Ci faceci chyba naprawdę uwierzyli, że ogarnia nas totalne, globalne ocieplenie. Kilka lat temu grupa narwańców ze "Zwierzakiem" - jako prowodyrem i prowokatorem ustanowili nową, świecką tradycję bałtyckich rejsów sylwestrowych. Nie zawsze dopływali, tam gdzie zmierzali, ale liczą się intencje i poprzeczka (wysoko zawieszona). No i okazuje się, że to jest zaraźliwe, zwłaszcza gdy się nie wierzy Janowi Mejerowi.
W taki to sposób rozpocząłem kolekcjonowanie (i ujawnianie) kolejnych zimowych wybryków. Na złość żonom niech im uszy (i przyrodzenia) marzną. Dziś korespondencja statecznego "Białego Wieloryba".
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
___________________________________
Ponieważ jak widzę, kolekcjonujesz wieści o szurniętych facetach szlajających się zima po wodach, śpieszę donieśc o jeszcze jednym takim. Otóż mój przyjaciel Maciek Falkon Sokołowski, mieszkający stale w Norwegii nabył drogą kupna coś, z czego zamierza zrobić kecz gaflowy. Narazie, skoro takielunek i ożaglowanie znajdują się w stanie wskazującym (na zuzycie) pływa tym posługując się 150 konnym silnikiem. A piszę o tym, bo i ja tam byłem, miód i wino... przepraszam, to z innej bajki. Załączam parę fotek Vikto i jego armatora, a także gościa, czyli mnie.
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl