LOHME – PORCIK NIE WYBRANY A FAJNY
z dnia: 2018-08-27


Zaczynam usprawiedliwieniem – rozpoznawanie i inwentaryzowanie portów wschodnich Niemiec prowadziłem w roku 2007.

Wtedy porciku Lohme praktycznie jeszcze nie było. Widziałem jakieś koparki, jakiś  żuraw na gąsienicach pakamery budowy.

Coś tam grzebano, przebudowywano. Andrzej Colonel Remiszewski dotarł na  miejsce i pięknie gotowy porcik zinwentaryzował.

Bardzo mi się podobają fotografie „hydrograficzno-nawigacyjne”. 

Tak należy fotografować. Wschody i zachody słońca już passe.

Profesjonalne upgrade.

Andrzejowi chwała, Czytelnicy maąa gotową wklejkę do locyjki.

Zyjcie wiecznie !

Do Jorge

Lohme to kolejne z miejsc, nie wybranych przez Jurka Kulińskiego do „Wybranych portów Niemiec wschodnich”. Zarazem to miejsce, dokąd przez lata planowałem się wybrać, a nigdy jakoś się nie składało. W końcu w ramach okrążania Rugii cofnęliśmy się z Sassnitz na jeden nocleg. Było warto! Löhme (w słowiańskim Łom – rozpadlisko) znajduje się na południowym brzegu zatoki rozciągającej się  od Arkony po Kollicker Ort pięć mil na wschód od Glowe.

/

Fot. 1 Lokalizacja Löhme (Navionics)

..

Podchodząc od strony Świnoujścia mijamy latarnię Kollicker Ort ukrytą w klifowym wybrzeżu półwyspu Jasmund (Fot. 2), po czym podziwiając pionowe urwiska okrążamy cypel i jest! Stroma skarpa, z widocznymi z daleka schodami o niezliczonej liczbie stopni, na jej szczycie kilka budynków (Fot. 3), a w dole maszty. Dla pamiętających enerdowskie patrolowce odpędzające żeglarzy z bratniego kraju taka żegluga tuż przy klifach jest dodatkową radością. Pamiętać jednak należy  o strefie ochronnej parku narodowego oraz o ogromnych głazach leżących tuż przy brzegu (Fot. 4).

/

Fot. 2 Kollicker Ort z bliska

.

/

Fot. 3 Pierwsze spojrzenie na Lohme

.

/

Fot. 4 Tu lepiej nie zawędrować

.

Odbudowany w 2010 roku porcik jest maleńki i obecnie wyłącznie jachtowy. Podejście od północy, w zasadzie można podchodzić z obu stron wzdłuż wybrzeża, dopiero w samej końcówce ustawiając się w osi dość wąskiego (nieco ponad 20 m) wejścia. Na głowicach kamiennych falochronów stoją czerwone i zielone światła na prostych słupach. Uwaga, nie należy pomylić wejścia z przerwą oddzielającą niewielki wyspowy falochronik po prawej stronie od portu. Przy silnych wiatrach od NNW do N przejście przez dość długie wejście jest niebezpieczne, namawiałbym do rezygnacji, tym bardziej, że wewnątrz nie ma miejsca na zrzucanie żagli.

/

Fot. 5 Widok wejścia

.

/

Fot. 6 Wejście jest wąskie

.

Zaraz za wejściem trzeba kierować się w lewo, po prawej stoją jakieś dalby i bojki na kamienistej płyciźnie. Postój przy dość wysokich pomostach z cumami rufowymi na dalbach. Większe jachty namawiałbym do nie wchodzenia daleko w głąb basenu, podobno w jego końcu głębokości spadają do 1,5 m. Po za tym głębokości przekraczają 2,5 m. Postój jest spokojny i bezpieczny w każdej pogodzie, także przy nordowych wiatrach. Na pomostach energia elektryczna i woda, wliczone w opłatę postojową.

/

Fot. 7 Planik portu z Navionicsa

.

Bardzo sympatyczny i komunikatywny (choć władający tylko niemieckim) Hafenmeister jest dwa razy na dobę,  nominalnie: 8.30-9.00 i 17.20-20.00. Łączność - VHF kanał 15, Tel.: nr: +49 3830290909. Płacąc za postój otrzymujemy kody do drzwi łazienek, uwaga: różne do męskiej i damskiej, możemy nabyć żetony do pryszniców oraz zamówić świeże bułki dostarczane rano przez bosmana. Na szczęście łazienki i kantorek bosmana są na poziomie portu. (Fot. 8). Wszędzie poza tym trzeba wspinać się po niezliczonych schodach, a do tego najbliższą restaurację, tuż nad łazienkami i z tarasem widokowym zamykają już późnym popołudniem.

/

Fot. 8 Łazienki i bosmanat

.

Nasuwa się taka refleksja. Sporo portów niemieckich i duńskich jest osłoniętych narzutowymi, kamiennymi falochronami. Laikowi, jakim jestem w tej dziedzinie, wydaje się to skuteczniejsze i tańsze od stosowanych u nas falochronów betonowych, wymagających osłony gwiazdoblokami. Do tego odnoszę wrażenie, że znakomicie one tłumią odbicia fali. Nie pojmuję, czemu na przykład w Pucku nie zaplanowano takiego rozwiązania, przynajmniej w „części żeglarskiej” projektu modernizacji portu, gdzie na falochronie nie przewiduje się miejsc postojowych. Wysokie falochrony Löhme stwarzają wrażenie komfortu i bezpieczeństwa niezależnie od warunków. (Fot. 9 i 10).

/

Fot. 9

/

Fot. 10

.

Port jest lubiany przez żeglarzy, wydawnictwa ostrzegają przed brakiem miejsc po 1600, co akurat się nie potwierdziło. Znawcy namawiają na obserwację zachodów słońca i momenty zapalenia latarni Arkona, w tym celu trzeba wspiąć się po „schodach do nieba” (fot. 11). Niewielka, licząca ok. 500 mieszkańców miejscowość to pensjonaty i hotele. Jedyny sklepik jest mały i skromnie zaopatrzony. Dla zainteresowanych tuż obok (ok. 2 km) Park Narodowy Jasmund z centrum edukacyjnym Königsstuhl.

/

Fot. 11 Kto się tam wdrapie?

.

Wróćmy jeszcze do kamieni pokazanych na fot. 4. . Największy z nich nosi nazwę Schwanenstein i został umieszczony w herbie Löhme. Ma ważyć podobno 160 ton. Legenda głosi, że dzieci na Rugię latem przynosiły oczywiście bociany, jednak zimą łabędzie, a do czasu dostawy dzieci były ukryte w głazie. Niestety obok jest dużo mniej radosna pamiątka: tablica poświęcona trzem chłopcom, którzy bawili się tam w lutym 1956. Nagła zmiana pogody zaskoczyła ich, narastający sztorm spowodował, że akcja ratunkowa prowadzona przez okolicznych rybaków była bez szans.

/

Fot. 12 Na zachętę

.

Kończę składanką obrazków na zachętę. Odwiedźcie Löhme.

 

Andrzej Colonel Remiszewski

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3396