CZY JACHTY Z BAŁTYKU WPŁYNĄ NA JEZIORO ŻARNOWIECKIE?

 

Artykuł ten napisałem w maju ubiegłego roku, czyli kiedy jeszcze nic, absolutnie nie było przesądzone, a Gmina Gniewino już wystąpiła przed szereg, jeszcze przed komendą "ochotnicy wystąp". Ochotnicy zawsze są mile widziani, zwłaszcza w wojsku. Zgłaszałem się na ochotnika i zawsze na tym bardzo dobrze wychodziłem. Oferta Gminy Gniewina, aby to u nich budować "atomówkę" to gwarancja uniknięcia obstrukcji przez jakiś tam  "komitet protestacyjny". Może to mało, ale w ogólnym bilansie i to się liczy. A co ma "atomówka" do jachtów - dowiecie się z poniższego artykułu, który zamieszczam po zniknięciu z kiosków "ŻAGLI", w których został wydrukowany.
Kamizelki !
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
__________________________________

KANAŁ ŻARNOWIECKI

rozmyślania o pomyśle (maj 2009)

 

W newsie (www.kulinski.gdanskmarinecenter.com 04.04.2009)   "GNIEWINO UMIE LICZYĆ - zgoda na atomówkę za dostęp do morza" przyrzekłem Wam „ciąg dalszy”, czyli relację z "wizji lokalnej". No i pojechałem. Mały włos, a bym nie wrócił. Podczas gwałtownej wichury jedno ze zmurszałych przydrożnych drzew między Żarnowcem, a Wierzchucinem przewróciło się na TIR-a, poprzedzającego mój samochód. 

 

A teraz przypominam temat. Dnia 18 listopada 2008 Rada Gminy Gniewino podjęła uchwałę przyjmującą i popierającą stanowisko Wójta Zbigniewa Walczaka, a będącą zaproszeniem do zlokalizowania elektrowni atomowej w obrębie Gminy Gniewino. W cieniu tej oferty oczywiście kryją się i oczekiwania. Na razie nieoficjalne, nie do końca sprecyzowane, ale gdyby ich nie było - sytuacja wyglądała by dziwnie. Tak to już jest - zawsze coś za coś. Jednym z tych "cosiów" miała by być budowa kanału żeglownego - łączącego Jezioro Żarnowieckie z Bałtykiem. Pomysł nie taki zupełnie nowy - poważnie myśleli o nim Niemcy w czasie II wojny światowej. Zanim przystąpiono do dzieła - Niemcy wojnę przegrały.

 

Budowa Kanału Żarnowieckiego to spory wydatek. Można go szacować na 300 do 450 milionów złotych. W normalnych warunkach - senne marzenie. Ale kiedy w grę wchodzi elektrownia atomowa - taki "suplement" już nie budzi zgorszenia. Gmina Gniewino chce, aby przystań w Nadolu (wiosce półożonej na zachodnim brzegu Jeziora Żarnowieckiego) mogła przyjmować jachty morskie. Ktoś by powiedział - megalomania. Otóż ten ktoś powinien pojechać do Gniewina - stolicy gminy która za żadne skarby nie chce zostać miastem, ale która już wybudowała duży kompleks parkowo - rozrywkowy z 44-metrowej wysokosci wieża widokową, wzorowy ośrodek zdrowia, wielką nowoczeną szkołę z krytą, 6-torową pływalnią i dużą halą sportową, ośrodek konferencyjny, stadion. Powinien pojechać do wsi otoczonej generatorami wiatrowymi, pozyskującej energię słoneczną, uprawiającą wierzby energetyczne. Ach dużo by pisać. Byłem oglądałem i ...  zamyśliłem się. Długa rozmowa z Wójtem dała mi też dużo więcej do myślenia. Tylko takim społecznościom, samorządom i liderom mogą się udać kolejne, zdawało by się zwariowane pomysły.
 

Nic dziwnego, że mieszkańcy Gminy Gniewino chcą mieć elektrownię atomową, kanał do morza, przystań jachtową, mosty zwodzone itd, zamiast protestować. Zarząd gminy od lat potrafił gospodarować i cenić  wiedzę. Kiedy pojawiły sie fundusze unijne, to właśnie ta gmina wysłała na studia podyplomowe do Warszawy chyba najliczniejszą reprezentację spośród wszystkich 2500 polskich gmin. Po to, aby nauczyli się z tych środków korzystać. I potrafią, co widać nie tylko w planach na przyszłość ale i to co już stoi. W kryzysowych latach dziewięćdziesiątych, kiedy średni wskaźnik bezrobocia w Polsce wynosił koło 18 % (a w gminach tzw. popegeerowskich, na północy dochodził do 30%) - w Gminie Gniewino bez pracy było 4% (słownie: cztery procent). Co więcej - Gniewino  zatrudniano ludzi z okolicznych gmin, o czym miejscowi do dziś pamiętają. Wójt Gniewina, pytany o źródła sukcesu gminy, odpowiadał, że wszystko, co było można - zostało w gminie sprywatyzowane. To jedna z tych gmin, które robią postęp, więc i budowę elektrowni atomowej też zdołają do siebie przyciągnąć.  Nie ulega wątpliwości, że  energetyka jądrowa jest "postępotwórcza", bo wymaga wysokich kwalifikacji i ciągłego dokształcania się. Nie wiem, czy to nie jest jeszcze ważniejsze, niż same tylko kilowaty, które popłyną w Polskę.

 

Wójt Walczak wysłał mnie do sąsiadów, czyli do zaprzyjaźnionej (też ważna okoliczność) Gminy Krokowa. Sprawa jest bowiem złożona. Elektrownia miała by być w obrębie Gminy Gniewino, ale już Kanał Żarnowiecki biegłby przez obszary Gminy Krokowa. Pojechałem. Tam przyjął mnie V-Wójt pan Jarosław Białk. Nie wygląda na zapaleńca, mówi cicho, powoli, spokojnie, beznamiętnie. Ale to tylko pozory. Zna temat dobrze, wie co do ugrania mogła by mieć Krokowa. A więc dwie przystanie jachtowe. Pierwszą na wejściu do kanału od strony morza, drugą we wsi Lubkowo na wschodnim brzegu Jeziora Żarnowieckiego. Potencjalni użytkownicy chcieli by, aby kanał miał gwarantowana głębokość 2 m. Istnieją już przemyślenia, na laptopie zobaczyłem kolorowe wizualizacje.
 

Tu dowiaduję się, że już pojawiły się kłopoty ze strony .... tak, tak, oczywiście - etatowych obrońców przyrody. Zanim podjąłem decyzję o przeprowadzeniu "wizji lokalnej" - przestudiowałem topografię na mapie o skali 1:50 000. Specjalnie interesował mnie przebieg rzeczki Piaśnica Dolna - odprowadzającej wodę z Jeziora Żarnowieckiego do morza. Zwróciłem uwagę na bardzo mały spad, na nisko położone tereny po obu brzegach, a zwłaszcza na meandry koryta w 2/3 długości rzeczki. Nie bez znaczenia jest, że zachodni brzeg meandrującego koryta ma status rezerwatu "Piaśnickie łąki". To mi wystarczyło, aby uznać, że przynajmniej tego odcinka koryta Piaśnicy Dolnej na kanał przebudować się nie uda.

 

Czyli kanał derywacyjny, to znaczy kanał równoległy, ale nie naruszający istniejących wahań stanów wody w jeziorze (śluza, wrota ?). Pierwszym, najważniejszym, oczywistym kryterium wyboru trasy jest długość kanału. Dalej - budowle towarzyszące (mosty zwodzone) oraz istniejąca zabudowa terenu wraz z prawami własnościowymi. Wreszcie - sprawa obecnie nadwrażliwa - zachowanie charakteru krajobrazu  wraz z jego florą i fauną. Patrząc - najpierw na mapę, a później przemierzając teren - wydało mi się że kanał derywacyjny powinien przebiegać przez teren leżący na zachód od rzeczki Piasnica Dolna. Ten wariant w myślach nazwałem "A", czyli "na chłopski rozum". Kanał miałby około 4,5 kilometra długości oraz 2 mosty zwodzone. Jeden "prawdziwy" drogowy przy jeziorze (droga między Żarnowcem a Wierzchucinem) oraz kładka w linii drogi między Białogórą i Dębkami (blisko morza).  Jego trasa przebiegała by przez nieużytki dość gęsto pocięte rowami. Średnia wysokość terenu - 1,3 m npm. Wariant ten wydawał mi się być oczywistym. Myślałem także o minimalizowaniu ingerencji, czyli wykorzystania górnego, kilkusetmetrowego, szerokiego, prawie uregulowanego oraz nieco krótszego odcinka koryta rzeczki Piaśnica. Nic z tego! Odbiłem się, a właściwie odbił mnie od takiego pomysłu pan Białk. Ścianą okazało się zaklęcie "Natura 2000". Patrzę teraz na fotografie. Przecież przyroda na tym terenie tylko by na kanale zyskała. Z dogmatykami dyskusje są mało obiecujące.

Przyjeziorowy odcinek rzeki Piaśnica Dolna jest uregulowany (i do wykorzystania)

 

Pan Jarosław Białk pokazał mi "kompromisową" trasę. Na mapce oznaczyłem ją literą "B". Biegnie - klucząc w terenie położonym na wschód od rzeki. Jest dłuższa - około 5,8 kilometra i wymaga budowy 2 do 3 zwodzonych mostów drogowych i jednej kładki. No i kosztować będzie dużo, dużo więcej niż wspomniany już wariant "na chłopski rozum". Problem technicznym będzie oczywiście samo wyjście kanału na morze. Wyobrażenie o skali trudności dają przykłady Rowów i Dźwirzyna. Z tego autorzy koncepcji do tej pory chyba nie w pełni zdawali sobie sprawy. Podarowałem im "lekturę wprowadzającą", czyli "POLSKIE PORTY OTWARTEGO MORZA".

W połowie biegu - rzeka meandruje i staje się dzika (ten odcinek powinno się zostawić w spokoju)

 

Kanał Żarnowiecki powinien zostać potraktowany jako integralna część przedsięwzięcia, a nie kaprys, kompensata za teren, czy walutą wymienną dla obu gmin. Elektrownia atomowa raczej powinna być nad dużą wodą. Elektrownia jest (poza aspektem energetycznym) dobrym pretekstem do rozwinięcia tematu zaniedbania wód śródlądowych wogóle, a żeglowania po nich w szczególności. W ramach oczywistej tezy: gospodarka to także transport.

Bogactwo flory i fauny - nieużytki, gęsto poorane rowami – wcielone do obszarów  „Natura 2000”

 

Przy okazji - kilka zdań o kolizji między przepisem a zdrowym rozsądkiem ("wariant długiego kanału"). Dylemat w pojmowaniu: - rzeczywista ochrona przyrody czy zaklęcie kresek "Natura 2000"? Kiedy to w imię którego, bez zastanowienia ogranicza się społecznościom możliwości rozwoju (nie osiągalnego bez inwestowania) - czy raczej narzędzie budowy racjonalnej filozofii zagospodarowania terenu.

 

Kanał wydaje się potrzebny  dla transportu wielkogabarytowych  urządzeń, elementów konstrukcji i podzespołów na potrzeby budowy i eksploatacji elektrowni. Dalej - transport dużych mas materiałów budowlanych, urobku, a także stanowiska taboru technicznego.

 

Miejsce przyszłych i rzeczywistych problemów hydrotechnicznych - tak obecnie wygląda ujście rzeki Piaśnica Dolna do morza.

Wreszcie - porty jachtowe, to nie megalomania gmin, ale perspektywa logicznego wykorzystanie potencjału infrastruktury i tworzenie najważniejszego w gospodarce "trzeciego sektora" - usług; (dla nas to jachty i żeglowanie), które musi mieć swoje miejsce miejsce nie w wypowiedziach pełnych frazesów - ale w praktyce, w przestrzeni, w terenie.

 

Naturalnie, reinterpretacja "Natury 2000" powinna być nadal przedmiotem mądrych negocjacji w Parlamencie UE i w komisjach, ale ktoś musiałby chcieć to robić, mieć kwalifikacje i osobiste prawdziwe, wyczuwalne przekonanie, może nawet trochę pasji, aby przekonać innych, że Polska potrzebuje inwestycji bardziej jak Niemcy czy Francja, bo oni już sporo zbudowali zanim pojawiły się w dużej mierze biurokratycznie wprowadzone ograniczenia.

 

Obie gminy są ambitne i mają co oferować. Obie gminy "mają co ugrać". Jezioro jest atrakcyjne, a nic nie jest przesądzone.

A w międzyczasie, szuwarowcy wożący swe łódki  na przyczepach - zawieźcie je do Nadola.  Jezioro Żarnowieckie jest ładne, spore i ... puste.

 

JERZY KULIŃSKI

maj 2009

 

Konsultacje – Tomasz Piasecki

________________________

Jezioro Żarnowieckie - długość około 7,6 km, szerokość do 2,6 km, największa głębokość - 19,4 m 

 
Komentarze
muszą być odrzucane, aby nie stwarzać precedensu? Janusz Deska z dnia: 2010-04-26 14:20:40
potrzeba rozsądnej decyzji i odważnych decydentów Marek Kozak z dnia: 2010-04-26 19:27:43
dziękuję za odczarowanie zaklęcia Mariusz Główka z dnia: 2010-04-27 08:54:40