Pocztmistrz przyniósł mi 18-ty numer szczecińskich ZESZYTÓW ŻEGLARSKICH. Od razu wyslizgnął mi się z rąk. Strasznie gładka okładka. Wydawcy wychodza z siebie, a czytelnicy ... psioczą. To samo jest z ZAGLAMI. Mówie o tym mojemu Naczelnemu, a on się śmieje. Taka teraz moda.
Ale już na powaznie. Na okładce widzicie fotografię s/y "Nadir" - pochodzącą z lat 50-tych. Zrobiono ją na sepię, bo dzisiejszemu czytelnikowi wydaje się, ze była to jeszcze epoka dagerotypów. Nie, nie - mam moją własną plenerową fotografię z tego czasu i wyobraźcie sobie ... kolorową. Jakie to były kolory i jaka ostrość odbitki to inna sprawa. W numerze tylko artykuł ISESAIL Henryka Wolskiego traktuje o wspóczesnosci. Ziemowit "Ziomek" Ostrowski opisuje "Regaty Przyjaźni 1950", Jolanta Boehm w liscie z Australii podsumowuje swoje ćwierćwiecze żeglowania i trenerstwa w Jachtklubie AZS Szczecin.
Anna Kaniecka-Mazurek przekazuje kolejne wiadomosci o słynnym rejsie muzyka Henryka Widery dookoła Europy. Dla miłosników poezji - wiersz "Dobranoc" Lesławy Urbańskiej (poetka okresu miedzywojennego). Dalej kolejny odcinek zeglarskich wspomnień Krzysztofa Jaworskiego (okres gdański).
Recenzje książek "Nauka nawigacji" Basila Mosenthala pióra Bogdana Sobiło oraz "Szkolne przypadki poczciwej DZ-ty" -Jerzego J. Tyszko w ocenie Anny Kanieckiej-Mazurek.
Na zakończenie kuluarowa informacja uzyskana przez Anię podobno z miarodajnego źródła: "być moze nad Odrą, na wysokości Wałów Chrobrego stanie, a raczej usiądzie na polerze, odlana z brazu postać Ludka, uchwycona przy jego ulubionym zajeciu - robieniu szplajsów na stalówkach. Pomysł godny poparcia, poza też, bo drugie ulubione zajecie Ludka - popijanie czerwonego wina - mogłaby wywołać zamet w głowach młodych przechodniów". Miła Aniu, Ty chyba patrzysz na młodzież przez zbyt różowe okulary. Czerwone wino ? Kto to teraz pija ? Tylko faceci w moim wieku.
Zenkowi bardzo dziękuję ! Za przesyłkę i za robotę ! Pozdrawiam Szczeciniaków !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________
Brawo! Z przyjemnością biorę do ręki przesłany egzemplarz - nie tylko ze wzglądu na treść. Dla mnie ważne jest, że gdzieś w Polsce są jeszcze "wariaci", którzy potrafią coś wydawać nie dla pieniędzy, lecz z chęci popularyzowania czegoś, co ich fascynuje.
Dziękuję za przesłanie tego numeru - dostałem go w chwili, gdy coraz częściej zastanawiam się nad sensem wydawania swojej "Ziemi Usteckiej". Szczególnie teraz, gdy wyborcze zawirowania mogą zniszczyć plany rozwoju żeglarstwa w Ustce.
Edward Zając