LITWA, ŁOTWA, ESTONIA
To miło zamieścić relację tych, którzy dali się skusić odwiedzeniem portów "Bałtów". Zwłaszcza - bezpośrednim przejściem przez cieśninę Muhu Vain z Zatoki Ryskiej na Zatokę Fińską.
Dziś news Zbigniewa Rembiewskiego, znanego regatowca i poszukiwacza nowych wrazeń. Wzruszyła mnie informaja o zabraniu w rejs starodruku locyjki z czasów sowieckiej okupacji tych krajów. Załoga s/y "Słoni" miała pod ręką punkt odniesienia, aby docenic osiągnięcia gospodarzy.
Rozumiem, że kamizelki były zakładane.
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
.
.
____________________________________
Jurku
Dwa tygodnie temu "SŁONI" wrócił z 3 etapowego rejsu na NE, jak zwykle z Twoimi locjami na pokładzie. I wiedziony Twoją ustawiczną instrukcją by aktualizować zamieszczone w nich informacje, piszę tego maila. Na pokładzie była także Twoja locja z 1989r  "Lenigrad, Tallin, Ryga Kłajpeda", ale bardziej jako zbiór ciekawostek do czytania i do niej nie odnoszą sia moje aktualizacje.
- "Słoni" w Ruhnu, jedyna w tym rejsie polska faga
.
Zorganizowałem 3 etapowy rejs z całkowitą wymianą załóg, tak by nikt w dzisiejszych zagonionych czasach nie musiał sie odrywać od biurka na więcej niż tydzień. Pierwsza załoga dopłyneła do Ventspils, gdzie 26.06 dojechało nas czterech oldboyów autem, którym wróciła poprzednia załoga. Tu wszystko jak w locji, poprawnie, ale raczej jak na nasze oczekiwania z lat 90-tych. Spotkaliśmy tam czekającego na naprawę silnika "Wojewodę Koszalińskiego".

- Widok na przystań Grand Holm Marina w Haapsalu, flagi brak
.
Następnie Ruhnu, podobnie jak przed rokiem, ciągle bardzo dobra jakość postoju i obsługi. Rowery, sauna i jedyny port w tym rejsie gdzie wywieszono polską flagę. Tam wpadła dosłownie na chwile "Warszawska Nike". Harcerze obiegli wyspę dotrzymując nam kroku, ale my na rowerach. Dalej pożeglowaliśmy do Parnu. Na zatoce przed portem obserwowała nas wąsata foka, wejście jak w opisie, ale w samym jachtklubie znaczne zmiany. Przybyło pomostów i jakby sie wydłużyły. Ale najwieksze zmiany w budynku klubowym. Po dewastacji jaką przyniosła zimowa powódz w 2005 r budynek został odbudowany i rozbudowany w najlepszym stylu (foto)
 ... i przyległy do niej port Haapsalu Jahtklubi
.
Pomieszczenia recepcyjne, a nade wszystko sanitriaty z XXI w. Obok sklep żeglarski z mapami, atlasami  artykułami pierwszej żeglarskiej potrzeby. Miasto w trakcie przerabiania na turystyczne cacuszko, spacerowaliśmy po nim w niby nocy do 1-szej. Dalej wzielismy kurs na Tallin przez Muhu Vain, ale ponieważ wiatr słabował, rozbilismy to na dwa skoki  z noclegiem w zachwalanej przez ciebie przydrożnej przystani w Virtsu. Ilość pomostów ta sama trochę płytko przy pomoście wewnętrznym i w przejsciu do niego. Za to duża zmiana w zapleczu. powstał nowy budynek terminalu dla promów (foto), a w nim znakomite sanitariaty dostępne dla żeglarzy w ramach cumowego. Prąd, woda; standard.

- Pomosty w Parnu
.
Nastepnego dnia do Tallina, wiatr ciągle marny, a wokół nad lądami grożne burze, tak, że osiągnelismy basen olimpijski o0700 nastepnego dnia t.j w piatek 1 lipca. Miasto piękne, aż trudno uwierzyć, że nalezało przez tyle lat do Imperium. Port olimpijski w Piricie tak jak w opisach, natomiast intensywność życia żeglarskiego do pozazdroszczenia. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie szukali okazji wystartowania w regatach i takowe znależliśmy pasujące nam do marszruty, mianowicie nocne regaty z Tallina do Haapsalu.
- Nowy budynek terminalu w Virtsu, tam sanitariaty
.
W Haapsalu już wcześniej zgłosiłem sie internetowo do niedzielnych Kessu Regat na akwenie Muhu Vain. Bosman w Piricie zapytany o zapisy do regat, odpowiedział pytaniem: których?  Niemniej do regat sie zapisaliśmy, wystartowaliśmy o 1900 i całą niby noc ze wschodnim wiatrem na spinakerach lecielismy na zachód. Udało sie wygrać. W regatach w Haapsalu już nie było tak dobrze, 7 na 13. Tam byliśmy za słabi z locji ciesniny, szczególnie w temacie rozkładu wiatru w ciszach i prądów, o dziwo dość mocnych.
- Odbudowany i rozbudowany budynek klubowy w Parnu
.
W Haapsalu(foto) dokonaliśmy kolejnej wymiany załóg. My na noc z niedzieli na poniedziałek ruszyliśmy do Warszawy,a następcy w rejs powrotny. Dopłyneli do Górek w dwóch skokach przez otwarte morze do Ventspils i do domu. Zdążyli na piątek 8 lipca, tak że jeszcze zdążyłem dojechać do nich i wystartowaliśmy w Nord Cupie.
Podsumowując: rejs wieloetapowy z wymianą załóg, bardzo atrakcyjny sposób dotarcia do odległych portów i krajów.
Zbyszek Rembiewski
Komentarze
ETAP PIERWSZY Rafał Mozolewski z dnia: 2011-07-26 21:06:05