Nadszedł kolejny numer wrocławskiego periodyku żeglarskiego SZKWAŁ (nr.3/14 listopad 2006). Dziękuję Ewie Skut za przesyłkę. Postaram się w kilku zdaniach przedstawić zawartość 36 stronicowego (+ okładki) numeru. Na okładce Ostrów Tuński od południa spoza Odry wg rys. Maksymiliana von Grossmanna, grafikę przygotował Fryderyk August Tittel - około 1830 roku. Tylna okłaka, to coś dla mnie, bo jak wiecie najbardziej lubie mapki i plany. Otóż Janusz Grynkiewicz wspaniale narysował wrocławski węzeł wodny. Mapkę musiałem skompresować ale kto nabędzie listopadowy numer i pójdzie z nim do zakładu kserokopii kolorowej będzie miał co powiesić na ścianie. Oczywiście to przysmak dla "wrocków".
Co w numerze ? Wstępniak Małgorzaty Mejer, Rafał Staniec o kończacej się kadencji okręgowego związku, wspomnienie o Leonardzie Bujaku, Remigiusz Trzaska o Bractwie Szyprowym, Andrzeja Noniewicza poezja o Marinhaminie, dziewczynie i saunie, wywiad z Michałem Bobowcem o Odrze, Ewa Skut o Jacht Klubie AZS, Agnieszka Pełka-Szajowska o małej regatówce, Rafał Staniec o studenckim zeglowaniu, Bartłomiej Malarski - schowajmy się we mgle, Ewa Skut - Tym razem Arktyka, Remigiusz B. Trzaska - Henri Lloyd Arctic Direct Expedition, Jadwiga Maria Palczyńska - Marcin Michalak, Jolanta Maria Palczyńska - Izabela Żurowska, Antoni Dzik o konserwacji kabestanów, Dariusz Kluczka o chlebie razowo-pszennym na miodzie, Marzena Wierzcholska - Z Prowiantem Zapasowym przez dwa oceany, Małgorzata Mejer - biały kruk, Małgorzata Mejer o cymesach z kuchni Urbańczyka, wyniki regat oraz druk ułatwiajacy zapis radiowej prognozy pogody. Do tego sporo maleńkich fotek na rewersach okładek..
Namiar na Wydawcę Wr.O.Z.Ż - wrozzegl@wp.pl. Redaktor Naczelna - Agnieszka Pełka-Szajowska - dsrz@zeglarstwo.org.pl
Zadowolenia z lektury ! Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
Wrocławski Węzeł Wodny jest największym śródlądowym węzłem wodnym w Polsce. I przy okazji wkradł się mały błąd : Ostrów Tumski
Pozdrawiam Marian Janaś
Zawsze z dużą przyjemnością czytam wiadomości, że gdzieś, komuś, chce się więcej robić niż musi. Sam dobrze wiem, ile trzeba włożyć wysiłku, aby utrzymać nawet skromne wydawnictwo.
Po wrocławskich wodach pływałem tylko raz - pasażerskim bocznokołowcem. Dawne czasy - nawet nie pamiętam, jak ten statek się nazywał. Myślę, że Wrocław i okolice to istna kopalnia ciekawostek historycznych dotyczących żeglugi rzecznej.
Pozdrowienia dla zespołu redakcyjnego
Edward Zając
Ustka