Dotarła do mnie wiadomośc o "prestiżowej Konferencji najbardziej opiniotwórczej grupy polskich zeglarzy turystycznych" pod wodza Jerzego Durejki. A mnie sie wydaje, ze to po prostu szkodliwy sabat czarowników odczyniajacych liberalizację żeglarstwa. A co do szkolenia, to juz RYA pokazuje Polakom jak mogą się szkolić i to dobrowolnie. Mam nadzieję, ze jeszcze przed Puckiem (SIZ) będę mógł opublikować co pikantniejsze fragmenty stenogramu "najwybitniejszych polskich żeglarzy" .A jeśli chodzi o tragedię mazurską, to na ich miejscu - uderzyłbym się w pierś.. Szkodników nie pozdrawiam - żyjcie wiecznie !
Czytelnikom - Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
RANKINGOWY klik na stronie tytułowej
_____________
Konferencja PZŻ w Krakowie
Uczniowski Klub Żeglarski HORN w dniach 5 - 7 października 2007 roku, będzie gościć najwybitniejszych polskich żeglarzy. Na Przystani Hornu odbywać się będzie Ogólnopolska Konferencja Pionu Szkolenia Polskiego Związku Żeglarskiego. Przyjedzie 34. przedstawicieli środowisk żeglarskich z całej Polski. Będą również obecni prezesi z ościennych okręgów żeglarskich. Nasi goście należą do najbardziej opiniotwórczej grupy polskich żeglarzy turystycznych.
Cieszymy się na to spotkanie. Wybór naszego ośrodka na miejsce tej prestiżowej Konferencji, rozumiemy jako wyraz uznania polskiego środowiska żeglarskiego dla naszej pracy.
Liczymy, że konferencja przyczyni się również do promocji Bagrów i Krakowa.
Spotkanie poprowadzi szkoleniowiec Jerzy Durejko.
Wśród tematów m.in.: nowe przepisy żeglarskie, tragedia na Wielkich Jeziorach Mazurskich.
Z żeglarskim pozdrowieniem
Józefa Ogrodnik i Uczniowski Klub Żeglarski HORN, Kraków
viTAM!
Ostani najwybitniejszy żeglarz jaki był w Krakowie, to chyba był ś.p. Kuba Jaworski. Reszcie należy się milczenie. Tak dla przyzwoitości.
Pzdr!
Przynajmniej dowiemy się, kto jest zaliczany do największych sław żeglarstwa turystycznego ... Może nawet będzie wiadomo z czyjej nominacji stali się "największymi"?
Być może jednak jest to kolejna kursokonferencja - tym razem szefów pionów turystyki poszczególnych OZŻ-tów? Przecież ze stanowiska są to osoby najbardziej doświadczone ...
A tak na poważnie - wygraliśmy bitwę, ale do zwycięstwa daleko. Ci, którym nowe przepisy odebrały przewidywane zyski, bezwzględnie wykorzystają każdą okazję do atakowania liberalizacji.
Znakomita większość żeglarzy jest bierna. Znaczna ilość czarteruje jachty poza granicami Polski i wcale nie interesuje się tymi sprawami. Co najdziwniejsze, wielu żeglarzy śródlądowych nie ma pojęcia o wprowadzonych zmianach. Dotarcie do nich z odpowiednimi informacjami, przerwanie tej obojęności, staje się sprawą bardzo pilną.
Zbliżają się wybory; zadbajmy o to, aby weszli do Sejmu ci, którzy nam pomagali i sprawdzili się w praktycznym działaniu. Fakt, znakomita większość parlamentarzystów głosowała "za", ale część dopiero wtedy gdy zobaczyli, że mogą przegrać. Niektórzy byli z nami znacznie wcześniej ...
Czeka nas jeszcze batalia o dokończenie liberalizacji na morzu. Jej wyniki będą uzależnione od tego, jakich poglądów ludzie będą rządzić gospodarką morską. Oczywiście, mamy jeszcze zapasowe wyjście - pływanie pod inną niż biało - czerwona banderą lub czartery poza granicami polski ...
Czy jednak nie czas ostatecznie skończyć z epoką "gwałtowników" i wyjść zapasowych? Jurek Kuliński wciąż namawia do wstępowania do SAJ-u. Wie dobrze, że mała grupa liderów może wiele zdziałać, jeśli legitymuje się odpowiednio dużym i udokumentowanym zapleczem. A dodatkowo - czy nie jest nam potrzebna organizacja działająca na wzór tych, które zwykle przytaczamy jako przykład? Czy już teraz nie możemy pomarzyć o tym, że za kilka lat to SAJ będzie wydawał wiele popularnych poradników żeglarskich, prowadził szeroką akcję popularyzującą bezpieczeństwo na wodzie - a może nawet postara się o wznowienie niektórych locyjek?
Edward Zając
Panie Edwardzie !
Pisze Pan:
„wygraliśmy bitwę, ale do zwycięstwa daleko.”
Dlatego daleko, iż barykada jest ustawiona w niewłaściwym miejscu. Hasło „uwolnić przyjemniaczków” zostało rozszerzone na „uwolnić wszystko co się rusza”. Gdyby na śródlądziu wprowadzony był „rekściowy” podział jachtów zamiast magicznej liczby 7,5 m, liberalizacja miała by znacznie więcej zwolenników. Między innymi mnie a co za tym idzie środowiska, które (powiem nieskromnie) uważają mnie za lidera.
Pisze Pan:
„Znakomita większość żeglarzy jest bierna. Znaczna ilość czarteruje jachty poza granicami Polski i wcale nie interesuje się tymi sprawami. Co najdziwniejsze, wielu żeglarzy śródlądowych nie ma pojęcia o wprowadzonych zmianach. Dotarcie do nich z odpowiednimi informacjami, przerwanie tej obojętności, staje się sprawą bardzo pilną.”
Żeglarze śródlądowi nie przejmują się (z małymi wyjątkami) zmianami, które pozostawiły w ich portfelach 150-200 zł wydawanych raz na 5-10 lat. Przy pięciu latach to jedynie 30-40 zł czyli rocznie 2,5 - 3,4 zł miesięcznie (znacznie mniej niż wynosi składka do SAJ) a przy 10 latach połowa tej kwoty. A małe czarterownie, one same się dopraszają by inspektor zrobił przegląd i opisał ich jacht. Nawet w ogłoszeniach na allegro w dziale „czartery” przeczytałem „Jacht po przeglądzie dokonanym przez inspektora technicznego PZŻ”, jeden z moich przyjaciół - czarterodawca zwrócił się w sierpniu do mnie zrób mi przegląd, wydrukuj opis i przyłóż pieczątkę.
Pisze Pan:
„Czeka nas jeszcze batalia o dokończenie liberalizacji na morzu. Jej wyniki będą uzależnione od tego, jakich poglądów ludzie będą rządzić gospodarką morską.”
Tu jestem zdecydowanie za, Dzięki panu Waldemarowi liberalizacja poszła we właściwym kierunku.
I , co zostawiam na koniec pisze Pan:
"Ci, którym nowe przepisy odebrały przewidywane zyski, bezwzględnie wykorzystają każdą okazję do atakowania liberalizacji".
I tu jest pies pogrzebany. Zmiany te poszły w kierunku by dokopać PZŻ, odcinając Związek (jak Pan się wyraził) od zysków. A teraz zastanówmy sie na co idą "zyski" Związku:
1. Na utrzymanie biur w tym aparatu etatowego.
2. Na sport dzieci i młodzieży.
3. Na popularyzację żeglarstwa.
Gdyby nie sport dzieci i młodzieży, nie było by sukcesów naszych regatowców Kusznierewicza Paszke, Jabłońskiego (http://www.kwasniewska.pl/wspomnienia/96.jpg w Kiekrzu, na najwyższym podium Jabłoński na drugim Górecki na trzecim Caban)i wielu innych.
Aparat etatowy jest potrzebny by ich właściwie obsłużyć.
Dlatego tez liberalizacja winna usunąć jedynie to co w jakikolwiek sposób szkodziło polskiemu żeglarstwu (obowiązkowe patenty) natomiast to co jest moralnie pozytywne lub obojętne winno w Związku zostać.
Pozdrawiam
Krzysztof
Gdyby na śródlądziu wprowadzony był „rekściowy” podział jachtów zamiast magicznej liczby 7,5 m, liberalizacja miała by znacznie więcej zwolenników. Między innymi mnie a co za tym idzie środowiska, które (powiem nieskromnie) uważają mnie za lidera.
Krzysztofie - wiec niech twoje środowisko otwarcie i oficjalnie ("pod egidą i z ... na czele") wystąpi z taką propozycją. Będzie jakaś podstawa do rozmów (przynajmniej). Póki co, to twoi koledzy ze struktur skutecznie unikają rozmów.
Hasip
Krzysztof
P.S.
Na naradzie w Słupsku miałem reprezentować WKB, miałem już kupiony bilet, ale złapała mnie grypa.
K
Środowisko Wielkopolskiego Klubu Bałtyckiego występowało z dokładnie taką propozycją. Zapytaj posła Jacka Falfusa, kiedy dostał ode mnie pierwszy mail w tej sprawie?
Krzysztof
P.S.
Na naradzie w Słupsku miałem reprezentować WKB, miałem już kupiony bilet, ale złapała mnie grypa.
K
1. Na utrzymanie biur w tym aparatu etatowego.
2. Na sport dzieci i młodzieży.
3. Na popularyzację żeglarstwa.
Ad 1 Płk Durejko nie jest pracownikiem etatowym - myślisz, że do Krakowa pojedzie za własne pieniądze a nie w delegacji z dietami itd? A co mówi na ten temat statut?
Ad 2 i 3 Poczytaj sobie sprawozdanie WOZŻ za 2004 (bodajże) rok - wpływy 200 000 zł, wydatki na sport - 4000zł.
Masz jeszcze coś do dodania?
Andrzej
2. Proponuję sprawdzić OZŻ poznański i bezkidzki
Krzysztof
Być może - nigdy nie byłe i nie zamierzam być takowym. Oby tylko nie okazało się, że to będzie bilet lotniczy z DC do CK Kraków ...
Andrzej
Tylko bilet kolejowy II klasy.
K" Członkowie władz statutowych nie otrzymują diet a jedynie zwrot kosztów podróży."
Czy to jest tak jak z posłanką Renatą Beger, która nie kupowała głosów a jedynie płaciła za "paliwo" dla ich zdobycia?
Kocur
Co prawda odpowiedzieli za mnie koledzy, ale coś dodam.
Panie Krzysztofie, jeśli my w niewłaściwym miejscu postawiliśmy barykadę, to dlaczego nie chcieliście jako Związek przystąpić do dyskusji o jej położeniu? Zgodnie postanowiliście; ani kroku odstępstwa - a nawet poparliście zaostrzanie przepisów. Nie chcieliście kompromisu, bo poniżej waszej godności wydawała się wam dyskusja z "internetowymi oszołomami" - nawet z tymi, którzy próbowali nawiązać kontakt ze Związkiem.
Natomiast powinien Pan wiedzieć, że my nie jesteśy przeciw przeglądom technicznym. Nawet bardzo dobrze, że zgłaszają się do Pana żeglarze czy firmy czarterowe. Jeśli ma Pan opinię dobrego fachowca, to znajdą się mniej doświadczeni żeglarze, którzy zawierzą Pana wiedzy. Przyjdą dobrowolnie nie po stempelek, ale po rzetelną ocenę. To przymus rodzi wszelkiego rodzaju patologie. W Polsce jeszcze długo pewna grupa osób wprost alergicznie będzie reagować na wszelkie próby ograniczania wolności.
I na koniec: pływam pod obcą banderą, ale "Holly" ma numer rejestracyjny i polisę ubezpieczeniową. Nie odczuwam z tego powodu dyskomfortu, bo nikt mnie do tego nie zmuszał... a poprzedni właściciel obywał się bez tego.
Edward Zając
Nie ja decydowałem o przepisach, natomiast moim zdaniem (różnym od decyzji prezydium) podział winien przebiegać dokładnie tak jak przebiega na morzu. Cieszę się że pan Rekść wprowadził właściwe rozdzielenie.
Ja osobiście nie narzekam ludzie dzwonią przyjedź obejrzyj przyjadę po Ciebie. Właśnie teraz kolejny armator napisał mi na GG że remontuje swoje tango i co myślę o przerobieniu silnika na pantografie na studzienkę i jak to zrobić. Niektórzy chcą właśnie ocenę ze stempelkiem by ją pokazać swoim klientom. Jednakże rozumiem uwolnienie od przeglądów jachtów żaglowych, natomiast uwolnienie szybkich motorówek i skuterów jest oczywistym przegięciem. Są to pociski pędzące na wodzie a wielką szybkością i każda niesprawność może skończyć się tragicznie (gorzej jak w samochodzie).
Podobnie ma się z jachtami zarobkowymi tam ich niesprawność naraża na niebezpieczeństwo osoby trzecie.Nie ja decydowałem o przepisach, natomiast moim zdaniem (różnym od decyzji prezydium) podział winien przebiegać dokładnie tak jak przebiega na morzu. Cieszę się że pan Rekść wprowadził właściwe rozdzielenie.
Ja osobiście nie narzekam ludzie dzwonią przyjedź obejrzyj przyjadę po Ciebie. Właśnie teraz kolejny armator napisał mi na GG że remontuje swoje tango i co myślę o przerobieniu silnika na pantografie na studzienkę i jak to zrobić. Niektórzy chcą właśnie ocenę ze stempelkiem by ją pokazać swoim klientom. Jednakże rozumiem uwolnienie od przeglądów jachtów żaglowych, natomiast uwolnienie szybkich motorówek i skuterów jest oczywistym przegięciem. Są to pociski pędzące na wodzie a wielką szybkością i każda niesprawność może skończyć się tragicznie (gorzej jak w samochodzie).
Podobnie ma się z jachtami zarobkowymi tam ich niesprawność naraża na niebezpieczeństwo osoby trzecie.Pozdrawiam
Krzysztof
A teraz zastanówmy sie na co idą "zyski" Związku:
1. Na utrzymanie biur w tym aparatu etatowego.
W tym na wystawne bankiety owego aparatu etatowego i pozostałych działaczy. WOZŻ chwalił się niegdyś tym na swojej stronie, ale potem pojął że może to być wykorzystane przeciw niemu, i fotki zostały zdjęte. Czy to przypadek że obecny WOZŻ zajmuje czteropokojowy "apartament" w peryferyjnym rejonie Warszawy zamiast jak to wiele lat temu było, ciasnej i mrocznej klitki na Żurawiej, za to o rzut beretem od Pajacu Kultury? Uważam że to nie przypadek, skoro biuro wynajmowane jest od PZU, a płk. Durejko dał się poznać jako zwolennik opodatkowania żeglarzy obowiązkowym ubezpieczeniem od OC.
