"BALAENA" TEŻ U CELU
I w taki to sposób Paweł Oska dobrowadził swój jacht do wrót Morza Sródziemnego.
W imieniu Czytelników SSI, a zwłaszcza tych, którzy marzą, organizują, przygotowują się do takiego rejsu.
Nie wątpię, że zarówno Paweł jak i Witold odpowiedzą na szczegółowe pytania zainteresowanych.
Oczywiście wszystkie drogi prowadzą przez SSI.
Za przekręcenie nazwy rzadkiego gatunku wieloryba - przepraszam.
Nazwy moich jachtów "Milagro" ludzie bardzo często czytali jako "Milargo".
Tyle że "Milagro" po hiszpańsku znaczy cud, a "Milargo" - mój długi. :-)
Pamiętajcie o kamizelkach !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
------------------------------------------------
Drogi Jerzy,
To jakby podsumowanie całej mini wyprawy BALAENY (nie Baleany jak piszesz w nagłówkach) z Polskiego wybrzeża Bałtyku na Morze Śródziemne. Piszę bowiem te słowa w mesie mojego jachtu zmierzającego do odległej o 45Mm hiszpańskiej Cartageny.
Morze Alboran przeczołgało nas ciut ostatniej doby po wyjściu z Ceuty wiatrem do ponad 40 węzłów i rozkołysem godnym lepszej sprawy. Dzięki temu jednak przelot dobowy wyniósł 160Mm a chwilowe prędkości 20 tonowego jachtu przy zjazdach z fali przekraczały 12 węzłów.
/
Korzystam z map elektronicznych NAVIONICS. Wyrazy wdzięczności - Don Jorge.
.
Poprzedni raporcik jak wiesz zakończył się na podejściu do Kadyksu, gdzie stanęliśmy na 12 godzin trochę determinowani pogodą i kierunkiem prądu w Cieśninie Gibraltarskiej. Intensywnie zwiedziliśmy te piękne miasto, łapczywie chłonąc klimat najstarszego hiszpańskiego portu i szukając zapachu prochu i atmosfery hiszpańsko - francuskiej floty stojącej tu w przeddzień bitwy pod Trafalgarem. Zaokrętowaliśmy naszego przyjaciela Kamila i w maksymalnej obsadzie 9 osób ruszyliśmy na wieczór do odległego o 70Mm Gibraltaru. Krótko po wyjściu z wysoką wodą prędkości jachtu przekroczyły 8 węzłów, by po kilku godzinach pod Cabo Trafalgar wyhamować łódkę do 2 węzłów. Taka to żegluga, raz daje raz zabiera. Moje wyliczenia co do samej cieśniny nie pozostawiały jednak wątpliwości i już niebawem jechaliśmy do przodu z prądem i prędkością dochodzącą do 9 węzłów. Te wyliczenia właśnie tu są bardzo istotne. Cała strategia pokonywania cieśniny polega na zgraniu czasu, prądu i kierunku wiatru aby żegluga była szybka i bezpieczna. W pewnych konkretnych sytuacjach i miejscach, szczególnie kiedy silny wiatr idzie przeciwko silnemu prądowi syzygijnemu, żegluga staje się powolna, niekomfortowa a w nawet niebezpieczna.
Armada pod Trafalgarem.
.
Nad ranem wchodzimy do 
 Gibraltaru i cumujemy w Queensquay Way Marina. Byłem tu poprzednio dwa razy 10 lat temu i bardzo mi się podobało. Świetna cena za nasz 13 metrowy jacht - 19 funtów brytyjskich, bliskość miasta oraz urok portowych knajpek w których serwują - UWAGA - zimną wódkę, zimne piwo i zimne białe wino które to na dodatek podają uśmiechnięte i jakże nie spocone (!) dziewczyny to tylko kilka argumentów za tą lokalizacją.
Gibraltar jest magiczny. Jest to miejsce inne niż inne, bardzo ciekawe pod każdym względem, dlatego stoimy tu całe dwa dni, realizując plan i spełniając marzenia od Słupów Heraklesa po cmentarz żołnierzy spod Trafalgaru. Ja jadę po Justynę do Malagi a część naszej ekipy wybiera się do mekki surferów - Tarify z zamiarem polatania na kite surfingu.
Morze Alboran.
.
Oczywiście odwiedzamy skałę, małpy, groty i tunele. Nasz kierowca i przewodnik dziwi się, że pytamy go o pomnik Generała Sikorskiego - do tej pory nikt go o to nie zapytał ...
Drugiego dnia na wieczór ruszamy do Ceuty - hiszpańskiej enklawy w Maroku. 4 godziny pięknej żeglugi półwiatrem i bajdewindem pod 6-7B i stajemy w marinie na afrykańskim brzegu. W mieście czuć oddech Afryki, niby europejskie, ale to już nie Europa. Szkoda, że nie mamy tygodnia aby tu zostać. Na jachcie gościmy polsko - hiszpańską rodzinę z dziećmi a wieczorem jemy wybitną kolację w typowo marokańskiej knajpie z typowo marokańskimi kuskusem z jagnięciną i wołowiną w miodzie. O dziwo podają także zimne piwo i świetne białe schłodzone wino. Szukam Drogi Jurku dla Ciebie tego o czym tak często piszesz - ciepłej wódki no i tych Twoich jakże często wspominanych spoconych kobiet. Jak do tej pory nie znalazłem ale może się słabo staram? Może w plastikowych kurortach? Te Jednak skrzętnie omijamy.
Małpy jeszcze są czyli kolonizatorów jeszcze nie wykurzono.
.
9 euro, czyli 40 złotych.
.
Rano po dwóch nocach w Ceucie ruszamy w kierunku Cartageny. Wiemy, że będzie mocno wiało ale kierunek dobry. Do przepłynięcia 250Mm.
Pisząc te słowa, jacht łagodnie buja się na baksztagowej fali a dziób niezmiennie wskazuje na główki tego hiszpańskiego portu.
A w porcie? Rutyna, Panie, rutyna... Znowu świetne tapas, mariscos, czy paella, niezmiennie zimne napoje, nasz piękne polskie kobiety jak zawsze czyste i eleganckie i te magiczne wieczory na południu Europy, gdzie niegdyś Fenicjanie, Rzymianie i Maurowie a teraz my. Z niezmiennym rutynowym nastawieniem na dobre żeglowanie i pozytywne podejście do wszelkich różnorodności, czego Tobie życzę.
Over and Out.
Paweł
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu