Taka osobista refleksja. Wydaje mi się, że gdyby ludzie pijali gorzałę, czy piwo w takich ilościach i w takich okolicznościach jak ja - wiedza o promilach i urządzeniach do ich pomiaru dostępna by była tylko naukowcom. Nie oznacza to oczywiście, że jestem abstynentem. Lubię "Johnny Walkera", "White horse", "Black and white", wino "Valdepena", a nawet popularną "siwuchę" ale tylko dobrze zamrożoną - załącznik do golonki z grochem (potrawa zabroniona mi przez osobistego i bardzo zaprzyjaźnionego lekarza-żeglarza). Chodzi głównie o to, aby wiedzieć z kim, kiedy i ile. Wypicie tego lub owego do kolacji, na zacumowanym jachcie - jest absolutnie na miejscu. Nie dajmy się zwariować. No i tu nas mają... ambitni funkcjonariusze, chcący się wykazać. Tropienie chlejących kiboli, skinów czy innych obszczymurów jest niebezpieczne i można się przy tym spocić. A tu, taka łatwizna ....
No to poczytajcie korespondencję, którą nadesłał Mariusz Wiącek (dziękuję !)
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
Alkohol na jachcie.
Chciałem przedstawić przygodę jaką miął mój kolega z klubu żeglarskiego Orkan podczas przeprawiania się z jachtem z Mazur na Zalew Zegrzyński. Edek wraz ze swoim swatem postanowili przeprowadzić jacht klasy VENUS Pisą do Narwi i na Zalew.
Wyprawę planowali na maj, ale jako to w dzisiejszych czasach bywa wyrobili się dopiero na lipiec. To kilku miesięczne opóźnienie sprawiło poważne kłopoty jakie mieli uczestnicy rejsu. W maju Pisa i Narew miała większy stan wody niż w lipcu. Niski stan wody utrudniał, ale nie umożliwiał przebycia trasy, ale na płynących na Venusce mającej 70 centymetrów zanurzenia czyhały mielizny.
Kłopoty zaczęły się na 90 kilometrze Narwi. Około godziny 15 Venuska mijała się z płynącym z naprzeciwka jachtem. Jak zwykle w takich sytuacjach wymiana „uwag nawigacyjnych”: a jak tam w górze, a jak tam na dole”. Załoga zajęta wymianą doświadczeń zahaczyła o mieliznę. Wartki nurt, silnik nadał Venusce dosyć dużą prędkość – przez co „szarpnięcie było dosyć silne i swat mojego kolegi stracił równowagę wpadł pod pokład turbując się przy tym okrutnie. Jak to bywa w takich wpadkach poszkodowany wstał otrzepał się i stwierdził „małe szkody własne”. Między czasie jacht sam zszedł z mielizny. Venuska płynęła jeszcze przez dwie trzy godziny – i zatrzymali się w uroczym miejscu obok miejscowości Bindużka, na wieczorny biwak.
Kolacja i „małe co nie co”. Tu dygresja załoga była niezwykle zdyscyplinowana i podczas dziennego zaliczania trasy nie piła alkoholu. Za to wieczorem to i owszem, ale z umiarem. W tym dniu „poturbowany” chlapnął, większą dawkę niż zwykle, bo go bolało. Około godziny 23 załoga udała się na spoczynek
Nagle około 2 godziny Edek został w nocy postawiony na baczność „dzwoń po pogotowie” bo mnie tak boli że nie da się spać, ani siedzieć – może mi coś pękło. Pogotowie przyjechało – ale jak do wypadku drogowego z Policją. Lekarz przebadał delikwenta i orzekł, że nic mu nie pękło i takie stłuczenie to ma boleć. Do akcji przystąpiła Policja z tego regionu, kazali dmuchnąć, wyszło 0,3 u jednego 0,5 u poturbowanego. Złożyli wyjaśnienie że pili do kolacji poszli spać, opisali przyczyny wypadku, powiedzieli że nie szło tego uniknąć, że właściciel jachtu nie wnosi zastrzeżeń. Już było jasno jak policja i pogotowie odjechało. Poszkodowany rejsu nie ukończył bo okazało się że złamał żebra. Zmienił go Piotr syn Edka i zięć właściciela jachtu klasy VENUS.
Tu się kończy opowieść o rejsie, a zaczynają się kłopoty. Edziu gdy wrócił do Mielca zastał czekające go wezwanie na przesłuchane „w sprawie wypadku na jednostce wpływającej”. Poszedł złożył zeznania o tym jak było. Przesłuchujący straszył go że będzie sąd, bo picie na szlaku wodnym. Edziu się tłumaczył: jaki szlak wody – byliśmy zacumowani - i nie płynęliśmy. Śledczy swoje: wypadek czy można było uniknąć – nie zabrzmiała odpowiedź. Nie ma szkody na mieniu, a swat nie wnosi roszczeń to po co to przesłuchanie. Będzie sąd - straszy przesłuchująca go osoba - za picie alkoholu na szlaku wodnym. Ostatnie przesłuchanie miało miejsce 15 grudnia zmieniono kwalifikację wykroczenia na picie alkoholu w miejscu publicznym. Edek małomówny i ugodowy człowiek nie wytrzymał i jakie miejsce publiczne! To las i chaszcze! To już na biwaku pod lasem nie można sobie wypić piwa. Czas marnował nie tylko Edek, ale również i jego swat, poddany podobnej „obróbce”.
Słuchając tej opowieści nie dziwię się że złodzieje są bezczelni i włamali się do mojego sąsiada w bloku, w biały dzień nie bojąc się że ktoś ich zobaczy złapie, byli pewni bo policja jest zajęta ściganiem panów w średnim wieku którzy na łonie natury korzystając z uroków urlopu wypili sobie browar. Śmiejemy się z Edzia ty wypij piwo po północy i to pod kołdrą jak nikt nie widzi.
Opisuję to zdarzenie dlatego aby pokazać że nadgorliwi funkcjonariusze są wszędzie. Sprawiają kłopoty nie tylko żeglarzom omijającym morskie poligony.
Wysłuchał i spisał Mariusz Wiącek
_____________________________
Czy xy to imie a xy to nazwisko, czy może odwrotnie?
A wracając do tematu: niestety policjanci i strażnicy miejscy miewają skłonnośc do "robienia sobie statystyki" łatwym kosztem. Na to jedyny sposób to rzeczywiście sprowadzać sprawę do sądów i do mediów.
Ale z drugiej strony - nie twierdzę, że stało się to w opisywanym wypadku - warto pamiętać, że policjant to żywy czlowiek i traktować go jak czlowieka a nie jak kretyna lub wroga, a tak bywa...
Może było tak, a może inaczej... Jedno jest pewne, że funkcjonariusze wszelkiej maści wolą "kosić równą łączkę", bo na wyboistej "kosa łatwo może trafić na kamień" - co dnia widuję mnóstwo funkcjonariuszy wokół źle zaparkowanych aut, a nie ma ich wcale tam gdzie jakaś prawdziwa rozruba, albo gdzie tworzy się właśnie kolejne nielegalne wysypisko śmieci...
Owszem, funkcjonariusz też człowiek, ale nie zawsze taki sam jak Ty czy ja... Często szuka łatwiejszej drogi do zarobku, często udaje ważniejszego i silniejszego niż jest...
Robert
I takie są realia, niestety. Jak tzw "krawenżnik" wróci ze służby bez wyniku tzn że się obijał. I dlatego pod taką presją (wyników) chłopaki kombinują żeby przełożeni sie odpierdzielili. Ponadto jak ścignie gościa który popijając piwo w miejscu publicznym np nad wodą żeglowną i spławna to ma kilka godzin służby z bańki na czynności formalno prawne; a to lepsze niż szlifing trotuar.