2. Na sport dzieci i młodzieży.
3. Na popularyzację żeglarstwa.
Jak się "popularzyzuje" żeglarstwo wśród dzieci i młodzieży (za pieniądze wyłudzone nie tylko zresztą od żeglarzy) - dał przykład Pański towarzysz niedoli, rzekomo gnębiony przez resztę Zarzadu tow. Wojciech Borzyszkowski. :
http://www.gazetapomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20051007/REPORTAZ/51007001
Gdyby nie sport dzieci i młodzieży, nie było by sukcesów naszych regatowców Kusznierewicza Paszke, Jabłońskiego
Uprzejmie proszę aby leśne dziadki odwaliły się wreszcie od Kusznierewicza i innych sportowców. Najlepsze co możecie zrobić - to zleźć z ich pleców i przestać im przeszkadzać. Przynajmniej teraz jest nadzieja że wygłodzeni w wyniku braku obowiązkowych rejestracji i ograniczenia zapotrzebowania na patenty - sami spadniecie na ziemię. Sportowcy otrzymują na swoją działalność państwowe dotacje - i ściśle się z nich rozliczają. Gdyby pion sportowy pozwolił sobie na takie marnotrawstwo funduszy na jakie lekką ręką pozwolił sobie WOZŻ - zrobionoby tam taką zadymę że PZPN jawiłby się na tym tle ako najuczciwszy ze związków sportowych.
Poza tym zapomniał Pan jeszcze dodać, że zdaniem Pani z przystani w Kozinie - pieniądze od żeglarzy potrzebne są po to aby nie wszystkie porty na Mazurach były prywatne. Tylko po jakiego zgniłego grzdyla mi te nieprywatne porty, skoro potrafię wskazać niejeden port prywatny, który jest od Kozina tańszy?
Tomku !
Nie bywałem na żadnym z wystawnych bankietów, który byłby finansowany pieniędzmi OZŻ. Bywałem natomiast na bankietach organizowanych na zakończenie imprez finansowanych przez sponsora. Może u Was w warszawce zwyczaje są inne.
Skoro poruszyłeś sprawę Wojtka informuję iż sąd uniewinnił go od wszelkich zarzutów a gazetę czeka proces o zniesławienie.
Pokazałem zdjęcie z Karolem Jabłońskim na podium kierskich „Regat o puchar Cadeta”, Mateusza Kusznierewicza pamiętam jak przyjeżdżał na „Srebrny żagiel Optymista” Obie imprezy finansowywane przez poznański OZŻ i Jachtklub Wielkopolski. Sport dzieci i młodzieży nie jest w całości finansowany przez Państwo
Na temat twoich występów w Kozinie lepiej nie pisz.
KrzysztofTymczasem na stronie KPOZŻ do dziś nie ma nawet wzmianki o aktualnych przepisach zwalniających z obowiązku rejestracji jachty poniżej 12m długości i 15kW mocy silnika. Do niedawna można było przeczytać wprost, że obowiązkowi rejestracji podlegają jachty powyżej 5m długości i 5kW mocy silnika, mimo że przepisy stanowiły co innego. Dziś w dziale "Obowiązujące przepisy prawne dotyczące rejestracji jachtów" pozostał tam już tylko powielaczowy ukaz PZŻ (od kiedy to podobne ukazy mają rangę przepisów prawnych?) o nazwie:
INSTRUKCJA POLSKIEGO ZWIĄZKU ŻEGLARSKIEGO
NR 2/2007
W SPRAWIE PRZEPROWADZANIA PRZEGLĄDÓW TECHNICZNYCH
śródlądowych jacHTÓW ŻAGLOWYCH
W której najistotniejszy z mojego punktu widzenia przepis brzmi:
Przed przystąpieniem do przeglądu technicznego inspektor techniczny PZŻ jest zobowiązany sprawdzić:
/.../
2) czy na jachcie znajdują się napisy powszechnie uznawane za wulgarne lub ubliżające osobom trzecim.
Leśne dziadki z PZŻ mogą niniejszym uważać że nazwa mojego jachtu jest dla nich ubliżająca ;-)
Czy naprawdę ktoś będzie musiał pofatygować się do Bydgoszczy "z krówką", tak jak robiłem to na "Ciołka" aby naczalstwo KPOZŻ zrobiło wreszcie to co jest ich zakichanym obowiązkiem? W WOZŻ taka akcja przyniosła przynajmniej pożądany skutek: stosowna informacja na stronie WOZŻ się pojawiła. Może podwładni Pańskiego kolegi "Wojtka", podobnie jak betonowy towarzysz Norbert Szymała w Kozinie, uważają oni że skoro obecne przepisy "są bez sensu" to nie mają obowiązku informować o nich zainteresowanych? A może przy okazji liczą na to że jakieś pieniądze wpadną jeszcze do kasy KPOZŻ z kieszeni nieświadomego armatora? Tylko co to ma wspólnego z kryształową uczciwością bydgoskiego "męczennika za słuszną sprawę" jakim go tu Pan przedstawia?
Myślę ,że ta zmiana pokoleniowa za sterem PZŻ doprowadziłaby do dynamicznej wymiany pokoleniowej także i w zarządach OZŻ, a w konsekwencji szybkiego odmłodzenia samego zarządu głównego PZŻ i definitywnej zmiany polityki PZŻ...
Mateusz Kusznierewicz, Karol Jabłoński na prezesów PZŻ !!!! :)))
Jeśli nie tacy żeglarze , to kto...???
Johann
Krzysztof
Czy Wam się wydaje, że jak Mateusz zostanie prezesem PZŻ, to w kolejce będą stali sponsory i nagle znajda się pieniądze na sprzęt, etaty trenerskie dla klubów, szkolenie sędziów, szkolenie mierniczych. Nadal będzie krótka koszulka.
No to może skoro sponsory pieniędzy nie dają to im ten sport do niczego nie jest potrzebny?
K
Ja na żaglach i kadłubach Optymistów często widzę reklamy sponsorów, nawet w Ustce. Natomiast trudno mi sobie wyobrazić, aby sponsorzy finansowali szkolenie sędziów czy opłacali trenerów.
Edward Zając
K.
Znam też przypadki, nie tylko w żeglarstwie, gdzie trener jest zatrudniony na etacie we firmie sponsora.
Znaczy da się ale niestety trzeba się silnie postarać a zapewne sponsor, wredny dorobkiewicz, będzie chciał wyników?.
Ale to się rodzi w bólu i dużo wody upłynie.
I tu Cie boli ... zamiast uczciwej pracy obłupianie innych?
K
Akurat trener daje uczciwą pracę.
A sponsor wymaga wyników więc miernoty nie mają szans, muszą szukać pieniędzy u innych.
A sponsor przeważnie rezygnuje jak dzieci mu wyrosną z żeglowania na OPP.
A to cham! jak on tak może chciwec jeden?! Może nie przeczytał satutu PZŻ?
Błąd w rozumowaniu... Nie zawsze ktoś z zasługami sportowymi byłby dobrym prezesem Związku...
"Myślę ,że ta zmiana pokoleniowa za sterem PZŻ doprowadziłaby do dynamicznej wymiany pokoleniowej"
Cienko to widzę:-((( Dlaczego? Bo w PZŻ jest "selekcja negatywna", kiedyś należałem do Klubu ba... nawet byłem w Zarządzie:-))))) i widziałem jak się odbywają wybory. Było to na zasadzie - on jest emeryt, ma czas to jego wybierzemy.
"szybkiego odmłodzenia samego zarządu głównego PZŻ i definitywnej zmiany polityki PZŻ..."
Hi... Hi... ciekawe, czy teraz też wybiorą polityka?:-)))))))
Hi... Hi... ciekawe, czy teraz też wybiorą polityka?:-)))))))
A jeszcze ciekawsze z jakiej on będzie partii. Tu widzę duuużo możliwości.
Wyraziłem sie nieprecyzyjnie. Chodziło mi o konkretnie TYCH DWÓCH MŁODYCH ŻEGLARZY, którzy jak wiadomo są nie tylko doskonałymi sportowcami ale także świetnymi błyskotliwymi menadżerami o trzeźwym spojrzeniu na również tzw rekreację żeglarską...
Johann (starający się rozumować rozsądnie i logicznie...;)))
Aaaa to przepraszam, nie znam tych panów od tej strony więc nie zabieram głosu..
Krzysztof pisze:
Obie imprezy finansowywane przez poznański OZŻ i Jachtklub Wielkopolski. Sport dzieci i młodzieży nie jest w całości finansowany przez Państwo.
Tak, tylko, że SAJ nie domaga się aby każdy żeglarz obowiązkowo, z mocy prawa mu płacił. Widzisz tą subtelną różnicę?
A co do wyliczeń to są żenujące: "no co 3 zł wam żal" to dziwnie przypomina mi "2 złote za popilnowanie samochodu". I tu i tu ktoś każe płacić za nic. A to wkurza.
Napisałem z małymi wyjątkami i dodam że nie płaciłeś za nic. Płaciłeś za numer rejestracyjny i za pracę inspektora. Dodam że nie zawsze i nie każdemu potrzebną.
KrzysztofK
A teraz zastanówmy sie na co idą "zyski" Związku:
Wyśmienite pytanie! Chętnie usłyszę odpowiedź najlepiej podpartą liczbami.
1. Na utrzymanie biur w tym aparatu etatowego.
To ile tych biur 17, 39, 43? Pomijając retoryczne pytanie a naComito zaczerpnięte ze strony PYA: “Beskidzki Okręgowy Związek Żeglarski z siedzibą w Bielsku – Białej swoim zakresem działania obejmuje miasto Bielsko-Biała oraz powiaty: bielsko – bialski; żywiecki; cieszyński, oświęcimski. Granica podziału pomiędzy Okręgami, Beskidzkim i Śląskim została obustronnie ustalona na spotkaniu Prezesów tych Okręgów, które odbyło się na ogólnopolskiej naradzie szkoleniowej w dniach 23, 24 lutego 2001 roku.” A może OZŻ w każdej gminie?
2. Na sport dzieci i młodzieży.
O ile dobrze mi wiadomo sport ten jest utrzymywany z dotacji państwowych i samorządowych kierowanych celowo do klubów czy innych UKS-ów rozliczanych w ramach ich budżetów. Poproszę o kwotę jaką PZŻ przekazał z “zysków”.
3. Na popularyzację żeglarstwa.
Tu poproszę o przykłady. Chyba jako członek zarządu masz dostęp do takich statystyk.
3. Na popularyzację żeglarstwa.
Tu poproszę o przykłady. Chyba jako członek zarządu masz dostęp do takich statystyk."
----------------------------------------------------
Musisz zadawać takie podchwytliwe pytania? Przecież czytałeś, że teeeeeego Związku nie stać było na wydanie małej broszurki...
A czytałeś na pl.rec.zeglarstwo jak PZŻ popularyzuje swoje patenty w Kanadzie? Komisja Egzaminacyjna chciała się nawet poświęcić i polecieć do Kanady na egzaminy:-)) Ale te niedobre polonusy ich olały:-)))
Krzysztof
Dostęp do statystyk mam taki jak każdy na stronach www.
Na stronie www znalazłem:
"Polski Związek Żeglarski podpisał z Ministerstwem Sportu i Turystyki umowę dotyczącą zakupu pontonów dla klubów rozwijających żeglarstwo sportowe dzieci i młodzieży. [...]"
Skoro mają pieniądze z patentów to czemu wyciągają łapę po pieniądze z budżetu? Skoro raz dałem w podatkach to czemu jeszcze jakieś dodatkowe haracze?
Czy ktoś tu kłamie?
Krzysztof
Odpowiadasz na komentarz: "Odp: Odp: Statystyki" Autor: Krzysztof Kwasniewski
Jakos nie odpowiedzialeś na zadane pytanie. Czy to brak wiedzy czy kretactwo?
Czy widziałeś regaty poza Śląskiem, warszawką i Zatoką Gdańską?
W moim macierzystym klubie co dwa trzy tygodnie mamy jakies regaty. O ostanio zakończonych możesz przeczytac http://www.klubhorn.pl/
W ponad połowie klubów nie ma trenerów, szkolą społecznie nie przygotowani merytorycznie działacze.
To stwierdzenie chyba stoi w sprzeczności z tym co sam pisałeś.
Czy wiesz że stadion Lecha w Poznaniu jest utrzymywany przez miasto za pieniądze z naszych podatków, a kasę z biletów klub ma na działalność
A czy jak Poznaniacy idą pokopać pilke na szkolnym boisku moszą opłacać się PZPN?
j.w
Czy widziałeś regaty poza Śląskiem, warszawką i Zatoką Gdańską? Jakie wielkie improwizacje są jak potrzebny jest statek dla sędziów?
Dołożę kolejne:
Z jakiego statku sędziowali sędziowie regaty w twoim Klubie?
Czy był on do tego właściwie przystosowany?
Piszesz cytując mnie:
"W ponad połowie klubów nie ma trenerów, szkolą społecznie nie przygotowani merytorycznie działacze.
To stwierdzenie chyba stoi w sprzeczności z tym co sam pisałeś."
Stoi w sprzeczności z moimi poglądami, a nawet z poglądami tych co to robią, ale takie są fakty, klubów nie stać na trenerów.
Piszesz:
A czy jak Poznaniacy idą pokopać piłkę na szkolnym boisku muszą opłacać się PZPN?
Może by to było uczciwsze niż zakamuflowane dotowanie "Lecha" z kasy miasta.
Krzysztof
Kurde to Wy już nawet jako związek sportowy nie potraficie zorganizować zwykłych regat?
Z jakiego statku sędziowali sędziowie regaty w twoim Klubie
El bimbo zwany Twardym. (czy to statek?)
Czy był on do tego właściwie przystosowany?
Komisji wystarczał choć prawdą jest, że hostessy wokół komisji nie biegały.
Piszesz: A czy jak Poznaniacy idą pokopać piłkę na szkolnym boisku muszą opłacać się PZPN? Może by to było uczciwsze niż zakamuflowane dotowanie "Lecha" z kasy miasta.
PZPN rządzi kasą miasta Poznań? Niebywałe ...
j.w
Krzysztof
ale to nie są właściwe warunki do pracy dla sędziów.
A jakie będą właściwe?
Krzysztof
Nie będę w Pucku. Ja muszę pracować aby mnie było stać na żeglowanie.
No tak. biedni Ci sędziowie ;-(( Czekam aż któryś załamany, że przyjemniaczki nie chcą się zciepnąć na stateczek dla biedaka w ramach protest rzuci się pod dziób nadpływającego jachtu. Przemocą go do sędziwania zmuszają czy może to w ramach pokuty?
K
Warunki pracy w tym układzie się akurat mogą odbić na poziomie przeprowadzenia regat.
I zostanie i smutek i lament i zgrzytanie zębów.
Mroczność nastanie! ;-(
A kogo to prócz obchodzi? Zawodników, ich rodziny? Jak ich interesuje niech płacą, ze swoich pieniędzy nie moich!
"I tak ma się rozwijać żeglarstwo?"
Jak dorośniesz zrozumiesz, że żeglarstwo to nie sport.
Podstawowa różnica: Stadion dziś jest utrzymywany a jutro miasto może powiedzieć koniec. To zależy od samorządowców wybranych przez mieszkańców miasta. Widocznie tego chcieli ich wyborcy.
