PIĘKNA MAUD ATAKUJE !
Obaj z Jurkiem Knabe jesteśmy feministami. Wszystkie ładne żeglarki i ... wioślarki nam się podobają. A do tego, jezeli są tak dzielne jak Ellen, Joasia czy Maud. Za kazdą z nich już kciuki trzymaliśmy. Wzruszyła mnie fotografia "MAMO - WSZYSTKO IDZIE DOBRZE !" Dziękuję Jurkowi za korespondencję i cieszę się, że YKP LONDON nie skreślił mnie za niedawne impertynencje. No, bo jak Sekretarz Honorowy przysyła news - znaczy, zostałem rozgrzeszony.
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________________________
Maud Fontenoy - jachtem 'pod włos'
Don Jorge,
Napewno pamiętasz tą samotną wioślarkę. Prawie dwa lata temu (kwiecień 2005) pisaliśmy o niej gdy wylądowała na Polinezji Francuskiej po przewiosłowaniu bez asysty Pacyfiku startując z Peru. Pewnie nie trzeba przypominać, że to Francuzka. I pewnie dlatego tak mało o niej słychać w przeważająco angielsko języcznym internecie...

Ale warto poszperać: Maud Fontenoy jest teraz żeglarką i to już z najwyższej półki. Właśnie jako druga kobieta jest w trakcie samotnego rejsu "pod włos" po Oceanie Południowym, śladami Dee Caffari... Płynie aluminiowym, jednokadłubowym jachtem Open-60 "L'Oreal Paris" 26 m LOA, dwunasty tydzień w drodze, właśnie (14.01.07) mija Nową Zelandię w kierunku na australijski Cap Leuwin. Punktem docelowym jest wyspa Reunion na wschód od Madagaskaru ponieważ stamtąd rozpoczęła rejs 15-go października 2006. Ma już za sobą conajmniej 60% trasy o której skrajnych trudnościach wszyscy chyba wiedzą – cały czas przeciw prądom pod silne wiatry. Przylądek Dobrej Nadziei minęła 31-go października (wiatr 50 węzłów, fale 10m), Przylądek Horn 7-go grudnia (wiatr 45 węzłów, fale 6m).

Wszystko idzie pomyślnie (nie biorąc specjalnie pod uwagę drobiazgów jak złamanego prawie na wstępie wielkiego palca lewej nogi lub fioletowego od urazu szotami kciuka lewej ręki, braku ogrzewania na jachcie, kilkakrotnych awarii elektrowni wiatrowej oraz gór lodowych anonsowanych przez Chilijską Marynarkę Wojenną koło Hornu i t.p.).
Podobno Maud (lub jej Public Relation Manager) liczy, że rok 2007 będzie dla niej szczęśliwy bo ma szczęście do "siódemki". Urodziła się 7-go września 1977 o 7-ej rano a mieszka we Francji w miejscu gdzie kod pocztowy jest 77. Niechaj ma rację. Po 94 dniach żeglugi przed nią jeszcze ponad 9 tys. mil morskich.

Czy będzie miała jakiś rekord? Napewno swój własny bo nie będzie z kim porównywać. Zobaczymy ile czasu jej zajmie zamknięcie koła. Ale już wiadomo, że World Sailing Speed Record Council nie bierze jej rejsu pod uwagę z przyczyn formalnych. Przypuszczam dlatego, że kto to słyszał o startach do takich rekordów z jakiegoś Reunion zamiast – jak się należy u Anglosasów - z kreski między Lizzard a Ushant w Kanale Angielskim?
Dobrze, że Paszke ma tamtędy po drodze. Zanim zaczną się emocje z jego rejsem trzeba jeszcze pokibicować Maud: http://www.maudfontenoy.com
Pozdrawiam
Jurek
b
MMVII
----------------------------------------
Pięknie!!! Brawo!!! Trzymam kciuki!!!
Piękna Maud skończy w tym roku 30 lat! co my na to - starsi panowie?
Ciekawe jaki ma stopień żeglarski - esjota, morsa, czy kojota??? Dlaczego nie ustanowili jej na taki wielki jacht kilku uprawnionych członków załogi???
Anglicy mają swoje hyzie, więc ignorują, gdy ktoś robi coś tak dobrze lub lepiej niż oni, zostało im to chyba z czasów imperium, kiedy to mogli robić za największych i najlepszych *)... a swoją drogą warto zauważyć, że w ich byłych koloniach wciąż Anglicy właśnie mają najwieksze poważnie wśród tubylców - nie nawidzą ich, ale poważają...
Pozdro :-)
Robert
* - kiedy "forwardowałem don jorgowego ńjusa" wspominkowego o rejsie Jacka Pałkiewicza szalupą PATY przez Atlantyk na angielskojezyczne fora żeglarsko-boatingowe, to Anglicy zignorowali, a żywo zainteresowali się Amerykanie, Australijczycy, Nowozelandczycy i inni... Mój internetowy przyjaciel z Wysp Brytyjskich jest ...Szkotem, a Anglik - przyjaciel rodziny - jest półkrwi Włochem... coś w tym jest!
No tak. Mój tata skomentował to i ja muszę. Poza tym to dzięki niemu znalazłam tę stronę i artykuł. Jestem pełna podziwu dla Maud, jej wytwałości, wiary i siły. Ja bym tak nie potrafiła. Nie mam wystarczającego samozaparcia by dochodzic do upragnionego celu. Wierzę, że Maud się na pewno wszystko uda. Będę o niej myślała i przekazywała swoją pozytywną energię.
A Anglicy są rzeczywiście bardzo, bardzo, bardzo specyficzni. Mój native speaker na kursach jest Szkotem a z pochodzenia Włochem. I z nim mozna normalnie porozmawiać;)
Jeszcze raz życze Maud wszystkiego, wszystkiego co najlepsze. Pozdrawiam, Felicja.