POLSKIE PORTY NADAL NIEZBYT EUROPEJSKIE
z dnia: 2018-07-13


 Przy każdej nadarzającej się okazji, nawet bez okazji - podkreślam, że czuję się być Europejczykiem, czyli człowiekiem nie tylko cywilizowanym,

ale i wolnym. Przejawem wolności są też przecież procedury. Słowo „procedury” robi teraz kolosalną karierę. Wszyscy odwołują się do procedur. Oczywiście

najlepiej, aby to były procedury sensowne, życiowe,  wypróbowane, sprawdzone, wprowadzone po to abyśmy na sobie nie czuli zbytniej „opieki” biurokratów.

Czyli … europejskie.

Hmm …

Są sprawy i sprawki. O tych drugich, niby drobniutkich pisze Włodzimerz Ring, skipper jachtu „Bury Kocur”.

.

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

 

Drogi Jurku

Wróciłem właśnie z dłuższego rejsu po wodach szwedzkich, niemieckich i duńskich i po kilku polskich portach naszła mnie tak smutna refleksja jak bardzo nasze porty odbiegają od standardu portów zachodnich. Wszędzie w portach naszych sąsiadów przyjętą ogólnie zasadą są opłaty wnoszone kartą w maszynie, gdzie armator „wklepuje” – jako dane identyfikacyjne jednostki – jedynie jej długość i czasem nazwę a otrzymany z maszyny bilet nakleja się na reling i to wystarcza. WC wszędzie chyba w portach zachodnich jest bezpłatne i wliczone w cenę postoju - jest zawsze otwarte a jedynie płatne są prysznice.

I nie ma właściwie nigdzie konieczności postoju gotówką za postój a jedynie czasem monetami płaci się jedynie za prysznic. Natomiast w portach polskich tematyka opłat postawiona jest kompletnie na głowie. We wszystkich chyba znanych mi polskich portach standardem jest opłata za postój gotówką a możliwość opłaty kartą jest niezwykle sporadycznym pozytywnym przypadkiem (Gdańsk). I dobrze jest jak toalety wliczone są w opłatę postoju i są otwarte (np. Hel) choć czasem trzeba do wejścia do WC potrzebny jest kod.

Natomiast katastrofą jest sytuacja taka jak np. w Kołobrzegu w Marinie Solna, kiedy za postój bosman żąda opłaty gotówką – brak jest możliwości kartą lub przelewem - a opłata za prąd i wodę możliwa jest TYLKO za pomocą polskiego bilonu 2. lub 5. złotowego, za pomocą którego  w maszynie przy bosmanacie uzyskuje się żeton i dalej tenże żeton wrzuca się do rozdzielnicy na kei uruchamiając dopiero prąd i wodę … Jest to pomysł chorego psychicznie człowieka, który chyba nigdy nie cumował w środku nocy w obcym porcie jako obywatel innego państwa – nie miał ze sobą żadnego lokalnego bilonu – i potrzebował prądu np. do ogrzania jachtu lub zagotowania herbaty…

Są też porty takie jak Jastarnia gdzie za postój płaci się TYLKO gotówką w złotych polskich - nie ma żadnej możliwości opłaty kartą lub przelewem, kibelki zamknięte są na klucz a bosman otworzy je dopiero po wniesieniu stosownej opłaty – oczywiście w złotych polskich – w kwocie 3 zł… Nie i już – tylko polski Cash i basta… Czy nie można by w osiemnastym roku XXI. wieku – dojrzeć nieco do rozwiązań stosowanych w cywilizowanym świecie i w założyć w marinach maszyny do opłat i opłaty te realizować je przy pomocy kart płatniczych ?

A otwarte toalety, prąd i wodę wliczyć do kosztów postoju – nawet poprzez zwiększenie o przysłowiowe 10 czy też 20 zł ceny za ów postój jachtu - natomiast odstąpić od archaicznego – jak za czasów PRL – systemu opłat gotówkowych i toalet zamkniętych na klucz otwieranych przez panią kiblową za gotówkę ?


Tak wybrzeże polskie widzą żeglarze


A tak - urzędnicy.

.

Inna sprawa to regulaminy polskich portów.

Ano siedzę sobie w porcie Jastarnia - deszcz pada - więc z nudów czytam przepisy portowe (http://bip.mzp.jastarnia.pl/dokumenty/27).
Tam znajduję np punkt 9:

9. Na wezwanie Bosmana kapitan jednostki ma obowiązek przedstawienia dokumentów jednostki załogi. Funkcjonariusze bosmanatu mają w czasie pełnienia służby prawo wstępu na jednostki , celem przeprowadzenia kontroli przestrzegania przepisów portowych, oraz prawo kontroli jednostki w zakresie wyposażenia w sprzęt ratunkowy"
Tu mam ogromne wątpliwości jakie są podstawy prawne do takiego działania ...
Czy przez przypadek twórca tego dzieła nie wszedł w kompetencje organów policji lub straży granicznej ?

Ale jeszcze lepszy jest ten punkt:

13. Jednostka, która nie ureguluje opłaty lub odmawia przedłożenia lub podpisania stosownych dokumentów zostanie zobowiązana przez administracje przystani, w razie potrzeby w obecności Policji, inspekcji morskiej lub przedstawiciela Kapitanatu do natychmiastowego opuszczenia Mariny z zakazem powtórnego zawinięcia do przystani w Jastarni

A jeżeli armator nie chce – z sobie tylko znanych powodów (RODO, GIODO) – podawać w marinie swoich danych osobowych, swego telefonu, swego adresu mailowego, swego adresu zamieszkania to nie może w marinie pozostać ? I tu też mam ogromne wątpliwości co do dostosowania kolejnego fragmentu przepisów do obecnych przepisów ogólnych …

Ech… momentami szkoda na takie idiotyzmy słów …

Pozdrawiam Cię Jurku serdecznie

 Włodzimierz Ring

“Bury Kocur”

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3377