SAM TO NAJWYŻEJ MOŻESZ SIĘ OGOLIĆ
Jerzy Bulik, mój przyjaciel od 1959 roku był żeglarzem i pionierem nurkowania swobodnego w Polsce. Jest profesorem nauk

niesłychanie ścisłych i wykłada na kanadyjskiej uczelni. W odróżnieniu ode  mnie – nie  ma brody, a tym samym codziennie

poddaje się barbarzyńskiemu zabiegowi golenia. To czynność długa, mozolna i codziennie praktykowana. Jerzy skraca sobie

czas  rozmyślaniem  - na przykład na socjologiczne, psychologiczne tematy. Rezultaty rozmyślań tworzą serial felietonów pod

tytułem „Rozmyślania przy goleniu”. Golący się profesor nauk prawdziwych, czyli tych do bólu ścisłych ma komfort rozważania

skutków psychologicznych różnych wydarzeń. To w odróżnieniu np. od takiego profesora socjologii, eksperta przesłań ekspozycji

muzealnych, czy spektakli teatralnych, który nie ma szansy na rozmyślania czy w bardzo niskich temperaturach, kiedy zamierają

ruchy Browna – ma jeszcze w pełni zastosowanie Prawo Ohma. Nie ta główka. No więc nasz Korespondent SSI chyba może

zapytać kto oprócz Gienka, Tadeusza, Tomasza, Andrzeja i mnie – wie jak ma na imię załogant mistrza Mateusza w klasie „Star”.

Uczeni analitycy twierdzą że w klasach załóg dwuosobowych to zasługę sternika wycenia się na 54%.

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

=======================================

Niedostrzegani współtwórcy sukcesów

Przyzwyczailiśmy się do tego, że osiągnięcia i sukcesy ludzi w wielu różnych dziedzinach przypisywane są jednej, czasami dwu, a wyjątkowo trzem osobom (taki jest np. „limit” w przypadku nagród Nobla). Przykłady można mnożyć w nieskończoność, ale skoro wspomniałem o nagrodach Nobla, to zacznę od nich. W roku 2015-ym nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki otrzymali Japończyk Takaaki Kajita i Kanadyjczyk Arthur B. McDonald (za odkrycia dotyczące cząstki elementarnej neutrino). Pierwsze słowa, jakie wypowiedział kanadyjski laureat były: „Ale mój zespół liczył blisko 200 osób !” Nobla z fizyki w 2017-ym roku otrzymali trzej uczeni Rainer Weiss, Barry C. Barish i Kip S. Thorne za „decydujący wkład w detektor LIGO i odkrycie fal grawitacyjnych”. Skrót LIGO oznacza tu “the Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory”, detektor fal grawitacyjnych, pracujący na zasadzie interferometrii laserowej. Jednak w projekcie LIGO zaangażowanych było wiele tysięcy naukowców z całego świata i każdy z nich przyczynił się w jakimś stopniu do tego odkrycia. Poważna ich część doczekała się jednak uznania ze strony Fundacji „Breakthrough”, która wyróżniła 1015 z nich i każdego obdarowała nagrodą pieniężną w wysokości 1000 dolarów. Nie mogę sobie tu odmówić przyjemności stwierdzenia, że wśród tych 1015-u znalazło się 9-u naukowców polskich.

Ja sam mam też swoje własne, chociaż bardzo skromniutkie, doświadczenie z tego zakresu. W połowie lat siedemdziesiątych, wraz z 6-ma kolegami z „mojego” Przemysłowego Instytutu Telekomunikacji w Warszawie stałem się laureatem konkursu „Mistrz Techniki” organizowanego przez „Życie Warszawy” i Naczelną Organizacją Techniczną. „Nasze” urządzenie, które zostało wyróżnione w tym konkursie, „Multi-standardowy Nadajnik Telewizyjny” składało się z 6-u głównych bloków i 6-u z nas odpowiadało za opracowanie poszczególnych bloków, siódmy kolega był kierownikiem i koordynatorem całości. Każdy z nas sześciu „kierowników bloków” realizował swoje zadanie w zespole kilku współpracowników, którym przewodził. Jednak oni „oczywiście” nie figurowali w tym wyróżnieniu.

Podobna sytuacja jak w nauce i technice ma miejsce w wielu innych dziedzinach ludzkiej działalności. Weźmy pod uwagę odkrycia geograficzne. Znamy wielkich żeglarzy, Krzysztofa Kolumba – jako odkrywcę Ameryki, Vasco da Gama – jako pierwszego, który opłynął Afrykę i dotarł drogą morską do Indii, a wreszcie Ferdynanda Magellana – jako pierwszego, który opłynął świat. Znamy wielkich podróżników podróżników lądowych, jak np. Livingstone’a i Stanley’a, którzy odkrywali wnętrze Afryki, Roberta F.Scotta i Roalda Amundsena – jako dwu niezależnych zdobywców bieguna południowego,Edmunda P. Hillary’ego i TenzingaNorgaya–jako pierwszych zdobywców Czomolungmy - Everestu, We wszystkich tych przypadkach znamy tylko jedno nazwisko, a przecież to co osiągnęli, było rezultatem wysiłków, poświęcenia i ofiarności wielu ludzi.

Nie inaczej wygląda sytuacja w drogim mojemu sercu żeglarstwie morskim (jako, że sam trochę żeglowałem), światowym i polskim. W roku 1965-ym polski jacht „Śmiały” pod dowództwem kapitana Bolesława Kowalskiego opłynął południową Amerykę ze wschodu (z Polski) na zachód (do Polski).W roku 1970-ym tenże sam jacht, z kapitanem Andrzejem Rościszewskim, jako pierwszy w historii, opłynął Islandię ze wschodu na zachód. Tak właśnie te wyczyny odnotowane są w annałach polskiego żeglarstwa morskiego. W obydwu rejsach załogi jachtów liczyły kilkanaście osób. Pozostaje tylko życzyć sobie, że nie pozostają one bezimienne, że gdzieś, w jakichś bardzo szczegółowych relacjach (zalegających w przysłowiowym kurzu jakieś zakątki internetu, do których rzadko ktoś zagląda) wymienione są ich nazwiska.

Jest jeszcze jedna grupa powszechnie obecnych i powszechnie niedostrzeganych współtwórców sukcesów. Są nimi żony, partnerki lub przyjaciółki ludzi, którzy dochodzą do wybitnych osiągnięć. Oczywiście ten układ tak samo pracuje w drugą stronę. Kobiety sukcesu bardzo często mają bardzo istotne wsparcia w swoich towarzyszach życia. W naszym ciągle dominowanym przez mężczyzn świecie znajduje to swój wyraz w powiedzeniu: „Za każdym sukcesem wielkiego mężczyzny stoi wyjątkowo mądra kobieta.” Wielu znanych, wybitnych mężczyzn potwierdzało tę tezę, a mi. prezydenci USA Ronald Reagan, Barak Obama oraz reżyserzy filmowi Alfred Hitchcock i Ang Lee.

W konkluzji: myślę, że ludzie. którzy dochodzą w swoim życiu do dużych sukcesów i osiągnięć, wyrastają ponad przeciętność nie jak iglice (może bardzo rzadko – w przypadku samotnych geniuszów), ale raczej jak piramidy (fakt - o różnej powierzchni podstawy), na których zajmują miejsce szczytowe.Myślę, że podziwiając i szanując ich powinniśmy pamiętać o tych, którzy tworzą tę piramidę.

Jerzy.

.

 

Komentarze
już wiem ! Adam Narloch z dnia: 2018-08-19 22:03:00
Nobilitowany często zapomina kto go wyniósł na szczyt Eugeniusz Ziółkowski z dnia: 2018-08-21 15:10:00