KŁAJPEDA ICH NIE ZACHWYCIŁA
Mariusz Wiącek relacjonuje rejs do Kłajpedy. Jest zawiedziony. Niesłusznie, bo chyba przyjął niewłaściwy punkt odniesienia. Oczywiscie - po wizytach w Kopenhadze, Kilonii, Flensburgu, Sztokholmie, Karlskronie, Rydze, Tallinie czy Helsinkach - Kłajpeda wygląda blado, mimo że się stara jak może. Ja bym raczej proponował ocenić co się w ostatnich latach zmieniło w Kłajpedzie, mieście obciążonym destrukcyjną sowiecką obecnościa przez pół wieku. Litwa to kraj nie tylko mały, ale i biedny. Byłem w Kłajpedzie w zeszłym roku. Będę tam i tego lata w drodze do 11 portów Łotwy. Przyglądam się im z życzliwoscią, tak jak ....młodszemu bratu w kapitaliźmie.
Kilka dni temu rozmawiałem z dyrektorem Centrum Informacji Turystycznej Litwy w Warszawie - panem Bartłomiejem Kowalem. Mówił mi, że obecna sytuacja finansowa Litwy nie pozwala na intensywne inwestowanie w obiekty turystyczne. Wyraziłem przekonanie, że na razie prawdziwi zagraniczni turyści nie oczekują polerowanego granitu, ani błysku nierdzewnej stali - oczekują tylko licznych, czystych sanitariatów i uprzejmej, mówiącej po angielsku obsług przystanii. A to znowu nie są wielkie nakłady.
A zabytki? No rzeczywiście - w Kłajpedzie zabytków niewiele. Ale gdyby komuś przyszło zażyć rozkoszy oglądania autentycznie dzikiej przyrody - płyńcie do Delty Niemna.
Mariuszowi dziękuję, niech mi wybaczy te "rekolekcje". Aha, jeszcze jedno - do Delty Niemna - raczej jachtem o zanurzeniu mniej niz półtora metra.
Kamizelki!
Zyjcie wiecznie!
d'Jorge
PS. Sobotę i pół niedzieli spędzę na targach książki w PKiN w Warszawie. Stand 11 na I piętrze. Szczegóły na stronie ŻAGLI.
Do zobaczenia.
===================================================
Kartki z Kłajpedy nadal nie dochodzą.
Witaj Don Jorge.
W maju od kilku lat żegluję po Bałtyku. Tym razem zmieniłem miejsce zaokrętowania z portów niemieckiej Rugii na nasze Górki Zachodnie. Różnica jest znaczna. Zaczynając od przejęcia jachtu od armatora które trwało 6 godzin, (tam godzinę). Poprzez nieremontowane obiekty i nabrzeże kończąc na bosmanie krzyczącego na przystani: dawać mi tu „cztery piwa i kapitana” (zasłyszany tekst do jakiejś załogi).
Witaj Don Jorge.
W maju od kilku lat żegluję po Bałtyku. Tym razem zmieniłem miejsce zaokrętowania z portów niemieckiej Rugii na nasze Górki Zachodnie. Różnica jest znaczna. Zaczynając od przejęcia jachtu od armatora które trwało 6 godzin, (tam godzinę). Poprzez nieremontowane obiekty i nabrzeże kończąc na bosmanie krzyczącego na przystani: dawać mi tu „cztery piwa i kapitana” (zasłyszany tekst do jakiejś załogi).
Jacht
Sprawy proceduralne zostały ukończone i tuż przed zmierzchem (byłem o 10 na przystani) ruszamy na Hel, który osiągamy po niecałych trzech godzinach. Oczywiście idziemy do szeroko znanej tawerny Capitan Morgan. Rano mamy na celowniku Gdynię i spotkanie z "Zawiszą Czarnym", na którym mieli żeglować młodzi mieszkańcy Tarnobrzega. W naszych planach to miał być rejs flotyllowy śladami legendarnego żaglowca na wyspę Bornholm do Nekso. Prozaiczne przyczyny techniczne (awaria steru na "Zawiszy") nie pozwoliły nam zrealizować tego zamierzenia – a szkoda.
Wracamy na Hel wieje do 6, „fala pokład zalewa”. Po zacumowaniu się w porcie załoga wraz z kapitanami towarzyszących nam łódek zastanawia się co dalej? Tłuc po Zatoce czy może gdzieś się wypuścić? Bornholm odpada jako pierwszy, z tej racji że "Zawisza" tam nie płynie, a wszyscy tam byli no i wiatry jakieś takie nieszczególne. Wybór padł na litewską Kłajpedę. Wypływamy następnego dnia po południu, wraz z drugim jachtem "Chiron". Port docelowy osiągamy po dwudziestu kilku godzinach żeglugi. Pomocna do wpłynięcia okazała się locja tego portu Jerzego Kulińskiego z osobistą dedykacją autora.
Kłajpeda – to dla mnie mało ciekawe portowe miasto. W marinie miejskiej ten sam bosman co opisywany w locji, cena za pobyt jachtu to 50 euro – z pełnym dostępem do ubikacji i prysznica.
Kapitan
Rano kapitan ustala iż wypływamy o 12. Idziemy zwartą ekipą w miasto. Bankomat dał nawet tutejszą walutę. Chciałem dzień wcześniej wymienić złotówki lub euro na lity –ale pani w sklepie powiedziała że „uże abmien nie rabotajet”. Kupiłem kartki i znaczki – co mnie kosztowało 20 litów. Wrzuciłem do skrzynki obok Informacji Turystycznej i po 10 dniach pocztówek jeszcze nie ma. Dziwne!? Kartka z Wenecji nadana 12 maja przyszła do Mielca 14 maja. Niby ten sam Euroland.
Autor newsa
Meldujemy się Straży Granicznej i wypływamy w drogę powrotną. Wiatr do 8 B północno wschodni, nad ranem cichnie do 4-5 B. Do Gdańska wpływamy po południu w gęstej mgle. Postój pod Gdańskim Żurawiem. Pijąc piwo w Tawernie zastanawiałem po co pchaliśmy się te 100 mil do Kłajpedy kiedy tu na Starym Mieście jest tak pięknie.
Powrót do Górek Zachodnich w sobotę rano. Zdajemy jacht tak długo jak przyjmowaliśmy, według utartego scenariusza: otwieracz do puszek (zardzewiały) szt. 1 gdzie jest pokazać. 31 szt. krawatów – przeliczyć, szczotka do pokładu (wyłysiałą) szt. 1 wyciągnąć z achterpiku.
Protokół zdawczo odbiorczy liczył 6 stron gęsto zapisanych pozycjami. Zastanawiam się czy nie lepiej w przyszłym roku jak będę żeglował po Bałtyku nie wrócić na Rugię, bo 10 godzin z własnego urlopu przeznaczać na „inwentaryzację wyposażenia” to moim zdaniem lekka przesada.
Rejs udany pomimo deszczu i niskich temperatur, jacht spisywał się dzielnie, dużo zyskiwał na bliższym poznaniu. W planach jest jeszcze zakończenie sezonu na wodach Zatoki Gdańskiej w październiku. Przepłynęliśmy 280 mil w czasie 84 godzin.
Skład załogi
Bogdan – skipper
Ewa - I oficer
Magda - II Oficer
Mariusz - III oficer
Wojtek – członek załogi
Karolina członek załogi – dziennikarz pierwszy raz na jachcie
Jan członek załogi – filmowiec już raz był na morzu
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
Witaj Don Jorge!
Melduję że kartka z Kłajpedy doczłapała
Nadana 6 maja, przybyła "już" 18.
Mariusz Polska południowo wschodnia – zalana wodą.