TRZECI SARBA – HOL SIĘ NIE ZERWAŁ
z dnia: 2018-02-02


Nareszcie wyczekiwany przez Czytelników SSI (maile, maile) trzeci odcinek prezentacji obrazów Marka Sarby. Kontynuowana jest konwencja wizualno-opisowa, czyli jak doszło do sytuacji przedstawionej na obrazie. I tu od razu mamy nawiązanie do poprzedniego odcinka. W przypadku m/s „Częstochowa” sytuacja zagrożenia była następstwem zerwania się holu. W przypadku holownika przewrócenie i zatonięcia „Górnika” było skutkiem tego, że hol ani NIE pękł, ani się NIE wyczepił.

Pewnie wielu z Was doświadczyło trudności holowania (czynnego lub biernego). Zwłaszcza przy znacznym zafalowaniu. Wiemy, jak to holowane jednostki „odpadają od kilwateru” jednostki holującej, jak hol się luzuje, jak gwałtownie szarpie, jak wymusza posłuszeństwo holowanego. I co to jest "antycypacja" sternika. A co dopiero kiedy holowanych jednostek jest więcej. To widzimy na obrazie.

A mnie ciągle przypominają się perypetie (z lat 60-tyc) wspominanego już holownika „Jantar”  - wlekącego za sobą dookoła Europy (na Cypr) pogłębiarkę, „Lucyfer”, dwie szalandy (a 300 m3) oraz holownik „Stefan” 400 KM typu Seiner. „Stefan” od czasu do czasu szedł luzem o własnych siłach. Dzielność morska wieloczerpakowej pogłębiarki – fatalna. To był konwój ! To była eskapada !

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

PS. Przepraszam za brak polskich znaków diakrytycznych.

------------------------------------------

Klaniam sie Jurku,

Colonel  zapytal i wczoraj usiadlem i rozszerzylem historie opisowa "Gornika" no i wysylam dzisiaj. Spojrzyj jak zwykle na moj znak niepewnosci to co  napisalem – to znaczy wzmianke o Leszczynskim i jego książce, ale jezeli uwazasz ze ta informacja moze byc lepiej przedstawiona - prosze czuj sie swobodny.

Serdeczne zyj wiecznie

Marek

=========================================================================================================================

Historia tragedii zatonięcia holownika “Górnik”

 

Vistula Baltic Navigation Co.Ltd. Tczew-Poland,  operowala 6 holownikami morskimi oraz 14 morskimi barkami o ogolnej nosnosci 10 500DW. Glownym ladunkiem byl eksport wegla. Czesto barki wracaly do swojego portu puste.

1 listopada 1927 roku zdarzyl sie najpowazniejszy wypadek w dziejach firmy. Przy sztormowym wietrze z kierunku WNW wracal z Kopenhagi holownik “Gornik” z pustymi barkami (lichtugami) o nazwach “ Felek” i “Bolek”. Okolo godziny 14 -tej zespol znalazl sie na wysokosci latarni morskiej Stilo, blisko do polskich wod terytorialnych. Nastepnie pozostawil za soba smukla wieze latarni pomalowana w czerwono biale pasy, gorujaca nad okolica z wysokiej zalesionej wydmy. Wiatr  wial niemal od ryfy i mimo dokuczliwego kolysania na wysokiej fali podroz przebiegala normalnie. „Gornik” pracowal “pol-naprzod” a za nim na 150 metrowej linie holowniczej barka “Felek” za ktora na nastepnym holu o okolo dlugosci 150 metrow szeregowo zaczepiona targana falami barka “Bolek”. O godzinie  1550 zespol znalazl sie sie w polowie drogi miedzy Stilo i Rozewiem.  Pozniej okreslono tę pozycje na 54* 56‘ N oraz  018* 03‘ E. Sternik “Gornika” mial trudności w utrzymania holownika na kursie w ogromnych falach powodujacych ze fale wdzieraly sie na poklad z prawej burty, kladac holownik w przechyłach ponad 30*. W tym  czasie pod pokladem, pierwszy mechanik Wladyslaw Szczesnowicz skonczyl wachte o godz 1200 i okolo godziny 13-tej zszedl do swej kabiny kladac sie w ubraniu na koje.  Okolo godziny 1530 holownik przechylił sie bardzo gleboko, wiecej niz poprzednio, a nastepnie w malym odstepie czasu poglebil przechyl i ogromna ilosc wody wdarla sie na burte utrzymajac przechyl. Wladyslaw Szczesnowicz wstal z koi i chwilę czekal na wyprostowanie sie statku. Nastepowalo to bardzo wolno. Przed punktem wyprostowania sie - nastepna fala uderzyla kladac silnie jednostke na burte . Woda zaczela wdzierac sie do wnetrza kabin i I -szy mechanik wybiegl z kabiny i z trudem wydostal sie przez lewe drzwi korytarza  na zewnatrz. Statek lezal 90*. Zdazyl krzyknac do palacza Alojzego Fortuny, ktorego spotkal po drodze aby skakal do wody i sam czesciowo rozebral sie skaczac do sztormowego morza z lewej juz poziomo lezacej burty, Staral sie oddalic od holownika jak najdalej i najszybciej, obejrzal sie i z odleglosci 30 metrow ujrzal pograzajacy sie holownik pod falami - nie zauwazajac nawet wybuchu kotla. Wkrotce obok siebie zobaczyl w wodzie nieopodal sternika i 2-go mechanika, obu w kolach ratunkowych a sam uczepil sie plywajacej deski doplywajac do pierwszej barki “Felek” gdzie uchwycil sie wiszacej z pokladu liny z kolem ratunkowym po ktorej udalo mu sie wciagnac na barke. Koncowym rezultatem tragedii byl fakt ze tylko on przezyl.

