KAPITANA ZBIERAJEWSKIEGO INNE SPOJRZENIE
z dnia: 2007-12-03


O stażach, wymogach, biurokracji mam już swoje zdanie wyrobione. Udokumentowane moimi perypetiami, zanim dopuszczono mnie do egzaminów na "bałtyckiego". Mnie już nic nie zdziwi, nawet teraz.  Kapitan Janusz Zbierawski (witamy ! witamy !) jeszcze się dziwi.

Klik dla kapitana na stronie tytułowej

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

_________________

INNE SPOJRZENIE NA ROZPORZĄDZENIE
czyli wątpliwości dinozaura

Drogi Jerzy!
O słynnym Rozporządzeniu (baczność!) - Pana Ministra - (spocznij!) w sprawie uprawiania żeglarstwa zapisano już parę ton papieru. A ja ostatnio natrafiłem na taką ciekawostkę:
Zadzwonił do mnie Andrzej (nazwisko i miasto nieistotne) i wygłosił mniej więcej taki monolog: "Najpierw ci się przypomnę,
bo przy twoim przerobie załogantów pewnie mnie nie kojarzysz. Byłem z tobą na rejsie... (tu pada nazwa dużego żaglowca, termin i trasa rejsu). Posiałem gdzieś opinię z rejsu, a teraz składam papiery na kapitana.
Stażu mam trzydzieści razy za dużo, ale brakuje mi godzin na jachcie powyżej 24 m. Przyślę ci ksero mojej książeczki z wpisanym przez ciebie rejsem i formularz opinii. Mógłbyś mi taką opinie wypisać?" Andrzeja sobie przypomniałem, choć od rejsu nigdy się nie spotkaliśmy, ale też rejs był pamiętny. Dla mnie również. Przysłał obiecane papiery, wypełniłem co trzeba, odesłałem. Mam nadzieję, że Andrzej wkrótce otrzyma patent kapitana.
Powiesz, drogi Jurku, że sprawa, jakich wiele. Załogant posiał papier, (zdarza się), poprosił o duplikat, dostał i po krzyku.
Masz rację, sprawa jest banalna i nie opisywałbym jej, gdyby nie pewien drobiazg: Otóż ten rejs odbył się... 28 (nie, to nie pomyłka, słownie: dwadzieścia osiem) lat temu! Dokładnie w 1979 roku! Formalnie - wszystko jest w porządku. Andrzej był wtedy sternikiem jachtowym, czyli - wg panalipcowego rozporządzenia - staż się liczy.
Nie pełnił żadnej funkcji, był szarym załogantem. Ale - wg rzeczonego rozporządzenia - to też nie ma żadnego znaczenia. Liczą się tylko dupogodziny na żaglowcu, a te odbył w dużym nadmiarze, bo rejs był przez Atlantyk.
Zastanówmy się: co mężczyzna dobrze po pięćdziesiątce pamięta z tego, czego się nauczył (jeśli się w ogóle nauczył) w wieku studenckim, 28 lat temu, w czasie parotygodniowego rejsu?
Zapewne nic, albo niewiele, jeśli nie liczyć wrażeń "turystycznych" utrwalonych na powszechnie wtedy stosowanych slajdach marki ORWO. To po co w takim razie (baczność!) - Pan Minister - (spocznij!) tak sformułował dyrdymały o stażu na żaglowcach?
Albo rzecz traktujemy poważnie i wymagajmy, żeby to był (na przykład) staż na funkcji oficerskiej (no, przynajmniej starszego wachty) i to w ciągu ostatnich 2, 5 czy 7 lat, albo dajmy sobie spokój z tym żaglowcowym stażem. W końcu armator żaglowca i tak, zanim powierzy świeżo upieczonemu kojotowi dowództwo, zażąda odbycia takiego stażu, jaki sam uzna za stosowny. I ma do tego święte prawo właściciela!

Pozdrawiam
Twój Dinozaur, zwany powszechnie Januszem Zbierajewskim
PS. Ło matko! To wtedy był mój trzeci rejs przez Atlantyk! To ja
naprawdę jestem taki stary???

Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=622