Podobno to żadna tajemnica, ale może nie wszyscy o tym wiedzą. O czym ? O podwójnym zawieszeniu. I co my teraz zrobimy bez niebieskich kajetów znanych już powszechnie jako "Dzienniki im. kapitan Magdy" ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________
----- Original Message -----
From: aolsztynska
To: krzysztof.klocek@fast.pl
Cc: Rita Tomaszewska
Sent: Thursday, January 18, 2007 2:17 PM
Subject: Dostęp do informacji publicznej
Szanowny Panie!
Z upoważnienia Pani Rity Kameduły – Tomaszewskiej – Dyrektora Sekretariatu Ministra Gospodarki Morskiej oraz w związku z zapytaniem Pana w formie elektronicznej z dnia 6 grudnia 2006 r. odnośnie udostępnienia projektów aktów prawnych na stronach internatowych Ministerstwa Gospodarki Morskiej uprzejmie informuję, iż:
1. zaprzestano prac nad projektem rozporządzenia Ministra Gospodarki Morskiej zmieniającego rozporządzenie w sprawie inspekcji i dokumentów bezpieczeństwa statku morskiego, po posiedzeniu Komisji Prawniczej w sierpniu 2006 r.
2. zaprzestano prac nad projektem rozporządzenia Ministra Gospodarki Morskiej w sprawie prowadzenia dziennika jachtu o polskiej przynależności, po konsultacjach społecznych w lipcu 2005 r.
Z poważaniem
Anna Olsztyńska
Główny specjalista do spraw legislacji
Sekretariat Ministra Gospodarki Morskiej
Tel: (+22) 630 17 44
_______________________
Jestem za swobodą żeglarstwa, ale taką z rozumem. Zanim jako st.j. wypuściłem się na Śródziemne i Bałtyk zrobiłem kurs manewrowy na morsa, VHF i kilka innych. Myślę, że większość ludzi ma w sobie jednak instynkt samozachowawczy. Dlatego nie są potrzebne sztuczne bariery. Tak samo sztywne wymagania odnośnie dzienników. Potrzebny jest zwykły rozsądek. Przy każdym czarterze w Niemczech czy Grecji dostaje się zeszycik zwany dziennikiem jachtowym. W Niemczech powiedziano mi "my tego nie wymagamy ale w razie nieszczęścia ubezpieczyciel będzie się czepiać, więc lepiej wypełniaj". Adam Molenda w ostatnich "Żaglach" opisał co mi się przytrafiło. Pierwsze pytanie niemieckiego policjanta było czy prowadziłem dziennik jachtowy. Dzięki temu, że byłem w stanie opisać niemieckiej policji dokładnie godzina po godzinie gdzie byłem danego dnia (i w razie czego mam w domu dziennik na pamiątkę) zostałem skreślony z listy podejrzanych o zniszczenie dalby w porcie Langballig. Rozsądny skiper zawsze więc powinien prowadzić własne zapisy, nie tylko dla ubezpieczyciela.
Tak jak napisałeś: potrzebny jest rozum, rozsądek i instynkt samozachowawczy, jeszcze do tego dodałbym umiejętność przewidywania i ... empatię, tzn. poczucie, że wokół nas też są jeszcze jacyś inni ludzie i nie mozemy traktować całego świata jak swoją własność. Rzeczywiście regularne wpisy moga sie przydać w różnych sytuacjach - pamietajmy o tym i miejmy ze soba kajecik w okładkach dowolnego koloru, niekoniecznie odgórnie zatwierdzonego wzoru...
Robert
Coś jest potrzebne ... Wydaje mi się, że każdy prowadzi jakieś notatki. Na większym jachcie, na spokojnym morzu, w porcie. Jednak na małym jachcie fala praktycznie uniemożliwia pisanie i bywało, że przez całą dobę nic nie pisałem, lub umieszczałem parę skrótowych symboli. Praktyk z dużych jachtów nie da się przenieść automatycznie na małe. Nawigacja, jaką prowadziliśmy na "Zewie Morza", ma się nijak do tego, co jest obecnie na małych jachtach. Trasa rejsu zapisywana w GPS-sie też wydaje mi się być dokładniejszą od tej wpisanej do dziennika.
Edward Zając
Edwardzie, Racja!
Na pewno pisanie na małej łódce w niektórych warunkach może graniczyc ze sztuką cyrkową...
przenoszenie metod z dużych statków na małe nie ma sensu. Na pewno zapisana w GPS przebyta trasa rejsu jest o wiele dokładniejsza od wszelkich ręcznych wpisów.
Rozsądek, rozum, instynkt samozachowawczy, przewidywanie i ...empatia - FIRST!!! :-) ;-)
Robert
Nierozsądni skipperowie też mają prawo pływać - jak długo nie zagrażają innym, nieprawdaż ?
Nieubezpieczeni takoż, mnie na przykaład stać na odpowiedzialnosć OC z własnej kieszeni
a "casco" zostawiam losowi zczęścia, to w końcu moja własna łódka jest, nieprawdaż ?
No to pływam.
Jak uznam, ze trzeba coś zapisać - zapisuję.
Na ogół zapisuję np. co było na obiad - mam nadzieję, że wyczerpuję tym samym Twoją definicję szypra "rozsądnego"...
Mi w każdym razie od 30 z górką lat żeglowania jest z tym dobrze.
Ahoj
Jaromir
Jak się ta walka z przymusowym i jednolitym Dziennikiem Jachtowym , przygotowywanym w MS rozpoczęła, Don Jorge pisał to samo. Każdy dla siebie, każdy w potrzebnym zakresie. Gratulując rozsądku Pani R. Tomaszewskiej, myślę, że nie byloby tego gdyby nie dość intensywna korespondencja " internetowej opinii społecznej" do MS w tej sprawie. Ot, kolejny przykład, że walka- rozsądna walka ( byly głosy skandaliczne w formie), popłaca.
Jeśli jeszcze "konsultacje społeczne" staną się regułą, autentyczne konsultacje społeczne, to jakoś będziemy poruszać się na drodze zdrowego rozsądku, do przodu. Przodem do przodu!
pozdrawiam
Batiar
Acz każdemu wolno. I tak byc powinno.
Maciek
Ja zajmuje się klubowymi łódkami na Mazurach i prowadzenie zapisków na kształt dziennika jachtowego wymagam. Ułatwia mi to zarządzanie łódkami, bo koledzy wpiszą co się psuje co nie działa. Piszą o tym w jakim stanie łódkę dostali od zmiennika. Ja ma spokój, bo na gorzkie żale że coś ktoś komuś coś źle zostawił, krzyczę głośno a do dziennika wpisałeś? Nie? To spadaj!
Jestem natomiast przeciwny wpisywaniu prawa zwyczajowego do dziennika ustaw.