RECENZJA KSIĄŻKI
z dnia: 2018-12-13


Co najmniej jedną książkę w ciągu roku przeczytało 38% Polaków – dowiadujemy się z najnowszych badań

Biblioteki Narodowej. Mam nadzieję, ze SSI, który dość systematycznie zamieszcza recenzje – jakoś tam, w

mikroskopijnym udziale podkręca czytelnictwo w narodzie. Pewnie nie wśród „suwerena”, ale zawsze.

Bogdan Sobiło, jako pracownik naukowy chyba czyta więcej niż przeciętny Czytelnik SSI i za to jestem mu wdzięczny.

A przede wszystkim dlatego, że nas do czytania zachęca. Oczywiście – tematyka żeglarska, a do tego staro regatowa, czyli

historyczna. Bo widzicie – ja z wszystkich dziedzin humanistycznych najbardziej cenię historię. Wiecie dlaczego ?

Bo jest pouczająca, przestrzegająca, sprowadzająca na ziemię.

W tym także na morze.

Zyjcie wiecznie !

Don Jorge

====================================

J. Rousmaniere, Fastnet’79. Najtragiczniejszy sztorm w historii współczesnego żeglarstwa,  przeł. Z. P. Studziński, Wydawnictwo NAUTICA, Warszawa 2018, ss. 230, ISBN 978-83-948321-7-9; cena 39,90 zł.

.

Ponieważ polskim żeglarzom regaty Fastnet i Admiral’sCupsą raczej słabo znane, więc zanim przejdę do recenzji książki pozwolę sobie przybliżyć Czytelnikom kontekst.

Nieoficjalne mistrzostwa świata w żeglarstwie morskim - Admiral’sCup, były rozgrywane od 1957 roku w latach nieparzystych. Regaty składały się z pięciu wyścigów, z których najdłuższy, wokół latarni Fastnet, odbywał się na dystansie ok. 605 mil morskich. W Admiral’sCup brały udział zespoły złożone z 3 jachtów.Polskie ekipy wystartowały w 1977 i 1979 roku. Były to czasy „przerwanej dekady”, hasła „oby Polska rosła w siłę” i kilku innych. Tak czy inaczej, polscy żeglarze zaczęli pływać po oceanach i startować w morskich regatach światowego formatu. Otago i Copernicus wzięły udział w pierwszej edycji regat Whitbread, trójka naszych żeglarzy stanęła na starcie regat OSTAR w 1972, a świetne wyniki w tych samych regatach samotniczych osiągnął śp. Kazimierz „Kuba” Jaworski (1976 i 1980). Dla polskiego żeglarstwa morskiego były to lata wyjątkowo tłuste. Stocznie jachtowe w Szczecinie i Gdańsku stworzyły kilka udanych konstrukcji. Przede wszystkim w stocznia im. Teligi powstawały nowatorskie jachty, najpierw z obłogów mahoniowych, a potem z laminatu. W większości były to jachty regatowe i regatowo-turystyczne, projektowane zgodnie z ówczesna formuła pomiarową IOR (International OffshoreRule). W biurze konstrukcyjnym tej stoczni pracowali między innymi wspomniany już Kuba Jaworski, Edward Hoffman i Czesław Gogołkiewicz. Zaplecze techniczne, opływani morscy regatowcy i przychylne nastawienie odpowiednich „czynników” umożliwiło Polakom zmierzenie się z najlepszymi jachtami i załogami z całego świata. W skład zespołu z 1977 weszły nowe wtedy jachty: Spaniel, Bumerang i Hajduk. Polacy zajęli 17 miejsce na 19 drużyn jakie przystąpiły do regat. Po dwóch latach na linii startu stanęły: „Cetus”, „Hadar „ i „Nauticus”.

   Regaty na trasie Cowes – Fastnet – Plymouth po raz pierwszy rozegrano w 1925 roku. Kiedy Royal Ocean Racing Club zaczął organizować Admiral’sCup, wyścig ten włączono do rywalizacji jako jeden z pięciu. Najbardziej znany, bo najbardziej dramatyczny jest ten z 1979 roku. Na starcie stanęły aż 303 jacht, z ponad 2700 żeglarzami na pokładach. W trakcie 600 milowego etapu rozszalał się sztorm, który przewidziały francuskie służby meteo, ale nie brytyjskie. Znaczna część jachtów nie miała radia na pokładzie więc nie odebrała i tak już spóźnionych ostrzeżeń. W efekcie śmierć poniosło 15 żeglarzy, 5 jachtów utracono całkowicie, a kilkadziesiąt jednostek wzywało pomocy. W mediach i nie tylko powstała wielka burza, w której oczywiście skupiono się na szukaniu ‘winnych”. Kiedy emocje nieco już opadły, organizator regat RORC opracował i opublikował sążnisty raport (w załączniku).

Najnowsza książka wydawnictwa Nautica dotyczy tych właśnie tragicznych regat z 1979 roku. Autor, John Rousmaniere jest amerykańskim żeglarzem, historykiem i dziennikarzem. Jego dłoń z jednakową wprawą trzyma koło sterowe jak i pióro. Przeżeglował ponad 40 tysięcy mil i opublikował ponad 30 książek, w tym The Annapolis Book of Seamenship, jeden z najbardziej popularnych podręczników żeglarstwa w USA. Fastnet ‘79 doczekała się dwóch wydań (1980 i 2000), kilku dodruków oraz przekładów na inne języki.

Popularność książki nie powinna dziwić, skoro pierwsze jej wydanie pojawiło się stosunkowo krótko po wydarzeniach, które nie tylko wstrząsnęły światem żeglarskim,ale stały się znane także szerokiemu ogółowi, a za pióro chwycił doświadczony żeglarz i utalentowany pisarz. Rousmaniere opisuje tragiczne regaty z dokładnością sumiennego kronikarza, talentem reportera i wiedzą fachowca. Pracę nad książką poprzedziły w żmudne studia w bibliotekach oraz spotkania i wywiady z uczestnikami wydarzeń. Dzięki temu, mimo nasycenia faktografią tekst nie tyle się czyta, co raczej „chłonie”. W opisach nawet najbardziej dramatycznych chwil w czasie regat, jak wywrotki jachtów balastem do góry, wyrwanie płetwy sterowej czy pęknięcie metalowego zaczepu pasów bezpieczeństwa widać, że autor doskonale czuje emocje ludzi, których spotkał „gniew oceanu”. Bez zbędnego patosu i sztucznej dramaturgii, jakże częstych w tzw. literaturze faktu (małe „f”), suchym, czasem wręcz beznamiętnym opisem przemawia do nas lepiej, niż autorzy powieści kryminalnych czy psychologicznych thrillerów. W każdym zdaniu widać szacunek dla potęgi morza i zrozumienie dla człowieka, także w jego słabości. Na wydarzenia patrzy oczyma uczestników, także tych, co znaleźli śmierć w rozszalałym morzu, organizatorów regat i ratowników oraz rodzin i bliskich żeglarzy. Sumienność i obiektywizm historyka nie pozwalają mu ani na ferowanie łatwych ocen, ani na posługiwanie się prostymi stereotypami. W całej książce nie ma żadnych krytycznych opinii dotyczących „nieodpowiedzialnych i niedoświadczonych żeglarzy” jakie nazbyt często spotykamy w polskich opracowaniach. Kilka cierpkich uwag, ale raczej między słowami, poświęca Tedowi Turnerowi, który chciałwygrać Fastnet Race za wszelką cenę. Z kontekstu tylko można się domyślać przed użyciem jakich epitetów autor z trudem się powstrzymuje. Amerykański żeglarza ujawnia tu najlepsze cechy angielskiego gentelmana.

Kilka słów o polskiej edycji. Tłumaczenia z języka angielskiego dokonał Zbigniew Studziński. Przekład czyta się dobrze, widać, że pracę wykonał kompetentny człowiek, a nie program komputerowy.

Pora na małą łyżeczkę dziegciu w wielkiej beczce miodu.

Dramatyczne regaty Sydney-Hobart odbyły się w 1998, a nie 1989 roku (s. 16). Pisząc z myślą o czytelniku nieobeznanym z żeglarstwem, autor stara się unikać nazbyt fachowych terminów, a kiedy te się pojawiają, objaśnia je. W krajach anglosaskich wyróżnia się mile morskie (nautical mile, 1852 m) oraz mile lądowe (statue mile, 1609 m). W tekście (s. 42) wyraźnie chodzi o tę drugą. Na s. 54 zamiast „w ograniczonym zasięgu” powinno być raczej „w zasięgu”. Czy na następnej stronie chodzi o loksodromę, południk, kurs czy coś jeszcze innego sam nie wiem. Z pewnością „loksodroma” w tym kontekście brzmi po polsku nieco „niefortunnie”. Słynny jacht  Kialoaraz” ma 71, a innym razem 79 stóp długości (s. 92 i 114). Nieco dalej radio VHF zmienia się w VHS.

W tej książce jest wszystko: dramatyczne, nie zawsze zakończone sukcesem zmagania o życie, wyścig o najlepsze miejsce na mecie, niepokój rodzin o swoich bliskich, profesjonalizm, poświęcenie i braterstwo ludzi morza.

Tej książki streścić nie sposób, ją trzeba po prostu przeczytać. Każdy, kto rusza na morze powinien wiedzieć na co się odważa. Chyba nikt nie opisał tego lepiej niż John Rousmaniere w „Fastnet, Force 10”.

Bogdan Sobiło

-------------------------------------

Post scriptum. We wstępie wspomniałem o udziale Polaków. Wszyscy dopłynęli do mety. Na „Cetusie” miejscami popękał laminatowy kadłub, a „Hadar” dowodzony przez śp. Zygfryda Perlickiego miał dobre radio i pośredniczył w łączności między jachtami wzywającymi pomocy, a stacjami brzegowymi! Udział polskiej ekipy w Fastnet ’79 z nie mniejszym talentem niż Rousmaniere, barwnie, ciekawie i kompetentnie opisał Zbigniew Kosiorowski w swojej książce „13° w skali Beauforta”.

-------------------------------------------------------

 Z. Kosiorowski, 13°w skali Beauforta, Szczecin 1981, ss. 267.

D. Robertson, Nie ulec oceanowi, Gdańsk 1975.

N. Ward, S. O’Brien, Pozostawiony śmierci. Przemilczany epizod tragicznych regat Fastnet wroku 1979, tłum. M. Jung, Wydawnictwo ALMAPRESS, Warszawa 2008, ss. 268.

Raport RORC:

http://www.blur.se/images/fastnet-race-inquiry.pdf

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3437