Dziś zamieszczam ostatni news na temat "faktów i mitów" dotyczących "Korsarza". Bój to był zaciekły. Niepotrzebnie - personikowany. Nie spodziewam się już nowych odkryć "historyków - amatorów" jak to nieco ironicznie określił nasz czcigodny "Zbieraj". Dziś ostatnią mowę wygłasza Komandor Polskiego Klubu Morskiego - Piotr Mroczek. Później zamieszczę news edukacyjny kpt. Mariana Lenza - "co to są te Kronenkompasy?". I dopiero wtedy mam nadzieję otrzymać podsumowanie, czyli z czym się zgodziliśmy, z czym się nie zgodziliśmy i ... wnioski. Uwazam, że takie bezstronne, ale i arbitralne podsumowanie mogę powierzyć tylko kapitanowi Januszowi Zbierajewskiemu. Drogi Januszu - bardzo proszę. Staremu się nie odmawia.
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
___________________________________
KORSARZ – fakty, ciąg dalszy.
Komentarzy do komentarzy rzeczywiście sporo.
W moim komentarzu z dn 04-01-2010 odpowiadając p. Pluteckiemu na zarzut ignorowania pytań do biuro@pkm.gda.pl , 18 lutego 2009 odpisałem ( p. Pluteckiemu):”….że aktualnie na "SSI" u Kulińskiego można zapoznać się z tekstem Kpt. Rafała Krause w tej sprawie….”
Wielokrotny Kmdr PKM, kpt. Tadeusz Prechitko, wielokrotnie przez p.Pluteckiego cytowany
w sposób … niech czytający ze zrozumieniem ocenią sami. Pozostałe teksty też przedstawiam
we fragmentach umożliwiających wyrobienie sobie opinii. Stąd niestety moje pogrubienia i brak tłumaczeń oraz bardzo długi tekst.
1) książka opisuje nagrodę jako "złotą, obudowę kompasu według projektu Durera. Tymczasem, kpt.Prechitko opisuje puchar jako srebrny, pozłacany, z oryginalną Różą Wiatrów namalowaną przez Albrechta Durera. Tak więc : srebrny, pozłacany - czy też złoty ? obudowa kompasu według PROJEKTU Durera, czy też oryginalna Róża Wiatrów wykonana przez Durera ? Oczywiście istnieją jeszcze inne wersje wyglądu nagrody.
Ad.1:
1-a. „Wspomnienie T. Prechitki o regatach z 1936r. …Główną nagrodę ufundował Niemiecki Zwiazek Żeglarski … był kompas wiszący, składający się ze złotej korony zamkniętej od dołu półkulą kryształu. Na dnie tej półkuli ozdobionej szlifowanymi w krysztale wizerunkami kog hanzeatyckich osadzona była igła, na której obracała się tarcza kompasu z oryginalną różą wiatrów narysowana przez A.Durera. Kompas wisiał w szkatule wybitej czerwonym aksamitem otwieranej dwoma bocznymi drzwiczkami….” Cytat z przesłanego 30-07-2009 Panu R. Pluteckiemu „Wspomnienia T. Prechitki z 1972 spisanego przez Pania Barbarę Sontowską -( o pracy magisterskiej już pisałem )
1.b. „Die Yacht” nr 17 z 1937 r w artykule „Segler auf der Danziger Bucht” można przeczytać ‘….Dieser Klub ist der Eigner des „Korsarz”, der die fohrjahrige Fernregtta Zoppot-Kiel gewann und damit die vom Deutschen Seglerverband als Sonderpreis gestiftete golden Kompasskrone errang…” (nie podaję tłumaczenia, czasem nawet przecinek lub jego brak , nieprecyzyjnie dobrane słowo może spowodować przedłużanie się kolejnych interpretacji )
1.c. Wracając do książki D. i A. M. Dancewiczów – ja wyczytałem, ze w 1968 r można było przeczytać w : Andrzej Jucewicz, Włodzimierz Stępiński „Chwała Olimpijczykom”, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1968 „ …z okazji Igrzysk gospodarze organizują także regaty docelowe dla jachtów o powierzchni żagla 100 m2 . Pewni
Zwycięstwa swej załogi, fundują wspaniałą nagrodę: złotą, bogato zdobioną obudowę kompasu według projektu Durera…. Nagroda nie gościła w Polsce długo. We Wrześniu 1939 Niemcy zrabowali ją…”
1.d. Jak podawałem w komentarzu z 04-01-2010 za Gazetą Gdańską:
- Nr 296 z 28 grudnia 1936 str 6 , 8 zamieszczono artykuł „Sport polski w Gdańsku „
…W obszernym tekście w rozdziale poświęconym żeglarstwu znalazłem akapit o treści:
„Należy podkreślić, że yacht „Korsarz” brał udział w b.r. w międzynarodowych regatach żeglarskich Sopoty-Kilonja, zdobywając pierwsze miejsce i specjalną nagrodę złotą od Niemieckiego Żwiązku Żeglarskiego..”
- Nr 86 str 5 z 13 kwietnia 1939 „Harcerstwo polskie na Ziemi Gdańskiej. Piękna karta żeglarska ….” a w tekście akapit „ …. jednak nie można pominąć busoli duererowskiej. którą jako pierwszą nagrodę regat w Kilonii wygrali Polacy, pokonując w rekordowym czasie przestrzeń Gdańsk –Kilonia…”
Dodam, ten czas to. : 90 godzin 28 minut i 18 sek.
1.e. Oczywiście istnieją jeszcze inne informacje, ale o nich będzie można np. przeczytać w powstającej staraniem PKM książce o roboczym tytule „ W cieniu Twierdzy Wisłoujście -.
90lat PKM”
2) książka opisuje protest złożony przez komandora Żiółkiewskiego w Komitecie Olimpijskim i wywołany tym skandal. Bardzo się dziwię tej bezkrytycznej opowieści. Po pierwsze, Komitet Olimpijski nie był organizatorem tych klubowych regat. Organizatorem regat był gdański klub Gode Wind przy współudziale Niemieckiego Związku Żeglarskiego, który wyznaczył nagrodę Kronenkompass. Wyznaczył, to nie znaczy podarował. Informacja o proteście złożonym w Komitecie Olimpijskim dowodzi braku jakiegokolwiek badania historycznego autorów książki.
Ad 2. Gode Wind (przy współudziale DSV) wyznaczył nagrodę , wyznaczył linię mety na redzie portu w Kilonii w czasie olimpiady ( pierwszy dzień startów : 04 sierpnia godz. 0900), bez wiedzy i zgody Organizatorów ?
Pisałem we wcześniejszym komentarzu o rekonesansie Kmdra Ziółkowskiego 07 lipca 1934r. ( w komentarzu pojawił się błędny rok 1936) w dziewiczym rejsie Korsarza do Kilonii i Kopenhagi – ze startem w Kiler Woche ( Pierwszy start w klasie 12 m2 zaliczył wtedy S.Zalewski , brat kpt „Danuty” w 1936, J. Zalewskiego -dwa nowe porty jachtowe testowano już w 1934 roku, tak przygotowywano Segel=Olympiade)
Nieoceniona Gazeta Gdańska z dn 04 sierpnia 1936 w nr 176 „PIERWSZY SUKCES „OLIMPIJSKI” POLSKICH ŻEGLARZY …..w gwiażdzistych regatach olimpijskich do Kilonji, w których wzięło udział około 30 yachtów państw nadbałtyckich …. ( cały tekst przekazałem we wcześniejszym komentarzu).
Kpt .L. Schlimbach (pisałem o Nim we wcześniejszym komentarzu) zabiegał o organizację w 1936 r, z okazji Igrzysk Olimpijskich: „Ozeanwettfahrt” – ale „ Amerikaneren Grossem Interesse” .itd. . Szczegóły np. w rozdziale „ Olympia an der Waterkant „ , str 101 do 108 w Książce „KYC 1887-1962” - Kurta Meyer-Dohnera.
Nas interesuje „Sternfahrt” – Gwiażdzisty zlot i regaty docelowe (doolimpijskie) z Sopotu do Kilonii - „Zubringerwettfart Zoppot-Kiel.
Organizatorem startu był Gdańsko-Sopocki Yacht Club „ Gode-Wind” . Pisałem już w komentarzu o tym spotkaniu w siedzibie PKM przy Neugarten 7 w dn.: 8-9.02.1936, z udziałem komandorów klubów polskich i niemieckich. Ustalono Kalendarz Regat w roku Olimpijskim na Zatoce Gdańskiej i datę startu i warunki udziału w regatach doolimpijskich.
Start zaplanowano na 29 lipca 1936, a zwycięzcą miał być najszybszy jacht z czysto amatorską załoga, wiek załoganta nie mógł przekraczać 25 lat. Uczestnik tego zebrania T. Prechitko tak to wspomina „..Regaty Gdańsk-Kiel były dużym zlotem gwiaździstym do Gdańska i wspólnym startem na warunkach regatowych z Gdańska –ściślej z Sopot do Kilonii. Główną nagrodę ufundował Niemiecki Związek Żeglarski przewidując, że regaty wygra wieloletni działacz niemieckiego żeglarstwa w Wolnym mieście Gdańsku Komandor Klubu „Godewind” p. Lietz startujący na slupie „Sigrun II. Dla niego też ( obchodził 25 lecie działalności żeglarskiej) przewidziany był kompas wiszący …( opis wyżęj w 1-a ).
Epizod z protestem :
- np. T. Prechitko wspomina : „ Przede wszystkim Niemcy chcieli dać nagrodę Lietz’owi, oświadczając żę kpt „Korsarza” nie złożył wymaganego oświadczenia, że jest sportowcem amatorem. Spowodowało to ogromny protest komandora Ziółkowskiego, który był szefem polskiej ekipy olimpijskiej. W Kilonii startowała „Danuta” w klasie R-6 z zagrożeniem wycofania się Polski z Igrzysk
spowodowały zgodę Niemców na ponowne złożenie oświadczenia, gdyż pierwszego oczywiście nie znaleziono…”
- Autorzy „Chwały Olimpijczykom” (patrz 1.c ) piszą tak „…Wówczas komandor Ziółkowski składa protest w Komitecie Olimpijskim. Wybucha skandal i organizatorzy regat jak niepyszni, przekazują nagrodę Polakom….”
- pozostałe opisy tego zdarzenia - jak wyżej : w 1.e..
„3) autorzy książki podają o graniu hymnu polskiego za to zwycięstwo. Są tacy co piszą, że trzykrotnie grano hymn ( za w sumie trzy nagrody). A sam kpt.Prechitko pisze, że nie odbyły się żadne uroczystości. A ja się pytam : od kiedy to za zwycięstwo w regatach klubowych orkiestra gra hymn państwowy i to przez Kriegsmarine ! Jak można tak bezkrytycznie, bez żadnej refleksji pompować rangę regat ?
- kpt T. Prechitko ( źródło patrz wyżej :1.a ) „ …w dwa lub trzy dni po zakończeniu regat gońcy obeszli jachty na 2 godziny przed wyznaczonym czasem na wręczenie nagród. Poszli ci, co pozostali na jachtach. Kapitana Korsarza ominęła ta uroczystość. Nagrody odbierali Woyke i Pajkert. Zostały one przewiezione na Darze Pomorza, który stał na redzie Kilonii jako jeden z żaglowców, które przybyły na otwarcie Olimpiady….”
- z opisu Autorów ( patrz 1.c) „..Dzieje się to przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego granego przez orkiestrę hitlerowskiej Kriegsmarine…”
- pozostałe opisy – patrz 1.e.
4) skład załogi stanowiło trzech załogantów ( Woyke, Pajkert, Łangowski - 16 letni harcerze). Mam opinię Andrzeja Prechitko ( syna kpt.Prechitko), który twierdzi, że załogę musiało stanowić sześciu załogantów. Oprócz niedoświadczonych harcerzy, musiało być jeszcze trzech doświadczonych żeglarzy. Jeżeli to prawda,a nie wiem, to dlaczego nazwiska trzech doświadczonych żeglarzy nie zostały podane publicznie ? dlaczego są ukrywane ? Też przypuszczam, że przekaz córki Pawła Woyke, jakoby on dowodził "Korsarzem" można włożyć między bajki. Tak samo jak większość opowiadań o pucharze.
-Kpt. T. Prechitko ( jak wyżej :1.a ) „..Załogę stanowiło 3 żeglarzy; Paweł Woyke i Pajkert studenci Politechniki Gdańskiej i Józef Łangowski 15-letni harcerz…… Tam też ( na Darze Pomorza ) zrobiono historyczne zdjęcie na pokładzie rufowym. Od lewej stoją Konstanty Maciejewicz kpt. ż. w., dowódca Daru Pomorza, Pweł Woyke, Tadeusz Prechitko, Pajkert, komandor Kłosanowski, dyrektor Państwowej Szkoły Morskiej komandor Pilotów Portu Gdanskiego kpt.ż.w. Tadeusz Ziółkowski… Na zdjęciu nie ma Józefa Łangowskiego, który stłukł kolano i leżał w izbie chorych na Darze Pomorza….”
-sylwetki , losy i wiek studentów Gdańskiej Wyższej Szkoły Technicznej Załogi „Korsarza” – patrz 1.e.
Podkreślam zatem jeszcze raz, Obecni na zdjęciu Woyke i Pajkert nie byli 16 letnimi harcerzami jak chce p. Plutecki, tylko studentami ówczesnej Gdańskiej Wyższej Szkoły Technicznej, a 15 letni harcerz w pamiętnym rejsie był jeden – Józef Łangowski, jak wyżej napisałem, nieobecny na zdjęciu. Z tego jasno wynika, że na zdjęciu o którym mowa nie ma żadnej osoby w wieku 15 czy też nawet 16 lat.
„Dawniej jachty były drewniane a ludzie żelazne”
s/y KORSARZ , POL 51, SPG 2211, /yK/ I PRS -631139 …Minium załogi : 2, maksimum załogi :10.
Poznałem „Korsarza” w wielu rejsach, zapewniam, że taki rejs był możliwy. – w minionym sezonie wielokrotnie prowadziłem ten Jacht , co prawda wychodząc tylko za Hel , by „przewietrzyć szmatki” z załogą 3 osobową: ( cala trójka po raz pierwszy na Zatoce )
Kol. Grzegorz Faliński z synem Rafałem 17 lat i ich kuzynem Krystianem Dąbrowskim lat 12. , stawialiśmy wszystkie zabrane żagle, łącznie ze spinakerem ( bez apsla i sztormowych ). Szczegóły w Dzienniku Jachtowym s/y „Korsarz” z 2009r.
4) bardzo ciekawy jest fragment dotyczący zabrania pucharu z mieszkania kpt.Prechitko. Podkreślam : z mieszkania. Bo, on sam lansował tezę ( w roku 1972), że Niemcy skradli nagrodę z siedziby PKM. Jest bardzo łatwo wytłumaczyć tą rozbieżność. Ponieważ tej nagrody nikt nigdy nie widział w PKM ( bo nie mógł widzieć) wśród żyjących żeglarzy i odwiedzających PKM do 1939 roku, to im kpt.Prechitko podawał mieszkanie jako miejsce rabunku nagrody. Ale, już ok. 1972 roku, tych którzy odwiedzali PKM do 1939 roku ubyło , a wręcz wymarli. Wtedy właśnie narodziło się nowe miejsce rabunku nagrody, a mianowicie PKM. To było bardziej nobilitujące uprawdopodobniające.
Jeszcze ciekawostka, pan Robert Hoffman , skoligacony (!) z rodziną Prechitko , i - co naturalne - na tych stronach obrońca mitu , pisze, że : " o zwycięstwie "Korsarza" dowiedziałem się od swojego ojca na początku lat 60 -tych, ale bez szczegółów na temat samych regat i nagrody, których ojciec również nie znał, a które docierały do mnie dużo później za pośrednictwem książek i prasy". Ta wypowiedź pana Roberta Hoffmana jest również dowodem, że mit nagrody powstał dopiero w roku 1972
-Kpt. T. Prechitko ( jak wyżej 1.a. ) „ ..Do Gdyni nagrody przybyły na pokładzie Daru Pomorza i przewiezione zostały do lokalu PKM-u, gdzie zagarnięte zostały w dniu wybuchu wojny….”
Przypominam, były trzy nagrody.
Komandor T. Ziółkowski został aresztowany po raz pierwszy 25 sierpnia ‘39r. Tego dnia przypłynął do Gdańska pancernik „Schleswig-Holstein”. T.Ziółkowski, jako Komandor Pilotów Portu Gdańskiego, korzystając ze swoich uprawnień, złożył na nim wizytę, podczas której okazało się, że na statku tym jest zbyt dużo uzbrojenia jak na okręt szkolny, którym rzekomo miał być. W związku z tym, mając pewne obawy i podejrzenia, Ziółkowski nie zgodził się na postój pancernika na kanale portowym. Krótko po tym Kmdr został aresztowany, by po kilku godzinach zostać zwolnionym z aresztu. Tyle, że nie zupełnie. Ziółkowski przebywał bowiem od teraz w areszcie domowym, aż do wybuchu wojny. Zwolnienie z aresztu było swego rodzaju grą pozorów, bo warto tu przypomnieć, że jak się później okazało, pancernik „Schleswig-Holstein” przypłynął zamiast zapowiadanego krążownika „Konigsberg” na dzień przed planowanym wybuchem wojny, to jest 26 sierpnia, a odwołanym przez Berlin na 2 godziny przed godziną zero. Stąd natychmiastowa reakcja w postaci aresztu na sprzeciw Ziółkowskiego w sprawie postoju ” przybysza”. Mając na uwadze te wydarzenia, oraz narastające napięcie czytamy:
„…Tytułem uzupełnienia należy dodać, że Niemcy nagrodę zabrali z mieszkania Tadeusza Prechitki w Gdańsku…”
(na podstawie książki D. i A.M. Dancewiczów)
- Pan Plutecki pisze ..Ale, już ok. 1972 roku, tych którzy odwiedzali PKM do 1939 roku ubyło , a wręcz wymarli.
Jeszcze Żyją, pływający przed II wojną na „Korsarzu” i odwiedzający PKM.
W 1989 roku w siedzibie PKM kilka razy i w pracowni art.rzeźbiarza p. Stanisława Szwechowicza co najmniej 2 razy, miałem zaszczyt uczestniczyć w konsultacjach dot. rysów twarzy i sylwetki , powstającego popiersia Kmdra T. Ziółkowskiego ( odsłonięcie 1990 r w 50 rocznicę rozstrzelania w obozie Stutthof) . Kilka osób znających osobiście Kmdra, udzielało Artyście wskazówek . Długo to trwało i poruszano wiele tematów i stąd wiem o Nagrodzie –oczywiście odsyłam : do 1.e.
Informacje dodatkowe dla bardziej zainteresowanych :
Artykuł w Die Yacht miał związek z rejsem „Korsarza” do Anglii w 1937r. (Uprzedzałem że nie omieszkam przy każdej okazji prezentować fakty z historii PKM i „Korsarza”), który pod kpt. T. Prechitko, jak pisała Gazeta Gdańska nr 204 str 12 z 5-09-1937 odbył : „Pływanie szkolne jachtu „Korsarz” P.K.M. Jacht …opuścil 15 lipca port gdański udając się z załogą na 6 tygodniowa wyprawę. …Pierwszy portem była Kilonia. Po dwudniowym postoju przepłynął „Korsarz” Kanał Kiloński na holu szkunera, żeglując następnie w dół Elby do Cuxhawen, gdzie przeciwny sztorm przetrzymał go dwa dni.
28 lipca wyszedł „Korsarz” do Holandii, wchodząc 30 lipca przez port Ijmuiden kanałami do Haarlemu. Załoga wzięła udział w otwarciu przez królową holenderska światowego zlotu harcerskiego Jamboree w Vogelenzang, oraz zwiedzila Amsterdam. Z Haarlemu pożeglował „Korsarz” ponownie do Ijmuniden, gdzie spotkal się z harcerskim szkolnym jachtem „Zawiszą Czarnym”, następnie do Harwich w Anglii. Trzydniowy postój w Harwich poświęcono na remont jachtu i żagli. Następnym portem była miejscowość kąpielowa Southend on Sea i Grawesend, port na Tamizie blisko Londynu. Z Gravesend urządzono wycieczki dla za logi do Londynu. 13 sierpnia rozpoczęła się droga powrotna. 500 mil morskich dzielących Gravesend od Kristiansand w Norwegii przebyto w 5 dni. Pobyt w Kristiandsand trwał jeden dzień, następnie spędzono jeden dzień we fiordach i zatoczkach koło Kristiandsand. 22 sierpnia przycumował „Korsarz” w Halsingborgu, perleOeresundu,
Po paru godzinach postoju pożeglowano Halsingoru; 23 rano Witala załoga już Kopenhagę, zwiedzając miasto przez jeden dzień. Kopenhagę opuszczono 24 sierpnia, żeglując do Christianso, malych wysp kolo Bornholmu. Po kilkugodzinnym postoju przebył „Korsarz’ ostatni odcinek tegorocznego pływania, cumując dnia 27 sierpnia o goz. 15 w porcie gdańskim. W 44 dni przebyto 2000 mil morskich (3720 km), wchodząc do 13 portów w sześciu państwach.”.
Załoga to: Olszewski, E.Strzelecki, Pejkert, Gorońcek, Kamma, Jurkiewicz, i A. Strzelecki.
A pozostałe informacje – odsyłam do 1.e.
Pan Ryszard Plutecki w korespondencji z Panem Piotrem Mroczkiem posłużył się informacją z poprzedniej korespondencji pomiędzy uczestnikami jego "badań" pisząc (co znalazło się w zamieszczonym przez Ciebie newsie Pana Mroczka "KORSARZ" (289) - DO KRWI OSTATNIEJ!"):
"Jeszcze ciekawostka, pan Robert Hoffman , skoligacony (!) z rodziną Prechitko , i - co naturalne - na tych stronach obrońca mitu , pisze, że : " o zwycięstwie "Korsarza" dowiedziałem się od swojego ojca na początku lat 60 -tych, ale bez szczegółów na temat samych regat i nagrody, których ojciec również nie znał, a które docierały do mnie dużo później za pośrednictwem książek i prasy". Ta wypowiedź pana Roberta Hoffmana jest również dowodem, że mit nagrody powstał dopiero w roku 1972"
Drogi Don Jorge! Toć przecież żaden dowód* w sprawie i kolejna niczym nieuprawniona nadinterpretacja!!! Brak czyjejś wiedzy dotyczącej szczegółów nagrody nie jest żadnym dowodem!!! Nie pora ni miejsce by opisywać stosunki rodzinne, ale wystarczy powiedzieć, że w 1936 roku mój ojciec miał 10 lat, a jego spotkania ze sławnym kuzynem Tadeuszem nie były wcale częste. W 1972 roku miałem 15 lat i niespecjalnie byłem zainteresowany historią żeglarstwa, a także dawnymi kolejami losów mojej rodziny. Pamiętam jednak, że o wygranej Tadeusza Prechitko w 1936 roku dowiedziałem się od swojego ojca na początku lat 60 -tych, a nie w 1972 roku.
Żyj wiecznie!
Robert Hoffman
*) wcześniej Pan Ryszard Plutecki próbował podobnej interpretacji powołując się na brak wiedzy w powyższym temacie u Pana profesora Czesława Marchaja.
Witam,
Dziękuję za publikację, koledzy zwrócili mi uwagę na brak informacji o sierpniowo/wrześniowych losach kpt. T. Prechitko
i jeśli to możliwe to proszę w formie komentarza do Artykułu
Pozdrawiam
Piotr Mroczek
__________________________________________________________
Kpt Mieczysław Zimnicki , Przewodniczący Komisji Historycznej PKM pozostawił nastepujące ustalenia :
„…Kpt Tadeusz Prechitko powołany w sierpniu 1939 do wojska walczył, w obronie Helu…
…Wielu działaczy PKM- Polaków zostało aresztowanych i poprzez „Victoria Schulle” trafiło do Obozu Koncentracyjnego Sztutthof ,gdzie, byli więzieni. W Wielki Piątek 1940 r. zostali wraz z innym ( 67 osób ) rozstrzelani działacze ( Walne Zebranie Spr-Wyb 27 -03-1939 ) i członkowie PKM :
Kmdr Tadeusz Ziółkowski ( Kapitan sportowy PKM- członek Zarządu )
dr Bednard Filarski
dr Stefan Goldmann
mgr Witold Grott ( członek Zarządu PKM )
Dr Franciszek Kręcki ( Wiceprezes II PKM)
Dyr Aleksander Kurecki ( Prezes PKM )
mec Bonifacy Łangowski (członek Zarządu PKM - ojciec harcerza z rejsu „Korsarza” )
dr Stefan Miron
dr Szczepan Pilecki
rdc Henryk Rosochowicz
inż. Różankowski
inż. Paweł Woyke ( załogant „Korsarza” zginął w 1943 w KL Auschwitz )
Józef Szajba zamordowany w 1945
Alfons Olszewski przeżył obóz w Sztutthof
Starszy z braci Reymanów bronił Anglii w sławnych polskich dywizjonach lotniczych…”
D i A M Dancewiczowie w swojej książce piszą: „.. Kapitan jachtu „Danuta” Janusz Zalewski, bardzo aktywny Akowiec, podporucznik o pseudonimie „Supełek” zginął pierwszego dnia Powstania w Warszawie w akcji zdobywania magazynu broni SS
przy ul Stawki…”
Spotkałem się z poniższym tekstem i dziwie się, ze ktoś publikuje podobne uwagi nie znając faktów.
Otóż ojciec mój, Czesław, był właścicielem " Przygody" w 50% i obudował ja wraz z "Julkiem". O ile kogoś interesują szczegóły tej odbudowy to proszę zadzwonić do mojego ojca (tel 510 519 347) . Sprawa jest malej wagi ale jednak wymaga sprostowania jako, ze z tekstu wynika, ze to ja wprowadzam w błąd.
Z powazaniem
M.Marchaj
+ 33 556 75 85 36