JEZIORO JEST, ALE NIECZYNNE
To miło, że SSI dociera tak daleko na południe Polski. News nietypowy bo dotyczy niewielkiego nowego

jeziora sztucznego, które obdarzane jest już naturalnym afektem miejscowych żeglarzy. To młode jezioro jest

relatywnie niewielkie – tylko 10 kilometrów kwadratowych, podczas gdy bratnie tego typu : Goczałkowickie ma

powierzchnię 32 km2, Solińskie – 21 km2, a Rożnowskie 16 km2.

A do tego pojawiają się kłopoty, o których donosi Korespondent  SSI – Bogdan Szpila.

Rozwojowi sytuacji będziemy się przyglądać z uwagą i sympatią.

.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

--------------------------------------------------

Wielce Szanowny Don Jorge

O Jeziorze Mucharskim słyszało zapewne niewielu pasjonatów łopotu żagla nad głową, czemu trudno się dziwić, bowiem 10 kilometrów kwadratowej wody w dolinie Skawy wśród szczytów Beskidu Małego (nazwa nieadekwatna do wysokości) od niedawna cieszy oczy. Nowy etap w historii budowanego ponad 30 lat sztucznego jeziora zaczął się latem 2017 roku, gdy w blasku fleszy ówczesna premier Beata Szydło mamiła dziennikarzy i telewidzów wizją rychłego turystycznego eldorado. Mimo upływu czasu akwen pozostaje zamknięty, a z jego uroku korzystają tylko ci, którzy paragrafami obowiązującego prawa zbytnio sobie głowy nie zawracają. Zbiornik bowiem według zarządzającej akwenem dyrektor RZGW Wody Polskie w Krakowie owszem, jest oddany do eksploatacji, lecz pływać po nim nie wolno. Wbrew intencjom władzy, w ubiegłym roku od wiosny do późnej jesieni (pogoda na południu Polski jest znacznie łaskawsza, niż na Mazurach) kilkanaście żaglówek regularnie cieszyło oczy turystów na brzegu, że o radości w sercach dzierżących rumple i szoty nie wspomnę. Pomijam, że żeglujący (podobnie jak turyści na brzegu) mogli przy tym poczuć atmosferę Mazur z lat 50-tych, bowiem póki co, nad wodą nie ma żadnej, nawet najmniejszej przystani i co gorsza nie zanosi się, by w najbliższym czasie takowa powstała. Ciekawostką jest, że WOPR-owcy dyżury nad wodą pełnili… nielegalnie, bowiem bez czyjejkolwiek zgody.


.


Wody Polskie strzegąc swojej własności nie mniej mężnie, niż niegdyś pogranicznicy dostępu do brzegów Bałtyku, kolejny rok opóźniają przekazanie komukolwiek, w tym samorządowcom z gminy Mucharz działek nad wodą, gdzie zgodnie z projektami mają powstać mariny i inne radujące nie tylko serca żeglarzy inwestycje. Nie przekazują, bo… ano właśnie. Tego nikt rozsądnie wyjaśnić nie potrafi. Gmina Mucharz na budowę centrum rekreacyjnego „Jaszczurówka” na wschodnim brzegu zbiornika ma zarezerwowanych od ponad roku ponad 5 mln unijnych złotówek, lecz dopóty minister środowiska nie postawi pieczęci na dokumencie przekazującym gminie działki z przeznaczeniem na ogólnodostępne tereny rekreacyjne, to pieniądze będą tracić na wartości w szufladzie marszałka województwa małopolskiego. W ostatnim czasie z projektu budowy przystani wraz z infrastrukturą wycofała się położona na wschodnim brzegu Jeziora Mucharskiego gmina Stryszów, ale o tym jak wójt jednoosobowo skazuje gminę na gospodarczy marazm, może innym razem.


W tym roku żeglarzy z jeziora przepędzą nie urzędnicy, a budowlańcy. Poziom wody w zbiorniku niebawem zacznie opadać i to sporo, bowiem latem będzie około 10 metrów niżej w stosunku do tzw. „normalnego poziomu spiętrzenia”. Powodem szerokiego otwarcia wrót zapory będzie zabezpieczanie osuwisk nad wodą. Wbrew pozorom osuwiska te, to nie efekt działania wody na brzeg w ostatnim czasie, a problem doskonale znany inżynierom (i politykom) od ponad dekady. Dlaczego osuwisk nie zabezpieczono, gdy zbiornik był pusty (napełniony został przed trzema laty), a dojazd do urwisk łatwy? Nie mnie pytać, bo nie wiem, a politycy i tak nie odpowiedzą. Pozostaje czekać i ufać, że kolejna jesień będzie deszczowa, zima sypnie śniegiem, a wiosna 2020 roku nie poskąpi ulew. Wówczas jest szansa, że poziom wody szybko wróci do obecnego stanu i będzie można żaglówki zwodować korzystając z zapomnianych dróg wiodących niegdyś do pól upranych. Bo na profesjonalny slip się nie zanosi. Póki co, władze od kilku lat skutecznie blokując jakiekolwiek inwestycje nad Jeziorem Mucharskim pokazują nie tylko samorządowcom Mucharza (do niedawna również Stryszowa) ale również prywatnym inwestorom „kto tu rządzi”…

Bogdan Szpila

PS. O mnie: dziennikarz lokalnego pisma (Małopolska Kronika Beskidzka), pasjonat spędzania wolnego czasu na wodzie, patent „od zawsze” (blisko 40 lat). Tel. 886-148-

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu