DLACZEGO COLIN-ARCHERY NADAL INSPIRUJĄ ?
Tytułowe Colin-Archery potraktujcie jako umowne wywołanie tematu wielkiej rodziny podobnych do siebie jednostek. Dlaczego o nich nie zapomniano? Akurat ja (subiektywnie) uzasadniam ich ponadczasowość... rodowodem. Nie są wytworem mody, zapatrzeniem się w wygody, czy regatowe formuły pomiarowe. Powstały jako rezultat wielowiekowych doświadczeń żeglowania
relatywnie małymi jednostkami po oceanach i groźnych morzach.
Początkowo nawet bez silników pomocniczych. Znamy je jako jednostki dzielne w sztormach, stabilne kursowo, wyważone statecznościowo, konstrukcyjnie mocne i nie bojące się "przytarć" o dno.
Nic dziwnego, że stały sie obiektem zainteresowania Moniki Matis - kobiety umiejące odróżniać cechy istotne od ... modnych :-)))
Dziękuję !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
--------------------------------------------------
.
Drogi Jurku,
Kajałam się na początku roku, że nie piszę i obiecywałam poprawę. I pewnie wszyscy myślą, że nici z tej poprawy, bo znowu mnie nie widać w Twoim okienku... Ale śpieszę donieść (i uspokoić) że to tylko zbieg okoliczności - nowa praca mnie trochę za bardzo pochłonęła. Jednak już przygotowałam serię dwóch-trzech artykułów (póki nie skończę, nie wiem, na ile części podzielę...) dla SSI, czekam z nimi tylko na powrót do domu (już jutro!) aby uzupełnić o pewne detale których nie jestem w stanie znaleźć w sieci. Jak widać więc pamiętam o swoim zobowiązaniu poprawy!
Dzisiaj jednak chciałam przedstawić Wam (na zaostrzenie apetytu :) ) historię trzech, a w zasadzie 4 jachtów. Wszystkich mniej lub bardziej związanych z moim własnym jachtem, "Sea Witch".
Pierwszy z nich to oczywiście doskonale znany ERIC projektu W. Atkina z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Zaprojektowany na liniach bardzo dzielnych jednostek ratowniczych z Norwegii projektu Colin-Archera, z nowocześnie przygotowanym takielunkiem - okazał się popularną jednostką. I został rozsławiony rejsem Vito Dumasa wokół trzech przylądków. Plany tego jachtu można wciąż kupić :)
/
,
Teraz, po latach, najbardziej chyba znanym egzemplarzem tego projektu jest Suhaili sir Robina Knox-Johnsona, na której ten stał się, blisko 50 lat temu, pierwszym żeglarzem który opłynął świat samotnie i nonstop. "Suhaili" jest wersją ERICa z bermudzkim ożaglowaniem.

Dokonania "Suhaili" przekonały w 1969 roku Larry'ego Kendalla, że taki jacht, zrobiony z laminatu, będzie idealnym jachtem do długiej włóczęgi. Laminatu, bo para przyjaciół była też zainteresowana i uznali, że zrobienie jachtów wg wspólnego projektu z laminatu oszczędzi im trochę pieniędzy. Kendall skontaktował się z konstruktorem Williamem Crealockiem - i gdy ten stwierdził, że "może da się sprzedać z dziesięć mocno zbudowanych jachtów tego rodzaju" zdecydowali się podjąć wyzwanie. Kendall 32 powstały z tego pomysłu, z identycznymi liniami jak ERIC, nie był jednak sukcesem i firma zbankrutowała dwa lata pózniej. Formy jachtu zostały jednak kupione w 1971 przez Snyder Vicka i wykończeniu trzech Kendalli dla klientów Crealock przeprojektował nieco pokład i wnętrze, i tak powstała legenda - Westsail 32. Przez następne 10 lat istnienia firma zbudowała 830 jednostek, promując jednocześnie styl życia. Nigdy jednak nie osiągnęła sukcesu finansowego i w 1981, po kilku latach prób ratowania firmy - przestała istnieć.
.
Nie przestały istnieć Westsaile. Te pancernie zbudowane jachty nie mają opinii najszybszych, ale są zdecydowanie jednymi z lepszych (wciąż!) jachtów do długiej włóczęgi dostępnymi na rynku w tej wielkości.

/
.
Przez długi czas zastanawiałam się, jak to się stało, że jacht, który kupiłam (między innymi dlatego, że był tak zbliżony w liniach - jeszcze nie wiedziałam, że identyczny! - do "Suhaili") jest tak podobny do Westsaila 32, że mogę używać jego instrukcji. Było to wielką zagadką i przez lata zakładałam, że sprytna stocznia w południowej Anglii (Wiedźma została zbudowana w Weymouth w 1979 roku) skopiowała popularny jacht. Nie tłumaczyło to jednak stopnia wierności detali konstrukcji, jak również pewnych oczywistych różnic, jak kształt i wielkość pokładówki czy kształt i wielkość kokpitu lub układ wnętrza. O użyciu siatkobetonu zamiast laminatu nie wspominając.

Przez te lata szukałam każdego skrawka informacji na temat tych jachtów, próbując wyjaśnić tą zagadkę.
Wreszcie przez przypadek, dzięki mojemu projektowi popłynięcia (śladem moich poprzedników, sir Robina i Vito Dumasa, na takim samym jachcie) dookoła świata i związanym z tym problemom w przygotowaniach (potencjalnie konieczna wymiana masztu) - skontaktował się ze mną Steve Bean, sugerując poszukanie masztu z drugiej ręki. Nie byłoby w tej wiadomości nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że Steve wspomniał że posiada bardzo podobny jacht, Samson C-Mist 32. Zastrzygłam uszami, bo nigdy nie słyszałam o takim jachcie, a nazwa "Samson" jest mi znana - to nazwa kanadyjskiej stoczni i biura konstrukcyjnego, które w latach 70-tych i 80-tych budowały i projektowały siatkobetonowe jachty, chyba najbardziej dopracowane. Dzieło tej stoczni i biura jest nadal kontynuowane przez stocznię Hartley Boats w Nowej Zelandii, która przejęła zamykaną firmę i sprzedaje nadal plany, a także buduje na antypodach siatkobetonowe jednostki.

Po dyskusji ze Stevem okazało się, że ma on stare plany jachtu. Gdy je otrzymałam - tajemnica się wyjaśniła.
/
,
/
.
Samson C-Mist 32 był bowiem pierwotnie, jak udało mi się ustalić, siatkobetonową kopią Westsaila. I plany potwierdzają te drobne różnice pomiędzy Westsailem a moim jachtem co do centymetra. Takie pochodzenie tłumaczy też, jak plany takiej jednostki trafiły do stoczni w Weymouth - jako że Samson sprzedawał także plany do samodzielnej budowy.

W najbliższych miesiącach Wiedźma upodobni się do Westsaila 32 jeszcze bardziej. W planach jest bowiem odbudowanie pokładówki w większej, bardziej do tej jednostki podobnej formie, zmiana kokpitu na mniejszy (znów - jak w tej jednostce) i odbudowa wnętrza bardziej wg układu spotykanego na Westsailu - jako lepiej pasującej dla jednoosobowej żeglugi. Sporo pracy jeszcze przede mną, a gdy będzie skończona będzie nawet trudniej doszukać się prawdziwego pochodzenia tego jachtu.

Cieszę się, że udało mi się tą tajemnicę na czas rozwikłać.
--
Kind regards,
====================================================================================
Ilustracja do komentarza Colonela:
Komentarze
DOBRZE, ŻE MONIKA PISZE Andrzej Colonel Remiszewski z dnia: 2017-03-30 09:07:00
należy sprawdzać Monika Matis, z dnia: 2017-03-30 12:14:00