Jest to dokladnie opisana historia w calosci w ksiazce ktora zdecydowalem zilustrowac i zaproponowac jako ilustracje okladki ksiazki.

 

Obraz

Tytul obrazu jest “Beginning of The End “ lub w prostym tlumaczeniu “Poczatek Konca”

Rozmiar obrazu jest 24 inches x 16 inches (61cm x 40.6cm), namalowany na plycie MDF (medium density fiberboard) z specjalnie pokrytym podlozem malarskim.

Scena przedstawia ostatni moment katastrofy – moment krytycznego uderzenia fali z lewej burty z ktorego juz “Gornik” nie podniósł. Na prawym skrzydle mostku stoi oficer (kapitan?) spogladajacy na barki za rufa. To było typowe postepowanie w czasie holowan celem sprawdzania  “jak hol idzie”. Wymagalo wyjscia na zewnatrz po stronie zawietrznej. Na wspolczesnych jednostkach holowniczych czesto powierzchnia mostku zajmuje caly gorny poklad gdzie czesc rufowa jest przeszklona umozliwiajac obserwacje sytuacji na pokladzie holowniczym/roboczym z jednoczesnym stanowiskiem  sterujacym zdalnie rufowymi urzadzeniami pokladowymi, jak np. winda holownicza.

 

/

 .

 Luźne Myśli

 .

Po wymianie maili h) z autorem ksiazki - Panem Ryszardem Leszczynskim oraz edytorem Panem Cezarem Spigarskim otrzymalem trzy tematy z roznych rozdzialow  z historia ostatniej podrozy holownika “Gornik” który byl najbardziej do mnie przemawiał. Krotka w tekscie historia, ale bardzo emocjonalna i bogata w wartosci uczuciowej. Jestem szczesliwcem znajacym sytuacje jak to jest na holowniku parowym gdyz w moim czasie zatrudnienia PRO mialo pelnomorskie holowniki tego typu. Także  w okresie pelnienia sluzby w Marynarce .Wojennej rowniez pływałem okazjonalnie takimi holownikami. Dzwieki w maszynowni, na korytarzach, zapach rozgrzanego oleju cylindrowego oraz bardzo cicho w pomieszczeniach, tak, bardzo cicho w porownaniu z halasliwymi silowniami motorowymi. Nie mniej jednak tragedia konczaca sie smiercia 9 czlonkow zalogi wraz z nierozstrzygnieta oficjalnie przyczyna jest jedna z liczby przykrych wydarzen w histori Polskiej Marynarki Handlowej . Dla pelniejszego obrazu dodam skrocone dane taboru tego opisu.

 

Holownik “Gornik” ex “Galata”

Rok budowy 1921 przez Lubecker Tlenderwerke, Lubeka

Pojemnosc 210, wymiary 32.8m x 7.0m, jeden silnik parowy trojprezny 3-cilindry o mocy 580KM.

 

Lichtugi (barki)

“Felek” ex “Presse”

Rok budowy1898 przez H.Brandenburg, Hamburg.

Pojemnosc BRT 399, NRT 382, nosnosc 650t, wymiary 45.2m x 8.4m.

 

“Bolek” ex “Chronik”

Rok budowy 1920 przez Blohem & Vose, Hamburg

Pojemnosc BRT 391, NRT 360, nosnosc 650t, wymiary 46.2m x 8.4m.

 

Chcialbym dodac ze ksiazka pod tytulem “Katastrofy i wypadki morskiej floty pomocniczej PMH (1926-2016) “ ktora zostala napisana przez Pana Ryszarda Leszczynskiego a edytorem byl Pan Cezary Spigarski posiada szczegółowy opis tej historii, co zostalo wspomniane w komentarzu podnewsowym przez Pana Andrzeja Colonela Remiszewskiego w poprzedniej publikacji SSI

 

Zycze przyjemnego spojrzenia na rozwinieta okladke wraz z pozdrowieniami.

 

Zyjcie wiecznie

 

Marek Sarba

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3316