunia, podczas gdy mnie by tylko zadowoliło gdyby wreszcie Związunio stał się normalnym związkiem sportowym jak PZN, PZKol czy PZKaj i opiekował się regatowcami, a od "przyjemniaczków" po prostu się "odstosunkował". Dziś zamieszczam news o osławionym piśmie Związunia do zespołu ekspertów-marynarzy, którego to pisma kuriozalna treść obiegła już internet. Pomijając już nietakt i kłamliwość stwierdzeń - tekst ten odbieram osobiście jako oplucie mnie, jako jednego z owych ponoć niecnych "liberatorów". Co więcej - nieskromnie uważam, że o realiach przyjemnościowego żeglarstwa morskiego (co prawda przeważnie bałtyckiego) wiem więcej niż ów ponadczasowy Sekretarz Generalny Związunia. Związunio zespołowi ekspertów się przymila, a pod tym obłudnym płaszczykiem zapewnie chciałby do zespołu przeszwarcować swych członków.
Dla mnie PKBWM to zespół obiektywnych, fachowych ekspertów i nie ma w nim miejsca dla "lobbystów" !
Będzie mi miło gdyby reprinty tego newsa ukazały się w co odważniejszych czasopismach żeglarskich i portalach internetowych.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
---------------------------------------------
OSTATNI BASTION ANCIEN REGIME
Żeglarz, brat bliźniak Zbigniewa Bońka pilnie poszukiwany. Polski Związek Piłki Nożnej jeszcze do niedawna wydawał się organizacją odporną na jakiekolwiek pozytywne zmiany. Zbigniew Boniek - nowy Prezes PZPN uruchomił pierwszy kamień lawiny pozytywnych zmian. Proces naprawy jeszcze trochę potrwa, ale to już tylko kwestia czasu.
My żeglarze nie mamy takiego szczęścia. Środowisko nie może wygenerować Bońka żeglarza. Zmiany ustrojowe, kolejne rządy nie mogą sobie poradzić z Polskim Związkiem Żeglarskim. Ostatni bastion starego systemu ma się dobrze. Systemu, który ilością nakazów i zakazów zniewalał większość obywateli, od najmłodszych lat. Człowiek przechodząc przez ulicę kulił się w sobie licząc ile to przekroczył przepisów.
Dopasowując się do reguł tamtego systemu, PZŻ stworzył rozbudowany system szkolenia i stopni żeglarskich. Głuchy i ślepy na graniczący z nami świat krajów o wielowiekowej tradycji morskiej, nie wzorował się na sprawdzonych zasadach uprawiania żeglarstwa. Tworzył własne zasady żeglowania wpisujące się w polityczną doktrynę ograniczającą swobody jednostki. Straszył na prawo i lewo zagrożeniami wynikającymi z uprawiania żeglarstwa, lekceważąc statystyki mówiące o tym, żeglarstwo uprawiane według polskich zasad wcale nie było bardziej bezpieczne, wręcz przeciwnie.
Produktem ubocznym zasad szkolenia i hierarchii stopni były przywileje i profity wyszkolonych działaczy w postaci darmowych rejsów, honorariów za szkolenia, wynagrodzenia dla inspektorów nadzoru technicznego.
Wiatr historii wymusił zmiany. Przybyło wielu żeglarzy, dziesiątki tysięcy jachtów pływa po śródlądziu a kilkaset po morzu.
Na śródlądziu zniesiono obowiązek posiadania jakiegokolwiek patentu uprawniającego do prowadzenia jachtów do 7,5 metra długości. Hausboty do 13m długości i mocy silnika 75 KW nierozwijające prędkości poniżej 15km/h może prowadzić każdy dorosły bez patentu po krótkim przeszkoleniu.
Wbrew czarnym przepowiedniom PZŻ, statystyki wielu lat wykazały zmniejszenie ilości wypadków.
Wydawało się, że zdrowy rozsądek zwyciężył. Powstały szkoły żeglarskie szkolące dobrowolnie zgłaszających się adeptów w zakresie niezbędnym do bezpiecznego żeglowania. Wśród żeglarzy systematycznie rośnie poczucie odpowiedzialności za swoje decyzje i właściwa ocena swoich umiejętności.
W 2012 roku z mocy ustawy powołano Państwową Komisję Badania Wypadków Morskich. Organ działający przy ministerstwie właściwym dla gospodarki morskiej, obecnie Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
Skład Komisji to wysokiej klasy profesjonaliści. Szczegółowo analizują wypadki morskie, ustalają przyczyny i wydają zalecenia. Komisja dla właściwej oceny zdarzenia może dokooptować do zespołu ekspertów.
I tu zaczyna się problem. Wypadki z udziałem jachtów z powodu specyficznego rodzaju napędu, innego rodzaju uprawnień, innej terminologii wymagają udziału w zespole ekspertów o dużej wiedzy i doświadczeniu żeglarskim.
Na oficjalnej stronie PKBWM znalazłem nazwiska trzech ekspertów z zakresu żeglarstwa i małych jednostek pływających. Carlson Piotr – nawigacja elektroniczna, żeglarstwo; Knobloch-Sieradzka Sonia - żeglarstwo, regulacje prawne w żeglarstwie; Wojtyra Rafał – budowa i wyposażenie małych jednostek pływających.
Moim skromnym zdaniem część zaleceń Komisji dotyczących wypadków na jachtach zbyt dużą wiarę pokłada w kolejnym dokumencie, lub rozszerzeniu zakresu szkolenia.
Moją opinię potwierdzają odpowiedzi na zalecenia Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego, PRS czy SAR. Wskazują oni na istnienie już w większości, wystarczającej ilość regulacji prawnych, a za główną przyczynę wypadków wskazują czynnik ludzki – niewłaściwe, lekceważące dobrą praktykę i przepisy, zachowanie członków załogi.
Wyjątek stanowią odpowiedzi na zalecenia, sformułowane przez Polski Związek Żeglarski. Działacze i władze PZŻ zwietrzyli swoją szansę. Za wypadki morskie z udziałem jachtów obwiniają "Liberalizatorów" odpowiedzialnych za dostosowanie przepisów do standardów europejskich i światowych.
Wyciągają jak trupa z szafy, stosowany wielokrotnie, nieprawdziwy argument, że bez powrotu do starych zasad stopni i szkolenia, każdy żeglarz niechybnie zginie. Kolejny raz próbują zaklinać rzeczywistość, udają ślepych i nieświadomych zasad uprawiania żeglarstwa w Szwecji, Holandii, Wielkiej Brytanii i innych krajach morskich. Przedstawiając katastroficzne wizje, działają wbrew faktom i opiniom środowiska, które z nazwy powinni reprezentować.
Do tego czynią to w sposób obrzydliwy, służalczy, zwrotami ociekającymi wazeliną, a wszystko po to, aby stare wróciło.
Poniżej cytaty z odpowiedzi PZŻ na zalecenia PKBWM z raportu końcowego WIM 22/13 – jacht motorowy Miss Alicja
Wazelina:
„Polski Związek Żeglarski jest niezmiernie wdzięczny kierowanej przez Pana Przewodniczącego PKBWM za wnikliwe analizowanie wypadków żeglarskich szczególnie pod kątem obowiązujących przepisów, które pod wpływem tzw. „liberalizacji" pozostawiają wiele do życzenia.”
Niby prawdy oczywiste:
„Liberalizatorzy" zdają się nie pamiętać, że zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom (nie wyłączając żeglarzy) jest konstytucyjnym obowiązkiem naszego państwa – Rzeczpospolitej Polskiej (Art. 5 Konstytucji RP).
Niestety żeglarstwo nie jest sportem łatwym, przyjemnym i bezpiecznym, który „uprawiać każdy może”
Żeglarstwo, o czym nasi ustawodawcy zbyt często zapominają, należy do wąskiej grupy sportów uprawianych w środowisku, które nie jest środowiskiem naturalnym dla człowieka. Człowiek aby mógł w tym środowisku żyć i uprawiać żeglarstwo musi posiadać bezpieczną łódź (jacht) i wymagane przez środowisko i żeglarstwo kwalifikacje. Bez tego zginie."
Jeszcze więcej wazeliny:
"Dlatego tak wysoko oceniamy wydane dotychczas cztery „Raporty końcowe" dotyczące wypadków żeglarskich………… Jeszcze raz dziękujemy „za już" i oczekujemy na następne. raporty końcowe. Ponawiamy także chęć nawiązania bliższej współpracy z Pana Komisją. Sekretarz Generalny Polskiego Związku Żeglarskiego ( -) Zbigniew Stosio"
.
To by było tyle na dziś.
Pozdrawiam Żeglarzy, czyli Krewnych i Znajomych SSI
Eugeniusz Ziółkowski
Komentarze
Potrzebny tekst Andrzej Colonel Remiszewski z dnia: 2016-11-27 11:31:00
oto rzeczywiste cele Ryszard Kamiński z dnia: 2016-11-27 12:57:00
tylko bez pomnażania przepisów ! Marek Tarczyński z dnia: 2016-11-28 07:18:00
kiedy runie ostatni bastion betonu ? Tom Daszkiewicz z dnia: 2016-11-28 11:22:00
o wstydliwej kolaboracji Tadeusz Biały z dnia: 2016-11-28 20:40:00