BIBLIOTEKA ŻEGLARSKA ROSNIE Z DNIA NA DZIEŃ
Treść artykułu

 

 

Niezbyt wielu jest takich, którzy wprost wychodzą z siebie, abyśmy mogli ocenić ich jako bezinteresownych, czyli na poważnie traktujących rzymską dewizę „pro publico bono”. Do takich zaliczam oczywiście nie tylko Michała Kozłowskiego, twórcę i organizatora biblioteki żeglarskiej, o której już czytaliście w SSI – 12 lutego 2024, ale także też hojnych ofiarodawców. Biblioteka żeglarska Michała rośnie w oczach. Rozmach imponujący. Wyraźnie widać, że dostawienie nowych regałów nie rozwiązuje sprawy. Co byście  powiedzieli o pomyśle … dobudowy nowego pomieszczenia?

Póki co – jeśli chcecie „ubogacić” ten zbiór książek i czasopism żeglarskich – kontaktuje się bezzwłocznie i bezpośrednio z Michałem: michal.kozlowski@uslugiszkutnicze.pl

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

====================================

Drogi Don Jorge,

Kończąc pisać drugą część o mojej bibliotece sądziłem, że to ostatnia. https://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=4114&page=0  Niemniej niemal natychmiast zdobyłem nowe informacje i kolejne pozycje w zbiorze. W książkach trochę tempo zmalało, bo skoro mam już tak wiele pozycji to trudno o znaczące uzupełnienia.

.

Dwutomowa seria o urządzeniach nawigacyjnych ma stempel biblioteki statkowej m/s „BUG”. To statek zbudowany w 1939, zezłomowany w 1960. Silnik tego statku trafił do WSM w Szczecinie. Staram się teraz gromadzić głównie książki stare, one najszybciej znikają z domów. Zebrałem też kilka egzemplarzy przedwojennych. W książce „Przez Lądy i Morza” z 1903 roku jest nawet napis po rosyjsku cenzura zatwierdziła, faktycznie wtedy Polska była pod zaborami. Jerzy Kuliński obdarował mnie górą znakomitych książek. W wielu są autografy autorów, to skarby którymi się będę opiekował ze szczególną troską. Bardzo dziękuję za prezenty.

  

.

Dostawiony kolejny regał zapełniłem samymi gazetami. Czasopism związanych z wodą i podróżami było w dawnych czasach kilka, ale nie umiem ocenić które należy traktować jako pierwsze związane z żeglarstwem. „Zbiór Pism Ciekawych” zostało założone w 1795 roku we Lwowie. „Dziennik Podróży Lądowych i Morskich” wydawany był od 1827. Najstarsza gazeta w moich zbiorach to tygodnik „Wędrowiec” z 1868 roku. Jest w nim kilka opowiadań, jedno o płynięciu statkiem do Messyny i połowom ryb z harpunem przy świetle pochodni. Jeszcze zamiast zdjęć są drzeworyty. Przedstawiają Sycylię, port w Messynie i Wyspy Liparyjskie. Na końcu gazetki napis: za pozwoleniem cenzury rządowej. Drugiego „Wędrowca” mam z 1904 roku. Na pierwszej stronie reklama znanej cukierni Blikle Warszawa ul. Nowy Świat -wyroby świeże, ekspedycya szybka, fabryka parowa czekolady. Wiele żeglarstwa w nim nie znalazłem, ale nawet reklamy robią wrażenie. Jeden artykuł z rejsu parowcem po jeziorze Lemanu (Genewskie) i kilka zdjęć Lozanny. W czasach nam bliższych na pierwsze miejsce wysuwa się dwutygodnik „Sport Wodny”, wydawany od 1925roku. Zdobyłem już cały rocznik 1927, stan znakomity, aż trudno uwierzyć w stuletni wiek. Po otwarciu oprawionego rocznika jako jeden z pierwszych przeczytałem artykuł gen. Mariusza Zaruskiego o rejsie jachtem „Witeź” po Bałtyku. W tym momencie już przestałem żałować wydanych pieniędzy, to bezcenny skarb w mojej kolekcji. Zdjęć z Mariuszem Zaruskim było jeszcze wiele. Relacje i zdjęcia z otwarcia sezonu w YKP Warszawa z udziałem prezydenta Rzeczypospolitej, w tle widok Warszawy. Niestety zawody wioślarskie przeważają i zmieniono później nazwę dwutygodnika na „Wioślarz Polski”, wydawany był do 1939 roku. Od 1924 do1939 ukazywał się „Szkwał”, pismo Akademickiego Związku Morskiego, niestety jeszcze nie miałem przyjemności trzymać go w rękach. Pismo „Żeglarz Polski” to już z samej nazwy pasuje dla Nas, wydawane od 1920 roku do wybuchu wojny. Jeszcze ich nie zdobyłem. W 1924 roku powstał miesięcznik „Morze”, mój najstarszy egzemplarz jest z 1928 roku. Jest czarno biały i się rozpada, ale traktuję go jak relikwię. Nowsze numery są już zdecydowanie lepszej jakości z kolorowymi zdjęciami. Mam już kilka całych roczników przedwojennych i wiele pojedynczych numerów. Po wojnie „Morze” jest nadal wydawane, tylko w pierwszych numerach zniknęły tematy kolonialne. Pełną parą wkradła się propaganda czerwonych, takie były czasy. W późniejszych latach stało się bardzo ciekawym pismem z artykułami również o żeglarstwie.