Jeśli chodzi o wylęgarnie chuliganów to nie jestem fanem piłki ale znajomi bez strachu zabierają mna mecze kilkuletnie dzieci. Może dlatego, że reforma klubu zaczeła się właśnie od Klubu Kibica czyli tzw kotła a dopiero dużo później miasto postanowiło pomóc.
Jesteś Poznaniakiem, że to twoje podatki??
PZPN dotowany jest przez budrzet centralny nie miejski, tak samo jak PZŻ A prawda jest taka, że czym wyżej dzielona kasa tym mniejsza kontrola nad nią.
Z wszystkich regat na Kiekrzu warto tylko na wyścigi 6-7 latków na optykach popatrzeć bo cała reszta jest przy nich nudna. Ale to praktycznie wewnętrzna impreza AZS-u. Zresztą dostęp do jeziora jest mocno utrudniony i praktycznie z zamkniętych terenów klubów je widać najlepiej. A niestety imprezy masowe zawsze będą miały pierwszeństwo przy okazji dzielenia kasy.
Stadion Lecha jest utrzymywany w całości przez miasto. Klub płaci symboliczna kwotę dzierżawy. A kasa z biletów jest na utrzymanie klubu. Gdyby tak miasto dało 10% tej kasy na żeglarstwo. Masz pojęcie?
KKrzysztof
Ależ nikt nie potępia PZŻ za prowadzenia działalności statutowej. Co innego gdy związek sportowy próbuje naciskać na polityków by ci wprowadzili prawo zmuszające kogokolwiek do płacenia haraczy na niego lub jeszcze gorzej jego działaczy. A do tego się sprowadzał tak naprawdę obowiązek szkolenia i przeglądów.
Krzysztof
Zgadzam się , nie było by sukceów Mateusza Kusznierewicza gdyby nie umiejetności jego ojca .
Umiejętność zdobywania środków na pływania , udział w regatach , sprzet itp.
Nie ma się co czarować , część pomysłów na powiększenie funduszy PZŻ np przez opłaty za licencje na regaty przeprowadzane przez sądziów PZŻ ( a maja zakaz prowadzenia regat bez wykupionej licencji ) pochodzi własnie z walki o środki
Czasy się zmieniają , pojawiają się sponsorzy i jeżeli sprawa szkół żeglarskich i patentów zostanie urynkowiona to i PZŻ będzie musiał stosować inne rozwiązania.
Pozdrawiam
Czasy się zmieniają , pojawiają się sponsorzy i jeżeli sprawa szkół żeglarskich i patentów zostanie urynkowiona to i PZŻ będzie musiał stosować inne rozwiązania.
I tu leży pies pogrzebany. Do tej pory finansowanie PZŻ odbywa się wprawdzie dwutorowo, ale mechanizm jest podobny - wyciągnięta ręka po kasę. Jedna ręka po kasę państwową, druga po kasę żeglarzy. O ile wyciąganie ręki po kasę państwową jest prawnie i moralnie usankcjonowane (cele statuowe - sport, popularyzacja żeglarstwa), to posiadanie prawem zagwarantowanego przywileju do grzebania drugą ręką równiez w mojej kieszeni jest zwyczajnym naciąganiem. Większość z nas sie z tym zgadza. Działacze wierchuszki PZŻ muszą przestawić swe myślenie na inne tory, to jest nieuchronne. Muszą zmienić dotychczasową postawę z żądającego naszych pieniędzy, na proszącego o nasze pieniądze, bądź oferującego nam coś za co zapłacimy. Innymi słowy zamiast obowiązku, dobrowolność, biznes. A to wymaga poważnej zmiany w ich mentalności.
Struktury PZŻ są niebywale skostniałe. Ustrój się zmienił, a struktury niewiele. Podstawą struktur związkowych są kluby, w dużej mierze robiące bokami, zatem niewydolne finansowo. A jak to robi RYA? Oferuje członkostwo każdemu, kto uzna, że gotów jest za to zapłacić 36 GBP rocznie. I takich jest ok 100 tysięcy, rwnież i ja. Prawda, że ładna sumka? Do tego kluby stowarzyszone z RYA, jest ich ok. 1500, też płacące jakąś składkę. Ponado sprzedaż ksiązek i podręczników, kilkadziesiąt pozycji. I to wszystko opiera się na dobrowolności. Nie ma wyciągania rąk po cudzą kasę. Nie chcesz, uważasz że nie warto, nie płacisz.
Dopóki zasadą naczelną PZŻ będzie zapewnianie sobie wpływów poprzez działanie na zasadzie obowiązku (szkolenia, patenty, rejestracje i t.d.) to owa organizacja nie będzie miała nic wspólnego rzeczywistym żeglarstwem turystycznym w naszym kraju. A ja na pewno nie będę miał z nimi nic wspólnego. Teraz już nawet poprzez patent.
Taka teoretyczna sytuacja :
Od stycznia następnego roku państwo nie będzie się zajmować rejestracją pojazdów i egzaminami na prawo jazdy.
Zostanie to scedowane na Polski Związek Motorowy, który będzie czerpał z tego dochody.
Teraz pytanie:
Czy w takiej sytuacji nazwiesz to "wyciąganiem rąk po cudzą kasę"?
Dokładnie tak było w roku z rejestracją łodzi żaglowych i motorowych w 1965 roku
Pozdrowienia
Krzysztof
Teraz pytanie:
Czy w takiej sytuacji nazwiesz to "wyciąganiem rąk po cudzą kasę"?
Tak, tak to nazwę, o ile PZMOT będzie lobbował za takim rozwiązaniem. Jeśli PZMOT będzie protestował, nazwę to tylko złym prawem.
bo:
1. Żadne prawo nie gwarantuje istnienia związku sportowego w danej dyscyplinie - PZMOT może rozwiązać się z dnia na dzień.
2. PZMOT prowadzi działalność gospodarczą i powierzenie temu samemu aparatowi zadań z zakresu administracji państwowej grozi brakiem przejrzystości w wydatkowaniu środków, w tym patologią w postaci czerpania przez PZMOT zysków z działalności rejestracyjno - egzaminacyjnej.
3. Spowodowanie że zarówno ustalanie programu, szkolenie i egzaminowanie znajduje sie w gestii jednej instytucji grozi patologią w postaci stworzenia programu szkolenia i wymagań nie przystająych do realiów a dyktowanych np bieżącymi zasobami kadrowymi PZMOT.
4. Jeżeli PZMOT otrzyma monopol na szkolenie, wykonywanie przeglądów technicznych lub licencjonowanie tych działalności, to skutkiem może być zawyżanie cen usług przy jednoczesnym obniżeniu ich jakości.
Jarek.
ps czy powyższe nie kojarzy Wam się z rzeczywistoscią na innym niz motoryzacyjny rynku?
Czyli, gdyby przejęło te czynności administracja i Państwo by dotowało Związek, było by to dobre prawo a skoro Zwiążek zastępuje administrację i czerpie z tego dochody to jest złe prawo. Przyznam się ze tego nie rozumiem, no cóz na finansach publicznych sie nie znam.
Krzysztof
Maciek
pozdr.
Krzysztof
Czyli, gdyby przejęło te czynności administracja i Państwo by dotowało Związek, było by to dobre prawo a skoro Zwiążek zastępuje administrację i czerpie z tego dochody to jest złe prawo. Przyznam się ze tego nie rozumiem,
Rozumiesz :)
Chodzi o to, że sama idea powierzenia czynności związanych z przydzielaniem uprawnień państwowych organizacjom działającym na podstawie prawa o stowarzyszeniach jest wadliwa. Dlaczego - wytłumaczyłem w poprzednim poście.
BTW jeśli związek czerpie z tego dochody (tj. wpływy przekraczają koszty operacji) to łamie prawo.
Pozdrawiam
J.
Najlepsza była by sytuacja by wszystkie wydatki klubu sportowego (sprzęt, etaty, paliwo utrzymanie przystani wpisowe do regat) były refundowane poza Związkiem. Wpisowe do regat powinno być ma tyle wysokie by sędzia był odpowiednio opłacany na tyle wysoko by na wszystkie szkolenia mógł jechać na własny koszt. U nas jeszcze ciągle jest spadek po socjaliźmie, sędzie jest źle opłacany ale szkolenia ma za darmo itd. Stąd jeszcze ciągle potrzeba pieniędzy, państwo nie da "macie przywileje to sobie zaróbcie". W spadku po socjaliźmie PZŻ ma jeszcze liczne problemy o których sie RYA nie śniło.
Druga to dobre czy złe bezpatencie, bezrejestrze i bezprzeglądactwo.
To jest sprawa dyskusyjna moje zdanie wszyscy znają, ale jak przeczyta to ktoś to mówię.
a. bezpatencie dla "przyjemniaczków" jestem za jedynie patent dla niepełnoletnich (vide karta rowerowa).
bezpatencie dla skiperow rejsów komercyjnych, jestem zdecydowanie przeciw.
b. bezrejestrze jestem zdecydowanie przeciw
bezprzeglądactwo dla "przyjemniaczków" jestem za
bezprzeglądactwo dla jachtów komercyjnych, jestem zdecydowanie przeciw.
I to jako żeglarz z 45 letnim bagażem doświadczeń, całkiem niezależnie od tego że ktoś mnie wybrał do Zarządu PZŻ.
Pozdrawiam
Krzysztof
Wpisowe do regat powinno być ma tyle wysokie by sędzia był odpowiednio opłacany na tyle wysoko by na wszystkie szkolenia mógł jechać na własny koszt.
Brawo Krzysztofie! Pogląd iście z Misia!
Stąd jeszcze ciągle potrzeba pieniędzy, państwo nie da "macie przywileje to sobie zaróbcie". W spadku po socjaliźmie PZŻ ma jeszcze liczne problemy o których sie RYA nie śniło.
Nareszczie napisałeś prawdę. Chcecie nas nadal łupić.
Powiedziałem zanim będzie normalnie jeszcze dużo wody upłynie w naszych rzekach.
Problem jest inny.
Zapisaliśmy tu 132 posty a proszę policzcie ile postów jest na temat. Poza Burym Kocurem i Andrzejem Jankowskim wszyscy piszą ""PZŻ jest "be" bo łupi nas z pieniędzy"" i wystawiają wątpliwe argumenty. Może zaczniemy dyskusję na tematy merytoryczne? Może ktoś wstawi alternatywny projekt regulaminu stopni?
Pozdrawiam
Krzysztof
Czyli musisz albo opłacać ich tak by mieli za co się dokształcać, albo nie opłacać ich, za to organizować im bezpłatne dokształcanie. Czy to takie trudne do zrozumienia?
Czy tak trudno zrozumieć, że sędziowie, sędziowania, regaty itd G mnie i wielu innych, obchodzi? To są Wasze zabawy za które sami płaćcie.
Poza Burym Kocurem i Andrzejem Jankowskim wszyscy piszą ""PZŻ jest "be" bo łupi nas z pieniędzy"" i wystawiają wątpliwe argumenty.
Odszczekam wszystko co do tej pory powiedziałem jak podasz mi podstwę prawną pobierania za rządów poprzedniej ustawy pieniędzy za egzaminy, patenty, zgłoszenie kursu itd. Inaczej bedę mówił - złodzieje.
Może ktoś wstawi alternatywny projekt regulaminu stopni?
Ale on już od dawna jest znany, bezpatencie.
j.w
Wtedy myślisz że żeglarstwo bezie się rozwijać?
Krzysztof
A dla prowadzących rejsy komercyjne dyplomy szkół morskich?
Przecież to Twoja idea fix “wożenie dzieci za pieniądze” i konieczność wprowadzenia zupełnie odrębnych przepisów dla takich skiperów. Chcesz zawodowstwa to proszę zrób uprawnienia zawodowe a nie jakieś pół, ćwierć zawodowe. Jakoś zupełnie przemilczasz cała gamę innych ograniczeń i wymogów jakie muszą być spełnione przez osoby zajmujące się zarobkowo organizowaniem takich imprez. Czy może Twoją ukrytą myślą jest mylne przekonanie o tym, że jak dostaną związkowy glejt to mogą olać resztę przepisów? Czy przekręt z ze stopniami instruktorskimi niczego nie nauczył?.
Wtedy myślisz że żeglarstwo bezie się rozwijać?
Będzie się rozwijać wtedy gdy Ty i tobie podobni przestaną rzucać żeglarstwu kłody pod nogi.
K
Widzisz to na to pytania powinni odpowiedzieć Ci którzy takich rozdziałów się domagają. Ja uważam, że ktoś kto prowadzi jacht musi mieć umiejętności bez względu na to czy wiezie swoje czy obce dzieci. Sprawy prowadzenie działalności zarobkowej regulują inne ustawy.
W mojej ocenie genezą podziału jest przyzwyczajenie i chęć zachowania przywilejów z czasów “klubowych” rejsów, gdzie kapitan był jachtowym kacykiem. O ile argumenty mój jacht moją twierdzą są trudne do obalenia to chciwa dbałość o “bezpieczeństwo pasażerów jachtów” poparta kilkudziesięcioma latami komunistycznego zamordyzmu trudno przebija się do świadomości ludzi i decydentów.
No rewelacja.
Od dawna "przyjemniaczki" wmawiają wszystkim, że żeglarstwo "rekreacyjne" różni się zasadniczo od "komercyjnego" i powinno podlegać zupełnie innym regulacjom.
Jakiś czas temu tu, w tym portalu, swoją wersję takiego rozgraniczenia przedstawiał Roch Wróblewski. Postulat innego traktowania jachtów i żeglarzy "niekomercyjnych", a innego "komercyjnych" można też było przeczytać w deklaracji stowarzyszenie "Bryfok".
Kiedy podobny pomysł przedstawił pan Rekść z urzędu morskiego, grono osób, do którego należy także Jacek Woźniak, entuzjastycznie tę propozycję przyjęło i gorąco jej broniło. W oparciu o tę ideę powstały zarządzenia porządkowe UM, których dokładnie każdy paragraf jest sprzeczny z obowiązującym prawem - jednak są one nadal popierane przez środowisko nazywające siebie wolnościowym...
No i wreszcie, gdy padło pytanie o merytoryczne uzasadnienie tego bardzo dyskusyjnego podziału, czego się dowiadujemy? Że genezą podziału jest przyzwyczajenie i chęć zachowania przywilejów z czasów “klubowych” rejsów, gdzie kapitan był jachtowym kacykiem. O ile argumenty mój jacht moją twierdzą są trudne do obalenia to chciwa dbałość o “bezpieczeństwo pasażerów jachtów” poparta kilkudziesięcioma latami komunistycznego zamordyzmu trudno przebija się do świadomości ludzi i decydentów.
Dzięki za szczerość, też tak uważam...
krzys
Kiedy podobny pomysł przedstawił pan Rekść z urzędu morskiego, grono osób, do którego należy także Jacek Woźniak, entuzjastycznie tę propozycję przyjęło i gorąco jej broniło.
To ja poproszę o cytaty, najchętniej te moje peany nad takim podziałem.
Widzisz Myszku nie zabranim Ci być ideowcem i jeśli masz taką ochotę poświęć żcie na wprowadzenie ideii powszechnej wolności. Pozwól jednak, że będę się cieszył nawet z małych kroczków przybliżających normalność.
Obawiam się, że wątpię, czy doczekasz się tych cytatów :-(
pozdrawiam
Andrzej
Nie liczę na to bo czy adwersarzy obchodzi, że temat dyskusji dotyczy śródlądzia?
Czasem mam już dość po raz n-ty powtarzać to samo :-( zastanawiam się czy aby jeszcze panuje nad tym. Jednak szlag mnie trafia jak złośliwie nie zauważają, że pan Rekść przekroczył taki nasz żeglarski Rubikon. Już nie jesteśmy chwastami można które należy pilnować aby w swym szaleństwie nie zrobili sobie krzywdy. To, że życzą sobie nadal kontrolować jachty komercyjne, jak je zwał tak zwał, przeboleję. O to niech walczą zainteresowani, chętnie im w tym pomogę. Z utęsknieniem czekam aż Myszek wniesie sprawę do NSA czy zrobi coś więcej niż przypisywanie mnie i innym jakiś ukrytych zamiarów.
Jeżeli sprawa dotyczy śródlądzia, to czemu przywołujesz tu Pana Rekścia, który działa obszarze związanym z trochę bardziej zasoloną wodą niż ta w Bełdanach. A mnie nadal dręczy dylemat: czemu prowadząc na owych Bełdanach jacht (LOA<7,5m) wypożyczony z firmy czarterowej (niewątpliwie komercyjnej) mam się legitymować patentem, a prowadząc na tych samych Bełdanach taki sam jacht, tylko kupiony na własność nie muszę posiadać żadnego "kwita".
Pzdr,
M.
Jeżeli sprawa dotyczy śródlądzia, to czemu przywołujesz tu Pana Rekścia, który działa obszarze związanym z trochę bardziej zasoloną wodą niż ta w Bełdanach.
Nie ja wmieszałem e tą dyskusję pana Rekścia. Na to pytanie niech odpowie Kpt.K.K. czy Krzyś Mnich.
A mnie nadal dręczy dylemat: czemu prowadząc na owych Bełdanach jacht (LOA<7,5m) wypożyczony z firmy czarterowej (niewątpliwie komercyjnej) mam się legitymować patentem, a prowadząc na tych samych Bełdanach taki sam jacht, tylko kupiony na własność nie muszę posiadać żadnego "kwita"
Błędnie rozumujesz. Według marzeń niektórych, tak przynajmniej odczytuję ich intencje, patent musisz mieć gdy świadczysz "usługę" skipera. Moim skromnym zdaniem taki spec-glejt jest niepotrzebny, oczywiście chodzi o wymóg urzędowy posiadania takowego świstka. Albo się umie prowadzić jacht albo nie, sprawę wymagań w zakresie świadczenie usług czy też opieki nad dziećmi regulują inne przepisy. To mniej więcej tak jakby osoba dorosła jadąc na wycieczkę rowerową z cudzymi dziećmi musiał mieć specjalną kartę rowerową.
A tam, gdzie wprowadza się niedookreślone przepisy, pojawia się bałagan interpretacyjny prowadzący do konfliktów.
A właściwie jakie przepisy masz Ty na myśli bo wydaje mi się, że dyskutujesz nie do końca wiedząc o czym.
To akurat jest bardzo proste.
Jak sobie kupiłeś jacht, to jest Twój ból głowy co z nim zrobisz. Jeżeli będziesz na tyle głupi (przepraszam za kolokwializm), żeby bez odpowiednich umiejętności go prowadzić i coś pouszkadzasz, to nikomu nic do tego. W końcu to Twoja własność i swobodnie dysponujesz swoim mieniem. Natomiast ja jako własciciel jachtu oczywiście również swobodnie mam prawo dysponować swoim mieniem i jeżeli przyjdziesz do mnie po mój jacht, to mogę Ci go nie dać, o ile nie nabiorę zaufania do Twoich umiejętności. Zwyczajnie nie chcę abyś go uszkodził, gdyż cały mój bizens szlag trafi na takich czarterach, gdzie więcej będę wydawał na naprawy, niż zarobię na wynajmie.
Patent jest jednym z elementów, które takie zaufanie może wzbudzuć. Ale niekoniecznie. Mogę zażądać zaświadczenia od kardiologa, że masz zdrowe serce i mi umrzesz za sterem, albo zaświadczenie od dzielnicowego, że nie jesteś alkoholikiem, bo nie lubię. Albo pójdę w drugą stronę. Nasz wspólny znajomy XX powie, "on nie ma patentu, ale umiejętności to mogłaby mu pozazdrościć połowa żeglarzy w tym kraju". I też będzie OK.
Czy już wiesz o co chodzi?
Niestety z pierwszą częścią Twojej argumentacji (...jest Twój ból głowy co z nim zrobisz. Jeżeli będziesz na tyle głupi (przepraszam za kolokwializm), żeby bez odpowiednich umiejętności go prowadzić i coś pouszkadzasz, to nikomu nic do tego. W końcu to Twoja własność i swobodnie dysponujesz swoim mieniem...) nie do końca mogę się zgodzić. Dopóki żeglujesz swoim jachtem po swoim stawie to OK, dopóki jesteś na tyle mądry by swoim jachtem wjechać na kamienie, to OK, ale gdy swoim jachtem walisz w burtę jachtu, który ja prowadzę , to już przestaje być tylko Twoja sprawa.
A ja nie chciałbym za każdym razem idąc prawym halsem i widząc jacht idący na mnie lewym halsem kursem kolizyjnym zastanawiać się nerwowo, czy jego skiper jest na tyle głupi, żeby go bez odpowiednich umiejętności prowadzić, czy też zadał sobie trud zaznajomienia się z przepisami i ustąpi - chyba, że wszystkie jachty "prywatne" będą oznaczane szerokim czerwonym pasem na burtach i adekwatnym znakiem na żaglu.
Widzę, że chciałbyś mieć dość wygodnie w życiu. Napisałeś:
A ja nie chciałbym za każdym razem idąc prawym halsem i widząc jacht idący na mnie lewym halsem kursem kolizyjnym zastanawiać się nerwowo, czy jego skiper jest na tyle głupi, żeby go bez odpowiednich umiejętności prowadzić, czy też zadał sobie trud zaznajomienia się z przepisami
Tak dobrze to nie ma. Bo tym samym musiałbyś stawiać takie wymaganie również rowerzystom na drodze (przecież każdy może wsiąść na rower i jeździć), narciarzom na stoku, tym którzy pływają kajakami, rowerami wodnymi i pieszymi. A nawet zakładając, że nadal obowiązują stare przepisy, również wędkarzowi który ma na pawęży małej łódeczki Johnsona 6KM i całkiem nieźle popyla.
Właśnie masz się zastanawiać, nad każdym krokiem w życiu i oceniać sam co może być niebezpieczne. Kończmy wreszcie to postkomunistyczne złudzenie bezpieczeństwa gwarantowane papierem. Tamto państwo m.in. po to tworzyło papierologię, aby oduczyć ludzi od samodzielnego myślenia (oprócz wszechobecnej kontroli).
Nie ma tak dobrze kolego. Ja się zastanawiam za każdym razem. Na wodzie, na stoku i na drodze. Co mi po tym, że ktoś ma takie same prawo jazdy jak ja i że ma mnie z lewej. I tak się zastanawiam, czy on o tym wie.
Marku!
Chociaż nie powinno się używać analogii motoryzacyjnych to chyba ta będzie wyjątkiem.
Na cmentarzu jest cała specjalna alej dla tych co mieli pierwszeństwo przejazdu.
Kartonik, mało istotne u kogo, nie zwolni Cie od odpowiedzialności za życie swoje i tych co z tobą płyną.
I Broń Boże nie pływaj za granicami Polski! Tam patentów mieć nie muszą.
Uważam ,że bez UMIEJETNOSCI to patentu nie MA.!!!!!!
Powinny być egzaminy jak dawniej a nie automat wypływanych godzin. Bo mogę na pasażera opłynac cala chlupe dookola na mapach nic nie robiac a dostane patent kapitana zeglugi wilkiej ,
ale bede takim kapitanem jak z koziej du.......y traba.
Prosze o wyjasnienie , czy sie rozni skiper zwodowy od jachtowego sternika morskiego ,bo nie moge w tym gaszczu zrozumiec.
Kiedy podobny pomysł przedstawił pan Rekść z urzędu morskiego, grono osób, do którego należy także Jacek Woźniak, entuzjastycznie tę propozycję przyjęło i gorąco jej broniło.
To ja poproszę o cytaty, najchętniej te moje peany nad takim podziałem.
Peany byly akurat nie Twoje - czyżbyś jednak nie identyfikował się z osobami, od których pochodziły? Z Hasipem, Rochem, Burym Kocurem, Zwierzakiem? Nie czujesz się jednym z nich?
Chcesz powiedzieć, że jesteś, że zawsze byłeś przeciwny podziałowi żeglarstwa? Dałeś temu jakiś wyraz kiedyś?
Byłeś może na spotkaniu w Słupsku? Jak odpowiedziałeś (jak odpowiedziałbyś jeśli nie byłeś) na sławetną propozycję "modelu brytyjskiego"? Że to nie żaden model brytyjski tylko relikt komunistycznego zamordyzmu? Jakoś nie zauważyłem takiego głosu - ani Twojego sprzeciwu wobec podzielenia żeglarzy na dwa "zespoły". A potem, gdy znalazły się co najmniej dwie osoby (Witek Chocholak i Jacek Kijewski), zgłaszające bardzo poważne zastrzeżenia do wyników owego spotkania, właśnie w kontekście rzeczonego podziału, po czyjej stronie stanąłeś? Nie przypominam sobie, żebyś wtedy napisał to co teraz... A pamiętasz może groźbę Hasipa, że jeżeli ktokolwiek spróbuje podważyć obecny w zarządzeniach podział żeglarstwa, to on powoła się w obronie tegoż podziału na swoje prawa konsumenckie? Jak na tę groźbę zareagowałeś?
Może jednak masz jeszcze szanse się wykazać: najprawdopodobniej następnym krokiem urzędów morskich w celu dostosowania prawa do ich koncepcji będzie zmiana rozporządzenia w sprawie wymagań technicznych wobec statków pozakonwencyjnych. Poprzesz ten pomysł, czy, tak jak dotąd, umyjesz ręce?
Pozwól jednak, że będę się cieszył nawet z małych kroczków przybliżających normalność.
A co jest dla Ciebie takim krokiem w kierunku normalności? Sytuacja, w której urzędnicy lekceważą zapisy ustawy, lekceważą obowiązujące rozporządzenia ministra, któremu podlegają, i tworzą sobie bezkarnie swoje własne przepisy? Sytuacja, gdy zwołują zebranie, na którym uzyskują przyzwolenie na dalsze łamanie prawa? Gdy obywatele, biorący w tym zebraniu udział, wycofują złożoną już skargę do sądu i udają, że wszystko jest zgodne z prawem?
Czy normalne jest dla Ciebie, że urzędnicy sami, na podstawie w gruncie rzeczy swojego widzimisię, rozstrzygają, który jacht podlega ich kontroli, a który nie? Że, nie mając do tego żadnych formalnych uprawnień, zaglądają Ci w portfel i roztrząsają, czy i na jakich zasadach płaciłeś za rejs?
Czy jest normalne, że minister zamiast zrobić porządek z samowolą swoich podwładnych czym prędzej dostosowuje swoje rozporządzenie do aktów prawnych niższego rzędu, nie bacząc na jego niezgodność z kodeksem morskim, z trybem rejestracji jachtów, z ustawowymi uprawnieniami urzędów? Czy jest normalne, że lokalny urzędnik rozszerza konstytucyjny wykaz źródeł prawa o wewnętrzne przepisy spółki akcyjnej?
Czy jest normalne, że wszystko to co powyżej opisałem uważane jest za wybitne osiągnięcie żeglarzy w walce o wolność?
pozdrowienia
krzys
Krzysiu serce Ty moje. Nie wszystkie dyskusje odbywaja się na forach publicznych. Gdybyś sięgnął głębiej do żródeł i choć troszkę zobaczył jak w rzeczywistym świecie realizuje sie prawo wiedział byś, że w sporze nie jest ważne to kto ma rację i lepsze argumenty tylko ten za kim sąd się opowie. Tak więc sprawa zarządzeń dyr. UM w arbitrażu moga się odbić czkawką tak samo administracji jak i nam. Po naszej przegranej nawet pontonem bys od plaży nie dopłynął, uwierz.
Podział na amatorstwo i komercję zmienił tylko to, że ulżyli tylko części, dla reszty w gruncie rzeczy nic się nie zmieniło, choć wiesz jak bardzo chciano śrubę przykręcić. Czy ja mam bić się za innych? Jeżeli będzie taka ppotrzeba owszem, na razie takiej potrzeby nie widzę, pozwólmy administracji przyzwyczaić się do stanu wolności. Co zaś do powoływania się na prawa konsumenta to trzeba wiedzieć o co chodziło w dyskusji a nie dowolnie używać cytatów.
Jakia spółka akcyjna? o co Ci chodzi?
Czy to jest sukces? Dla mnie tak, przełom nastąpił po drugiej stronie a to dobrze rokuje na przyszłość.
Tak więc sprawa zarządzeń dyr. UM w arbitrażu moga się odbić czkawką tak samo administracji jak i nam. Po naszej przegranej nawet pontonem bys od plaży nie dopłynął, uwierz.
Ktoś ze zwolenników podziału naopowiadał Ci takich rzeczy i uwierzyłeś? No więc ta sprawa jest akurat elementarna i przegrać można ją tylko na własną prośbę. Zresztą niebawem sprawdzimy (w obecnej kadencji rządu nie było sensu...)
Jeżeli zaś chodzi o pływanie pontonem przy plaży, to nieprawdą jest jakoby obecne regulacje coś tu poprawiały. Przykład: jest sobie w Chałupach wypożyczalnia (niejedna) desek windsurfingowych. Taka deska według zarządzeń porządkowych i ostatniego rozporządzenia jest "jachtem komercyjnym". Odpowiedź na pytanie, jakie obowiązkowe dokumenty, wyposażenie i inspekcje wymagane są dla rzeczonej deski, pozostawiam jako ćwiczenie.
Czy ja mam bić się za innych?
A właśnie, za kogo się bijesz? Zdaje się, że nie masz własnego jachtu morskiego, pływasz na cudzych. To Ty płacisz (pośrednio) za te wszystkie kwity i inspekcje, to Ty musisz taszczyć na jacht własną kamizelkę, bo na miejscu masz tylko obowiązkowe Stogi-2. To Ty, pożyczając jacht od kolegi, narażasz się na dociekliwość ze strony urzędników: "skoro ten jacht jest niekomercyjny to dlaczego nie ma właściciela na pokładzie"? Czemu bijesz się akurat za ludzi, którzy tylko sami pływają na swoich jachtach, nikomu ich nie udostępniając? Myślisz że sami nie dadzą sobie rady?
Co zaś do powoływania się na prawa konsumenta to trzeba wiedzieć o co chodziło w dyskusji a nie dowolnie używać cytatów.
Ależ wiem o co chodziło w dyskusji. Mogę przytoczyć odpowiedni fragment:
(wzorem Zwierzaka reklamacji przyjmować nie mamy zamiaru).
aktów normatywnych (na wierzchu art. 76 konstytucji) będzie domagał się
ochrony praw konsumenta :D:D:D:D
Nie zareagowałeś na to. Nie napisałeś, że Hasip broni pozostałości komunistycznego zamordyzmu...
Jakia spółka akcyjna? o co Ci chodzi?
O, nie przeczytałeś zarządzeń, które uważasz za przejaw "normalności"? Weźmy słupskie, dla ustalenia uwagi:
§ 6.1. W zakresie technicznego stanu bezpieczenstwa jachtów maja zastosowanie przepisy Polskiego Rejestru Statków Spó³ka Akcyjna, zwanego dalej w skrócie PRS, lub innej uznanej instytucji klasyfikacyjnej.
Znasz takie źródło powszechnie obowiązującego prawa w Polsce jak "przepisy XXX s.a."? To tylko jeden z wielu knotów w tych zarządzeniach - jak napisałem, każdy ich paragraf narusza prawo.
Czy to jest sukces? Dla mnie tak, przełom nastąpił po drugiej stronie a to dobrze rokuje na przyszłość.
Sukcesem byłoby ukrócenie samowoli UM a nie jej ugruntowanie. Natomiast "przełom" dobrze rokuje pod jednym warunkiem: że uda się powstrzymać podział żeglarstwa na "równe i równiejsze". Jeżeli naprawdę jesteś przeciwko temu podziałowi, to masz ostatnią szansę wystąpić przeciwko niemu. Za chwilę zostanie on wpisany w ustawy i stanie się praktycznie nieodwracalny. Jego zwolennicy nie zawahają się i nie będą pytali Cię o zdanie. Piszę to bardzo, bardzo poważnie.
pozdrawiam
krzys
Ktoś ze zwolenników podziału naopowiadał Ci takich rzeczy i uwierzyłeś?
Było takie jedno pisemko w którym przedzstawiono stanowisko argumenty popierające działania UM. Aby to zmienić minister musiałby wydać osodpowiednie rozporządzenie.
A właśnie, za kogo się bijesz? Zdaje się, że nie masz własnego jachtu morskiego, pływasz na cudzych.
Stram się wkońcu mieć sówj lecz Pani małżonka powiedziała Dobrze ale dopiero po przeprowadzce.
To Ty płacisz (pośrednio) za te wszystkie kwity i inspekcje, to Ty musisz taszczyć na jacht własną kamizelkę, bo na miejscu masz tylko obowiązkowe Stogi-2.
Czytli opiwiadając się za podziałem sankcjonuje te wyższe koszty, logiczne? Ponadto dotychczas nie spotkałem się z potrzebą wożenia własnych kamizelek. Jak czegoś potrzebowałem zawsze było dostarczone.
Ależ wiem o co chodziło w dyskusji. Mogę przytoczyć odpowiedni fragment:
Ja jednak widzę, że chodzi o coś innego ale aby się w to zagłebić trzeba by powrócić do całości dyskusji, czego po prawdzie robić mi się nie chce. Muszę posprzątać po dekarzach bo w piątek mają przyjść murarze. Chcę mieć ten swój jacht.
PRS nie jest zwykłą spółką, ale to zupełnie inna historia.
j.w
Czyli, gdyby przejęło te czynności administracja i Państwo by dotowało Związek, było by to dobre prawo a skoro Zwiążek zastępuje administrację i czerpie z tego dochody to jest złe prawo. Przyznam się ze tego nie rozumiem,
Rozumiesz :)
Chodzi o to, że sama idea powierzenia czynności związanych z przydzielaniem uprawnień państwowych organizacjom działającym na podstawie prawa o stowarzyszeniach jest wadliwa. Dlaczego - wytłumaczyłem w poprzednim poście.
BTW jeśli związek czerpie z tego dochody (tj. wpływy przekraczają koszty operacji) to łamie prawo.
Pozdrawiam
J.
Pan Krzysztof nie rozumie dlaczego Ty (i każdy z pozostałych Dyskutantów) uważa za złe prawo - takie prawo dzięki któremu pieniądze za wystawiane dokumenty (patenty, dowody rejestracyjne) nie trafiają do budżetu państwa. Bo w takim przypadku trafiałyby do wspólnego "wora" podczas gdy obecnie pochodzące z kieszeni żeglarzy pieniądze za te dokumenty trafiają do kieszeni działaczy PZŻ (instruktorów, inspektorów, działaczy "okręgowych"), tymczasem jak słusznie skądinąd zauważył ongiś Pan Krzysztof każdy z owych działaczy "obróci te pieniądze na swoje żeglowanie".
Ot taka współczesna panakrzysztofowa mądrość płynąca z komunistycznej definicji koniaku, która brzmiała:
"Koniak jest to trunek klasy robotniczej wypijany ustami jej przedstawicieli".
Po pierwsze nie do kieszeni działaczy PZŻ tylko do kasy PZŻ na potrzeby żeglarstwa a nie na podgrzewane chodniki (nie mylić z Tomkiem).
Krzysztof
Podobnie jak:
Pieniądze za fuchy nurkowe szły w moje nurkowanie.
Pieniądze za fuchy fotograficzne szły w moje fotografowanie (sprzęt i udział w plenerach).
Pieniądze za stanie z batem na środku ujeżdżalni szły na potrzeby końskie.
i co z tego
Krzysztof
Gwarantuję Ci że w Poznaniu żaden działacz nie żyje z żeglarzy. Nawet jeżeli otrzymuje wynagrodzenie za taki a nie inne czynności, to i tak zaraz obraca to na swoje żeglarstwo.
A ja szczęsliwie zdołałem odszukać Pański cytat w oryginale:
http://www.sail-ho.pl/comments.php?op=showreply&tid=7627&sid=2328&pid=7601&mode=thread&order=0&thold=0#7627
I nadal uważa Pan że jest rzeczą właściwą aby pieniądze które "obraca Pan na swoje żeglarstwo" pochodziły z opłat wymuszanych przepisami prawnymi, za rejestracje i przeglądy których wielu nie potrzenbuje do niczego?
"I nadal uważa Pan że jest rzeczą właściwą aby pieniądze które "obraca Pan na swoje żeglarstwo" pochodziły z opłat wymuszanych przepisami prawnymi, za rejestracje i przeglądy których wielu nie potrzenbuje do niczego?"
po pierwsze pieniądze za rejestrację jachtu idą na popularyzację żeglarstwa a nie do prywatnych kieszeni.
po drugie pieniądze za przeglądy techniczne, pomiary klasowe, sędziowanie regat, są wynagrodzeniem za pracę, a jeżeli wykonuje się ją rzetelnie to wcale nie są wygórowane.
po trzecie sam wnosiłem o rezygnację z obowiązkowych przeglądów dla przyjemniaczków.
po czwarte zaczynamy schodzić na poboczne tematy.
Krzysztof
piszesz :
"z jej ramienia skontrować choćby kłamliwe i szkodliwe wystąpienia Heinricha i Stosia"
"z jej ramienia" wypowiadam się tam, gdzie zostałem upoważniony.
"Mańkowskie żagle" otrzymałem od innego "archeologa" i mogę powiesić je na stronie.
Tomku !
Możemy jeszcze podyskutować na temat amatorskiego i półzawodowego żeglarstwa ale ten ping pong o moralności itd już mnie naprawdę nie interesuje
Krzysztof
Mam prośbę do Administratora: czy można sprawić aby kod wpisany podczas wysyłania - nie zmieniał się co parę minut (albo zmieniał się "jawnie" pozostając widocznym na ekranie), tak aby było możliwe jednorazowe wysyłanie napisanego już posta? Mimowolna utrata zmienionego tytułu zaciemniła to co chciałem powiedzieć poprzednio. Tytuł powyższego posta powinien brzmieć:
"Dla mnie Pański Związek może spokojnie zdechnąć".
Krzysztof
Nawet postępując bezprawnie? Noooo ładnie...
K
Także z AKTUALNĄ oceną polskich "czołowych nauczycieli żeglarstwa" wstrzymałbym się do wygenerowania przez nich po "sabacie" tych zapowiadanych "nowych przepisów i wniosków PZŻ".
Panta rei... może i w tym gremium także drgnęło...
Muszą ci w większości doświadczeni jednak żeglarze i metodycy w końcu po 12.09.2007 roku, w nowej sytuacji prawnej się do niej jakoś rozsądnie dostosować.
Oni też już wiedzą ,że "nowa epoka szkolenia żeglarskiego" wchodzi do kraju...,że wejdzie jeszcze mocniej...
Zdziwilibyście się ile w tym gronie instruktorów PZŻ jest także instruktorów międzynarodowych federacji żeglarskich czy RYA lub ISSA...
A z zachwytów, dumy i szczęścia klubu HORN z Krakowa z okazji "wejścia" do ich małego porciku "historycznego pancernika" bym nie dworował. Wszak to (z tego co ustaliłem) nowiutki, nowoczesny, młodzieżowy klub sportowy i turystyczny nowej generacji, dynamicznie zarządzany przez młodych żeglarzy - pasjonatów. Może przez kontakt, obcowanie, przesiąkanie entuzjazmem ,PZŻ właśnie z takimi nowoczesnymi stowarzyszeniami, "załoga z pancernika" sama odda "pierwszą salwę w stronę pałacu"... ;)), a może jednak zdemilitaryzują jednostkę i przekształcą w okręt muzeum tradycji i edukacji żeglarskiej w Polsce...?
Czy jest możliwa "gruba kreska" z PZŻ i nawiązanie relacji na nowo???
Jestem osobiście przekonany ,że "depezetżetyzacja kraju" jest ani możliwa ,ani rozsądna...
(to do Maćka i Andrzeja:)))
SI VIS PACEM, PARA IUSTITIAM...
Pozdrawiam
Johann
No, to znowu postaram się włożyć kij do mrowiska.
Znam Jerzego Durejko i wiem , że potrafi rozsądnie myśleć i działać.
Tak , wśród instruktorów PZŻ jest wielu zwolenników metod RYA i ISSA .
Wierze , że dojdzie do rynkowego uwolnienia szkolenia żeglarskiego i różne szkoły zaczna walczyc programem , prestiżem i jakościa szkolenia.
Zgadzam się z tym , że należy zmodernizować i odfasadowić zakres szkolenia i egzaminy PZŻ - ale o to niech się martwia szkoły licencjonowane przez PZŻ bo inaczej na otwartym rynku przegrają.
Cieszę się , że organizacja żeglarska przeanalizuje tragedię na Mazurach , wyciagnie wnioski i zmodernizuje programy szkoleniowe.
Nie widze powodu aby juz negatywnie mówić o uczestnikach tylko dlatego że maja papiery PZŻ szczególnie , że nie wiemy co ustalili i kto bierze udział.
No i jeszcze jedno - w Krakowie jest co najmniej 2 wysokiej klasy konstruktorów jachtów i kilku wspaniałych żeglarzy - starał bym się zachowac umiar.
A teraz możecie sobie na mnie "pojeździć "jako na sterniku jachtowym i instruktorze PZŻ.
Pozdrawiam Wszystkich
K
pierwsza liga po prostu
:)
Hasip
Zwracam uwagę , że atakowanie ludzi którzy maja inne poglądy zamiast atakowania poglądów nie uchodzi dżentelmenom a żeglarstwo podobno jest sportem dżentelmenów.
I o tym była moja wypowiedź.
Pomimo wielkiego szacunku dla wielu ludzi na tym forum a szczególnie dla Pana ( oczywiście za efekty działalności ) taka forma dla mnie jest nie do przyjęcia.
Proszę popatrzeć do czego sprowadziła się dyskusja - szereg wypowiedzi poniżej i powyżej i to cały czas tej samej wąskiej grupy ludzi.
Rozumiem , że to jest liga nie dla mnie i zastosuję się do rady.
Jeden z kolegów kiedyś powiedział: "to jest usenet, tu się nie bierze jeńców".
Głoszenie własnych poglądów jawnie i publicznie kosztuje. Każdy może skrytykować, wyśmiać i wyszydzić. Może także obrazić. Sztuką jest trwać dalej w poglądach i pozostać dorosłym. "zabranie zabawek i zmiana piaskownicy" to kapitulacja i rezygnacja z poglądów. Wiele szacunku mam dla Krzysztofa Kwaśniewskiego, pomimo odmiennych poglądów (nia aż tak znów odmiennych :)) właśnie za jego konsekwencję. Wybrałem akurat to nazwisko, gdyż z założenia występuje po drugiej stronie muru i stara się o tytuł "pierwszego spamera" na tym portalu. Co zaś się tyczy Pana Durejki - trudno mi oceniać rozsądek tej osoby, jednakże projekt ostatniego rozporządzenia komisji szkolenia (dwa stopnie na morze) był najbliższy moim poglądom (skoro patenty jeszcze muszą być - jeden na śródlądzie, jeden ma morze + kapitan na żaglowce). NIezależnie od tego wielkim problemem PZŻ jest to, że nikt nie chce rozmawiać, albo jak by chciał to się boi.
Hasip
Zgadzam sie , najwiekszym problemem jest chcieć rozmawiać i rozmawiac o problemach.
Nie reprezentuje nikogo oprócz siebie a już na pewno nie reprezentuję PZŻ ale uważam , że nie problemem jest istnienie PZŻ z strukturami , finansami , programem szkolenia ( całkiem dobrym ) i patentami ale monopol na nadawanie uprawnień czyli patentów.
Pomimo tego , że sam naruszałem normy ustalone przez PZŻ nie widzę potrzeby aby w każdym ich ruchu dostrzegac zło i dążyć do zniszczenia i to ludzi a nie ich siły monopolistycznej.
Nie obrażam się tylko mam wątpliwości czy warto się tu wypowiadać, bo czy najwazniejszym argumentem w dyskusji jest to czy ktoś był wojskowym czy jest inzynierem.
Pozdrawiam
Don Jorge napisał:
„A co do szkolenia, to już RYA pokazuje Polakom jak mogą się szkolić i to dobrowolnie.”
Kpt. Wojciech Górski swoją wieloletnią społeczną pracą (równą pracy dziekana na wyższej uczelni (i to bez sekretarki) pokazał że naprawdę można szkolić i egzaminować tak, by polskie patenty miały na świecie renomę profesjonalnych. Każdy z nas, który, legitymując się patentem kapitańskim PZŻ, chociaż 1 dzień przepracował na jachcie lub statku obcej bandery, zawdzięcza to właśnie jemu.
Dziękujemy Ci Wojtku !
W roku 1991 (kiedy żeglująca Polska dyskutowała o nowym regulaminie stopni żeglarskich) w 6 numerze „Mańkowskich Żagli” pisałem polemizując z kpt. Bogdanem Olszewskim:
„...było by prościej pozostawić aktualny system stopni, oczywiście z pewnymi poprawkami (elektronika, radiokomunikacja), ale traktując posiadane patenty tylko jako potwierdzenie umiejętności, a powierzenie komuś jachtu powinno być wyłącznie sprawą armatora...”
(pełne teksty można ściągnąć ze strony http://www.kwasniewska.pl/polemika/teksty.htm nie podlinkowanej do reszty witryny)
Nie było wtedy prywatnych czarterowni, zdecydowana większość jachtów była własnością klubów a armatorskie żeglarstwo dopiero się rodziło. Moją intencją było że na klubowe rejsy nadal będą obowiązywały stopnie a jachty prywatne będą od nich wolne. Komisja szkolenia nie posłuchała ani kpt. Olszewskiego ani mnie, tylko (pakując nadal wszystko do jednego wora) stworzyli 4 stopniowego „potworka”, który nader skutecznie doprowadził do obniżenia renomy polskich stopni. Między innymi w Channel Swimming Association Ltd, gdzie uznano 1992 roku mój patent jachtowego kapitana żeglugi bałtyckiej, 9 lat później nie uznano mojemu koledze patentu kapitana jachtowego.
Wchodząc do Zarządu PZŻ miałem nadzieję że uda się coś naprawić, pisałem na tym forum, (jeszcze u Jacka) że będą wykonywane ruchy w kierunku „uwolnienia przyjemniaczków” i odbudowy renomy polskiego systemu szkolenia.
I co robi Komisja Szkolenia ? Bez porozumienia z Zarządem zanosi do Ministerstwa Sportu kolejnego już trzystopniowego „potworka”, a kiedy Zarząd podjął decyzję że mają pozostać cztery stopnie, powstaje kolejny „potworek”, którego wszyscy znamy. Nie interesuje mnie to czy kol. Durejko jest wojskowym, inżynierem czy krawcem, ale fakt, że wchodząc na stanowisko wiceprezesa PZŻ od szkolenia był jachtowym sternikiem morskim a dziś bez żadnego egzaminu jest kapitanem jachtowym pozostaje faktem. Również faktem jest, że Amerykanie chcąc mieć polskich skiperów na swoje megajachty, przeprowadzają dla nich swoje egzaminy, czyli że polskie patenty kapitańskie liczą się na świecie mniej więcej tak jak zeszłoroczne kwity na węgiel.
Kpt. Mariusz Główka pisze (we wątku http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=541&st=15&fload=1 ):
Działania PZŻ i pazerność ich działaczy przez ostatnich kilkanaście lat spowodowało, że ranga patentów spadła i potrzeba wiele, wiele lat, aby doprowadzić do takiej sytuacji, gdy ranga nieobowiązkowych patentów PZŻ będzie wysoka. Nie piszę tego jako świeżo upieczony posiadacz patentu RYA, po to aby podnieść wartość mojego patentu, ale nauczony doświadczeniem w innej dziedzinie, że dobrą markę buduje się latami i dziesięcioleciami. Ale traci się ją w przeciągu miesięcy.
I niestety ma rację.
Kol. Andrzej Jankowski pisze:
Nie reprezentuje nikogo oprócz siebie a już na pewno nie reprezentuję PZŻ ale uważam , że nie problemem jest istnienie PZŻ z strukturami , finansami , programem szkolenia ( całkiem dobrym ) i patentami ale monopol na nadawanie uprawnień czyli patentów.
Program szkolenia nie jest całkiem dobry. Program szkolenia jest zły powiem więcej tragiczny, kursanci kują anatomię jachtu drewnianego a nie wymaga się od nich znajomości flag A;D;F;K;L;M;O:S:U:V:W:Z Międzynarodowego Kodu Sygnałowego, które powinien znać każdy wodniak, ba nawet się nie informuje o ich istnieniu.
We wątku http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=506&st=45&fload=1 przedstawiłem mój autorski program szkolenia. Pozwolę sobie zacytować powtórnie go już bez wstępów kto chce przeczyta je tam..
4. Starszy sternik morski –uprawnia do zarobkowego prowadzenia po morzu jachtów do 24 metrów długości po wodach morskich w odleglości 50 Mm od miejsca schronienia i pełnienia funkcji oficerskich w rejsach morskich.
wymagania: posiadanie stopnia sternika morskiego, przepływanie 500 godzin od posiadania stopnia sternika morskiego
w tym co najmniej 200 godzin samodzielnego prowadzenia i 200 godzin na funkcjach oficerskich.
b. egzamin praktyczny na jachcie piętnastometrowym
c. egzamin z przedmiotów nawigacja terestryczna, sygnalizacja locja, metereologia w zakresie akademii morskiej
d. szczegółowy egzamin z budowy jachtu
a. egzamin praktyczny na jachcie piętnastometrowym
b. egzamin z przedmiotów nawigacja terestryczna, sygnalizacja locja, metereologia w zakresie akademii morskiej
c. Szczegółowy egzamin z budowy jachtu
Mogą dziwić egzaminy na cztery ostatnie stopnie, że zawierają to samo, ale proszę zwrócić uwagę iż jest to rozłożone w czasie a standardy w żegludze zmieniają się szybko. Myślę…że taki układ pozwoli szybko odbudować prestiż polskich stopni półprofesjonalnych.
Jest to praktycznie powrót do systemu stopni z przed 97 roku z jednym wyjątkiem. Inaczej potraktowany jest stopień żeglarza – uprawniający nieletnich do prowadzenia powodzie wszystkiego co poza szybkimi motorówkami. Dla dorosłych on winien być dobrowolny. Proszę jeszcze raz spojrzeć na jego program:
a. Przepisy prawa drogi
b. Flagi A;D;F;K;L;M;O:S:U:V:W:Z Międzynarodowego Kodu Sygnałowego.
c. Podstawy metereologii
Czyli to co jest dla każdego wodniaka naprawdę niezbędne.
I dodatkową klauzulę:
Może być rozbudowany w zależności od możliwości i chęci organizatora kursu.
Co to praktycznie oznacza:
Oznacza to że każdy podmiot organizujący kurs może poszerzyć kurs o swój autorski program. Kiedy na patencie PZŻ będzie się pisało w odpowiedniej rubryce nazwę organizatora i nazwisko tego co nadal stopień, to kilku latach okaże się, że kwit ze szkoły X jest nic nie wart, oni nie wychodzą poza obowiązkowy program natomiast absolwenci szkoły Y są dobrze wyszkolonymi żeglarzami i im spokojnie w można dać upust w cenach czarteru. Tak może istnieć zdrowa konkurencja wewnątrz Związku, który na tym poziomie ograniczy się do wystawiania patentów. A kto będzie chciał zrobi patent RYA, ICC lub nawet ghański (nie wiem czy taki jest).
Natomiast pozostałe stopnie - półprofesjonalne, myślę o oparciu a akademie morskie lub centrum żeglarstwa AWF w Górkach Zachodnich.
Do kompletu potrzebny jest jeszcze jeden amatorski stopień - sternika motorowodnego, uprawniający do niezarobkowego prowadzenia statku rekreacyjnego o mocy silnika powyżej 25 KW i statku rekreacyjny o mocy silnika powyżej 5 KW ważący mniej niż 1 tonę, którego uzyskanie winno być takie jak żeglarza + egzamin praktyczny na ślizgowej łodzi motorowej, ale to już sprawa PZMiNW
Pozdrawiam
Krzysztof
Powiedz Krzysztofie, jak tu rozmawiać z PZŻ? Twoje pomysły kontra pomysły komisji szkolenia a wszystko torpedowane przez komisję morską.... O którym stanowisku i z kim? Brak partnera, bo brak stanowiska. Emocjonalny trimaran?
Hasip
PS. A największą troską "starej kadry" jest to, że niejaki P. Durejko dostał kojota bez egzaminu.
Może nie tylko troską starej kadry ale samego zainteresowanego również? ;-)
Podczas minionego Sejmiku WOZŻ płk. Durejko z dumą podkreślał że pomino zniesienia egzaminów na morsa i kojota nie rozwiązał CKE, w przewidywaniu ze osławiona "Rada Starców" będzie kiedyś jeszcze potrzebna. Czyżby w wypadku powrotu wcześniejszcych restrykcyjnych przepisów do czego usilnie dąży zwiazkowy beton - zamierzał stanąć przed srogim obliczem tow. Górskiego i jemu podobnych aby podnieść rangę swojego obecnego lipcowego "kwitu na węgiel"? Bezceremonialny atak na "lipcowych morsów" jaki przypuścili podczas tamtego Sejmiku towarzysze Górski i Pawluch mógłby na to wskazywać. Ach, a gdyby tak jeszcze udało się przywrócić rangę Jachtowego Kapitana żeglugi Wielkiej, zamykając pozostałych na Bałtyku, to i Pan Krzysztof mógłby na tym skorzystać w nadziei że po pomyślnym zdaniu egzaminu na "Wielkiego" będzie mógł zarobkowo prowadzić wszelkie żaglowce świata! Ale rozczarownie będzie w tym wypadku nadzwyczaj bolesne ;-(
Odpowiedź jest jedna. Nie jest, jest to świadczenie usługi, rekreacja jest wtedy jak płynę z rodziną lub przyjaciółmi i takowa wówczas praktycznie nie istniała.
Czyli, szkoliliśmy się dla świadczenia usług. Kpt. Górski zadbał o taki poziom egzaminów, że na świecie one były postrzegane jako profesjonalne. Należało jedynie w sposób właściwy umocować je w prawie (jako półprofesjonalne) a „przyjemniaczków zwolnić z wymogów ich posiadania. I wszyscy byli by zadowoleni.
Czy to takie trudne do zrozumienia?
Krzysztof
Zgadzam się z tym poglądem i powtórzę jak gho rozumiem :
Szkolenia były kiedyś prowadzone dla :
1. Dostępu do sprzętu wg starszeństwa
2. Świadczenia różnego rodzaju usług ( w klubie i na zewnątrz )
3. Dla własnego prestiżu
Teraz nalezy uwolnic "przyjemniaczków" - niech sami robia co chca z własnymi bliskimi na własnym lub czarterowanym sprzęcie na własny rachunek w tym odpowiedzialność - i to jest główny problem
Te "przyjemniaczki " też będa sie chciały ( chca uczyć ) ale niech maja wybór pomiędzy szkołami i zwiazanymi z nimi stopniami.
A tak na marginesie - dezeta jest doskonałą jednostka do uczenia się ale i także dająca duzo satysfakcji z pływania z przyjaciółmi a można i w 2 osoby
Pozdrawiam
A tak na marginesie - dezeta jest doskonałą jednostka do uczenia się ale i także dająca duzo satysfakcji z pływania z przyjaciółmi a można i w 2 osoby
Przy szkoleniu pozwalał wozić 2 razy więcej osób ;-))
j.w
K
I dzięki temu kandydat na kursie był 2xdłużej na wodzie i nauczył się panowania nad większą załogą.
A gdyby łódka była 4x większa? Czterokrotnie większe doświadczenie?
Zadanie: skoro 1 drwal powala drzewo w 100 minut w ile minut powali 1 drzewo 100 drwali?
Panowanie nad większą załogą ... może jescze dodasz święcenia ... :-((
K
"A tak na marginesie - dezeta jest doskonałą jednostka do uczenia się ale i także dająca duzo satysfakcji z pływania z przyjaciółmi a można i w 2 osoby"...
Przypomina mi to peany bite kiedyś przez wielbicieli Maluchów ...
Osobiście wolą jednak nowoczesne samochody z nowoczesny układem kierowniczym ze wspomaganiem...
A wracajac do jachtów - to nieistotne, ze swiat idzie z postępem technicznym i obecne jednostki są świetnie (na ogół) zrównoważone kursowo i doskonale się prowadzą.
Dezety przecież były SUPER a że promień skrętu miały przez pół jeziora to nieistotny drobiazg.
Niektórzy starzy ludzie maja takie ciagoty do przedmiotów z dzieciństwa ...
Pzdr
Kocur
ps. w że rozmawiany jak ślepy z głuchym to fakt ...
Kochani związkowcy - jak chcecie SOBIE i dla "swoich" wymyślać te kolejne stopnie to bardzo proszę ale ustalmy, że ich "uzyskiwanie" będzie DOBROWOLNE - OK ?
Co więcej , pływając nawet dla przyjemności w 2 osoby ( nawet tak stare jak ja ) nie potrzebuję na zwroty pół jeziora ani wystawiania foka na wiatr.
Tak , tego sie można nauczyć ( i taki powrót do korzeni może być przyjemny ) ale nikomu tego nie narzucam jak i nie nakazuję.
Podtrzymuję , to jest dobra łódź do nauki manewrowania , właśnie dlatego , że nie jest zwrotna i błędów nie da się łatwo zamaskować machaniem sterem lub stosowaniem steru strumieniowego.
Pozostała część wypowiedzi jako bezsensowną pozostawiam bez odpowiedzi.
Pozdrawiam
Andrzeju !
Zawsze piszę iż w imieniu PZŻ mogą się wyrażać jedynie w dziedzinie działalności historycznej, natomiast moje wypowiedzi dotyczące stopni żeglarskich i rejestracji są wypowiedziami moimi. Na konferencji w Słupsku miałem reprezentować Wielkopolski Klub Bałtycki a nie PZŻ. Żałuję zresztą iż tam nie byłem, bo może w bezpośredniej rozmowie przekonał bym Was do innego (moim zdaniem lepszego) postawienia barykady. Rozmawiać powinieneś z ludźmi a nie ze Związkiem. Przypomnij sobie zeszłoroczne grudniowe zebranie Zarządu, gdzie zostały „kpt.” Durejce wyrzucone jego działania nie ustalone z Zarządem i Zarząd podjął decyzje inne niż KSz. Każdemu z nas zależy na rozwoju żeglarstwa, ale każdy ma inne doświadczenia i nieco inaczej je widzi. Dlatego też powinieneś rozmawiać i ze mną i z Kpt. Leśnym i z KSz PZŻ. Również żałuję iż nie powiesiłem wcześniej mojej polemiki z kpt. Olszewskim, ale najpierw tego nie miałem (nie trzymam w domu starych gazet), a dopiero całkiem niedawno się dowiedziałem ze na naszym ftp mogę powiesić mini-stronkę niepodlinkowaną do całości witryny.
Jeszcze jedno, problemem nie jest że kol. (nie P. tylko) Jerzy Durejko dostał kojota bez egzaminu, ale ze dzięki jego działaniom kojot stracił rangę, której niemal całe dorosłe życie poświęcił kpt. Wojciech Górski. Gdyby posłuchano mnie przez 97 rokiem i inaczej umocowano stopnie żeglarskie w prawie, mielibyśmy dziś drabinkę stopni profesjonalnych uznawanych na świecie a tak mamy „kwity na węgiel”, nieuznawane nawet przez niektóre czarterownie. Proponuję byś jeszcze przeczytał post „Daj ludziom prawo wyboru” i moją polemikę z kpt. Olszewskim. http://www.kwasniewska.pl/polemika/teksty.htm .
Jestem pełen podziwu dla Waszej skuteczności, jednakże prawo wywalczone przez Was zadowala tylko armatorów a złe jest dla czarterujących jachty, uczestników imprez komercyjnych i najemnych skiperów.
KrzysztofRozmawiać powinieneś z ludźmi a nie ze Związkiem.
Święte słowa - tak też czynię. Niestety ludzi do rozmów w PZŻ nie ma (nikt nie chce).
Hasip
Tego nie zrobiłeś. Trzeba było pojechać na Mazury siąść "Pod pagajem", w "Zęzie" lub na przystani w Kozinie (najdroższe piwo 4 zł) i pogadać z ludźmi na czarterowanych jachtach, z płatnymi skiperami, z dziećmi z obozów. Zanalizować moją obronę rejestracji, zamiast robić sobie jaja (ja tez nie jestem bez winy). Pozwoliło by Ci to spojrzeć na problem nie tylko oczami armatorów jachtów niezarobkowych. Wtedy byście ustawili barykadę w nieco innym miejscu.
Pozdrawiam
Krzysztof
Tę działkę rozmów zrobili inni koledzy częściej tam bywający.
K
Dwa pytania Krzysztofie:
1. Skad u Ciebie to wieczne podkreślane przez Ciebie pływanie zarobkowe ?
Jakaś obsesja tematu ?
Ile jest takich jednostek w kraju, że wyglada to na temat przewodni ?
2. Dlaczego w takeij Szwecji, gdzie jednostek jest ok. 800 tysięcy jaos do Lc 12 m oraz Bc 4 m obywaja sie bez OBOWIĄZKOWYCH patentów, rejestracji i przegladów i pływają i nie topią się jakoś w zatrważający sie sposób ?
To czemu Wasz "związek" z uporem chce koniecznie nam, polskim żeglarzom serwować ciagle jakieś nowe ograniczenia?
Czy nie można jak w cywilizowanym świecie pozostawić tematu żeglarstwa rekreacyjnego ODPOWIEDZIALNOŚCI ludzkiej?
Pzdr
Kocur
ps. mój Kocur, chodź pływa pod obcą banderą, posiada pełną rejestarcję - bo tak chciałem a nie dlatego, że przepisy mnie dotego zmusiły
Kwestia wolności działań...
ad1. Nie jest o obsesja tematu. Jest to zjawisko, które pomimo że nie jest umocowane w prawie istnieje. Ponieważ nie jest to umocowane w prawie, trudno ocenić jego rozmiar. W lipcu bieżącego roku, w Kozinie jachtów w obozach z płatnymi skiperami było znacznie więcej niż jachtów z załogą rekreacyjną. Jeżeli by przyjąć że port ten jest reprezentacyjny na Mazurach to większość. Natomiast nigdy nie czarterowanych jachtów utrzymywanych na własny użytek widziałem tam dosłownie kilka.
ad2. W Szwecji przytłaczająca większość jachtów, to jednostki utrzymywane na własny użytek podałeś liczbę 800 tys. Ja już na tym forum w innej wypowiedzi widziałem liczbę 1,5 miliona. Kraj ten ma 8,5 miliona mieszkańców na krzyż. Przyjmując twoja liczbę w kraju tym jest jeden jacht na 11 mieszkańców.
Z tego wynika że w co drugiej rodzinie jest jacht a więc:
1. Nie istnieją czartery.
2. Nie istnieją kolonie pod żaglem z płatnymi skiperami.
Wszystkie jachty są rekreacyjne - utrzymywane na własny użytek, a takie nie wymagają kontroli.
U nas (optymistycznie licząc) jest jeden jacht na 350 mieszkańców i zjawiska te są powszechne.
Żeglarstwo rekreacyjne można (jak piszesz) pozostawić odpowiedzialności ludzkiej, natomiast sprzedawanie usług w tym zakresie, czyki stan techniczny jachtów do czarterów i do pływań komercyjnych oraz kwalifikacje skiperów tych ostatnich musi podlegać kontroli prawa.
Dokonam jeszcze jednego porównania:
Jeżeli zaproszę Cię na nasz jacht na smażoną rybę to:
1. Jacht nie musi mieć osobnych kuchni i zmywalni z wyparzarką.
2. Osoba, która smaży ryby nie musi mieć badan sanepidu.
Jeżeli chcę mieć knajpę ze smażonymi rybami jest to warunek.
Jeszce raz powtarzam iż PZŻ nie odpowiada za moje wypowiedzi na tym forum, ani ja nie odpowiadam za działania Komisji Szkolenia.
Krzysztof
Port w Kozinie na pewno reprezentatywny nie jest. Tylko tam jakiś gburowaty taboret w szarych spodniach odmówił powieszenia ważnej dla armatorów jachtów informacji o zniesieniu obowiązku rejestracji jachtów, a nazwa "Samoster" przyprawiła go o paroxyzm wściekłości. We wszystkich innych portach wiadomość ta była przyjmowana życzliwie. Na miejscu tamtejszych armatorów "nigdy nie czarterowanych jachtów utrzymywanych na własny użytek" - dawno zmieniłbym macierzysty port musząc na codzień obcować z kimś takim.
Patrz niżej
KJakaś obsesja tematu
Bo zdaniem Pana Krzysztofa - Wielkie Jeziora Mazurskie to taki unikatowy w skali całego świata akwen gdzie "co trzeci skipper ma płacone za rejs". Podobno w takim Kozinie, ostoi betonu, na dwadzieścia jachtów komercyjnych przypadały cztery rodzinne.
Niechby tak cofnąć czas do lat osiemdziesiątych i wcześniejszych. Wtedy na porządku dziennym było wynajmowanie sterników jachtowych przez młodych zapaleńców, aby miał kto poprowadzić wyremontowaną ich rękami Omegę. A kto ponosił odpowiedzialność za tamten stan rzeczy? Ukochany Związek Pana Krzysztofa. Bo wtedy aby taką Omegę poprowadzić, trzeba było legitymować się patentem sternika. A droga do tego patentu była długa, ciernista i naznaczona odciskami na dłoniach. Ale zaniem Pana Krzysztofa słuszna, bo skoro patent sternika dawał uprawnienia do prowadznia dezety, to normalnym było że należało zdawać na dezecie.
Proporcje takie są nie tylko na Mazurach, na Wyspach Kanaryjskich, w Grecji i Chorwacji też.
Droga do tego patentu sternika, nie była ani długa, ani ciernista. Wystarczyło po takim rejsie na „omci” pouczyć się przez tydzień manewrowania „dezią” i to nie na zarejestrowanym kursie, mógł pouczyć tata, mąż albo kolega. Każdy kto da sobie radę na „dezi” nie będzie miał trudności z prowadzeniem „omci”. Egzamin na sternika był zdawany na największych jachtach jakie sternik jachtowy mógł prowadzić. W CWM zdawało się na „nefrytach” i „szmaragdzie”, w „Neptunie” w Gdańsku na „zefirach” i „nefrycie” w AZS na 9,5m „Kołobrzegu”. Ośrodki mające „dezie” organizowały go na „deziach”. Uważam za potężny błąd że już się nie szkoli i nie egzaminuje na „deziach”Krzysztof
Ale tam dla zarobkowego wożenia pasażerów trzeba mieć papiery zawodowca, a nie pezetżetowskie kwity na węgiel, będące w istocie potwierdzeniem dokonania opłaty za kurs i egazmin "na patent". Rozumiem że Pańskim zdaniem to co Pan proponuje, postawi Polskę w bardziej cywilizowanym świecie, bowiem papiery będzie wydawał "kolega żeglarz" z PZŻ a nie państwowy biurokrata?
Wystarczyło po takim rejsie na „omci”
Najpierw trzeba było taką omcię wykombinować i oskrobać ją potłuczonym szkłem. Potem wynająć sternika który zgodziłby się ją poprowadzić, a potem zamiast cieszyć się wodą wiatrem i przyrodą - znosić wszelkie fochy "Pana i Władcy". Trzeba było za cenę takch wyrzeczeń zebrać 300km "stażu" - a może akurat sternik zamiast płynąć od świtu do zmierzchu wolał posiedzieć "Pod Złamanym Pagajem" albo w Kozinie i pogawędzić z Panem Krzysztofem jak dobrze mu się żyje pod rządami pezetżetowskich przepisów: on odreagowuje swoje niepowodzenia życiowe na tamtych "zielonych wujkach" a ci jeszcze mu za to płacą?
pouczyć się przez tydzień manewrowania „dezią” i to nie na zarejestrowanym kursie, mógł pouczyć tata, mąż albo kolega.
Przecież od Nowego Roku aby można było samodzielnie pływać Omegą - również będzie można skorzystać z pomocy w/w osób. Tylko nie bedzie obowiązku zdawania na jakiejś topornej, prymitywnie przaśnej i śmierdzącej kolubrynie.
Każdy kto da sobie radę na „dezi” nie będzie miał trudności z prowadzeniem „omci”.
Tiaaa, każdy kto da sobie radę z prowadzeniem trójkołowej rikszy obładowanej workami ze złomem i makulaturą nie będzie miał trudności z prowadzniem lekkiego składaczka.
Egzamin na sternika był zdawany na największych jachtach jakie sternik jachtowy mógł prowadzić.
Rozumiem że Pańskim zdaniem właściciel seicento powinien być szkolony i zdawać egzamin z jazdy busem tranzitem, skoro jego prawo jazdy kat. B pozwala na prowadzenie i takich pojazdów?
W CWM zdawało się na „nefrytach” i „szmaragdzie”, w „Neptunie” w Gdańsku na „zefirach” i „nefrycie” w AZS na 9,5m „Kołobrzegu”. Ośrodki mające „dezie” organizowały go na „deziach”.
To może Pan wreszcie zacznie uzgadniać z Radą Starców treść swoich wypowiedzi na temat tego jak było, bo dwa ostatnie dwa zacytowane wyżej fragmenty Pańskiej wypowiedzi wzajemnie sobie przeczą.
Uważam za potężny błąd że już się nie szkoli i nie egzaminuje na „deziach".
Ma Pan całkowitą rację. Z punktu widzenia interesów Pańskiego związku to był poważny błąd strategiczny. Bo konieczność zaliczenia pływania na czymś tak parszywym, wręcz stworzonym specjalnie po to aby zabić całą przyjemność płynącą z żeglowania eliminowała spośród potencjalnych kandydatów na żeglarzy tylu normalnych ludzi, że wśród tych co pozostali - decydujący głos mieli osobnicy o mentalności wojskowych "dziadków" ze służby zasadniczej: "Skoro ja tak dostałem w tyłek od starszych, niech to niech młodzi dostają teraz w tyłek ode mnie. Ja musiałem zdawać na patent więc niech i inni muszą zdawać". Słusznie postąpił były drużynowy byłej 21WWDH, gdy w roku 1982 położył lachę na niżej podpisanego: choć nie w głowie było mi wtedy angażować się w dalszą liberalizację przepisów (posiadany stopień żeglarza pozwałał mi na prowadzenie wszelkich jachtów jakie znajdowały się w zasięgu mojej kieszeni), to jednak on bezbłędnie zdołał zauważyć że przez 4 lata bytności w tamtej drużynie nie przejawiałem skłonności aby stać się kolejnym ogniwem w łańcuszku tamtego samopodtrzymującego się systemu zniewolenia żeglarzy.
Przeczytaj jeszcze raz dokładnie oba teksty:
Tomku !
Ty się żeglarsko realizujesz pływając niezarobkowo sam lub z przyjaciółmi ma własnym jachcie. Pozwól innym, tym co chcą się realizować jako płatni skiperzy na takich jachtach jak chcą, pozwól im zdawać egzaminy w Polsce. Nie zmuszaj ich do wyjazdu za granicę.
Powinno być tak:
1.a. Chcesz pływać jesteś pełnoletni to pływasz.
1.b. Chcesz pływać a jesteś niepełnoletni zdajesz egzamin z przepisów, podstaw metereologii i potrzebnych flag MKS.
1.c. Chcesz się uczyć u kolegi i on chce to uczysz się.
1.d. Chcesz się uczyć u obcych, wybierasz szkołę z takim programem, który Ci odpowiada, mając gwarancję prawa, że skiperzy tej szkoły są profesjonalnie wyszkoleni.
2.a. Chcesz być skiperem i wozić innych po śródlądziu i brać za to pieniądze to zdajesz egzamin na sternika śródlądowego.
2.b. Chcesz być skiperem i wozić innych po morzu i brać za to pieniądze to zdajesz egzamin na sternika morskiego i szkolisz się dalej.
2.c. Chcesz być kapitanem na żaglowcu to przechodzisz drabinkę stopni morskich.
3. Masz kaprys posiadania stopni profesjonalnych dla dla szpanu lub satysfakcji to zdajesz egzaminy.
Swoją „martyrologię” zostaw w spokoju, bo trafiłeś (chyba) do wyjątkowych taboretów, ja osobiście do dziś jeszcze mam duży szacunek do instruktorów, kapitanów i oficerów od których się uczyłem, w tym do takich, których przerosłem stopniem.
Krzysztof
Pozwól innym, tym co chcą się realizować jako płatni skiperzy na takich jachtach jak chcą, pozwól im zdawać egzaminy w Polsce. Nie zmuszaj ich do wyjazdu za granicę.
A po cholerę mają wyjeżdżać? To w Polsce nie ma szkół morskich i śródlądowych wydających uprawnienia zawodowe?! Coś czułem, że te akademie i szkoły ta jakaś podpucha ...
Powinno być tak:
1.b. Chcesz pływać a jesteś niepełnoletni zdajesz egzamin z przepisów, podstaw metereologii i potrzebnych flag MKS.
Pewnie! A matce i ojcu możesz przekazać, machając flagami MKS, mam zdany egzamin z przepisów więc się wtrącajcie!
2.a. Chcesz być skiperem i wozić innych po śródlądziu i brać za to pieniądze to zdajesz egzamin na sternika śródlądowego.
Ustawa o żegludze śródlądowej Art. 5. 1. Użyte w ustawie określenia oznaczają: 1)statek - urządzenie pływające o napędzie mechanicznym lub bez napędu mechanicznego, w tym również prom, wodolot i poduszkowiec, przeznaczone lub używane na śródlądowych drogach wodnych do: a) przewozu osób lub rzeczy,
Art. 35. 1. Statek musi mieć załogę w składzie i o kwalifikacjach zapewniających bezpieczeństwo żeglugi. 2. Potwierdzeniem posiadania kwalifikacji jest 1)patent żeglarski uprawniający do kierowania statkiem; 4. Patent lub świadectwo wydaje dyrektor urzędu żeglugi śródlądowej.
Dalej mi się nie chce. Kłamstwem jest twierdzenie, że nie ma przepisów odnośnie zawodowego wożenia ludzi. Na szczęście nikt w stosunku do żeglarzy nie traktuje tych zapisów lege artis i nie egzekwuje. Trzeba wyrosnąć z krótkich spodenek i odróżniać zawód od zamiłowania. Twoja rozpacz nad czasami minionymi napawa mnie trowgą bo może zaczniecie wystawiać listy kaperskie.
Jak określisz skiperów wożących jachtami dzieci po jeziorach na papierach żeglarskich.
Poczytaj sobie ten wątek jak to jest w Wielkiej Brytanii http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=418&st=0&fload=1K
Jak określisz skiperów wożących jachtami dzieci po jeziorach na papierach żeglarskich.
Magikami? Bo ja tylko łódką ...
Są zupełnie inne przepisy regulujące sprawowanie opieki nad dziećmi, jakoś nie widzę potrzeby specjalnego segregowania z uwagi na wiek. Idąc Twoim tokiem rozumwania podzielmy również kierowców, kucharzy, sprzedawców, fryzjerów itd.
ps: nadal nie udzieliłeś odpowiedzi na pytanie odnośnie finansowania sportu dzieci i młodzieży.
K
Odpowiadasz na komentarz: "Sport dzieci i młodzieży" Autor: Krzysztof Kwasniewski
Sport dzieci i młodzieży nie jest w całości finansowany przez państwo.
Podaj kwoty jakie PZŻ lub OZŻ przekazuje z wpływów za patenty i ich całą otoczkę na szkolenie dzieci i młodzieży. Pomijasz moje pytania bo:
a) - nie znasz odpowiedzi;
b) - odpowiedź znasz lecz nie powiesz bo cała Twoja teza o finansowaniu szkolenia poszła by w ....
Jeśli jakaś organizacja wykonuje zadania powierzone przez administrację państwową, to opłaty nie mogą przekraczać kosztów wykonywania tych zadań. Innymi słowy, PZŻ nie ma prawa, nawet gdyby chciał, przekazywać jakichkolwiek kwot z wpływów za patenty na cele nie związane z wydawaniem patentów.
Pozdrawiam,
Jarek
Krzysztof
Oczywiście jestem zwolennikiem liberalizacji, ale bez przesady - kursy na patent żeglarza były w miarę dostępne.
Uprzejmie proszę o informację czym sie Pan kierował ustalając limit odległości od portu schronienia.
Pozdrawiam
Starszy sternik morski - dawny mors jest w identycznej sytuacji ale ma szybszy jacht i tez w kilka godzin dopłynie do miejsca schronienia.
25 MM rownież dyktowane było tym iż na Bornholm z Kołobrzegu jest około 42 czyli mieszczą się w tym rejsy na Bornholm 25 od Kołobrzegu a potem 25 od Nekso.
Krzysztof
Odpowiadasz na komentarz: "Miejsce schronienia" Autor: Krzysztof Kwasniewski
Sternik morski _ dawny PU jest na jachcie sam z załogą, mogącą nie mieć żadnych kwalifikacji. W sytuacji, kiedy się źle poczuje z odleglości 25 MM spokojnie spłynie do miejsca schronienia.
Starszy sternik morski - dawny mors jest w identycznej sytuacji ale ma szybszy jacht i tez w kilka godzin dopłynie do miejsca schronienia.
GENIALNE!
Że ci durnie z Pucharu Ameryki jeszcze na to nie wpadli! Zamiast wydawać miliony na budowę jachtów, badania naukowe prowadzone przez najwybitniejszych naukowców mogą spokojnie zatrudnić odpowiednio opatentowanego przez PZŻ a ten musi popłynąć szybciej niż reszta!!! Chyba, że konieczne jest aby wprzódy najpierw poczuł się źle ale są przecież odpowiednie środki farmakologiczne ...
Rany! ale bzdury Pan pleciesz ....
Ciekawostka przyrodnicza ?
K
K
Kryteria czego?
Czy nie wystarczają zapisy Kodeksu Cywilnego, Kodeksu Karnego, ustaw o prowadzeniu usług turystycznych i tych dotyczących prowadzenia zajęć dla młodzieży? Czy nie ma ustaw o podatkach i działalności gospodarczej? To jeszcze mało?! A może problemem jest to, że bez spec-regulacji członkom z komisji PZŻ nic do kiesy nie wpadnie?
Przeczytaj mój news pisany do Tomka Janiszewskiego „Daj ludziom prawo wyboru”
Kryzsytof
Rozumiem ten punkt widzenia ale go nie podzielam.
Inne argumenty jakie słyszałem za takimi kryteriami to możliwość schronienia się do portu przy nagłym załamaniu pogody.
Tego też nie podzielam , przy sztormie z zachodu wolałbym jednak płynąć za Borholm lub w Zatokę Gdańską niż gdzieś wchodzić.
Dodatkowo takie kryterium narzuca konieczność pływania przy brzegu a nie jest to jednak najbezpieczniejsze .
No i najważniejsze , czy daje to swobodę żeglowania ? - chyba jednak nie.
Podsumowując :
Uważam że 3 stopnie wystarczą
( oczywiście dla jachtów powyżej 7,5 m bez względu na to czy morskie czy śródlądowe )
1. Dla żeglarzy śródlądowych
2. Dla kapitanów jachtów morskich ale pływających na jachtach własnych czy czarterowanych ale nie jako kapitanowie płatni ( i tu może jakieś ograniczenie wielkości - 15 m ? )
3. Dla jachtowych kapitanów zawodowych czyli takich którzy są wynajmowani do prowadzenia jachtów
Oczywiście program szkolenia zróżnicowany .
Zobaczymy jakie będa owoce tej narady która wywołała naszą dyskusję.
Pozdrawiam
Poza żeglarzem jako wodną kartę rowerową dla dzieci wszystkie inne stopnie, w moim projekcie, są profesjonalne. Jeżeli parlament nie zmieni swojej magicznej liczby to „mój autorski żeglarz” rozciągnie się z uprawnieniami na dorosłych i jachty dłuższe niż 7,5 m. Twoja propozycja jest niespójna i nie wiadomo dla kogo. Polsce jest potrzebny polski system stopni profesjonalnych, by nasi żeglarze nie musieli zdobywać ich z granica. Jak zrobisz jeden zawodowy stopień to będzie taki kwit na węgiel jak papierki lipcowe. Jak ustawisz 15 m jako limit dla kapitanów nie płatnych to armator co sobie wybuduje 16 metrowy jacht dla rodziny i przyjaciół będzie musiał robić zawodowe kwity. Przeczytaj uważnie jeszcze raz i post w tym wątku pisany niżej „Daj ludziom prawo wyboru”
Pozdrawiam
Krzysztof2. Dla kapitanów jachtów morskich ale pływających na jachtach własnych czy czarterowanych ale nie jako kapitanowie płatni ( i tu może jakieś ograniczenie wielkości - 15 m ? )
Czy jesteś posiadaczem własnego jachtu? Czy uważasz, że jeżeli stać Ciebie na jacht to jakiś patafian powinien, w imię nie do końca wiadomo czego, zabronić Ci nim pływać?
3. Dla jachtowych kapitanów zawodowych czyli takich którzy są wynajmowani do prowadzenia jachtów
Czy oferujesz jachty na wynajem? Czy uważasz ich właścieli za idiotów niepotrafiących dbać o własny majątek?
A dla mnie moi bliscy są najważniejsi i myślę , że wielu ludzi ma taką skale wartości.
Przez różne firmy organizowane są różne rejsy i chciałoby się mieć minimalizacje ryzyka, przez pewność , że kapitan prowadzący rejs ma niezbędne kwalifikacje uznane przez renomowaną organizację żeglarska - niekoniecznie PZŻ.
Jeżeli ktoś wykonuje zawód to powinien mieć niezbędne kwalifikacje .
To co się dzieje nie tylko dotyczy obecnych żeglarzy i właścicieli jachtów .
Jeżeli mówimy o długości i wymaganiach to ten parametr z jakiegoś powodu występuje także w przepisach brytyjskich , 15 m to była przykładowa propozycja.
Podsumowując - dla amatorów na morze jeden stopień ale obowiązkowy tylko powyżej określonej długości jachtu.
Pozdrawiam
A dla mnie moi bliscy są najważniejsi i myślę , że wielu ludzi ma taką skale wartości.
Dla mnie też więc szukam opinii o oferentach lub wymagam jakiegoś potwierdzenia co nie przekłada się na żądaniu powszechnego wymogu.
Dziękujemy Ci Wojtku !
Naresczie napisał Pan coś pod czym będę się mógł podpisać i ja, i moi Koledzy.
Temu Panu już dziękujemy,
Niech Pan (to do Pana Krzysztofa i Panu podobnych "pokrzywdzonych") zrobi wreszcie zawodowe papiery skippera, zamiast lamentować nad utraconym przywilejem prowadzenia wszystkich żaglowców śwaita na papierach przewidzianych do pływania niezarobkowego, co dotąd psim swędem panu się dotąd udawało.
przypominam że nadaliście mi już:
"Głównego Koordynatora Akcji Antyliberalizacyjnej".
"Fidela Kastro Polskiego Żeglarstwa Kubańskiego".
Pozdrawiam
Krzysztof
No bo się starasz i na wszystkie zasłużyłeś.
Hasip
Ja jednak uczestniczyłem (jako obserwator) w minionym Sejmiku Warszawsko - Mazowieckiego OZŻ i wiem, jak zaskorupiały beton tworzy tę instytucję (bez względu na "buntownicze" głosy pojedynczych przedstawicieli klubów). Przytoczę parę przykładów: Zbigniew Stosio, Wojciech Górski, Andrzej Pawluch, Bogdan Helm, Janusz Gumkowski. Bez względu na to jakim Ty znasz pułkownika Durejko - weź poprawkę na to że to temu właśnie betonowi płk. Durejko zawdzięcza i nadal będzie zawdzięczał swój obecny oraz przyszły wybór na stanowisko które zajmuje. Więc nie spodziewam się aby zrobił cokolwiek wbrew betonowi na czele którego stoi. Ten mechanizm wyjaśnił sam prezes PZŻ, tow. Kaczmarek, podczas "dywaniku" na Chocimskiej w lutym 2005r.
Pozdrawiam - po Tobie jeździć nie zamierzam, bo Cię nie znam.
Tomek Janiszewski
Nie ma potrzeby "pojeżdżania" bo temat jest wazny. Na pierwszym zebraniu po mazurskiej tragedii, KSz był przedstawiony przez życzliwych ludzi mój artykuł "Wyciągnąć wnioski z....." Informacja nadeszła, że problemy przeze mnie przedstawione będą wzięte pod uwagę. Nie znam Pana Durejki a oceniając po czynach od objecia funkcji to może i jest operatywny tylko kieruje swoją operatywność w złym kierunku. Dlatego w pełni ocenię to spotkanie po jego efektach. Jeśli wystąpią stare cyniczne argumenty o potrzebie zaostrzenia szkolenia bez żadnych w nim zmian, to Pan Durejko będzie dla mnie osobą ostatecznie "określoną. TYm ciekawiej będzie ponieważ identyczne materiały przedstawiłem Pani Wojewodzie Mazursko-Warmińskiej i w obszernej odpowiedzi podzieliła te poglady i wnioski. Niestety, nie wszystkie bo zabrzmiały tam nuty wspólne z Chocimską na temat liberalizacji. Poczekajmy to już zaraz wszystko będzie jasne.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
ps: podpisuję się w pełni pod słowami Johanna
Dla UKS, który zajmuje się sportem wśród dzieci taki spęd organizować to honor jednkowoż, więc nie dziwię się dumie anonsującego. Za to co ma pion szkolenia do UKS to już trudno się domyślic. Szczególnie płk Durejko...
Andrzej
Jak to co?
Urabiać na włsną modłę trzeba jak najmłodszych. Im później tym gorzej.
Andrzej
Dla UKS, który zajmuje się sportem wśród dzieci taki spęd organizować to honor jednkowoż, więc nie dziwię się dumie anonsującego. Za to co ma pion szkolenia do UKS to już trudno się domyślic. Szczególnie płk Durejko...
Andrzej
Już by się wykombinowało sposób, aby uprzyjemnić obrady tym "najwybitniejszym" żeglarzom. Choćby tak jak to zrobiłem (przy wydatnej aczkolwiek niezamierzonej pomocy towarzysza inspektora Janusza Gumkowskiego) podczas niedawnego Sejmiku WOZŻ.
Czy w Krakowie nie ma nikogo kto uświadomiłby tamtym dzieciakom oraz kierownictwu klubu "Horn" że mają wątpliwy zaszczyt gościć najwybitniejszych w Polsce... szpeców od skubania kasy z każdego kto chciałby żeglować?
Hej, Bart, Szczepan, To było do Was ;-)
Tomek Janiszewski
pragnę poinformowac Ciebie oraz wszystkich czytelników witryny, a także jej przeciwników o fakcie, o którym zapewne wiesz (czyli w sumie informacja jest niepotrzebna), że 22 września w Kunicach pod Legnicą odbyło sie spotkanie "Jeszcze bardziej od najbardziej opiniotwórczej grupy polskich żeglarzy turystycznych". Pod wodzą wybitnego żeglarza turystycznego, kpt. Janusza Drozda. Spotkanie to przeszło do historii jako kolejny SIZ Kunicki. Miałem przyjemność tam być, więc wiem jak było.
Przybył "sam miód śmietanki" śląskich żeglarzy a także Hasip jako przedstawiciel Lubelszczyzny.
Na panelu poświęconym bezpieczeństwu dopiero co uwolnionych przyjemniaczków dyskutowaliśmy o możliwościach poprawy tegoż i nie odbyło się bez deklaracji, postanowień i obietnic.
Dalsze prace kontynuowane będą na następnych panelach - na spotkaniach "Naj-naj-najbardziej opiniotwórczej grupy polskich żeglarzy turystycznych" na jaką składają się czytelnicy Twojej (ukłon) witryny, oraz grupy pl.rec.zeglarstwow w trakcie SIZu Puckiego i innych imprez towarzyszących (RejsWyborczy).
Jeśli chodzi o naj-najwybitniejszych polskich żeglarzy, to na potrzeby podobnych akcji medialnych, proponowałem na panelu abyśmy sporządzili "Spis najwybitniejszych żeglarzy polskich, których warto zapraszać" (z podziałem na turystykę, sport i działalność krasomówczą) aby nie było niejasności co do wybitności wybitnego żeglarza, którego chcielibyśmy zaprosić.
Chciałem dotrzeć z tą informacją do władz centralnych PZŻ, bo wiem, że związek bardzo się martwi stanem bezpieczeństwa po nowelizacji, ale przyznam się, że nie umiem. Mam nadzieje, że czytający tę witrynę po kryjomu i w godzinach nocnych, panowie żeglarze PZŻtowcy, przyjmą do wiadomości, że nie tylko oni są na świecie (być może ten fakt napawa ich przerażeniem, dlatego tak długo nie mogą się z tym pogodzić).
Na Neptuna, Pawle, co prędzej podaj mi listę tygo śląskiego kwiatu. Co prawda siedze teraz w Calgary ale jestem ze Śląska i nijak tam nie mam żadnej bratniej duszy. Czyżby działali w podziemiu?!
A może popełniasz częsty błąd myląc Ślask z Dolnym Sląskiem. To by sprawę wyjaśniało. I naczej nie posiadałbym się ze zdumienia słysząc o liberałach ze Śląska.
Pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Coś mi się widzi, że kolejny raz zeszliśmy na trochę inny temat. Czy "sabat" był tak ściśle zakonspirowany, że brak jest o jego ustaleniach jakichkolwiek informacji? Trzeba będzie chyba zorganizować jakąś wywiadownię ...
Edward Zając