KULIŃSKI NAMAWIA TYLKO DO UDERZENIA SIĘ W PAŁĘ

Nie lubię odgrzewanych kotletów i chyba w tym względzie jesteśmy jednomyślni. Wydaje mi się, że jednak powinienem pewną kwestię wyjaśnić. Być może we wstępie do newsa JA BYM TATUSIOWI NATARŁ USZU posłużyłem się zbyt compact "skrótem myślowym", bo odniosłem wrażenie, że nie zostałem dobrze zrozumiany. Otóż zacznę od powtórzenia (tym, którzy mniej mnie znają), że zaliczam sam siebie do "ortodoksyjnych liberałów" (nie mylić z libertynem). Jako swoje własne przyjąłem hasło dotyczące dorosłych "ZABRANIA SIĘ ZABRANIAĆ", co naturalnie nie rozciągam na czyny podpadające pod kodeks karny i oczywiste wybryki, eufeministycznie zwane - wykroczeniami. Dlatego w prywatnym jachtingu przyjemnościowym jestem zwolennikiem wypróbowanego modelu szwedzkiego. Chcesz, to płyniesz. To nikomu nie zagraża poza tobą samym. Urzędnikom i samozwańczym dozorcom korporacyjnym nic do tego.

Nie mniej, wydaje mi się, że mam prawo do subiektywnej oceny tego co czytam, widzę, słyszę. A czytam o "pobiciu rekordu" przez 14-latka. Pobił rekord ... wieku. Zdetronizowany rekordzista miał rok więcej. Teraz kolej na atak 13-latka lub młodszego, W następnych latach napewno jakiś ambitny tatuś zorganizuje rekordową próbę 10-latka. Bo to jest sława i oczywiście kasa. I to mi się nie podoba. I tylko tyle. A że wspomniałem nieostrożnie coś o Optymistach ? To tylko ów "skrót myślowy", jako że ze wszystkich regat najbardziej lubię oglądać właśnie regaty maluchów. Wydaje mi się, że niektórzy z moich PT Czytelników z opinii wyrażonej we "wstępie" wyciągnęli zbyt daleko idące wnioski. Myślę, ze to była tylko..... ekstrapolacja :-)

A teraz ulubiona przeze mnie forma ilustracji wypowiedzi - dygresja na temat. Należę do wymierającej już gremialnie grupy pionierów nurkowania swobodnego w Polsce. W latach 50-tych ubiegłego wieku byłem współzałożycielem pierwszego na Wybrzeżu (przyjemnościowego - nie wyczynowego)) klubu płetwonurkówi i miałem jakiś tam wpływ na to co w nim się działo. W zwiazku z tym byliśmy absolutnymi debiutantami-eksperymentalistami. Wszystkiego uczyliśmy się sami i to na własnych będach. A było ich sporo. Jako młodzi nie mogliśmy ignorować szlachetnego amatorskiego współzawodnictwa. Nowa dziedzina, nowe wymyślane przez nas konkurencje. Na przykład : kto na zatrzymanym oddechu wyłowi z dna basenu wiecej żetonów (wrzuconych dwoma garściami przez "arbitra"). Kto wytrzyma dłużej pod wodą (w 1957 roku byłem rekordzistą GKP "Posejdon" - 3 minuty, 45 sekund). Kto .... ? Całe szczęście, że byliśmy dobrzy z resuscytaji - nie było zawodów bez przynajmniej dwóch zabiegów przywracania wyłowionego zawodnika do przytomności. Szczęście, że nikt nie umarł. Wreszcie stukneliśmy się w głowy. I to przedstawiam jako przypowiastkę z morałem. Morałem było owe STUKNIĘCIE się pałę.

Po mojemu (wiem, rusycyzm) powinni w pałę stuknąć się organizatorzy "rywalizacji", polegającej na wyłonieniu "rekordowo młodego, samotnego pogromcę Atlantyku". W pałę ! I tylko tyle.
Przy okazji chciałbym namówić niektórych z Was do dyskutowania na temat. Choćby dlatego aby każda wymiana zdań nie skręcała na bolący wszystkich temat opresji kiełznających polskie żeglarstwo. Tak, jak za CCCP - "ale u was Murznów biją". Pewnie i biją, choć nie zawsze bez przyczyny. Po tej dłuuuuugiej tyradzie ("wstęp") oddaję głos innemu z nestorów - Zbigniewowi Klimczakowi. Zrobiłem z tego osobny news, aby nie utonąć w licznych komentarzach pod poprzednim..
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge

__________________
Navigare necese est , vivere non est necesse
Często tą maksymę cytujemy, w tym i ja taki artykuł kiedyś napisałem, jako apoteozę żeglowania. Tymczasem słowa te wypowiedział Pompejusz w sytuacji, kiedy mimo szalejącego sztormu, musiał odpłynąć. To nie miłość do żeglowania ale konieczność zmusiła go do wyjścia w morze. Dopiero po wiekach ta maksyma znalazła swoje zastosowanie w żegludze przyjemnościowej. To „przyjemność” stała się motorem rozwoju żeglarstwa. Ostatnio pojawił się komunikat w prasie a nieoceniony Jerzy Kuliński „wsadził” go na swoją stronę, nadając tytuł: JA BYM TATUSIOWI NATARŁ USZU….

14-latek samotnie przepłynął Atlantyk
Dziś po południu czternastolatek z Wielkiej Brytanii zakończy 6-tygodniową podróż z Gibraltaru do Antigui na Karaibach. W samej trasie nie byłoby może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nastolatek pokonał ją żeglując samotnie.
Nastolatek stanie się tym samym najmłodszym żeglarzem, który samotnie przepłynął Atlantyk - donoszą światowe serwisy.
Michael Perham z Hertfordshire pobije rekord z 2003 r., kiedy to 15-letni Seb Clover samotnie pokonał Atlantyk.
Podczas swojego rejsu Michael pozostawał cały czas w kontakcie radiowym z rodzicami. 

Postanowiłem powrócić do tematu i zrekapitulować wszystkie moje , oczywiście subiektywne spostrzeżenia. Powód? Jestem zaniepokojony spłyconym prze niektórych dyskutantów, podejściem do zagadnienia a właściwie do niezdawania sobie sprawy, dokąd to będzie zmierzać w dalszej przyszłości i jakie może mieć groźne skutki)

Każdy jako tako oswojony z morzem żeglarz wyczyn ten musi przyjąć z podziwem i uznaniem dla tego chłopca. Ale u ludzi myślących musi też pojawić się refleksja. I wyraz temu dał Don Jorze, w postaci podtytułu…”Ja bym…..”. Okazało się, że taka postawa to nie jest rzecz oczywista, czego dowiodła zażarta dyskusja, w której starły się dwa nurty: podziwu ( jasne) ale i przyklasku dla rodziców oraz w mniejszości, głosy typu, dokąd to nas zaprowadzi. Wbrew pozorom to nie jest temat błahy ale powód aby postawić sobie kilka ważnych pytań o sens takich wyczynów.

Trudno uwierzyć, ale żeglarstwo rekreacyjne tak naprawdę rozpoczęło się 400 lat temu. 19 kwietnia 1601 r. wydano paszport Holendrowi Henry’emu de Voogt, który pragnął samotnie popłynąć z Vlissingen do Londynu, dla czystej przyjemności.

Darujmy sobie następne 300 lat historii rozwoju żeglarstwa, ponieważ ten artykuł musi zmierzać do końca. Zainteresowanych odsyłam do niesamowitej książki Włodzimierza Głowackiego „ Dzieje jachtingu światowego” . To co się wydarzyło i wydarza potem, jest logicznym ciągiem zdarzeń, które w prostej linii doprowadza nas do omawianego wyczynu 14.latka. Pozostańmy tylko przy polskiej historii żeglarstwa. W największym skrócie to pierwsze przeskoki przez Atlantyk, potem Arktyka i Antarktyda, rejsy dookoła kuli ziemskiej, załogowe i samotne i nareszcie do boju ruszają kobiety. Przejście NW itd. itp. Na tle dominującego jachtingu ( przyjemnościowe) ciągle poszukiwanie nowych wyzwań. Obecnie, poza kolejnym biciem rekordów przebiegów wokół ziemskich, trudno jest wyznaczyć jakiś ambitny cel. Obawiam się i takie zająłem stanowisko w cytowanej dyskusji, że ten drugi z kolei rejs nastolatka przez Atlantyk to właśnie nowe wyzwanie. Byłoby w porządku gdyby decyzję o jego podjęciu podejmował zainteresowany ale w tym wypadku tak nie jest. Decyzję podjęli rodzice i nie ma tu żadnego znaczenia, jak twierdzą entuzjaści tego wyczynu, że nie było niebezpieczeństwa, że ta trasa to niemal promenada, że technika itd. Kto ma do czynienia z morzem, zna je, nie może twierdzić, że wystarczy dobrze rejs przygotować aby osiągnąć sukces. Powtarzam, jestem pod wrażeniem wyczyny tego chłopca ale przeraża mnie myśl, że w ślad jego i jego rodziców pójdą masowo inni. Cała historia wyczynu żeglarskiego dowodzi, że tak będzie. Czym to się różni od innych wyczynów? Ano tym, że we wszystkich poprzednich wypadkach decyzję podejmował bezpośrednio zainteresowany, pełnoletni żeglarz. W tej nowej dziedzinie wyścigu, zawsze decyzję będą podejmować rodzice niepełnoletniego. A po co to będą robić? Przecież początki będą zaledwie naśladownictwem wyczynów z przed kilkuset lat. Co je różni? Jedynie wiek żeglarza.

Cytowany Włodzimierz Głowacki w swoim dziele pisze cytat : dzielimy historię światowego jachtingu na czasy, gdy jachting był głównym sportem królów i arystokracji, na lata, gdy pozostawał zdobyczą i domeną wielkiej burżuazji, na etap prowadzący ku demokratyzacji i na współczesną dobę, w której żeglowanie stało się w zasadzie dostępne dla wszystkich, którzy pragną doznać tej wspaniałej przyjemności.

Piękne i prawdziwe ale czy młodzi chłopcy, niepełnoletni, zapewne zaspokajający jakieś marzenia i ambicje rodziców, powinni pod ich wpływem i zachętą, podejmować od razu tak poważne wyzwania? Na morzu, nawet przy obecnej technice, nie istnieje coś takiego bezpiecznego, jak promenada. Tragedia w tej sytuacji to tylko kwestia czasu. Często je przeżywamy. Ale dotychczas morze zabierało dorosłego a nie dziecko. Przy całym szacunku i uznaniu dla tego chłopca JA BYM TATUSIOWI NATARŁ USZU.

Zbigniew Klimczak

_______________

jeśli nie zanudziliśmy Was na śmierć, to proszę o klik:  



Komentarze
Ekstrapolacja Andrzej Pociejewski z dnia: 2007-01-05 19:24:45
Odp: Ekstrapolacja Jerzy Sychut z dnia: 2007-01-05 20:53:45
Odp: Odp: Ekstrapolacja zbigniewk klimczak z dnia: 2007-01-05 21:01:09
Odp: Odp: Odp: Ekstrapolacja Jerzy Buczak z dnia: 2007-01-05 21:24:55
Odp: Odp: Odp: Odp: Ekstrapolacja Johann Froese z dnia: 2007-01-05 23:05:51
no coments zbigniew klimczak z dnia: 2007-01-05 23:36:11
Odp: Odp: Odp: Ekstrapolacja Andrzej Pociejewski z dnia: 2007-01-05 23:20:53
hej Pocieju ! zbigniew klimczak z dnia: 2007-01-05 23:29:44
Odp: Odp: Ekstrapolacja Krzysztof Chajęcki z dnia: 2007-01-09 16:43:05
Czy rzeczywiście istnieje problem? Robert Hoffman z dnia: 2007-01-05 19:44:01
Odp: Czy rzeczywiście istnieje problem? Robert Hoffman z dnia: 2007-01-05 20:15:14
namawiam do dystansu zbigniew klimczak z dnia: 2007-01-05 20:56:12
Odp: namawiam do dystansu Robert Hoffman z dnia: 2007-01-05 21:04:48
Odp: Czy rzeczywiście istnieje problem? Tomasz Lukawski z dnia: 2007-01-05 20:59:29
Odp: Odp: Czy rzeczywiście istnieje problem? Robert Hoffman z dnia: 2007-01-05 22:05:38
a co o tym sądzą sami Anglicy??? Robert Hoffman z dnia: 2007-01-07 14:09:03
SZTUCZNY PROBLEM Andrzej Dobrogosz z dnia: 2007-01-08 10:44:59
zaden wyczyn wojtek z dnia: 2007-01-08 22:44:42
Odp: zaden wyczyn Mariusz Główka z dnia: 2007-01-09 00:00:33
Nie kazdy jest Szekspirem... Tomasz Lukawski z dnia: 2007-01-09 00:07:15
Odp: zaden wyczyn Jaromir Rowiński z dnia: 2007-01-10 13:36:01
Surowica? Tomasz Lukawski z dnia: 2007-01-10 14:01:47
Odp: Surowica? Jaromir Rowiński z dnia: 2007-01-11 10:11:57
Jaki problem ? Jaromir Rowiński z dnia: 2007-01-10 13:31:04