  

.

Od 1934 roku zaczęto wydawać „Żeglarza”, miesięcznik harcerskich drużyn żeglarskich. To dwunastostronicowe zeszyciki, raczej skromne zdjęcia. Relacje z rejsu „Zawiszą Czarnym” po Bałtyku. Trochę informacji o morzu i portach. Ciekawie się czyta opis pływania po największym polskim jeziorze…  to jezioro Narocz, obecnie na Białorusi.  Gazetka z przerwami i zmianami dotrwała do 39 roku. Po wojnie kontynuowano tytuł, ale napis na okładce: miesięcznik dla młodzieży poświęcony pracy na morzu - znaczy harcerzy pominięto. W środku żeglarstwa nie zaobserwowałem, same statki, porty i ryby.  Mam kilka numerów przedwojennych i jeden z 1948 roku. Miesięcznik został wchłonięty chyba przez „Młodego Żeglarza”. W 1945 rozpoczęto wydawanie „Młodzieży Morskiej”, połączono ją w 1946 z czasopismem „Młody Żeglarz”. „Młodego Żeglarza” zdobyłem kilkanaście numerów z 1949/50 roku. Gdy czytam, że to pismo organizacji „Służba Polsce” to mam mieszane uczucia. Na okładce Stalin albo Rokossowski a w środku gazety ich życiorysy. To chyba organizacja mocno wpajająca ideały władzy radzieckiej. Jak się głębiej zanurzyć - nie jest tak źle. Niemal na każdej stronie są zdjęcia statków, jachtów lub kajaków. Cóż, że statek to s/s „Pstrowski” czy s/s „1Maja”. Są też zdjęcia i artykuły o żaglowcach „Dar Pomorza” i „Zew Morza”. Czasopismo „Wodami Polski” bardzo mi przypadło do gustu, same żeglarstwo i kajaki, aż trudno oderwać wzrok. Zdjęcia setek kajaków i żaglówek na rzekach. Były jakieś duże spływy zorganizowane w tamtym roku. Zgromadziłem kilka numerów z 1956. Zawartość to wyłącznie turystyka wodna, opisy szlaków żeglarskich. Propagowano szlaki kajakowe nawet na małych rzeczkach, dziś zupełnie zapomnianych. Instrukcje jak uszyć namiot, czy jak gotować na prymusie. Nawet jak zrobić kuchenkę składaną, to wszystko były potrzebne informacje, bo sklepy były puste. W opisie szlaku wspomniano, że w okolicznych sklepach można kupić tylko wódkę, pastę do zębów i wodę kolońską - jak to cenzura przepuściła? Taka jawna krytyka systemu dobrobytu mogła zaważyć na losach pisma. Szkoda, że upadł taki miesięcznik po roku, może faktycznie za mało chwalono panujący ustrój.

  

.

Szukając tych gazet natrafiłem na serię książeczek „Wodami Polski Do Dobrobytu”. To szczegółowe opisy szlaków wodnych chyba jakoś powiązane z gazetą, bo nawet okładka ma ten sam styl. Miesięcznik „Turysta” był wydawany od 1952 roku, zawierał informacje o turystyce różnej, ale wodniacy znajdą też coś dla siebie. Artykuł „Jak zbudować tanią motorówkę” autorstwa Witolda Tobisa. Opis wędrownych wczasów na spływie kajakami po Krutyni czy rejsu żaglówką po Mazurach to dziś też ciekawa lektura. Spływ Obrą, ciągnięcie kajaków przez trzciny, przenoszenie przez zastawki. Nie były to atrakcje dla turystów szukających wygody. Mam kilka numerów, ale trudno o kolejne. Kontynuacją od 1961 był tygodnik turystyczny „Światowid”. Zdobyłem oprawione 50 numerów z 1962 roku. Myślałem, że się coś pomyliłem, bo żeglarstwo się nie pojawiało wcale, ale od maja 1962 nastąpił przełom i wodniacy już mieli co czytać. Faktycznie pisano w zimie o górach, a w lecie o wodzie. Odkryłem też zupełnie mi nieznane gazety z lat osiemdziesiątych, to „Gościniec” - miesięcznik turystów i krajoznawców. Już okładka przyciąga zdjęciami jachtów. Opisy szlaków wodnych przeplatają się z opisami szlaków górskich, turystyka najróżniejsza. Mam kilka egzemplarzy 1987 roku. Trochę na pograniczu marynistyki, ale zebrałem też komplet numerów dwutygodnika „Bandera”. Pierwsze numery nosiły nazwę „Marynarz Polski” i były wydawane od 1946 roku. „Marynarza Polskiego” połączono z „Morzem” tworząc wspólny tytuł przez dwa lata. Czasopismo „Morze Marynarz Polski” miało też kącik żeglarski, artykuły o „Iskrze” czy rejs do Leningradu „Generałem Zaruskim” to pouczająca lektura… Na pokładzie „Zaruskiego” płynęła też młodzież radziecka zaproszona przez organizację „Służba Polsce”. Opis z wizyty jachtu w Leningradzie: w bogato zaopatrzonych domach towarowych pełno jest najprzeróżniejszych towarów, sprzedawanych po ustalonych cenach, w dowolnych ilościach. Wszystko tu można dostać, a uprzejmi i cierpliwi sprzedawcy potrafią zadowolić najbardziej wybrednych i wymagających klientów. Pachnie mi to propagandą. „Bandera” to pismo Marynarki Wojennej i opisuje życie floty wojennej, ale to też marynistyka. Natrafiłem oczywiście też na artykuły żeglarskie: opis rejsu Władysława Wagnera czy korespondencje z pokładu „Daru Pomorza”. Dużo zdjęć portów i okrętów dziś archiwalnych. W pierwszych numerach miesięcznika „Bandera” żeglarstwo pojawia się okazjonalnie.


.

W 1959 roku rozpoczęto wydawanie „Żagli”, mam wszystkie numery od 1/59. Niestety doczekaliśmy już jego upadku. Dzięki pasjonatom właśnie się odradza. Czasopisma „Wiatr”, „Jachting” i „Rejs” to jeszcze nie historia i tutaj pominąłem choć mam trochę numerów. Znajomi pytają, czy mam czas czytać zbiory. Niestety zupełnie nie nadążam, zbyt szybko przybywa kolejnych pozycji. Czasopisma przedwojenne przekartkowałem, czytając tylko szczególnie ciekawe artykuły i oglądając zdjęcia. Nie mogę powracać do wcześniejszych nabytków, bo najnowsze już czekają do czytania. Na tym nie kończę, będę przeglądał nadal ogłoszenia i mam nadzieję, że za jakiś czas będę mógł się pochwalić kolejnymi perełkami.

Pozdrawiam

Michał

 

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu