HORNBAEK, GILLELEJE i RUNGSTED
z dnia: 2019-09-09


Lato już w fazie schyłkowej, ale Andrzej Colonel Remiszewski nadal imponuje przykładem jak należy wykorzystywać

zwłaszcza pierwszy, rozpędowy rok emerytury. To przykład mobilizujący - ze wszech miar zasługujący na propagowanie

wśród żeglarzy „trzeciego wieku”. Przede wszystkim – wytrwałość.

Bałtyk jest piękny, ciekawy, a jego porty zadbane, bezpieczne, wygodne.

O tym wszystkim pisze Colonel, podkreślając że w okresie minionego ćwierćwiecza nijakiego wyraźnego regresu tu nie

zanotowano. W portach nieco drożej niż u nas, ale o niebo taniej niż na Śródziemnym. To także bierzcie pod uwagę.

O kamizelkach oczywiście pamiętacie.

Żyjcie wiecznie  !

Don Jorge

---------------------------------------------------

Don Jorge,

W pierwszej rundzie pływania po Sundzie, obok Elsinore - Helsingöru oraz Snekkersten odwiedziłem trzy przystanie zawarte w locyjce "Sund". Przypominam: bezpłatny skan dostępny jest TUTAJ LINK.
Te trzy przystanie to, w kolejności jak je odwiedzałem: Hornbæk,  Gilleleje i Rungsted. Generalnie należy stwierdzić, że mimo upływu lat, opisy w "Sundzie" nie straciły na wartości.

.
Hornbæk to niewielka miejscowość, której największą zaletą są  piękne plaże rozcìągające się tuż obok mariny z obu jej stron.

Plaża jak we Władysławowie

.
W samej miejscowości jest kilka sympatycznych knajpek i sklep sieci  Netto, co pozwala uzupełnić zaopatrzenie.
Opis Jerzego Kulińskiego w "Sundzie" wydaje mi się nadal adekwatny. Miejsca na postój trzeba szukać przede wszystkim po lewej stronie, w ostateczności wciskając się do basenu wewnętrznego.
Na potwierdzenie zrzucam dla Czytelników zrzut z Navionicsa:

  

Zrzut z ekranu                                                                                          Planik ze starodruku locyjki "Sund"

.

Kolejny port to Gilleleje. Gdy spojrzymy na zrzut z Navionicsa zobaczymy porównując ze skanem "Sundu", że w samym porcie przybyło stanowisk postojowych, jak zazwyczaj w Danii, w dalbach. Nie ma natomiast zmian w podejściu oraz generalnym układzie portu.

   

Zrzut z ekranu                                                                                   Planik ze starodruku locyjki "Sund"

.

Przy okazji warto zaobserwować prostą sztukę hydrotechniczną Duńczyków. Porty mają coś w rodzaju awantportów. Akurat w Gilleleje jest on dość obszerny. Często bywają jednak ciasne i po za torem płytkie.  Jednak ważny jest zarys falochronów i ich ukształtowanie: awantporcik jest po prostu tłumikiem fal. Za wewnętrzne główki wchodzi już niewiele. Porównajmy to choćby z Ustką albo Helem.

Wejście

.
Gilleleje to nieco ponad sześciotysięczne miasteczko rybackie, piąty co do wielkości duńskii port rybacki. Z jakiegoś powodu okrzyknięte dwa lata temu najbardziej kreatywnym miastem w  Danii.
Miasteczko jest kameralne,  zabudowane tradycyjnymi domami rybackimi, dziś częściej zapewne pełniącymi funkcję rekreacyjną.
W samym porcie symbioza rybaków, stoczni, żeglarzy i wczasowiczów. Można!

A w środku tak.

.
No i wreszcie Rungsted. Jedna z wielu marin położonych pomiędzy Kopenhagą, a Helsingörem.
Jak zobaczycie na zrzucie z Navionicsa nie da się dostrzec różnic w stosunku do opisu w locyce  "Sund".

  

Zrzut z ekranu                                                                                      Planik ze starodruku locyjki "Sund"

.


W tym  miejscu jednak powiem słowo o jeszcze jednym utrudnieniu w pływaniu po tych wodach. Otóż miejscami pojawia sie dryfujące na powierzchni zielsko. Z upodobaniem wiesza sie na sterze i śrubie, „TEQUILĘ” potrafilo spowolnić o 2 węzły. Na szczęście łatwo się go pozbyć  choćby wykonując zacieśnioną cyrkulację.  No i łatwo omijać, przynajmiej w dzień i przy spokojnej wodzie jest dobrze widoczne.

Marina jest ogromna.  Na wewnętrznym pirsie ciąg zatłoczonych restauracji, każdy znajdzie coś  dla siebie.  Tylko te duńskie ceny! Niestety także wielki parking, na którym młodzi (i nie tylko) Duńczycy lubią sobie przegazować silniki.



Sama miejscowość estetyczna jak to w Danii, ale mnie osobiście jednak nie zachwyciła. Formalnie jest to dzielnica miasteczka Hørsholm.  Dla koneserów muzeum Karen Blixen*).

   

Kolejnym etapem rejsu była Kopenhaga, cel wreszcie osiągnięty! Powstrzymam się od opisów, powiem tylko, że na postój wybraliśmy Langelinie, tuż koło Syrenki. Syrenka okazała się kobietą! 

Jeszcze kilka portów i rozpocznie się ostatni etap, powrót na rodzinne pielesze.

Colonel.

*) Karen Blixen 1885 – 1962) , właśc. Karen Christence von Blixen-Finecke,– duńska pisarka, miłośniczka Afryki -, znana ze wspomnień o swoim życiu w Kenii, wydanych jako „Pożegnanie z Afryką”

 

 

 

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=3531