POCHWAŁA KAMIZELEK

Nie będę się teraz w tym miejscu powtarzał.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------------------------------------
Jurku - Don Kamizelka
Piszę do Ciebie prawie z mety regat SailbookCup dookoła Gotlandii, obecnie najdłuższych, pełnomorskich regat w Polsce. Piszę, byś wiedział iż Twoje Kamizelkowe wołania nie są ziarnem rzucanym na skałę, lub między ciernie. Trafiają na grunt, może nie zawsze podatny, ale zmieniajacy się w dobrym kierunku. Pewnie masz poczucie, że do kamizelek najtrudniejsze jest moje pokolenie, obecnych 50-60 latków. Wychowanych żeglarsko w głębokim prl-u, w tamtym zamiast przyjemniaczkowym, to w wojenno-morskim duchu, na jachtach bez koszy, relingów, za to z odpychającymi korkowymi pasami.
Otuż ja - ten pokoleniowiec, chciałem się pochwalić standardami jakie wdrożyłem w dopiero co zakonczonych regatach. A było kiedy, nam zajęło 5 dób w morzu, a nie byliśmy ostatni.
Startowalismy na "Słoni" w trójkę: starszy pan, czyli ja i dwójka w wieku 24-30 lat.
Wdrożone reguły to :
- nie wychodzimy na pokład bez kamizelki
- na wachcie są zawsze dwie osoby
- nocą sternik jest przypięty
- na fali i nocą wyjścia na fordek z ubezpieczeniem
Ponieważ "Słon"i nie jest wyposażony w oświetlenie pokladu, stosowalismy proste, a bardzo praktyczne światełko w postaci LEDowej żarówki spietej z 9V bateryjką i umocowane z przodu masztu tak by swoim delikatnym światłem oświetlało przedni pokład i żagle, a nie świecilo w oczy.
Takie światło w niczym nie ograniczało postrzegania przestrzeni wokół jachtu, polecam.
Zbyszek Rembiewski
Piszę do Ciebie prawie z mety regat SailbookCup dookoła Gotlandii, obecnie najdłuższych, pełnomorskich regat w Polsce. Piszę, byś wiedział iż Twoje Kamizelkowe wołania nie są ziarnem rzucanym na skałę, lub między ciernie. Trafiają na grunt, może nie zawsze podatny, ale zmieniajacy się w dobrym kierunku. Pewnie masz poczucie, że do kamizelek najtrudniejsze jest moje pokolenie, obecnych 50-60 latków. Wychowanych żeglarsko w głębokim prl-u, w tamtym zamiast przyjemniaczkowym, to w wojenno-morskim duchu, na jachtach bez koszy, relingów, za to z odpychającymi korkowymi pasami.
Otuż ja - ten pokoleniowiec, chciałem się pochwalić standardami jakie wdrożyłem w dopiero co zakonczonych regatach. A było kiedy, nam zajęło 5 dób w morzu, a nie byliśmy ostatni.
Startowalismy na "Słoni" w trójkę: starszy pan, czyli ja i dwójka w wieku 24-30 lat.
Wdrożone reguły to :
- nie wychodzimy na pokład bez kamizelki
- na wachcie są zawsze dwie osoby
- nocą sternik jest przypięty
- na fali i nocą wyjścia na fordek z ubezpieczeniem
Ponieważ "Słon"i nie jest wyposażony w oświetlenie pokladu, stosowalismy proste, a bardzo praktyczne światełko w postaci LEDowej żarówki spietej z 9V bateryjką i umocowane z przodu masztu tak by swoim delikatnym światłem oświetlało przedni pokład i żagle, a nie świecilo w oczy.
Takie światło w niczym nie ograniczało postrzegania przestrzeni wokół jachtu, polecam.
Zbyszek Rembiewski
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu