Zostawcie już te jeziora w spokoju. Wrócicie jak będziecie na zaawansowanych emeryturach. Póki co, nie marnujcie czasu, kolekcjonujcie nowe wrazenia, których mozna się spodziewac na szrszych wodach. Poszerzajcie horyzont.
Zwróćcie uwagę, że sześciometrowa Sportinka SOWA jest jachtem balastowym, czyli maszopi Piotr Sosnowski i Henryk Kowalewski najprawdopodobniej mają dalsze rejsy w planie.
Olejny obraz jachtu namalował G. Dudek.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
----------------------------------------
.
Drogi Jerzy!
W odpowiedzi na ponawiane apele o nadsyłanie opisów rejsów małymi łódkami przedstawiamy kilka naszych po wodach Zalewu Szczecińskiego i Zatoki Pomorskiej. Mała łódka to Sportina 595 z kilem - więcej szczegółów na www.sowa.szczecin.pl
Pomoce nawigacyjne to zestawy map 3020 i 3006 /ostatnie wydanie mapy 3006 obejmuje również poprzedni zestaw 3007/, Mapa Zalewu Szczecińskiego w skali 1:85 000 Drukarni Artdeco - podręczna, przewodnik J.Kulińskiego "Wybrane porty Niemiec Wschodnich", kompas, sonda Raymarine ST40 BIDATA no i telefony GSM - zasięg ciągły.
Wybrane ciekawsze rejsiki - pokazujące możliwości żeglugi w ujściu Odry, a nie nasze mozliwości żeglarskie.
1. - 15.08.2008. piątek. Rano wypływamy z COŻ Trzebież na Zachód. Wieje z północy, więc do granicy, a nawet dalej bo do H6 płyniemy ostro, czasami wykonujac zwrot ze względu na sieci, bo tych na południe od toru wodnwgo Trzebież - Nowe Warpno jest najwięcej na Zalewie. Od H6 płyniemy półwiatrem aż do 114/U1. Wiatr nie zmienił kierunku i aby wpłynąć na Usedomer See trzeba pohalsowac. Halsy coraz krótsze i odpalamy katarynę. Mała marinka zamknięta, cumujemy w porciku pasażersko-rybackim. Leje. Robimy zakupy, usiłujemy coś zwiedzić, to byłe tereny Wieletów i jedna z głównych siedzib Książąt Pomorskich. Leje.
16.08.2008. sobota. Po śniadaniu pełnym wiatrem wypływamy do 114/U1. Ponieważ jest z nami Wojtek który nie widział z wody mostu w Karninie płyniemy kilka mil na Zachód. Jak się napatrzył, zmieniliśmy kurs o 180 stopni i lewym halsem popłynęliśmy do Wolina, czyli najpierw do W3. Od W3 do W2 ostro na wiatr i od W2 do kei Albatrosa halsówka. Dalej wolińska procedura standardowa. Pizza i piwo i spanie.
17.08.2008. niedziela. Wiatr sie zmienił ani siłi ani kierunku więc po wypłynięciu w południe jednym halsem dopłynęliśmy do Trzebiezy.
----------------------------
2. - 02.07.2010. piątek. Wypływamy z COŻ Trzebież po południu. Wieczorem cumujemy w Basenie Północnym w Świnoujściu.
03.07.2010.sobota. Skoro świt czyli o 6 rano jesteśmy już przy Wiatraku. Wieje 2-3 z NE więc planowany kierunek na Dziwnów zamieniamy na Ruden /zamiast North-East Passage wybieramy North-West Passage/. Po kilku godzinach miłej i spokojnej żeglugi na długiej bałtyckiej fali znowu zmiana planu i zamiast ćwiczyć zwroty w Peenestromie płyniemy do trawersu Greifswalder Oie, a potem wracmy do Świnoujścia. Na Zatoce spotykamy czerwonego Draco. Czyli "Bumerang". Kilka lat pływał pod niemiecką banderą, teraz pod polską. Wiatr powoli zaczął tężeć i przed Wiatrakiem wiało ze 4 bez zmiany kierunku. Przy takim wietrze na Zalewie nasza łódka już chlapie, ale na Zatoce nie. Płyniemy dalej do Nowego Warpna bez postoju w Świnoujsciu, ale to duży błąd. Ściga nas RIB Straży Granicznej. Po kilku słowach wyjaśnień puszczają nas wolno. A mogli ubić. Dwie godziny mordęgi na silniku w Kanale Piastowskim, potem pełny kurs i Nowe Warpno. To nasz najdłuższy rejs tym jachtem - 66 mil.
04.07.2010.niedziela. Rano nie wypływamy na Zalew torem wodnym, ale cieśniną między Półwyspem Grodzkim a Łysa Wyspą. Tam jest 1.6m głębokości, nasze zanurzenie to 1.2 m, a wiatr z NE jeszcze nawiewa wodę. Po spokojnym kilkugodzinnym rejsie między brzegiem a sieciami wpływamy do COŻ.
-----------------------------------
3. - 09.07.2010. piatek. Wypływamy z COŻ po południu, kierunek Świnoujście. Przy wejściu do Basenu Północnego załoga z płynącego obok jachtu pyta o marinę MOSiR. Wiem że taka jest w Kamieniu Pomorskim. Nie potrafimy odpowiedzieć, ale zalecamy im wpłynięcie do Północnego i wypytanie bosmana, bo co będą się po ciemku szwendali po kanałach. Bosman wyjaśnił - to teraz nie Basen Północny, a marina MOSiR.
10.07.2010.sobota. Znów o 6 przy Wiatraku, znów wiatr z NE tylko słabszy niż przed tygodniem. Znów na Zachód. Przed Ruden obserwujemy niespotykany ruch na akwenie. Z lewej stateczki, z prawej stateczki, przed nami stateczki. Za duży ruch, nigdy tutaj takiego nie było. Bliżej wyjaśniamy sobie. To prace związane z NordStreamem. Robocze stateczki sa głównie pod holenderską bandera. Przed Freest kontrkursem wypływa ze 100 jachtów na Greifswalder Bodden. Lekka mgiełka, poranne słoneczko, ślicznie. Wiatr słabnie, trochę halsując, trochę na silniku dopływamy do Wolgast /Wołogoszcz/. Po moście zaczęło wiać 0, i tak aż do następnego mostu w Zecherin. Po drodze spotkalismy tylko jeden jacht pod polską banderą, z flotylli firmy skagen. Łatwo ich odróżnic, bo na białym kadłubie mają szeroki niebieski pas. No i czasami robią dziwne manewry. Cumujemy w Karninie. Stoją trzy jachty polskie, dwa ze Wschodniego Wybrzeża. Od ostatniego pobytu przybył wał osłaniający marinę przed falą przy zachodnich wiatrach. Natarczywy hafenmajster dopytywał się kiedy wypływamy i ilu jest członków załogi.
11.07.2010.niedziela. Natarczywośc wyjaśniona. Przed deklarowaną godziną wyjścia na koszu dziobowym w siatce dwie ciepłe bułeczki. Po jednej. Wiatr 3 z E. Nie możemy halsować mimo naszego małego zanurzenia, bo każda próba wyjścia poza tor kończy się wejściem w kapuchę. Do H2 na silniku, dalej do H6 już halsy, potem wiatr odkręca na NE i jednym halsem do Trzebiezy.
------------------------------------------
4. - 13.08.2011.sobota. Rano wypływamy z COŻ na Zachód. Trochę tłoku bo płyniemy w trójkę, z Pawłem. Boh trojcu lubit. Przy WW-N telefon. Jeszcze jeden chętny, Józek, ojciec Pawła. Wprawdzie nie wiemy czy Boh czworcu lubit na tak małej łódce, ale niech przyjeżdża do Nowego Warpna to go podejmiemy. Wieczorem załoga się integruje.
14.08.2011.niedziela. Integracja powoduje ze przesypiamy pierwsze i drugie podniesienie mostu w Zecherin. Ale przecież jest jeszcze kilka dzisiaj. Płyniemy Moderort Rinne do Rankwitz. Wyprzedza nas statek z imprezowiczami. Śmiechy, heimatmelodie, wodowanie wianków. Halsujemy się do Rankwitz i koło 14 cumujemy. Malutka i miła przystań, szukamy toalety, a ta dla zmyłki jest w sklepie. Dwugodzinny spacer po okolicy i powrót. Płyniemy do Monkebude, wieje E więc od 116 jednym halsem dochodzimy. Przy kei "Ajax" z Trzebieży, ale bez załogi. Zaczyna siąpić deszczyk i nagle pojawia się chmura komarów. Chyba z całego Zalewu. Przeżywamy.
15.08.2011.poniedziałek. Wyjście do Trzebieży, na wschód. Wieje N, więc najpierw ostro uważając na sieci, potem od H3 półwiatrem i od H6 baksztagiem.
------------------------------------------
5. - 14.08.2012. wtorek. Wypływamy z COŻ w południe. Wieczorem meldujemy się w Basenie Północnym w Świnoujściu. Stała załoga powiększona o Honzę, Jak samo imie wskazuje - Czecha /to już dziesiąty Czech wśród załogantów/. Wieje NE więc wyjątkowo, aż do terminala promowego płyniemy na żaglach. Trwają Regaty Samotników Poloneza, startuje w nich kilku kolegów. W namiocie organizatorów spotykamy innych znajomych i na bieżąco śledzimy przez kilka godzin pozycje zawodników.
15.08.2012.środa. O 9 jesteśmy na Zatoce Pomorskiej. Pomimo że wieje NNE, co wskazywałoby że wybierzemy płynięcie na zachód, ze wzgledu na gościa płyniemy ostro na Dziwnów. Nie był jeszcze na morzu, i gdyby były problemy zdrowotne, łatwiej nam wrócić z wiatrem. Problemy były, ale dzielny Honza wszystko zniósł ze stoickim spokojem. Do Dziwnowa doszliśmy jednym halsem. Przed posterunkiem Straży Granicznej usiłowaliśmy nie nawiązywać z obsługa kontaktu wzrokowego. Nie udało się. Nawiązali z nami kontakt głosowy. Chociaż ktoś o nas się martwi. A nie znieczulica jak na bezdusznym Świecie. O 14 przechodzimy most i przed Jeziorem Wrzosowskim odpalamy spinakera. Na Dziwnie szczęśliwie omijamy wszelkie kapuchy i w Wolinie meldujemy się kwadrans przed otwarciem mostu o 18. Za mostem pomachaliśmy tylko znajomym z klubów: "Albatros" i Ligi Morskiej i na Zalew. Cały czas na spinakerze. !4 mil do Trzebieży przepłynęliśmy w trzy godziny. To trzecia tegoroczna wyprawa dookoła Wolina i najciekawsza. A Honza już o 22 czule witał się z żoną.
------------------------------------------
6. - 07.09.2012. piątek. Płyniemy jako jacht towarzyszacy w regatach oldtimerów Epifanes Trophy 2012. Wieje SWW 22-26, ale początkowo tego nie czujemy bo osłania nas ląd. Zarefowaliśmy tylko maksymalnie grota. Dopiero na niemieckiej części Zalewu, jak przestał nas osłaniać cypel za Altwarp, zrzuciliśmy najpierw grota, potem gienie /12 m.kw./ zmieniliśmy na marszowego foka /8 m.kw./. Trzeba było jeszcze wypatrywać bojek sieci, w którą stronę idą wskaźniki kierunku. To sieci denne, ale kiedyś zahaczyliśmy. W panujących dziś warunkach byłby duży problem uwolić się. Pod wieczór jesteśmy w klubowej przystani w Ueckermunde. Tłok. Naszych jachtów jest z osiemdziesiąt. Kiełbaska, piwo i muzyka w klubie. My spać, a wytrwali skakali do rana.
08.09.2012.sobota. Nie dotarła do nas /i nie tylko do nas/ informacja ze start przesunięty na wcześniejszą godzinę. Ale nic to. Będziemy gonili. Oczywiście teoretycznie, bo przeciez nie startujemy w regatach. Wiatr osłabł, i wieje bardziej z południa. Odpalamy spinakera i tak do H6. Gasimy spinakera i baksztagiem do WW-N. Pod tym linkiem sfilmowany fragment rejsu: http://www.youtube.com/watch?v=sqrz9ZGDKqs Zmiana kierunku wiatru na bardziej zachodni, znowu spinaker w górę. Bardzo szybki rejs Ueckermunde -Trzebież. Meta etapu jest przy trzebieskiej TN-A, ale zakończenie regat w Marina Hotele na Małym Dąbskim. Nie jest to nasz ulubiony akwen, jacht zostawiamy w Trzebieży i samochodem jedziemy do mariny.
A poza ambitnymi i odkrywczymi rejsami byliśmy w tym roku 12 razy po drugiej stronie Roztoki Odrzańskiej w Stepnicy na sandaczu. To tylko 10 mil w dwie strony. W "Panoramie" powinniśmy mieć abonament i zniżki.
Piotr
.
W temacie żeglowanie po wodach śródlądowych mogę dodać że znam wielu żeglarzy morskich, którzy po zmianie pływania morskiego na śródlądowy odkryli coś nowego czego do tej pory nie znali. Niektórzy nawet uważają że pływanie morskie jest po prostu nudne. Może przynosi podziw w oczach tych co tego nie zaznali, ale poza odwiedzaniem innych portów nie ma nic ciekawego. Sam się nie wypowiem jak to jest bo żeglarstwo uprawiam od 7 lat i to tylko przybrzeżne i śródlądowe(na morskie brak kasy a nie lubię czarterować jachtów). Zgodzę się z tymi co mówią że pokonać np.: Wisłę w górę jest wyzwaniem na pewno nie dla żeglarza morskiego tylko dla wprawnego śródlądowca.
A i to może skończyć się tragicznie jeśli nie potrafimy w porę przeciwdziałać ć żywiołowi. Ktoś może powiedzieć co to Wisła to tylko zwykła rzeka, otóż nie 80% stanu wody to spokojna rzeka snująca się 2-4km/h. Reszta to rzeka pełna niespodzianek, przy wodzie wyższej wzrasta prędkość prądu do 6-8km/h, do tego silny wiatr północny i katastrofa gotowa. Fale dochodzą do 1.5m i są tak krótkie że jacht 6m jest poważnie zagrożony. Jacht bezpieczny na takiej wodzie to jacht o długości 10m. Do tego woda niesie wszystko co może spowodować tylko nieszczęście. Przy wodzie spokojnej bez znajomości czytania wody lepiej się nie wybierać bez asekuracji innego jachtu i jeśli nasza waga wynosi powyżej 0,5T to załoga musi być fizycznie sprawna.
Pływam Husbotem(2.5T) po Wiśle i wiem że bez dobrej echosondy patrzącej do przodu minimum 100m jest problem pokonania odcinka Gdańsk- Bydgoszcz. Choć znam takich co bez tych urządzeń i problemów nawigacyjnych pokonują ten szlak wodny, i też mają co opowiadać przy piwku i ognisku. Są i tacy co życie ratowali swoje i innych. Tak więc nie tylko morskie wilki są bohaterami. Trochę zazdroszczę żeglarzom pływającym po Zalewie Szczecińskim, bo mają gdzie pływać – to znaczy wody u nich więcej niż w Gdańsku. Mam tu na myśli to że trzeba zaplanować trasę aby w porę zdążyć do portu. Mam kolegę który na Zalewie walczył o życie przy stanie wody 10B nie móc wejść do portu pozostawał przez kilka godzin na wodzie aby nie rozbić łajby o brzeg, takie to śródlądowe pływanie czasami. U nas z Gdańska do Kątów Rybackich płyniemy do 10 godzin i w zasadzie jest to nudnie. Co prawda pierogi w Drewnicy są pyszne(każdy żeglarz Gdański to wie), ale reszta szlaku jest nudna. Chyba że lubi się przyrodę to już mamy co robić. W Rybinie mimo przystani hucznie otwieranej (film na moim Facebooku - szukaj Alchemik) jest zamknięta. Na noc nie warto zostawać bo można zostać okradziony (to samo w Drewnicy), brama na przystań bez nadzoru. Proponuję w krzakach przenocować, ale uwaga lepiej głęboko się zaszyć bo czasami mamy niespodzianki w postaci barek lub hotelowca. Raz w roku pływamy całą ferajną do Sztutowa na „Wielki Piknik Królewiecki” organizowany przez znanego wodniaka (patrz film na facebooku), nie ma takiej drugiej imprezy na wodzie. Uwaga obok jest prywatna marina i jest fajna za wyjątkiem piątków i sobót, gdzie są dyskoteki - wówczas nie sposób spać na łajbie. Z Kątów Rybackich do Elbląga skok w 4 godziny przez Zalew Wiślany. Musimy dobrze obserwować wodę bo sporo sieci rybackich , chyba że płyniemy torem wodnym a i to jakieś sieci dryfujące można spotkać. Elbląg warto zobaczyć bo starówka jest ładna. Za dnia możemy pokonać drogę do pierwszej pochylni przez jezioro Drożno. Na jeziorze proszę prowadzić lornetową obserwację z przygotowanym aparatem fotograficznym bo można spotkać PELIKANA- prawdziwego, rzadkość na naszych wodach ale są. Na j. Drożno pełno komarów wiec lepiej nie nocować. Natomiast jak wpłyniemy w kanał Elbląski mamy samą radość. Pozdrawiających nas ludzi z brzegów. Piękną roślinność i mnóstwo różnych stworzeń. Możemy stanąć w dowolnym miejscu i czuć się jak w Holandii płynąc wśród krów i koni oraz gospodarstw rolnych.
Podsumowując nasze rejsy w Gdańsku zazwyczaj są czysto turystyczne, coraz częściej spotkać można żeglarzy z Niemiec i innych państw- mówią że u nas jest ładniej niż u nich. Jeśli macie jakieś doświadczenia w żeglowaniu śródlądowym w tym rzecznym to piszcie bo to informacje dla innych jak pływać i gdzie oraz czego unikać. Mało takich informacji bo i mało ludzi po wiśle pływa. A ci nieliczni jakoś do Internetu nie trafiają. Moim marzeniem jest płynąc do Amsterdamu i Lubeki , może jak będę na emeryturze to popłynę. A może w kilka jachtów tak jak to robią Niemcy na Odrze i Warcie.
Pływam z nawigacją garmina, GPSmap 60CSx, jest super i mapy darmowe w Internecie znajdziecie. Można do niego podłączyć Echosondę, laptopa itp. Nie kupujcie map Garmina bo są kiepskie i nie są aktualne, za to dość drogie. Garmin na akumulatorach typu AA pracuje do 20 godzin.
Mapy możemy mieć różne na karcie pamięci morskie i śródlądowe. W razie potrzeby służę pomocą.
Aktualnie coraz bardziej na śródlądziu stają się modne CB Radia i na kanale 28 prowadzimy nasłuch.
Godziny wywołania i nasłuchu 10.10;13.10;15,10;20.10;21.10;22.10.. Obowiązkowe godziny nasłuchu 13.10; 21.10.. Rezerwowy kanał wywoławczy 11.
Ale oprócz CB radio warto mieć też morskie radio i płynąc na zalew lub w rejonie zatoki zawsze możemy sprawdzić pogodę, Małe jachty na zatoce nie muszą zgłaszać się do portu. CB sprawdza się bo nie musimy prowadzić rozmów zgodnie z zasadami morskimi, a pływając w kilka jachtów mamy pełny komfort w łączności miedzy jednostkami.
Ja w każdym razie mam CB i zawsze prowadzę nasłuch na K28 w AM. Zasięg jest lepszy niż morska stacja
Z żeglarskim pozdrowieniem i do spotkania na szlaku
Zenon
m/y "Alchemik"
Szanowny Jerzy!
Dziękuję Piotrowi za newsa! Odkrywa On w nim możliwości żeglugi po tym jak przypuszczam bardzo atrakcyjnym akwenie.
Po pięciu latach żeglowania w rejonie Zalewu Wiślanego i Zatoki Gdańskiej (relacje i zdjęcia na naszej stronie www.marzeniej.pl), w 2013 roku wraz z przyjaciółmi wybieram się na zdobywanie kolejnych oceanów, a mianowicie Zalewu Szczecińskiego i w oparciu o Twoją locyjke wód Niemiec wschodnich.
Pozdrawiam i zdrowia życzę:
Józef Kwaśniewicz
s/y "Marzenie J".
www.marzeniej.pl