EDWARD
Dziś, 26 lutego 2014 Wojewoda Pomorski - pan Ryszard Stachurski wręczył siostrze naszego Przyjaciela - pani Stanisławie Walczak Złoty Krzyż Zasługi przyznany pośmiertnie przez Pana Prezydenta Rzeczpospolitej Bronisława Komorowskiego.
To wyraz uznania dla pamięci dzielnego żeglarza morskiego, społecznika usteckiego, Morskiego Ambasadora Ustki, nieugiętego "liberatora", członka Rady Armatorskiej SAJ.

Wnioskodawcą było Stowarzyszenie Armatorów Jachtowych. W uroczystości, która odbyła się w gabinecie Wojewody pani Stanisławie towarzyszyli Prezes SAJ - Andrzej Remiszewski oraz niżej podpisany.

Laudację wygłosiła pani Rachela Wysocka.
Pamiętamy o Tobie - "Gale" !
---------------------------------------
Tak sobie myślę, że dla usteckich samorządowców i administracji morskiej powinien to być czytelny sygnał.
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
Komentarze
Edward cieszył się ogromnym szacunkiem
Marek Tereszewski z dnia: 2014-03-01 20:50:00
Drogi Don Jorge
Wiadomość o przyznaniu Złotego Krzyża Zasługi naszemu Przyjacielowi Edwardowi bardzo mnie wzruszyła. Wróciłem też pamięcią do przełomu czerwca i lipca 2012 roku, kiedy to dane mi było spędzić z Edwardem tydzień na Tercejrze. Edward zakończył wtedy swój udział w Jester Azores Challenge 2012. Był to dla niego, jak sam to oceniał, największy żeglarski wyczyn w życiu. Edward cieszył się ogromnym szacunkiem i respektem, okazywanym przez wszystkich uczestników regat, którzy z ogromną niecierpliwością wyczekiwali przybycia "Holly" do Praia da Vitoria. Wiadomość telefoniczna, którą otrzymali trzy tygodnie wcześniej była lekkim przekłamaniem i pozwoliła wszystkim sądzić, że Edwardowi kończy się zapas wody. Byłem zdziwiony, gdy po przybyciu do portu wszyscy dopytywali się jak Edward poradził sobie bez wody. Jak się okazało, przekaz dotyczył kończącego się kompotu, wody Edward miał jeszcze prawie 20 litrów.
Stałem w Angra. 30 czerwca 2012 rano obudził mnie telefon. Dzwonił Edek. Wiedział że jestem gdzieś na Azorach. Powiedział mi, że stoi we flaucie. Rozsypała mi się skrzynia biegów - dodał. Podał mi pozycję. Kilka godzin później "Holly" na holu pokonywała ostatnie kilkanaście mil kończące jego samotną żeglugę w której pokonał ponad 1500 Mm. To dzięki Edwardowi zostałem zaakceptowany przez dość hermetyczne środowisko samotników. Spędziłem w ich towarzystwie cudowne dni a w czasie spotkań towarzyskich poznałem pasjonujące historie żeglarskie, opowiadane przez ludzi, którzy budzą powszechny podziw. Najmniejsze w porcie jachty uczestników regat budziły niedowierzania. Warto przypomnieć, że "Holly" (21') była najmniejszym jachtem biorącym udział w regatach i że blisko połowa uczestników nie ukończyła regat.
Odszukałem kilka nigdzie nie publikowanych fotek, które przysyłam w załączeniu, na wypadek gdybyś uznał, że warto je upublicznić.
1. "Holly" we flaucie 20 Mm od Praya.
2. "Holly" na holu.
3. "Holly" po zacumowaniu w Praia da Vitoria.
4. j.w.
5. Edward na kei finalistów regat (po prawej "Lizzie-G" i Denis Gorman).
6. Jacht organizatora regat (Trevor Leek) s/y "Jester" (zielony).
7. Edek na spacerze w Angra do Heroismo.
Żyj wiecznie!
Marek Tereszewski