TRANSATLANTYK W JADWISINIE

Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
.
-----------------------------------------------------
.
.
Drogi Don Jorge!
Przesyłam kilka fotek z Jadwisina. Dzisiejszy rekonesans pokazał, że wiele łódek jeszcze jest pogrążonych w zimowym śnie. Przy pomostach pustki, za to na lądzie miejsca malutko. No cóż, najwyraźniej nie wszyscy zdążyli z remontami łódek przed "majówką", podobnie zresztą jak my. "Gem" potrzebuje jeszcze kilku dni ładnej pogody, by mógł stanąć na wodzie.
Przesyłam kilka fotek z Jadwisina. Dzisiejszy rekonesans pokazał, że wiele łódek jeszcze jest pogrążonych w zimowym śnie. Przy pomostach pustki, za to na lądzie miejsca malutko. No cóż, najwyraźniej nie wszyscy zdążyli z remontami łódek przed "majówką", podobnie zresztą jak my. "Gem" potrzebuje jeszcze kilku dni ładnej pogody, by mógł stanąć na wodzie.
widok ogólny
.
s/y "ISLAND LADY" i skipper (autor portreciku nie podpisał się)
.
Chodząc pomiędzy śpiącymi jeszcze jachtami zwróciłem uwagę na jacht, który w niczym nie przypominał pozostałych konstrukcji - jakiś taki "niezegrzyński" mi się wydał... Jakież było moje zdziwienie, gdy obsługa portu ściągnęła z niego "pelerynkę" i oczom mym ukazała się "Island Lady" Andrzeja "Czapy" Czapiewskiego! Nie mam pojęcia, co "Island Lady" robi w Jadwisinie, nie znam planów "Czapy", ale muszę przyznać, że nieczęsto zdarza się widywać na Zalewie Zegrzyńskim "transatlantyki" :) Jednym słowem rekonesans można zaliczyć do udanych.
Pozdrawiam gorąco!
Wojtek Matz
W ślad za relacją Wojtka Matza chciałbym uzupełnić wiadomości dot. "Island Lady". Z "Czapą" mam kontakt na bieżąco, co tydzień dzwonimy do
siebie, bo Andy jest aktualnie w USA. Planowany przyjazd do Polski pod koniec maja (jak doktory pozwolą).
Parę słów o tym co było. W ubiegłym roku Andrzej wyruszył na szlak ze swoim starym kameradem - Stasiem Sochackim 22.5.2012. Z Jadwisina, przez
kanał Żeański dostali się na Wisłę. Niestety wszystko sprzysięgło się przeciwko nim. Wredna pogoda, "zima jak na motorce" - jak mawiają Czesi,
wyjątkowo niski stan wody na Wiśle, awarie. Co chwila przycierali po piachu. Dwa razy byli na mieliźnie ... po parę dni.
kawałek. Padli po drodze.
Za Toruniem znowu siedzieli na piachu. Tym razem problemy większe. Pękł sektor sterowy. Miejscowi spawacze tak pospawali, że w jedną stronę ster
wychyla się 55 st. a w drugą 35. I tak nie mogą płynąć - nie ma wody w Wiśle, bo we Włocławku "zbierają" ją, aby puścić na przejście barki. Cyrk.
Od wypłynięcia minęło już 24 dni! Powinni dawno być już w Niemczech. Do Bydgoszczy dotarli 14.6.2012 na wieczór. Przed nimi kanał Bydgoski i
Noteć. 18.6.2012 zacumowali w marinie Czarnków. Jak się okazało była to
ostatnia marina w tym roku.
2.7.2012 jacht stał już w Jadwisinie. Koniec rejsu. Stanisław zrezygnował. Andrzej podjął decyzję, że sam nie popłynie, nie da rady. Do USA odleciał
4.7.2012.Jacht stoi jak do tej pory w Jadwisinie. Pod koniec maja Andrzej ma przylecieć do Polski. Jak dobrze pójdzie to na początku czerwca przewiezie
I tak to Don Jorge wygląda sprawa z "Czapą".
Pozdrawiam
"Kapitansio"