ZIMOWĄ PORĄ (34)
z dnia: 2015-12-01


Wbrew pozorom nie jest to felieton zaangażowany politycznie. Tak przynajmnie ja go odbieram. Tak, tak - oczywiście subiektywnie. Andrzej Colonel Remiszewski snuje zimowe rozważania o potrzebie ... normalności. Normalność to określenie nie tylko pojemne, ale i ulegające przewartościowaniom z upłwem czasu. Tak jest też z "swobodą żeglugi". Czyli wszyscy czujemy, że wszystko jest względne, bo obracamy się w atmosferze "komparytywności". Warto o tym mysleć i pamiętać - zwłaszcza podczas długich wieczorów "Zimowej pory".

Kto to powiedział - "myślenie ma kolosalną przyszłość" ? Było coś o tym i nawet o normalności w Studenckim Teatrze Satyrycznym (za moich studenckich lat).

Ciekawym na jakie tematy zdryfuje dyskusja podnewsowa. Mamy w tych praktykach ogromne doświadczenie :-)

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

---------------------------------

O NORMALNOŚCI

Około 17-18 grudnia 1981 roku grupka działaczy „Solidarności” spotkała się po raz pierwszy razem od dnia ogłoszenia stanu wojennego. Nastroje łatwo można sobie wyobrazić. Padło pytanie „Ile to potrwa?” – odpowiedziałem:- „Sześć, siedem lat”. Koledzy okrzyknęli mnie pesymistą i defetystą. Choć tych słów znaczna część z nich nie znała, intencja była jednoznaczna. Przestali na mnie krzyczeć, gdy pozwolili mi wyjaśnić: -„To nie będzie kolejny przełom. Nie naprawianie socjalizmu. Usuwanie błędów i wypaczeń. Ustrój się po prostu zawali. Dożyjemy mieszkania w normalnym kraju”.

„Znaczy pan nie wiedział ale powiedział” – mówi cytat ze znanej książki[i]. Podobnie i mnie się przydarzyło. W najśmielszych marzeniach nie wyobrażałem sobie wówczas upadku komunizmu i zniknięcia ZSRR jako możliwego w dostępnym dla człowieka horyzoncie czasowym. Ale…powiedziałem. Trzy, cztery lata później upadek ustroju przewidywałem już dużo śmielej i w sposób gruntownie przemyślany, nie wiedząc jednak nadal, kiedy i jak to nastąpi. W roku 1987, czy 88 już było ten koniec niemal widać. Ukułem wtedy powiedzenie, że dożyjemy jeszcze chwili, kiedy będziemy mieszkali w normalnym kraju, a nasze dzieci lub wnuki będą żyły nawet w zamożnym kraju.

Znalezione w Internecie

.

Następne ćwierćwiecze tę myśl potwierdziło. Systematycznie, choć pewnie dla wielu zbyt wolno, Polska się zmieniała. Coraz bardziej doganialiśmy kraje i społeczeństwa, które poprzedniego półwiecza nie straciły. W ostatnim roku dawało się już prognozować, że dojście do średniego poziomu europejskiego, po raz pierwszy od zapewne 500 lat, to kwestia może dwudziestolecia.

Dobitnym przykładem jest żeglarstwo. Część z nas pamięta biurokratyczny gorset, w jakim lokował nas poprzedni ustrój, swobodę „państwa” w robieniu tego, co zechce, wszechwładzę „służb”. Jakim szczęściem było, gdy dobrotliwa władza, po całkowitym zamknięciu żeglarzom dostępu do morza w 1982 roku, dostęp ten w kolejnym roku otworzyła. A jak zadowoleni byliśmy z wstemplowywania do książeczek żeglarskich „klauzul na pływania morskie” na całe pięć lat! No nie całe: na pięć kolejnych sezonów letnich.

Chyba gorzej pamiętamy lata 90-te. Lektura jedynego dokumentu SAJ z tamtych lat, który pozostał w SSI jest porażająca. Dziś, gdy narzekamy na absurdalne i zbiurokratyzowane projekty aktów prawnych produkowane przez urzędników, mamy skłonność do pewnego bagatelizowania skali zmian, jakie nastąpiły. A są one ogromne. Niedocenianie własnych sukcesów to nie jest tylko cecha żeglarzy, nie jest to cecha wyłącznie Polaków, daje jednak wiatr w żagle ludziom o złych intencjach.

Wydaje mi się, że najmniej zmieniło się jedno: znaczna część polityków i urzędników wciąż traktuje prawo niechlujnie. Nie dba się o tworzenie dobrych przepisów, potem samemu się te przepisy lekceważy, dając wzór obywatelom, by też je lekceważyli. Pod tym względem Polska jest daleko od normalności. A gdy jeszcze zaczyna dominować przekonanie, że „wola narodu wyrażana przez nas” stoi ponad prawem, to widać groźbę oddalania się tej normalności, która jest standardem w cywilizacji euroamerykańskiej.

/

Charlie Chaplin w filmie „Dyktator” (1940 –z Filmwebu

.

Schodząc z poziomu Konstytucji” do codziennego żeglowania: w jaki sposób praworządny obywatel ma przestrzegać prawa, kiedy dwa organy równocześnie wydają dwa sprzeczne przepisy? Tak, przecież miało miejsce na przykład w przypadku „zamknięcia Zatoki Puckiej”. Jak się sprawy potoczą w przyszłości przewidzieć nie potrafię, lecz w tym właśnie przypadku stało się coś ważnego: obywatele nie pozostali bierni. Oczywiście, dla niektórych zatrzymanie procesu ustanawiania ochrony obszarów Natura 2000 na Zatoce będzie przejawem „imposybilizmu państwa”. I oczywiście wtedy o „woli ludu” błyskawicznie zapomną. Dla innych jednak, będzie to dowód, że warto się angażować. A ja dodam, że warto nie tylko dla doraźnych korzyści, własnych, czy grupowych, dla uwolnienia od jednego, czy drugiego zbędnego przepisu. Warto też dla budowy takiego prawa, by ogółowi chciało się go przestrzegać.

To, o czym wyżej to jedno. Na tworzenie prawa w normalnym kraju wpływ mogą mieć instytucje i mechanizmy. Trybunały, rzecznicy praw oraz organizacje pozarządowe i media. W naturze biurokracji, przynajmniej polskiej, bo o zagranicznej wiem niewiele, jest ułatwianie sobie życia i uzasadnianie potrzeby swego istnienia. Po to właśnie trybunały, rzecznicy praw oraz organizacje pozarządowe i media. Tworzą pewną równowagę.

Gorzej, gdy pojawia się „drugie”: gdy to nie naturalne cechy biurokracji, a świadoma polityka rządzących. Gdy ta polityka sprowadza się do ubezwłasnowolnienia trybunałów, rzeczników praw, skorumpowaniu mediów i podporządkowania lub likwidacji organizacji pozarządowych. Jeszcze gorzej, gdy dzieje się to za przyzwoleniem społeczeństw, wręcz na ich „żądanie”. A że to możliwe pokazuje historia XX i niestety także XXI wieku u różnych naszych sąsiadów. I wtedy normalność zastępuje autorytaryzm w różnych postaciach.

Normalność nie jest dana raz na zawsze. Chaplin w śmiesznej komedyjce znów może być przestrogą.

28 listopada 2015

Colonel

--------------------------

Tekst zawiera osobiste, prywatne i subiektywne obserwacje autora.



[i] K. O. Borchardt „Znaczy kapitan”

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2869