"KORSARZ" (289) - DO KRWI OSTATNIEJ!

Dziś zamieszczam ostatni news na temat "faktów i mitów" dotyczących "Korsarza". Bój to był zaciekły. Niepotrzebnie - personikowany. Nie spodziewam się już nowych odkryć "historyków - amatorów" jak to nieco ironicznie określił nasz czcigodny "Zbieraj". Dziś ostatnią mowę wygłasza Komandor Polskiego Klubu Morskiego - Piotr Mroczek. Później zamieszczę news edukacyjny kpt. Mariana Lenza -  "co to są te Kronenkompasy?". I dopiero wtedy mam nadzieję otrzymać podsumowanie, czyli z czym się zgodziliśmy, z czym się nie zgodziliśmy i ... wnioski. Uwazam, że takie bezstronne, ale i arbitralne podsumowanie mogę powierzyć tylko kapitanowi Januszowi Zbierajewskiemu. Drogi Januszu - bardzo proszę. Staremu się nie odmawia.

Żyjcie wiecznie!

d'Jorge

___________________________________

 

 

KORSARZ – fakty, ciąg dalszy.

Komentarzy do komentarzy rzeczywiście sporo.

W moim komentarzu z dn 04-01-2010  odpowiadając  p. Pluteckiemu  na zarzut  ignorowania  pytań do biuro@pkm.gda.pl , 18 lutego 2009  odpisałem ( p. Pluteckiemu):”….że aktualnie na "SSI" u Kulińskiego można zapoznać się z tekstem Kpt. Rafała Krause w tej sprawie….”

 

Wielokrotny Kmdr PKM, kpt. Tadeusz Prechitko, wielokrotnie przez p.Pluteckiego cytowany

w sposób … niech czytający ze zrozumieniem ocenią sami. Pozostałe teksty też przedstawiam

we fragmentach umożliwiających wyrobienie sobie opinii. Stąd niestety moje pogrubienia i brak tłumaczeń oraz bardzo długi tekst.

 

1) książka opisuje nagrodę jako "złotą, obudowę kompasu według projektu Durera. Tymczasem, kpt.Prechitko opisuje puchar jako srebrny, pozłacany, z oryginalną Różą Wiatrów namalowaną przez Albrechta Durera.     Tak więc : srebrny, pozłacany - czy też złoty ?   obudowa kompasu według PROJEKTU Durera, czy też oryginalna Róża Wiatrów wykonana przez Durera ?  Oczywiście istnieją jeszcze inne wersje wyglądu nagrody.

 

Ad.1:

1-a.  „Wspomnienie T. Prechitki o regatach z 1936r.     …Główną nagrodę ufundował Niemiecki Zwiazek Żeglarski …  był kompas wiszący, składający się ze złotej korony zamkniętej od dołu półkulą  kryształu. Na dnie tej półkuli ozdobionej szlifowanymi w krysztale wizerunkami kog hanzeatyckich osadzona była igła, na której obracała się tarcza kompasu z oryginalną różą wiatrów narysowana przez A.Durera. Kompas wisiał w szkatule wybitej czerwonym aksamitem otwieranej dwoma bocznymi drzwiczkami….”         Cytat z przesłanego  30-07-2009 Panu R. Pluteckiemu  „Wspomnienia T.  Prechitki z 1972 spisanego przez Pania Barbarę Sontowską  -( o pracy magisterskiej już pisałem )

 

1.b.  „Die Yacht”  nr  17 z  1937 r  w artykule „Segler auf der Danziger Bucht”  można przeczytać  ‘….Dieser Klub ist der Eigner des „Korsarz”, der die fohrjahrige Fernregtta Zoppot-Kiel gewann und damit die vom Deutschen Seglerverband als Sonderpreis gestiftete golden Kompasskrone errang…”  (nie podaję tłumaczenia, czasem nawet przecinek lub jego brak , nieprecyzyjnie dobrane słowo może spowodować przedłużanie się kolejnych interpretacji )

 

 1.c.   Wracając do książki D. i A. M. Dancewiczów – ja wyczytałem,  ze w  1968 r można było przeczytać  w :  Andrzej Jucewicz, Włodzimierz Stępiński „Chwała Olimpijczykom”, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1968 „ …z okazji  Igrzysk  gospodarze  organizują także regaty docelowe dla jachtów o powierzchni żagla  100 m2 . Pewni

Zwycięstwa swej załogi, fundują wspaniałą nagrodę:  złotą, bogato zdobioną obudowę kompasu według projektu Durera…. Nagroda nie gościła w  Polsce długo. We Wrześniu 1939 Niemcy zrabowali ją…” 

 

1.d.   Jak podawałem w komentarzu  z 04-01-2010 za Gazetą Gdańską:

-   Nr 296 z 28 grudnia 1936  str 6 , 8 zamieszczono artykuł „Sport polski w Gdańsku „    

…W obszernym tekście  w rozdziale poświęconym żeglarstwu znalazłem akapit o treści:

„Należy podkreślić, że yacht „Korsarz” brał udział w b.r. w międzynarodowych regatach żeglarskich Sopoty-Kilonja, zdobywając pierwsze miejsce i specjalną nagrodę złotą od Niemieckiego Żwiązku Żeglarskiego..”

-   Nr 86 str 5 z 13 kwietnia 1939  „Harcerstwo polskie na Ziemi Gdańskiej. Piękna karta żeglarska ….” a w tekście akapit  „  …. jednak nie można pominąć busoli duererowskiej. którą jako pierwszą nagrodę regat w Kilonii wygrali Polacy, pokonując w rekordowym czasie przestrzeń  Gdańsk –Kilonia…”  

    Dodam, ten czas to. : 90 godzin 28 minut i 18 sek.

 

1.e.  Oczywiście istnieją jeszcze inne informacje, ale o nich będzie można np. przeczytać w powstającej staraniem PKM książce o roboczym tytule „  W cieniu Twierdzy Wisłoujście -.

90lat PKM”

 

 

2) książka opisuje protest złożony przez komandora Żiółkiewskiego w Komitecie Olimpijskim i wywołany tym skandal. Bardzo się dziwię tej bezkrytycznej opowieści. Po pierwsze, Komitet Olimpijski nie był organizatorem tych     klubowych regat. Organizatorem regat był gdański klub Gode Wind przy współudziale Niemieckiego Związku Żeglarskiego, który wyznaczył nagrodę Kronenkompass. Wyznaczył, to nie znaczy podarował. Informacja o     proteście złożonym w Komitecie Olimpijskim dowodzi braku jakiegokolwiek badania historycznego autorów książki. 

 

Ad 2.   Gode Wind (przy współudziale DSV)  wyznaczył nagrodę , wyznaczył  linię mety  na redzie portu w Kilonii w czasie olimpiady ( pierwszy dzień startów : 04 sierpnia godz.  0900), bez wiedzy i zgody Organizatorów ?

Pisałem we wcześniejszym komentarzu o rekonesansie Kmdra Ziółkowskiego 07 lipca 1934r. ( w komentarzu pojawił się błędny rok 1936) w dziewiczym rejsie Korsarza do Kilonii i Kopenhagi – ze startem w Kiler Woche  ( Pierwszy start w klasie 12 m2  zaliczył wtedy S.Zalewski , brat kpt „Danuty” w 1936,  J. Zalewskiego   -dwa nowe porty jachtowe testowano już w 1934 roku, tak przygotowywano  Segel=Olympiade)  

 Nieoceniona Gazeta Gdańska z dn 04 sierpnia 1936 w nr 176  „PIERWSZY SUKCES „OLIMPIJSKI” POLSKICH ŻEGLARZY …..w gwiażdzistych regatach olimpijskich do Kilonji, w których wzięło udział około 30 yachtów państw nadbałtyckich …. ( cały tekst przekazałem we wcześniejszym komentarzu).

 Kpt .L. Schlimbach (pisałem o Nim we wcześniejszym komentarzu) zabiegał o  organizację w 1936 r, z okazji Igrzysk Olimpijskich: „Ozeanwettfahrt” – ale „ Amerikaneren Grossem Interesse” .itd. . Szczegóły np.  w rozdziale  Olympia an der Waterkant „ , str 101 do 108 w Książce „KYC 1887-1962” - Kurta Meyer-Dohnera.

Nas interesuje „Sternfahrt” – Gwiażdzisty zlot  i regaty docelowe  (doolimpijskie) z Sopotu do Kilonii -  „Zubringerwettfart Zoppot-Kiel.

Organizatorem startu był Gdańsko-Sopocki Yacht Club „ Gode-Wind” .  Pisałem już w komentarzu o tym spotkaniu w siedzibie PKM przy Neugarten 7 w dn.: 8-9.02.1936, z udziałem komandorów  klubów  polskich i niemieckich. Ustalono Kalendarz Regat w roku Olimpijskim na Zatoce Gdańskiej i datę startu i warunki udziału w regatach doolimpijskich.

Start zaplanowano na 29 lipca 1936, a zwycięzcą miał być najszybszy jacht z czysto amatorską załoga, wiek załoganta nie mógł przekraczać 25 lat. Uczestnik tego zebrania T. Prechitko tak to wspomina „..Regaty Gdańsk-Kiel były dużym zlotem gwiaździstym do Gdańska i wspólnym startem na warunkach regatowych z Gdańska –ściślej z Sopot do Kilonii. Główną nagrodę ufundował Niemiecki Związek Żeglarski przewidując, że regaty wygra wieloletni działacz niemieckiego żeglarstwa w Wolnym mieście Gdańsku Komandor Klubu „Godewind” p. Lietz startujący na slupie „Sigrun II. Dla niego też ( obchodził 25 lecie działalności żeglarskiej) przewidziany był kompas wiszący …( opis wyżęj w 1-a ).

 

 

Epizod z protestem :

- np. T. Prechitko wspomina : „ Przede wszystkim Niemcy chcieli dać nagrodę Lietz’owi, oświadczając żę kpt „Korsarza” nie złożył wymaganego oświadczenia, że jest sportowcem amatorem. Spowodowało to ogromny protest  komandora Ziółkowskiego, który był szefem polskiej ekipy olimpijskiej. W Kilonii startowała „Danuta” w klasie R-6 z zagrożeniem wycofania się Polski z Igrzysk

spowodowały zgodę Niemców na ponowne złożenie oświadczenia, gdyż pierwszego oczywiście nie znaleziono…”

- Autorzy „Chwały Olimpijczykom” (patrz 1.c )  piszą tak „…Wówczas komandor Ziółkowski składa protest w Komitecie Olimpijskim. Wybucha skandal i organizatorzy regat jak niepyszni, przekazują nagrodę Polakom….”

 

- pozostałe opisy  tego zdarzenia - jak wyżej : w 1.e..

 

   „3) autorzy książki podają o graniu hymnu polskiego za to zwycięstwo. Są tacy co piszą, że trzykrotnie grano hymn ( za w sumie trzy nagrody). A sam kpt.Prechitko pisze, że nie odbyły się żadne uroczystości. A ja się pytam : od  kiedy to za zwycięstwo w regatach klubowych orkiestra gra hymn państwowy i to przez Kriegsmarine ! Jak można tak bezkrytycznie, bez żadnej refleksji pompować rangę regat ? 

 

- kpt T. Prechitko ( źródło patrz  wyżej :1.a ) „ …w dwa lub trzy dni po zakończeniu regat gońcy obeszli jachty na 2 godziny przed wyznaczonym czasem na wręczenie nagród. Poszli ci, co pozostali na jachtach. Kapitana Korsarza ominęła ta uroczystość. Nagrody odbierali Woyke i Pajkert. Zostały one przewiezione na Darze Pomorza, który stał na redzie Kilonii  jako jeden z żaglowców, które przybyły na otwarcie Olimpiady….”

- z opisu Autorów ( patrz 1.c) „..Dzieje się to przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego granego przez orkiestrę hitlerowskiej Kriegsmarine…”

- pozostałe opisy – patrz 1.e.

 

4) skład załogi stanowiło trzech załogantów ( Woyke, Pajkert, Łangowski - 16 letni harcerze). Mam opinię Andrzeja Prechitko ( syna kpt.Prechitko), który twierdzi, że załogę musiało stanowić sześciu załogantów. Oprócz     niedoświadczonych harcerzy, musiało być jeszcze trzech doświadczonych żeglarzy. Jeżeli to prawda,a nie wiem, to dlaczego nazwiska trzech doświadczonych żeglarzy nie zostały podane publicznie ? dlaczego są ukrywane ?      Też przypuszczam, że przekaz córki Pawła Woyke, jakoby on dowodził "Korsarzem" można włożyć między bajki. Tak samo jak większość opowiadań o pucharze. 

 

-Kpt. T. Prechitko ( jak wyżej :1.a ) „..Załogę stanowiło 3 żeglarzy; Paweł Woyke i Pajkert studenci  Politechniki Gdańskiej i Józef Łangowski 15-letni harcerz…… Tam też ( na Darze Pomorza  ) zrobiono historyczne zdjęcie na pokładzie rufowym. Od lewej stoją  Konstanty Maciejewicz kpt. ż. w., dowódca Daru Pomorza, Pweł Woyke, Tadeusz Prechitko, Pajkert, komandor Kłosanowski, dyrektor Państwowej Szkoły Morskiej komandor Pilotów Portu Gdanskiego kpt.ż.w. Tadeusz Ziółkowski…  Na zdjęciu nie ma Józefa Łangowskiego, który stłukł kolano i leżał w izbie chorych na Darze Pomorza….”

-sylwetki , losy i wiek studentów  Gdańskiej Wyższej Szkoły Technicznej  Załogi „Korsarza”   – patrz 1.e. 

 

Podkreślam zatem jeszcze raz, Obecni na zdjęciu Woyke i Pajkert nie byli 16 letnimi harcerzami jak chce p. Plutecki, tylko studentami  ówczesnej Gdańskiej Wyższej Szkoły Technicznej, a 15 letni harcerz w pamiętnym rejsie był jeden – Józef Łangowski, jak wyżej napisałem, nieobecny na zdjęciu. Z tego jasno wynika, że na zdjęciu o którym mowa nie ma żadnej osoby w wieku 15 czy też nawet 16 lat.

 

„Dawniej jachty były drewniane a ludzie żelazne”

 s/y KORSARZ , POL 51,  SPG 2211, /yK/ I PRS -631139 …Minium załogi : 2, maksimum załogi :10.

     Poznałem „Korsarza” w wielu rejsach, zapewniam, że taki rejs był możliwy. – w minionym sezonie wielokrotnie prowadziłem ten Jacht , co prawda  wychodząc tylko za Hel , by „przewietrzyć szmatki” z załogą 3 osobową: ( cala trójka po raz pierwszy na Zatoce )

Kol. Grzegorz Faliński z synem Rafałem 17 lat i ich kuzynem Krystianem Dąbrowskim lat 12. , stawialiśmy wszystkie zabrane żagle, łącznie ze spinakerem ( bez apsla i sztormowych ). Szczegóły w Dzienniku Jachtowym s/y „Korsarz” z 2009r.

 

4) bardzo ciekawy jest fragment dotyczący zabrania pucharu z mieszkania kpt.Prechitko. Podkreślam : z mieszkania. Bo, on sam lansował tezę ( w roku 1972), że Niemcy skradli nagrodę z siedziby PKM. Jest bardzo łatwo     wytłumaczyć tą rozbieżność. Ponieważ tej nagrody nikt nigdy nie widział w PKM ( bo nie mógł widzieć) wśród żyjących żeglarzy i odwiedzających PKM do 1939 roku, to im kpt.Prechitko podawał mieszkanie jako miejsce     rabunku nagrody. Ale, już ok. 1972 roku, tych którzy odwiedzali PKM do 1939 roku ubyło , a wręcz wymarli. Wtedy właśnie narodziło się nowe miejsce rabunku nagrody, a mianowicie PKM. To było bardziej nobilitujące       uprawdopodobniające. 

Jeszcze ciekawostka, pan Robert Hoffman , skoligacony (!) z rodziną Prechitko , i - co naturalne - na tych stronach obrońca mitu , pisze, że : " o zwycięstwie "Korsarza" dowiedziałem się od swojego ojca na początku lat 60 -tych, ale bez szczegółów na temat samych regat i nagrody, których ojciec również nie znał, a które docierały do mnie dużo później za pośrednictwem książek i prasy". Ta wypowiedź pana Roberta Hoffmana jest również dowodem, że mit nagrody powstał dopiero w roku 1972

 

-Kpt. T. Prechitko ( jak wyżej 1.a. ) „ ..Do Gdyni nagrody przybyły na pokładzie Daru Pomorza i przewiezione zostały do lokalu PKM-u, gdzie zagarnięte zostały w dniu wybuchu wojny….”  

Przypominam, były trzy nagrody.

Komandor T. Ziółkowski został aresztowany po raz pierwszy 25 sierpnia ‘39r. Tego dnia przypłynął do Gdańska pancernik „Schleswig-Holstein”. T.Ziółkowski, jako Komandor Pilotów Portu Gdańskiego, korzystając ze swoich uprawnień,  złożył na nim wizytę, podczas której okazało się, że na statku tym jest zbyt dużo uzbrojenia jak na okręt szkolny, którym rzekomo miał być. W związku z tym, mając pewne obawy i podejrzenia, Ziółkowski nie zgodził się na postój pancernika na kanale portowym. Krótko po tym Kmdr został  aresztowany, by po kilku godzinach zostać zwolnionym z aresztu. Tyle, że nie zupełnie. Ziółkowski przebywał bowiem od teraz w areszcie domowym, aż do wybuchu wojny. Zwolnienie z aresztu było swego rodzaju grą pozorów, bo warto tu przypomnieć, że jak się później okazało, pancernik „Schleswig-Holstein” przypłynął zamiast zapowiadanego  krążownika „Konigsberg” na dzień przed planowanym wybuchem wojny, to jest 26 sierpnia, a odwołanym  przez Berlin na 2 godziny przed godziną zero. Stąd natychmiastowa reakcja w postaci aresztu na sprzeciw Ziółkowskiego w sprawie postoju ” przybysza”. Mając na uwadze te wydarzenia, oraz narastające napięcie czytamy:

„…Tytułem uzupełnienia należy dodać, że Niemcy nagrodę zabrali z mieszkania Tadeusza Prechitki w Gdańsku…”

(na podstawie książki D. i A.M. Dancewiczów)

 

- Pan Plutecki pisze  ..Ale, już ok. 1972 roku, tych którzy odwiedzali PKM do 1939 roku ubyło , a wręcz wymarli. 

Jeszcze Żyją, pływający przed II wojną na „Korsarzu” i odwiedzający PKM.

 

W 1989 roku w siedzibie PKM kilka razy i w pracowni art.rzeźbiarza p. Stanisława Szwechowicza  co najmniej 2 razy, miałem zaszczyt uczestniczyć w konsultacjach dot. rysów twarzy  i sylwetki , powstającego popiersia Kmdra T. Ziółkowskiego ( odsłonięcie 1990 r w 50 rocznicę rozstrzelania w obozie Stutthof) .  Kilka osób znających  osobiście Kmdra, udzielało Artyście wskazówek  . Długo to trwało i poruszano wiele tematów i stąd wiem o Nagrodzie –oczywiście odsyłam : do 1.e.

 

Informacje dodatkowe dla bardziej zainteresowanych :

     Artykuł w Die Yacht miał związek z rejsem „Korsarza” do Anglii w 1937r. (Uprzedzałem że nie omieszkam przy każdej okazji prezentować  fakty z historii PKM   i  „Korsarza”),  który  pod  kpt. T. Prechitko,  jak pisała Gazeta Gdańska nr 204 str 12 z 5-09-1937 odbył : „Pływanie szkolne jachtu „Korsarz” P.K.M. Jacht …opuścil 15 lipca port gdański udając się z załogą na 6 tygodniowa wyprawę. …Pierwszy portem była Kilonia. Po dwudniowym postoju przepłynął „Korsarz” Kanał Kiloński na holu szkunera, żeglując następnie w dół Elby do Cuxhawen, gdzie przeciwny sztorm przetrzymał go dwa dni.

28 lipca wyszedł „Korsarz” do Holandii, wchodząc 30 lipca przez port Ijmuiden kanałami do Haarlemu. Załoga wzięła udział w otwarciu przez królową holenderska światowego zlotu harcerskiego Jamboree w Vogelenzang, oraz zwiedzila Amsterdam. Z Haarlemu   pożeglował „Korsarz”  ponownie do Ijmuniden, gdzie spotkal się z harcerskim szkolnym jachtem „Zawiszą Czarnym”, następnie do Harwich w Anglii. Trzydniowy postój w Harwich poświęcono na remont jachtu i żagli. Następnym portem była miejscowość kąpielowa Southend on Sea i Grawesend, port na Tamizie  blisko Londynu. Z Gravesend urządzono wycieczki dla za logi do Londynu. 13 sierpnia rozpoczęła się  droga powrotna. 500 mil morskich dzielących Gravesend od Kristiansand w Norwegii przebyto w 5 dni. Pobyt w Kristiandsand trwał jeden dzień, następnie spędzono jeden dzień we fiordach i zatoczkach koło Kristiandsand. 22 sierpnia przycumował „Korsarz” w Halsingborgu, perleOeresundu,

Po paru godzinach postoju pożeglowano Halsingoru; 23 rano Witala załoga już Kopenhagę, zwiedzając miasto przez jeden dzień. Kopenhagę  opuszczono 24 sierpnia, żeglując do Christianso, malych wysp kolo Bornholmu. Po kilkugodzinnym postoju przebył „Korsarz’ ostatni odcinek tegorocznego pływania, cumując dnia 27 sierpnia o goz. 15 w porcie gdańskim. W 44 dni przebyto 2000 mil morskich (3720 km), wchodząc do 13 portów w sześciu państwach.”.

 Załoga to: Olszewski, E.Strzelecki, Pejkert, Gorońcek, Kamma, Jurkiewicz, i A. Strzelecki.

 

A pozostałe informacje – odsyłam do 1.e.

 

Komentarze
żaden dowód Robert Hoffman z dnia: 2010-01-14 16:55:43
"Przygoda" raczej bez Marchaja Andrzej Colonel Remiszewski z dnia: 2010-01-14 17:47:44
o losach żeglarzy PKM Piotr Mroczek z dnia: 2010-01-16 11:14:00
Cz. Marchaj - J. Sieradzki pół na pół M. Marchaj z dnia: 2010-01-16 20:11:33