POCHWAŁA OWIEWEK NADZEJŚCIÓWKOWYCH
Jakieś trzy i pół dekady wstecz zacząłem odczuwać potrzebę wygody. Żeglując do portów "zachodnich" z zainteresowaniem przyglądałem się nielicznym jeszcze wtedy "markizom" umieszczanym nad czeluściami zejściówek. Gospodarz cumującego obok jachtu zauważył, że obfotografuję jego niebieski, brezentowy daszek. Zostałem zaproszony na drinka, umożliwiono mi dokładne obejrzenie szczegółow konstrukcji stelaża.
Dla mnie to była rewelacja - ludzie wchodzą i wychodzą z kabiny, zejściówka "durch" otwarta, deszcz nie tylko nie kapie do środka, ale i nie chlusta wodą przy każdym odsunięciu suwklapy. Teraz gospodarz roztoczył przede mną pełen wachlarz zalet, z którego najbardziej podobała mi się ochrona przed bryzgami fal, a nawet możliwość zdjęcia kurtki sztormiaka podczas żeglugi.
Owiewki, przez abnegatów językowych zwane "szprycbudami" (fuj!) lub "sprayhoodami" wcale tak od razu się nie przyjęły. Hołdujący tradycjom "niedzwiedziego mięsa" naśmiewali się z mięczaków, którzy po założniu śmiesznych balustrad (znaczy - sztormrelingów) dookoła pokładu - teraz propagują daszki na wzór wózków dziecięcych. Przerabiałem tę pogardę także w motoryzacji, kiedy u motocyklistów bereciki z antenką zaczęły być wypierane przez kaski ("orzeszkI"), a w samochodach zaczęto montować pasy niczym w samolotach.
Tak, tak - Drodzy Czytelnicy - świat się zmienia, a my... niewieściejemy :-)))
Wróciwszy do domu zacząłem myśleć nad owiewką. Jako fan Adama Słodowego ("zrób to sam") - postarałem się o wrak łóżka polowego. Stelaż posłużył mi za szkielet, a granatowa podgumowana kurtka przeciwdeszczowa (z budowy) dostarczyła materiału na poszycie. Marna to była owiewka, coś w kształcie bteatralnej budki suflera, a w moim jachtklubie na początku koledzy turlali się ze śmiechu. Z czasem te uśmiechy zaczęły im zamierać na buziach, a owiewek przybywać.
/

U góry po lewej - "budka suflera" na "MILAGRO IV", po prawej sztywna owiewka na "MILAGRO V"
Poniżej - owiewka na "piątce" od strony kokpitu.
.
Później była kolejna owiewka, szersza, ale już na staroużytecznych rurach ze stali nierdzewnej (mleczarnia w Pruszczu) - poszyta brezencikiem, który nie butwiał po jednym sezonie. Aż wreszcie dorobiłem się sztywnej, przeszklonej owiewki, którą wylaminował mi Henryk Brylski. I znowu były uśmiechy, że to całkiem szoferka z traktora "Ursus". Najwięcej nabijał się Gieniu Ziółkowski.
/

Różne owiewki. Pierwsza - miękka, ale z handrelingami. Ostatnia - na jachcie "EPOKA" (Marka Zwierza)
.
Zdanie zmienił, gdy pożeglowaliśmy na Gotland, a pogoda była wręcz damska. Sztywna owiewka to przejrzyste szyby - umożliwiające posługiwanie się lornetką, wytrzymałe handrelingi - niesłychanie ważne przy wychodzeniu na pokład podczas chwiejby. Owiewka chroni kuka przed słońcem. Wreszcie sztywna owiewka umożliwia zamontowanie na jej "dachu" rajsbelki talii szotów grota. Nareszcie porządek w kokpicie. Czasami na sztywnych owiewkach zauważamy panele solarne.
Na koniec rady praktyczne. Do owiewek sztywnych używajcie szyb ze szkła organicznego najwyższej jakości. Na przykład poliwęglanu - charakteryzującego się wysoką odpornością na uderzenia oraz odpornością na ultrafiolet (mikro-spękania, charakterystyczne dla tworzyw typu plexi). Pamiętajcie jednak, że większość z poliwęglanów stosunkowo łatwo matowieje przy wycieraniu ich na sucho. Doradzam stosowanie płynów używanych awaryjnie przy awarii wycieraczek samochodowych. Krople wody ześlizgują się po szybie dużo sprawniej.
Owiewki są różne. Pozwalam sobie zaprezentować kilka z nich. Namawiam - to bardzo przydatny element ochrony kokpitu i jego zawartości (mam tu Was na myśli).
Tylko proszę Was bardzo - nie używajcie wulgaryzmu "szprycbuda".
Proszę o kamizelki.
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl