KONIEC PIERWSZEJ PRZERWY WAKACYJNEJ
Właśnie wróciłem z pierwszej wycieczki. Tego lata mam zamiar zafundować Wam jeszcze dwie takie newsowe przerwy. Póki co jestem zajety porządkowaniem zebranego materiału o portach największej z bałtyckich wysp - Gotlandii (i Faro). Będzie z tego kilka odcinków locyjkowych w "ŻAGLACH". O nowej ksiazce już raczej nie myślę, bo PT Czytelnicy mimo zapewnień że czekają, że locyjka potrzebna, że przydatna itd - nie chcą pomóc (namówić firm jachtowych do zamówienia reklam). A książka bez reklam kosztowałaby sporo ponad 100 złotych, czyli byłaby niesprzedawalna.
Dziś taki lekki newsik o kilku ciekawostkach. Pierwszym z dwóch zobaczonych na Gotlandzie polskich jachtów był porzucony wrak "Cartera" z wyłamanym balstem, uszkodzonym skegiem i sterem oraz popękanym poszyciem kadłuba. Stoi tam dawno. Oczywiście - własność społeczna. Jacht ten nigdy nie był szanowany, co potwierdza na przykład wcześniejsza fotka (zimowanie w lodzie).
Mienie społeczne, to mienie niczyje:
Porzucone mienie nie jest wyłączną specjalnością polskich jachtklubów - na kolejnej fotce widzicie zdewastowana szwedzką motoróweczkę (mniemam - prywatną).
O wiele przyjemniej odebrałem pomysłowość przystaniowych konstruktorów - na fotografii widzicie zaimprowizowaną, pływającą :"stację pomp", którą osusza się bezodpływowe kokpity zacumowanych łodzi.
W szwedzkim porcie kontynentalnym zwróciła moją uwagę wodna taksówka. Przez cały pogodny dzień nikt nigdzie nie chciał się nią wybrać.
Coraz częściej w bosmanatach przystani jachtowych widać biblioteczki, z których możecie sobie wziąć dowolną książkę pod warunkiem, że  w jej miejsce zostawicie inną. Na półkach przeważają szwedzkie i anglojęzyczne. Literatura niestety raczej niskiego lotu.
                                            
Na ostatniej fotce widzicie sympatyczne bosmanetki z Visby. Oczywiście nie interesują się nazwami jachtów, personaliami skipperów czy jakimiś tam "crewlistami". Tu się rozmawia wyłącznie o sprawach naprawdę ważnych: jak długość łódki, do kiedy, czy prąd i jak tam z zapotrzebowaniem na kąpiele.
 
Czekam na korespondencje.
Namolnie znowu o kamizelkach.
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu