TARGI "POLYACHT"

W prezentacji poprzedniej edycji "POLYACHTU" z bólem serca napisałem, że w mojej ocenie gdańskie targi umierają. To była dla mnie autentyczna przykrość, bo z tą imprezą byłem związany od ich urodzin, czyli od pierwszej edycji. Napisałem po prostu co widziałem, co widzieli wszyscy, którzy na zeszłoroczne targi przybyli. Czytelnicy też oczekiwali uczciwej oceny. Pani Komisarz miała do mnie ogromny żal, który do dzisiaj ją męczy. Nie będę się tu i teraz rozpisywał dlaczego tak dobrze na początku zapowiadająca się impreza - z roku na rok gasła. A wcale tak stać się nie musiało. Kpt. Marian Lenz, który niezwykle rzadko ze mną się zgadza - może poświadczyć.
  


  
No i w ten sposób doszliśmy do ściany, a właściwie do namiotów na brzegu Motławy. POLYACHT może mówić o dużym farcie - nie było deszczu, było ciepło i bezwietrznie. Sami obejrzyjcie fotografie - jaki jest "qń" każdy widzi. Zainteresowanie zwiedzających w sobotę (sobota zawsze najlepszym dniem każdych targów) widać na fotografiach. Imprezę jachtową próbowały ratować (w porzadku alfabetycznym): ABAKUS, BAKISTA, EPIFANES, GNIAZDO PIRATA, NARWAL, Stowarzyszenie Amatorów Jachtowych (punkt werbynkowy) i Urząd Marszałkowski. Czy uratowali - sami osądźcie.

Kamizelki - hmm, nie było kamizelek Conrad Passed :-(
Zyjcie wiecznie!
Don Jorge
______________

Ktoś tam nam uciekł - zobaczcie tu

Komentarze
Szkoda imprezy Jacek "Jacenty" Kijewski z dnia: 2009-09-21 08:37:22