TAKŻE W POLSCE NIKOMU SIĘ NIE MELDOWALIŚMY

W najnowszym numerze ŻAGLI (które właśnie obchodzą "piernikalia") znajdziecie moje wspominki, o tym jak to latami, marząc o swobodzie żeglugi - podkopywaliśmy rygory. I trzeba podkreślić, że "ZAGLE" też miały w tym swój udział. Teraz - czytając poniżej zamieszczoną relację odczuwam niewyobrazalną satysfakcję. Marek Borkowski pisze "...Także w Polsce nie meldowaliśmy nikomu (poza znajomymi) o naszych zamiarach. Coś pięknego!..."
I właśnie o to chodziło ! Czego tu brakuje? Fotki Marka.
Na młodych to oczywiście większego wrażenia nie robi. I to też dobrze !

Napływa wartki strumień "wizytówek" odbudowujących moją Ksiązkę Adresową. Nadchodzą też adresy żeglarzy, których nie podejrzewałem, że czytują tę anarchistyczną witrynę. Bardzo dziękuję !
Kamizelki i żyjcie wiecznie !  
Don Jorge
_____________________________
Don Jorge,
W załączeniu obiecana relacja z rejsu urlopowego. Troche przydługa, ale....
W uzupełnieniu dodam, że nasza DZ "Sum" odbyła w podobnym czasie rejs do Kopenhagi. Ta sama, która przed rokiem z seniorską załogą płynęła na Bornholm. Tym razem załoga była soniorsko - juniorska. Wyczyn wart odnotowania, niewątpliwie. Zapewne otrzymasz relację od uczestników wyprawy. Ja jedynie o tym informuję.
Podkreślam całkowitą swobodę żeglugi. Przez dwa tygodnie pływania po trzech obcych państwach nie byliśmy niepokojeni przez żadne służby. Także w Polsce nie meldowaliśmy nikomu (poza znajomymi) o naszych zamiarach. Coś pięknego!
Pozdrawiam serdecznie.
Zyj wiecznie!
Marek
______________________________
Żeglarze z zachodniego wybrzeża też żeglują, tylko tego nie rozgłaszają. Postanowiłem złamać tę zasadę. Otóż 10 lipca (jak co roku od wielu, wielu lat, mniej więcej w tym czasie) w rejs urlopowy wypłynęło z przystani JK AZS Szczecin sześć jachtów: "Aspoletka" (Trio 80), "Avalon" (nietypowa, dł. 9.60 m), "Hafgolan" (Sun Dream 28), "Marion" (Scorpius), "Szaman S" (Vindö 40) i "Verano" (Mantra 28).
Z Trzebieży popłynęliśmy przez Peenestrom, Greifswalder Bodden do Stralsundu i Warnemünde. Stamtąd do Danii na wody wewnętrzne i przez Kalvehave, Køge do Kopenhagi. Następnie przeskoczyliśmy Øresund do Szwecji (Limhamn i Gislövs Läge). Kolejny skok, już powrotny, przez Bałtyk na Rugię (Wiek), i ponownie przez Greifswalder Bodden i Peenestrom na Zalew Szczeciński.

Jacht
Warta podkreślenia jest całkowita swoboda żeglugi. Wypłynęliśmy nie opowiadając się nikomu. Przez ponad dwa tygodnie włóczęgi nie byliśmy niepokojeni przez żadne służby. Pięknie!
Rejs trwał 16 dni, przepłynęliśmy 500 mil. Zasadą było pływanie tylko w dzień. Noce spędzaliśmy wyłącznie w portach. Ceny postoju w marinach wahają się od 10 do 15 euro. Jedynie w Kopenhadze (kanał w centrum miasta – Trandgraven Marina) kosztował 30 euro.

Zalew Szczeciński

Różnice w długości urlopów sprawiły, że flotylla ulegała kolejnym zmianom ilościowym. Hafgolan skończył rejs wcześniej i jednym skokiem (22 godziny) z Kalvehave powrócił do Świnoujścia. Trzy jachty (Aspoletka, Avalon i Marion) zakończyły rejs 26-go lipca, podczas gdy Szaman S i Verano pływały jeszcze po wodach Rugii.

Wiatry – normalnie – albo były albo ich nie było. Czasem były silne. Dzięki odebranym przez UKF ostrzeżeniom o silnym wietrze dwukrotnie chowaliśmy się w portach. Nie było sztormów.

Kalvehave

Ciekawsze (zdaniem piszącego) obserwacje:

- Wody Rugii są znakomite do pływania małymi jachtami balastowymi. Świetne oznakowanie, duża ilość portów stanowią doskonałe warunki do zdobywania doświadczenia żeglarskiego.

- W portach niemieckich są świetne warunki sanitarne. Marina Warnemünde stanowi pod tym względem wzorzec. Ogromna a jednocześnie przytulna. Musiał ją projektować żeglarz, znający na wylot potrzeby żeglarzy w różnym wieku.

- Mosty na wewnętrznych wodach Danii otwierane są na żądanie. Podpływa kilka łódek i most się otwiera. Niezwykłe to dla nas. Stanowi wykładnię stosunku do żeglarstwa.

- Pod mostem Kopenhaga – Malmö wystepują silne prądy. W dniu gdy tam byliśmy był silny (4w) prąd północny. Południowy wiatr (4B) piętrzył wysoką i stromą falę. Łódki o słabszych silnikach miały kłopoty z trafieniem pod właściwe przęsło mostu.

- W drodze powrotnej nękały nas burze. Po kilka dziennie. Przydał się brak oporów przed refowaniem żagli. Nie było to normą wśród niektórych żeglarzy niemieckich (zapewne czarterobiorców bez doświadczenia), którzy burzowe szkwały przyjmowały w pełne żagle. Walczyli o przetrwanie, podczas gdy my płynęliśmy 6w w pożądanym kierunku na połowie foka.

Hohe Dune - architektura Jałty.

W sumie rejs był bardzo udany. Trasa ciekawa, towarzystwo zgrane.

„W każdej chwili płynę w taki rejs….”

________________________________

Tu klik rankingowy - powinniśmy odskoczyć po awarii mojej sieci lokalnej





Komentarze
Brak komentarzy do artykułu