TOMASZ LEWANDOWSKI NA s/y "LUKA"
z dnia: 2008-04-02


Kpt. Jerzy Knabe mailuje z Londynu. Ja rzucam wszystko, aby powiesic ten oczekiwany przez nas wszystkich news. Mamy kolejnego giganta. Gratulacje, gratulacje, gratulacje dla skippera i hau, hau, hau dla Wacka !

Tu klik rankingowy 

Kamizelki i żyjcie wiecznie !

Don Jorge

=====================================

Don Jorge,
Mamy wielki wyczyn polskiego żeglarza. Tomek Lewandowski zamieszkały na Florydzie właśnie zakończył swój największy rejs życia: dookoła świata, samotnie, ‘pod włos’ (E>W), bez zachodzenia do portów. Właśnie zaszedł do portu ale był to port docelowy i port startu - Ensenada w Meksyku. Wystartował 6 marca 2007 g. 12:28 a zakończył 1 kwietnia 2008 g. 18:45. I to nie jest żaden żart ‘primaaprilisowy’...

  
Rejs odbył się na pokładzie jachtu LUKA, Tomkowi towarzyszył jego ‘pierwszy oficer’ czyli pies rasy Jack Russel Wacek – co nie zmienia postaci, że rejs kwalifikuje sie jako samotny. Najwyżej możnaby powiedzieć i podkreślić, że Wacek jest pierwszym psem na świecie, który odbył taką trudną i rekordową podróż na jachcie.


Ten samotny rejs ze wschodu na zachód jest dopiero szóstym
w całej historii światowego żeglarstwa. Przed dwoma laty świat żeglarski czekał z zapartym tchem na Dee Caffari. Teraz czekała garstka znajomych i sympatyków bo, jak się wydaje, Tomkowi na rozgłosie za bardzo nie zależy. Ale jest się czym chwalić. Pięciu pozostałych prekursorów to: Chay Blyth (1971) , Philippe Monet (1989), Mike Goldberg (1994) i Jean Luc Van Den Heede (2004). Są to wszystko nazwiska o światowej obecnie sławie.


Nie będę się teraz wdawał w szczegóły rejsu, które są wszystkie dostępne na stronie www.zeglarz.net  ale
polecam, bo lektura ciekawa i jest jej dużo. W języku angielskim rejs Lewandowskiego był relacjonowany na stronie www.theoceans.net  co cieszy, bo może nie podzieli losu rejsu Krystyny Chojnowskiej Liskiewicz, pierwszej kobiety opływającej samotnie świat, który jest nadal uparcie przemilczany przez wiele źródeł.
Nie mniej -  trzeba nam o tym mówić i pisać – bez względu na osobiste preferencje autora wyczynu. Stał się przez to osobą publiczną i nie ma już odwrotu... Może nawet polskie media, zajęte prawie wyłącznie przepychankami na scenie politycznej, zauważą i ‘skonsumuja’ to indywidualne i godne najwyższego uznania osiagnięcie o światowej skali pochodzącego z Iławy Polaka. Składam moje serdeczne gratulacje na Twojej stronie Don Jorge. Już nam nawet nie trzeba trzymać kciuków. Zrobione! D z i ę k u j e m y !

Jerzy Knabe 2.04.2008




Ten artykuł pochodzi ze strony:
JERZY KULIŃSKI - ŻEGLARZ MORSKI
Subiektywny Serwis Informacyjny
http://www.kulinski.navsim.pl

URL tego opowiadania:
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=734