NIEZBĘDNIK ŻEGLARZA - ABC ŻEGLOWANIA
Pod newsem Agnieszki Schramm-Newth o instruktorach rozwija się dyskusja, a ja się Wam przyznam, że nijakich
kontaktów z instruktorami nie utrzymywałem - wolałem książki i praktyczne samokształcenie metoda "1000 prób i błędów".
Z wyraźną przewagą błędów.
I chyba nie jestem w takim upodobaniu odosobniony.
Bogdan Sobiło ocenia książeczkę (39 stron).
Dodam tylko - nie zapominajcie o kamizelkach !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
-----------------------------------
.
.
Kochany Don Jorge!
W czasie prowadzenia wakacyjnych kursów dla żeglarzy z Trójmiasta i okolic natrafiłem na ciekawy poradnik dla początkujących żeglarzy wydany przez Almapress.
Z lektury i analizy filmów wynika, że wydawnictwo trzyma poziom, a nieszczęsny Dziennik jachtowy imć M. Zawiszewskiego, to tylko „wypadek przy pracy”.
Żyj wiecznie!
Pozdrawiam już z Interioru
Bogdan
-----------------------------------------------
J. Turczynowicz,
Niezbędnik żeglarza. ABC żeglowania,
Oficyna Wydawnicza Alma-Press, Warszawa 2017,
ss. 39; ISBN 978-83-670-3; cena 35 zł;

Każdego roku kilka tysięcy Polaków w różnym wieku, rozmaitej profesji, o różnym wykształceniu i życiowym doświadczeniu postanawia zdobyć pierwsze szlify żeglarskie i zapisuje się na kurs żeglarski. Szkolenia organizowane przez kluby, prywatne firmy czy okręgowe związki żeglarskie trwają zwykle tydzień i dają adeptowi minimum wiedzy i umiejętności. Mimo zdania egzaminu zdecydowana większość „patentowanych żeglarzy” nie jest w stanie samodzielnie prowadzić jachtu po wodach śródlądowych. Jednym z problemów, z jakimi borykają się instruktorzy jest niewielki wybór podręczników. Namaszczony oficjalnie przez Komisję Szkolenia PZŻ Żeglarz jachtowy spółki Kolaszewski i Świdwiński powstał w połowie lat 80 ubiegłego i w dużym stopniu jest przestarzały. Zmieniła się technika żeglowania, sprzęt na którym pływamy, ale także mentalność i potrzeby kursantów, w większości ludzi młodych, którzy nie pamiętają czasów sprzed internetu. Licząca kilkaset stron „cegła”, mimo okraszenia kolorowymi rysunkami, samym swoim wyglądem zniechęca młodych żeglarzy. Z tego powody wielu instruktorów opracowuje własne materiały. O ile trafiają do obiegu, to zwykle z adnotacją „do użytku wewnętrznego”. A przecież zjeść ani wypić się teg nie da. Nową jakość na tym gruncie stanowi opracowanie Tomka Jakubowskiego, A właśnie, że będę żeglarzem, które zrecenzowałem już na potrzeby Zeszytów Żeglarskich [http://zeszytyzeglarskie.pl/?p=2625.]. Ze względu na nowatorskie podejście, bardzo komunikatywną narrację i obudowę multimedialną rzecz godna polecenia wszystkim początkującym żeglarzom.
W tym samym nurcie mieści się "Niezbędnik żeglarza" Jacka Turczynowicza. Autor unika określenia „podręcznik”, ale w rzeczywistości książka taką spełnia rolę. Jej adresatem są osoby zaczynające przygodę z żeglarstwem na pokładzie małego jachtu mieczowego na wodach śródlądowych. Poradnik wydany jest w formie kartonowego skoroszytu zszytego spiralnie. Bardzo ułatwi to korzystanie z niego. Zachęca także objętość – niespełna 40 stron. W książce nie ma ani słowa o budowie jachtu drewnianego, osławionym „dejwudzie”, różnicy między jolem a keczem, ożaglowaniem „guari” a „lugrowym długohalsowym”, czym w zamierzchłych czasach zamęczano nawet 12 letnie dzieciaki na kursach żeglarskich. Autor prezentuje praktyczne podejście, udziela jasnych wskazówek, pisze tylko o tym, co ma związek z bezpiecznym, dającym radość i satysfakcję żeglowaniem. Krótko omawia budowę jachtu, teorię żeglowania, technikę manewrowania na żaglach. Pewnym novum w tego tylu literaturze jest rozdział o żeglowaniu pod spinakerem i genakerem. Zwięzły tekst uzupełniają liczne rysunki i schematy. Poza nimi w wielu miejscach znajdują się kody QR, dzięki którym można obejrzeć kilkanaście filmików instruktarzowych. Każdy, kto zajmuje się uczeniem wie, że często jeden krótki pokaz może zastąpić setki słów. Jachtem użytym do prezentacji, określonym jako „prawdziwy jacht szkoleniowy” jest nie znana mi Delphia 16, mały jacht mieczowy.
Z kilku drobiazgów, które można skorygować, to uzupełnienie filmów komentarzem słownym. Napisy, ze względu na tło nie zawsze są czytelne. Doskonałym pomysłem jest tyczka z chorągiewką wskazującą kierunek wiatru, w pobliżu której jacht wykonuje manewry. Najpierw chyba trzeba omówić technikę sterowania, ostrzenie i odpadanie, a dopiero potem zająć się wykonywaniem zwrotów. Spotkałem już kursantów, którzy potrafią „klepać komendy” do zwrotu, ale nie umieją zmieniać kursu i manewrować żaglami. Za mało bezpieczne uważam przerzucanie ręką talii grota w czasie zwrotu przez rufę. Ani w tekście ani na filmie nie ma uwagi na temat przerzucenia foka podczas zwrotu przez rufę – przecież samo się nie zrobi!. Brak też podstawowych zasad postępowania po wywrotce jachtu. Instruktor prezentujący sposób wiązania tzw. „węzła ratowniczego” wydaje się być mańkutem. Chwała jednak Autorowi, za pokazanie najpierw sposobu wiązania w ręku, a dopiero potem na sobie. Węzeł określony jako „beczka” to nic innego, jak „podwójna ósemka”. Przy omawianiu stawania w dryf nie ma ani słowa o regulacji kąta dryfu przy pomocy miecza. Wszędzie pojawiają się raksy foka, chociaż współcześnie nawet małe jachty wyposażone są w roler. Wskazówki dotyczące unikania zderzeń może nie są w pełni precyzyjne, ale trafnie oddają istotę problemu „nadrzędną z zasad jest unikanie kolizji”. Na s. 22 w tekście przywołany jest rysunek 69, ale nie można go odnaleźć, bo rysunki nie są numerowane. Podczas odejścia od kei przy wietrze dopychającym (9.7), lepiej od razu założyć cumę dziobową na biegowo, a dopiero potem postawić żagle. I jeszcze mała rzecz o etykiecie: na pierwszym filmie warto przedstawić żeglarzy biorących udział w nagraniu.
Podsumowując "Niezbędnik żeglarza" to doskonała pomoc dla początkujących żeglarzy, zwłaszcza tych, którzy nie pływali pod okiem instruktora albo chcą odświeżyć wiedzę i umiejętności. Chociaż książeczka nie wyczerpuje (nomen omen) programu szkolenia na patent żeglarza jachtowego, będzie cenną pomocą tak dla kursantów, jak samouków. Ograniczając wykład do minimum zachęca do wyjścia na wodę i spróbowania sił. Gratulacje i uznanie należą się Autorowi i Wydawcy, za nowatorski pomysł i perfekcyjne wykonanie. Parafrazując współczesnego klasyka: Idźcie tą drogą!
Bogdan
Komentarze
"nie znany mi" Roman Tonia z dnia: 2017-08-30 17:06:00