Coś na ten temat wiem, jako stary glina.
Nie jam tutaj moderator, ale pragnę Ci zwrócić uwagę, że dwukrotnie przekroczyłeś zasady panujące na tym forum:
A poza tym, to sens wypowiedzi jak najbardziej godny odnotowania, więc szkoda, że w takim kontekście... ale niech to już załatwi sam Don Jorge.
Wesołych Świąt!!!
Robert
"Aniele bozy, strozu moj, ty zawsze przy mnie stoj..." - jaki byl tytul? " Nadgorliwcy"??
Lukasz Pilnujacy
Lukaszu/Tomaszu
I Tobie Wesołych Świąt!
Masz rację, ...byłbym świetnym urzędnikiem, albo funkcjonariuszem, ale mnie nie chcięli ;-)))))
Robert
A mnie chcieli i teraz pewnie zaluja....dobrze im tak!
Jak mnie TEZ to i wszystkim! :))
Lukasz Wszechdobrzezyczacy
TAAAAK! OCZYWIŚCIE!!!
WSZYSTKIM WESOŁYCH ŚWIĄT!!!
i dziękuję za życzenia :-)))
Robert
Nadgorliwym "moderatorem" to chyba nie jestem, nie palę się do wycinania, ale jestem wdzięczny Robertowi, że upomniał "iksiksa". Proszę jednak "ixiksa" - popraw się. Takie tu są zwyczaje. Może dziwne, może niedzisiejsze, ale taka to uroda tego okienka. Wesołych Świąt Bożego Narodzenia także Tobie.
Żyj wiecznie !
Don Jorge
Drodzy Czytelnicy,
Czytelnik "ikisikis" się zgłosił do mnie i został .... ułaskawiony. Wszyscy go znacie. Oczywiście nie oznacza to, że reguły witryny ulegają zawieszeniu :-)
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Kolega adwokat akurat siedząc na posterunku Policji i zapoznając się z jakimiś aktami sprawy, był świadkiem przyjmowania przez Funkcjonariusza Policji zgłoszenia przestępstwa. Postaram się w miarę wiernie zacytować tą rozmowę:
Policjant: "Czy bije Panią mąż"
Kobieta: "Łapie mnie za włosy i wali moją głową o framugę od drzwi"
Policjant: "Proszę odpowiadać na pytanie - bije czy nie bije??!!!"
Nie jest to bynajmniej żart, jest to autentyczna rozmowa.
Dlatego też mam czasami wątpliwości czy można traktować Policjantów jak normalnych ludzi..
Znam wielu bardzo sympatycznych i na poziomie Policjantów i nie chce generalizować, że wszyscy to debile - natomiast jest spora szansa, że właśnie na debila trafimy i chyba lepiej z góry przyjąć tą wersję i podchodzić z dystansem do tego co do nas mówi.
Część z wykroczeń czy przestępstw, takich jak wypadki, jest ścigana z urzędu więc oświadczenie o małych szkodach własnych jest mało warta, ważne są obrażenia jakich doznali pokrzywdzeni. Ponadto istotne jest to co powiedziało się na początku i to się później zeznało, no i oczywiście trzeba używać pojęć jednakowo rozumianych przez strony. Unika się wtedy nieporozumień takich jak w stosunku do „małego co nieco” bo czy podane zawartości są w promilach czy mg/l? 2 x mg/l = %o Niby nic a wagę może mieć dużą.
Rozumiem, że czynności wykonywane przez jednostkę w Mielcu dokonywane są w ramach pomocy prawnej dla jednostki z której pochodzili interweniujący policjanci (właściwość miejscowa) a przesłuchujący policjanci bazują na przekazanych poleceniach.
'... nie dziwię się że złodzieje są bezczelni i włamali się do mojego sąsiada w bloku, w biały dzień nie bojąc się że ktoś ich zobaczy złapie... „ ja również nie jestem zdziwiony skoro społeczeństwo w swej naiwności sądzi, że policja da im pełne bezpieczeństwo. Czy ktoś sądzi, że posiadanie NAVTEX-a, EPRIB-a, tratwy itd. zapewni żeglującemu bezpieczeństwo?
Bycie „idiotą” bywa pomocne w pracy choć przyznam, że często taki odbiór wynika z oczekiwań przełożonych, czasem trzeba napisać coś expressis verbis i wyjść na idiotę
Może i tak, a może i nie....
Dla przykładu:
Kilka lat temu zgłaszałem na Policję i do Straży Miejskiej w X podpalenie przez jednego z właścicieli, niewykoszonych zarośli na działkach budowlanych, co spowodowało doszczętne spalenie się traw i krzewów na trzech sąsiednich działkach i sprowadziło zagrożenie pożaru niewykończonego domu (stan surowy zamknięty) oraz zagrożenie wybuchu gazu propan w zbiorniku naziemnym (instalacja przydomowa). Policja w ogóle nie chciała ze mną rozmawiać, a w Straży Miejskiej, gdy dyżurny mówił mi o niewielkiej szkodliwości czynu - nie wytrzymałem i nawrzeszczałem na niego, że gdyby mój dom już był zamieszkały, a pożar jednak nie zatrzymałby się na kupie piachu i doszedł do domu i zbiornika, a gdyby też zbiornik by wybuchł, a w domu spaliły by się dzieci, to dopiero mieliby powód do interwencji, a jak tak, to jest mała szkodliwość. Powiedziałem jeszcze, że zaraz napiszę na nich skargę do wyższej instancji (zarówno na policjantów jak i na Strazników M.), że przecież Straż Poż. interweniowała itd. ....i od razu przyjeto zgloszenie i okazało się, że to jest ścigane z urzędu itd....
Tak (miedzy innymi) wygląda działalność funkcjonariuszy w ramach ich ustawowych obowiązków...
Żadne elementy wyposażenia, same z siebie, nie zapewnią nikomu bezpieczeństwa, a posiadane patenty nie zastąpią rozumu... (to jest tematem innych dyskusji na tym forum).
Policja (i inne służby) ma do wykonania ustawowe zadania i obowiązki, ale powinna przy tym myśleć, ,,,a z tym bywa róznie....
Robert
PS: Święta w pełni, więc jeszcze raz: WESOŁYCH ŚWIĄT !!!
Mariusz Wiącek w komentarzu napisał:
"Co do policji to ja chcę być pewny że po to im płacę aby złodziej się bał się kraść, dlatego że patrol interwencyjny może przyjechać w ciągu 5 minut od zgłoszenia. Gdy funkcjonariusze policji będę się zabawiać w ściganie pijących piwo nad brzegiem rzeki biwakowiczów, to złodzieje mogą kraść "bezpiecznie". Jednym oczekiwaniem od policji jest wzrost poziomu bezpieczeństwa. Nie ustawienie się w krzakach na "chlebowym" i robienie "statystyki" wykrywalności przestępstw."
O to właśnie chodzi! W tej dyskusji, jak w wielu poprzednich wracamy do tego samego pytania:
Czy w państwie prawa (podobno Polska ma się właśnie takim państwem stać - !?!?) urzędy i służby są dla obywateli czy przeciwko nim???
W peerelu nie mieliśmy często wątpliwości, że wszystkie urzędy i służby są agendami reżimu i są aparatem ucisku, a dzisiaj, kiedy wiadomo kto i ile płaci w formie podatków (nawet żebrak od każdej bułki 22% w postaci VAT!!!) mamy prawo domagać się, aby funkcjonariusze wykonywali to co do nich należy (a nie to co im idzie łatwiej i wyszykiwali do tego paragrafy), aby poziom bezpieczeństwa poprawiał się, aby każdy przestępca czuł, że kara go nie ominie.
Jakże często na Dworcu Centralnym w Warszawie (jestem tam prawie co dzień) widuję takie sceny: dwóch młodych rosłych policjantów z dworcowego komisariatu przepisuje dowód osobisty bezdomnego rezydenta dworca (bezbronnego i chorego dziadka)... toć przecież oni wszystkie te dowody osobiste znają już od dawna na pamięć!!! W tym czasie można na prawdę patrolować dworzec w celu ochrony pasażerów, przechodniów, obsługi dworca przed rzeczywistymi zagrożeniami, ale taki bezdomny jest łatwiejszym do spisania "kąskiem"...
Robert
Tak napiętnowane przez Ciebie spisywanie (legitymowanie) to podstawowy sposób zapobiegania drobnym przestępstwom, dokonywane w pełnym prawa majestacie. Więc spełnia Twoje oczekiwania czy nie?
Proponuje nie nadużywać gościnności Don Jorge i zakończyć tą dyskusję. Jeżeli uważacie, że mało powiedzieliśmy to jacekwozniak@onet.pl
Jacek Woźniak napisał:
"Tak napiętnowane przez Ciebie spisywanie (legitymowanie) to podstawowy sposób zapobiegania drobnym przestępstwom, dokonywane w pełnym prawa majestacie. Więc spełnia Twoje oczekiwania czy nie? "
Nie piętnuję spisywania i legitymowania jako takiego - piętnuję spisywanie i legitymowanie tych samych osób po wiele razy, bo czesto w stosunku do nich wystarcza już obserwacja i perswazja, a do konkretnie opisywanych konieczna jest pomoc społecznych organizacji i systemu państwowej pomocy społecznej.
Moje oczekiwania spełnia działanie dyskretne i przemyślane, a także zdecydowane kiedy trzeba.
Nie namawiam do przedłużania dyskusji, ale myślę, że Don Jorge pozwoli nam na dalsze, merytoryczne polemiki tutaj, bo chyba po to stworzył tu taką możliwość.
Robert
Moje oczekiwania spełnia działanie dyskretne i przemyślane, a także zdecydowane kiedy trzeba.
Możesz rozwinąć? Chętnie skorzystam z podpowiedzi fachowca.
"Możesz rozwinąć? Chętnie skorzystam z podpowiedzi fachowca"
Myślenie nie boli, więc namawiam Cię do samodzielnego, wolnego od uprzedzeń, myślenia... i wszystkich funkcjonariuszy też!
Robert
PS: fachowcem w tej dziedzinie nie jestem, ale w swojej staram sie przełamywać stereotypy...
""Solennie obiecuję, że będę myślał samodzielnie wolnym będąc od uprzedzeń lecz czy nie narażę się na krytykę, że moje działanie nie jest "dyskretne i przemyślane, a także zdecydowane kiedy trzeba."?""
Cóż... nigdy nie jesteśmy tego pewni, ale poczucie własnej przyzwoitości i sumienie nas przywołują do takiego właśnie działania, niezależnie od tego, czy zrozumienie i poklask znajdziemy, czy wręcz przeciwnie... ;-)
Jacku! Żeby nie było wątpliwości: Nie jestem wrogiem policji, a tylko wskazuję na jej częste (niestety) uchybienia. ....Musiało dojść do tragedii policjantów z Dworca Centralnego, żeby opinia publiczna (a głównie, to osoby odpowiedzialne za ten skandal) dowiedziała się, że funkcjonariusze "robią" za taksówkarzy dla wyższych urzędników??? Musieli szybko wracać na posterunek, więc zignorowali prawa fizyki, instynkt samozachowawczy, prawo drogowe??? A może myśleli, że funkcjonariuszy one nie dotyczą???
Policja funkcjonuje w "kagańcu" przepisów i procedur, ale każda sprawa jest inna i wymaga indywidualnego podejścia, a my - podatnicy - mamy prawo wymagać od niej skuteczności w ochronie naszego bezpieczeństwa, a nie szukania "dziury w całym" (rozumiem, że czasem trudno to rozróżnić dopóki się całkowicie sprawy nie wyjaśni). Wiem, że policja jest niedoinwestowana, słabo wyszkolona, źle wyposażona, słabo opłacana... Ci lepsi wyjeżdżają do Anglii i Irlandii (bo tam dostaną lepszą kasę), a kto zostaje???
Robert
Nie zawsze do osób, zgłaszających sie na Policję dociera, że „krzywda” z którą się spotkali podlega ściganiu. Jeżeli są silnie asertywni na argumenty przyjmuje się od nich zawiadomienie o przestępstwie. To, że zanim wyjdą z budynku sprawę zmyka się z powodu braku znamion to już inna historia. No dobrze trochę przesadziłem z tą szybkością :-)
Jacek Woźniak napisał:
"Czy nie wydaje Ci się zastanawiające dlaczego o zagrożeniach które stwierdziłeś Ty nie poinformowała Straż Pożarna? Pewnie się nie znają ...? "
Drugi przykład:
W miejscowości XYZ i jej okolicach spaliło się kilka wiejskich chałup (głównie niezamieszkałych na stałe, używanych jako domy letniskowe). Do podpalenia niektórych z nich przyznała sie grupa wyrostków gdy były na nich niezbite dowody (robili to "dla zabawy"), a do innych nie - do tych, które Straż Pożarna zakwalifikowała jako - "przyczyna pożaru nieznana". W jednej z chałup (cudownie ocalonej dzięki szybkiej akcji gaśniczej, o "nieznanej przyczynie pożaru" ) stwierdzono, że zostało tam wybite okno i wrzucony na parapet płonący przedmiot!!! Straż Pożarna tego nie stwierdziła!!! Dom widocznie sam się podpalił!!! Zawiadomiono policję o popełnieniu przestępstwa - "podpalenie", ......a policja w szybkim trybie śledztwo umorzyła... Nie twierdzę, że wszystkie chałupy podpaliły te same osoby, ale policja powinna ścigać podpalaczy a nie zamykać śledztwo...
Nie wiem dlaczego Straż Pożarna nie zawiadomiła Policji, ani dlaczego nie wszczynano lub umarzano szybko postępowania, ale domyślam się, że dla "świętego spokoju"...
Robert
Po pierwsze nikt nie zgłosił żadnej szkody, na zdrowiu i mieniu. Czy każda interwencja pogotowia do potłuczeń jest powodem do wdrożenia śledztwa w sprawie? Ot wypadek jakich wiele zdarza się podczas aktywnych wakacji. Kolega odpowiedział zgodnie z prawdą pili piwo - bo im wolno. Nie ma ustawy zakazującej spożywania wódki i piwa podczas urlopu/ Opisałem całą sytuację dość szczegółowo. Według mnie szuka się paragrafu z którego można im przywalić. Picie wódki na szlaku wodnym (upadł). Próba udowodnienia że to jest miejsce publiczne.
Co do policji to ja chcę być pewny że po to im płacę aby złodziej się bał się kraść, dlatego że patrol interwencyjny może przyjechać w ciągu 5 minut od zgłoszenia. Gdy funkcjonariusze policji będę się zabawiać w ściganie pijących piwo nad brzegiem rzeki biwakowiczów, to złodzieje mogą kraść "bezpiecznie". Jednym oczekiwaniem od policji jest wzrost poziomu bezpieczeństwa. Nie ustawienie się w krzakach na "chlebowym" i robienie "statystyki" wykrywalności przestępstw.
zdarzył się wypadek w czasie rejsu, osoba doznała silnych potłuczeń, tak?
okazał sie twardzielem więc spokojnie zjada kolację zapijając pewnie w celach zdrowotnych alkoholem, tak?
po kilku godzinach wzywa pomoc medyczną w trakcie wywiadu informując o okolicznościach wypadku, tak?
razem z karetką dociera na miejsce poinformowany o wypadku przez pogotowie patrol policji, tak?
po wyjaśnieniach złożonych przez żeglarzy jakoś nie są przekonani do ich wersji, szczególnie , że ci są pod wpływem alkoholu, tak?
Policja wszczyna jakieś postępowanie (nie wiem jakie) i zaczyna „gnębić” statecznych Panów, tak?
No to zrozum Mariuszu, że nie do wszystkich zdarzeń, do ich ścigania lub wyjaśniania potrzebne jest zawiadomienie , lub zgoda pokrzywdzonego. Trochę grubiańsko zapytam czy w przypadku zabójstwa też nic nie robić bez zgłoszenia ofiary? Nie wiem w jakim trybie i na jakiej podstawie prawnej toczy sie postępowanie, czy postawiono komuś zarzuty, czy to śledztwo, dochodzenie czy trwają czynności wyjaśniające. W każdym bądź razie ktoś zaznajomiony z materiałami sprawy, słusznie lub nie (dla mnie bardziej nie) stwierdził, że nie wszystko w układance tej do siebie pasuje i należy dalej sprawę prowadzić i jest prowadzona choć odnoszę wrażenie, że prowadzący nie bardzo widzi dobrego sposobu na jej zakończenie.
Teraz powróćmy do tezy postawionej na początku. Czy przyczyną „kłopotów” Panów jest to, że byli po spożyciu czy, że doszło do wypadku?
Gdy rozum śpi budzą się demony biurokracji, co miało miejsce w tym wypadku. Wpadło coś w tryby, a nuż widelec uda się coś wmusić w delikwentów. Nie wiem czy przeczytałeś koniec uważnie. Policaje zmieniają kwalifikację na picie w miejscu publicznym. Czyli to już jest szukanie paragrafu. Ja nie oceniam jednego przesłuchania w sprawie było ich kilka. Zapewne jakby sprawa się skończyła w lipcu to nie byłoby mojego tekstu.
Zawsze można znaleźć usprawiedliwienie dla każdego postępku nawet najgłupszego - tylko czy o to w tym wypadku chodzi!
Takie postępowanie podważa moje zaufanie do Policji bo będę miał obawy z nimi współpracować bo może to obrócić się przeciwko mnie.
Następna opowiastka z tego cyklu pod blokiem młodzież piła alkohol. Podjechał patrol i chce im wlepić mandat (słusznie). Młody człowiek mój sąsiad też tam stał obok nich i zaprotestował że nie pił. Wzięto go na badanie alkomatem wykazał 0,0. Nasza władza pomimo oczywistych dowodów nie picia, wynik alkomatu, skierowała sprawę do sądu bo stał obok pijących - czy to nie bzdura. To już w wolnym kraju nie można sobie porozmawiać? Wszak ustawa zakazuje picia w miejscu publicznym, a nie rozmowy z pijącymi publicznie.
Nikt nie zgłaszał przestępstwa, byli na miejscu zdarzenia. Policmajstry mogą sprawdzić że obywatele nie są karani. Mają wystarczające dane aby nie WDRAŻAĆ śledztwa.
Czy możesz przyjąć do wiadomości, że całym katalogu zachowań niezgodnych z prawem tylko w sosunku do niektórych potrzebne jest "złożenie zawiadomienia o przestepstwie"? o złożeniu wniosku o ściganie zapomnijmy. Większość spraw toczy się z "urzędu", wystarczy, że organ, bo nie dotyczy to tylko Policji, podejmie taką informację.
Policjantów nie było na miejscu zdarzenia, byli po zdarzeniu chyba, że do wypadku doszło w miejscu gdzie Was kontrolowano no i powiedz co wspólnego ze sprawą ma poprzednia karalość uczestników zdarzenia?
Nie bronię Policji i nie mam zamiaru jej usprawiedliwać wiem tylko, że opowieści "pognębionych" często odbiegają od ustalonych faktów. Jeżeli sadzisz, że masz do czynienia z wrogo nastawionymi policjantami to korzystaj z prawa art.175 lub 183 kpk.