"TOMAHAWK" TYM RAZEM DOPUSZCZONY
Sami widzicie, że nie samym cruisingiem żywi się SSI. Mam dziś dla Was relację skippera jachtu "Tomahawk", o którym zrobiło się głośno z powodu niedopuszczenia do startu w Regatach "Unity Line". Poszło im nieżle, tyle że podczas flautowatej pogody. Zobaczymy jak będzie, kiedy przyszkwali. A ver !
Kamizelki były tam gdzie miały być? Nie wszystkie. Nieprawdaż ?
Żyjcie wiecznie !
d'Jorge
--------------------------------------------------------
Szanowny Panie Kapitanie,
Poniżej przesyłam krótką relację z 60 Regat Przyjaźni w Szczecinie. Impreza udana w pełnym tego słowa znaczeniu, i to nie tylko z tego powodu, że organizator tym razem uznał, że można pogodzić regaty jachtów turystycznych i regatowych :)
pozdrawiam
patryk zbroja
____________________________________


"W ostatni weekend, pozytywnie odpowiadając na zaproszenie organizatorów (AST Salis), wystartowaliśmy w jubileuszowych 60 Regatach Przyjaźni w Szczecinie.  Nowością imprezy było wyraźne wydzielenie grupy jachtów regatowych w kategorii OPEN, co dało możliwość udziału ciekawych i szybkich konstrukcji, do których niewątpliwie zalicza się Tomahawk :)
Do bezwzględnej walki stanęły m.in.: jeden z najszybszych jachtów ostatnich sezonów w Szczecinie - Trochus II (z L. Łobodźcem na sterze), tegoroczna konstrukcja klasy GP 33 - Bryza 33 z Lubczyny (T.Piasecki), a także dwie ciekawe konstrukcje o jeszcze ciekawszych nazwach: Hot Brunette oraz Wild Open. Pierwszego dnia regat, w sobotę zaplanowano dwa wyścigi.
Pierwszy z nich, klasyfikowany jako tzw. wyścig długi (z przelicznikiem 1,5; dwa trójkąty i śledź z metą na pełnym), wystartował z ponad
godzinnym opóźnieniem z powodu braku wiatru. Niestety wiatru było niewiele. Pierwszy bok - teoretycznie na wiatr - płynęliśmy, a w
zasadzie staliśmy, ok 30 min., po czym z bliżej nieokreślonego kierunku (trudno ustalić skąd powieje przy przezroczystej tafli jeziora i braku cummulusów) - początkowo pod wiatr, potem chyba półwiatrem i baksztagiem, a nawet fordewindem. W każdym razie stawka przetasowała się na tyle, że na pierwszym miejscu dość niespodziewanie na boi znalazł się Druzgotek (Mantra 7000), a następnie - w niewielkich odległościach Trochus II, Wild Open, Bluefin, Bryza 33, Antidotum, Zodiak 3 i my (łapiąc wcześniej kilka całkowicie bezwietrznych dziur po naszej stronie trasy). Kolejny bok rozpoczął się ostrą połówką, która pozwoliła nam na częściowe odrobienie strat, po kolejnej 100 stopniowej zmianie, wpłynęliśmy żeglując pod wiatr na czwartej pozycji z ok. 200 m stratą do prowadzącego Trochusa II oraz tuż za Druzgotkiem i Antidotum.
Wtedy dotarł do nas komunikat o skróceniu trasy na kolejnym znaku. Niestety po wejściu na boję ponownie wiatr siadł i zanosiło się na zmianę kierunku. Szukaliśmy go z mizernym skutkiem, wybierając żeglugę na genakerze po lewej stronie trasy, z której przyszedł ostatni powiew wiatru przed boją. Początkowo decyzja była słuszna. Niestety, po paru minutach wiatr przyszedł z prawej strony trasy, co nieco skomplikowało naszą sytuację.
Po rufie w kierunku konkurentów rozpoczęliśmy z pozycji "beznadziejna zawietrzna" mozolnie odrabiać straty w przy zmiennej sile wiatru, o ile możemy w ogóle mówić tego dnia o sile. Dobry trym żagli i szybkość naszej łódki pozwoliły nam jednak na dogonienie prowadzącego Trochusa.
Zbrakło ok. 20 m, żeby wygrać skrócony wyścig. Wielkie brawa dla L. Łobodźca i spółki, którzy wybierali optymalną strategię w tych
warunkach. Na trzecim miejscu, z niewielką stratą finiszowała Bryza 33. Na mecie z uwagi na niestabilny i zmienny wiatr, w ogóle było dosyć ciasno, a odległości pomiędzy pierwszymi 10 jednostkami dosłownie sekundowe.  Z uwagi na postępujący brak wiatru, odwołano drugi z sobotnich wyścigów.
Wieczorne, zapewnione przez organizatorów towarzyskie spotkanie żeglarskie w JK AZS dostarczyło kolejnych wielu emocji :)
W niedziele, rozpoczęło się podobnie - brakiem wiatru. Tym razem jednak, po 30 minutach oczekiwania, przyszedł długo oczekiwany wiatr (w porywach nawet do 12 węzłów), który umożliwił na sprawne ustawienie trasy i rozegranie pełnego wyścigu (tzw. krótkiego z przelicznikiem 1; tj. trójkąta i śledzia z metą na pełnym). Tutaj na szczęście nie mieliśmy już żadnych problemów z prędkością jachtu, prowadząc wyścig od startu, systematycznie powiększając przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami.
O miejsce 2 trwała zacięta walka pomiędzy Trochusem II a Bryzą 33, która na ostatni kurs z wiatrem wchodziła z niewielką przewagą. Ostatni kurs z wiatrem to nieznaczna przewaga Trochusa, który zdołał awansować na 2 miejsce, wygrywając regaty w naszej klasie (niedzielny, zwycięski dla nas wyścig, był niestety niżej punktowany od sobotniego). Tak więc, przegraliśmy pierwsze oficjalne regaty na Tomahawku. Taki jednak wynik zaprzecza tezie, że jakikolwiek jacht przystępuje do regat będąc pewnym wygranej jeszcze przed startem. Nie zawsze się to udaje, nawet faworytom, ale to jest właśnie przecież piękno sportu…
Szczegółowe wyniki oraz cała galerię zdjęć można znaleźć wkrótce na stronach organizatora (www.jkazs.szczecin.pl ).

Warto w tym miejscu podkreślić bardzo dobrą organizację imprezy ze strony Anny Kaźmierczak i Tadeusza Kiszki z AST Sails, a także JK AZS w Szczecinie. Na szczególne uwzględnienie zasługuje nie tylko sympatyczna oprawa imprezy, ale również jej otwarta formuła. Każdy pasjonat żeglarstwa mógł bowiem znaleźć grupę jachtów odpowiednią do swoich ambicji, doświadczenia i możliwości. A widok 65 jednostek na lini startu przypominał fotografie takich regat jak Centomiglia na Riva di Garda lub Bol d'Or Mirabaud na Jez. Genewskim.

Płynęliśmy w składzie:
Karina Rostek, Łukasz Czaja, Marek Prokopiak, Przemek Skupin, Marcin Zubrzycki, Krzysztof Żełudziewicz, Patryk Zbroja

Nasz start wspierała firma KONSART ze Szczecina."
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu