Zaczynam ten tydzień w doskonałym humorze. Wszystkie kłopoty i obawy już mam za sobą. Zupełnie jakbym kolejny raz przeszedł na emeryturę. Mężczyźni, w odróznieniu od kobiet, bardzo boją się zakończenia kariery zawodowej. Ja przeciwnie - naprawdę odetchnąłem, że od tego momentu miałem już tylko dwóch szefów: Pana Boga i ZUS. Do tego przekazałem SAJ w dobre, młode ręce i mam spokój. Teraz żyję już tylko rychłymi spotkaniami z przyjaciółmi obojga płci podczas Targów Wiatr i Woda (stoisko ŻAGLI). Dlatego z przyjemnością przekazuję Wam lekki tekst - dość rozrywkowy felieton Zbigniewa Klimczaka. Uważni Czytelnicy doczytają się puenty.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
__________________
Felieton taki sobie!
Szanowni Państwo, nasz kolega z redakcji „Precz z rozsądkiem i konstruktywizmem”, kolega Moncimonczka, brał udział w zebraniu bardzo ważnego dla realizacji naszych celów Stowarzyszenia pod wezwaniem Słowików. Oto co donosi.
Zebranie otworzył przewodniczący Stowarzyszenia i następnie omówił ostatnie działania i sukcesy.
Koleżanki i Koledzy!
Cele naszego Stowarzyszenia są szczytne i mają za zadanie zaprowadzić porządek i prawo we wszystkich dziedzinach komunikacji ludzkiej, w tym szczególnie w Internecie. Ta nowoczesna dziedzina, umożliwiająca szybkie i nieograniczone w czasie i przestrzeni komunikowanie się ludzi pomiędzy sobą, jest niezwykle groźna dla rozprzestrzeniania się naszego wroga, czyli konstruktywnej myśli. Aż strach pomyśleć ilu, na tej ścieżce komunikacji, mogą się dopracować mądrych a więc groźnych projektów i siać zamęt w naszym uporządkowanym świecie. Nasza wieloletnia praca zaczyna przynosić wymierne efekty. Nasi aktywni członkowie, działający na stronie sail-ho, dość radykalnie wypłoszyli co groźniejszych przeciwników. W zasadzie nie pojawiają się tam tematy mogące stanowić dla nas zagrożenie. Dużym wyzwaniem była i dalej jest grupa dyskusyjna na Googlach. Ale tam też jest coraz lepiej i w zasadzie zniknęły z niej tematy problemowe. Mamy jeszcze dużo do zrobienia ale o tym na końcu a teraz proszę kolegów o dyskusję, podzielenie się doświadczeniami i pytania.
Głos zabiera kolega Bysiowski. Udało mi się bardzo prosto „wykurzyć” osoby o słabej odporności na brutalność. Przestały tam zabierać głos i siać zamęt. Grupa powoli oscyluje w kierunku reklamo-poradnictwa ale i takie niby proste porady też mogą być groźne. Rozpowszechniają ludzką solidarność.
Przewodniczący: my to wiemy, do rzeczy, co konkretnie robicie aby z tym walczyć.
Bysiowski: to dość proste; jak ktoś się pyta czy morze (jezioro) na które się wybrać jest ładne i prosi o bliższe informacje, pada odpowiedź - jest ładne! Jak ktoś próbuje napisać coś więcej, należy jego informacje delikatnie podważyć. Jak ktoś pisze: mam 30.000 zł i zero wiedzy, poradźcie jaki jacht kupić – odpowiedź - idź do salonu samochodowego. Jak ktoś pyta o porady nawigacyjne na Morzu Egejskim - pogoogluj sobie.
Panie Przewodniczący, Koleżanki i Koledzy – już prawie nie pytają się. Ale mam problem, ponieważ zawsze znajdzie się jakiś nadgorliwiec i korzysta z profilu aby poznać adres mailowy i pisze poza grupą. To jest nie fair i skandal. Wnioskuję aby Stowarzyszenie, korzystając z swoich wpływów, doprowadziło do skasowania profili i utajnienia adresów mailowych. Jeden facet może odpowiedzieć jednemu ale jeden na pewno nie potrafi zapytać się wszystkich poprzez maile.
Rumcajski - mam pytanie do Was, jak sobie radzić z tymi co z uporem reagują lub zabierają głos w dyskusjach?
Mądralińska - moje doświadczenia wskazują na to, że należy:
po pierwsze, nigdy takiemu facetowi nie odpowiadać na temat. Zapytać się, z jakich pozycji to pisze, nawiązać coś do teczek i zawsze skierować wątek na osobę i jego niewłaściwe poglądy. Meritum nie ruszać, bo można przegrać a wtedy przegra Nasza Sprawa po drugie, trzeba odciąć go od poparcia innych. Tu już nie pomoże tylko pisanie „obok”.
Scientoliński: tak jest, dodam jeszcze, że trzeba nie z nim polemizować tylko wykazać, że ten pierwszy jest głupi albo zausznik jakiejś nie lubianej w tym środowisku organizacji. Jeśli facet zareaguje i pójdzie po linii narzuconej przez nas, sprawa wygrana. Już nie tylko on ale i cała reszta dyskutantów zapomni o co tak właściwie tu szło. Destrukcja i jeszcze raz destrukcja.
Przewodniczący: na koniec zapowiadany temat.
Bardzo wszystkim Koleżankom i Kolegom dziękuję, gratuluję sukcesów ale życie się toczy i stawia przed nami nowe wyzwania. Takim wyzwaniem jest pewna ( nie wymienię nazwy aby nie robić reklamy) strona, działająca już od lat ale obecnie stająca się prawdziwym wyzwaniem dla nas. Pewne ograniczenia cenzuralne sprawiły, że brutalność i chamstwo nie mają tam wstępu. To już krok do tego aby zagnieździł się tam wróg. Musimy opracować nowe metody, bardziej wyrafinowane ale zawsze skutkujące wymanewrowaniem groźnej dyskusji na boczne tory. Nie wolno wam być brutalnymi, używać brzydkich słów, bo was wytną. Trzeba poruszać się na granicy tolerancji ale zawsze, zawsze pisać
OBOK, OBOK, OBOK, OBOK, OBOK! I NIECH TAM- JESZCZE RAZ – OBOK.
Wtedy i ta strona spadnie nisko i straci szanse na bycie opiniotwórczą. Do roboty i niech sczeźnie rozsądek i konstruktywizm. Niech żyje beztroska paplanina „nie na temat”.
Na tym zebranie zakończono a ja obudziłem się z tego koszmarnego snu.
Zbigniew Klimczak
______________________
Nie jestem pewien Mariusz, czy masz rację. Śnić można różne rzeczy, ale jeśli dominuje jedna, która powoduje totalną krytykę innych (rzeczy, pomysłów, podejścia itp), to stwierdzenie "obok, obok, obok..." nabiera trochę innego wymiaru. Obok czego - jedynie słusznego podejścia? Amerykanie od ponad 200 lat stosują zasadę "e pluribus unum" - zapisali to nawet na swoich banknotach i wychodzą na tym nieźle. Śmiem twierdzić, że nawet lepiej od nas - europejczyków... Rzadko, (a może i nigdy) zdarza się, aby w skomplikowanej materii społecznej rzeczywistości 100 % racji miał pojedyńczy człowiek, a jego oponenci byli całkowicie w błędzie.
Dlatego uważam, że szanując poglądy i pomysły na zmiany na lepsze każdego należy wszystkim pozostałym pozwolić przedstawiać swoje - inne pomysły. Dodatkowym aspektem niech będzie coś, co napisałem na jednym z wielu (sic!) forów żeglarskich: "...Tymczasem prawdziwe życie toczy się np tu: www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=274&st=0&fload=1..."
pozdrawiam
Andrzej
Andrzeju, zrozumiałeś to tak, że prezentowanie innych pomysłów, jest pisaniem "OBOK" wg felietonu. To nieporozumienie. Pisać "OBOK" można do każdego pomysłu , każdego człowieka i każdy wykończyć. Poprostu zwykłe ble, ble, ble. Przykładem jest wypowiedź przecież zasłużonego dla walki o liberalizację, człowieka- Kolegi Hasipa. Nasze poglądy na taktykę są diametralnie różne, ale co on robi? Zamiast przekonywać do swoich racji, dlaczego jego pomysł na bezpatencie jest lepszy i realniejszy, obrzuca mnie błotem. Przysięgam, że felieton napisałem przed przeczytaniem tej ohydnej, niegodnej żeglarza, wypowiedzi. Jednak stronę Jurka dopada już "nowe". Jeszcze trochę i zacznie zaglądać do teczek, czy nie agent komunistyczny ze mnie. Lepiej skończmy ten wątek.
pozdrawiam serdecznie
Zbyszek Klimczak
Zbyszku, przeczytałem wypowiedzi Hasipa, nawet kilka razy. Gdzie Ty tam znalazłeś jakieś błoto? Szczególnie skierowane pod swoim adresem?
"...Zamiast przekonywać do swoich racji, dlaczego jego pomysł na bezpatencie jest lepszy ..." napisałeś. A może Hasip ma już dość powtarzania po raz kolejny tych samych argumentów? No a już w ostatnim stwierdzeniu o zaglądaniu do teczek i konkluzji o zakończeniu wątku aż mi się nie chce komentować - jakoś mi nie pasuje do mojego wyobrażenia o dyskusji ad meritum...
pozdrawiam
Andrzej
Retusz komunizmu powoduje jedynie, że zamiast czarno-białym staje się kolorowanym, ale nadal pozostaje mamidłem.
Jednego bym tylko nie chciał - a by w ramach kolorowań komunizm stał się biało-czerwony.
Andrzeju, jeśli powyższe zdania nie sugerują, że to ja dopuszczam się tych czynów w tekście newsa, to natychmiast przepraszam kogo trzeba.
Natomiast masz rację co do niemerytoryczności mojej wypowiedzi. Nie będę się usprawiedliwiał ale to boli. Boli to, że przeciwstawia moje poglądy na wybór drogi osiągnięcia celu jako negowanie wolności. To własnie jest największym nadużyciem w polemice. Nikt dotyczczas nie zadał sobie trudu co ja tak naparwdę proponuję. A tymczasem to życie już realizuje ten scenariusz. Nie chcę się powtarzać ale kolejny raz wyłożyłem swoje racje w odpowiedzi R.Hoffmanowi poczytaj.
Poczytaj analizę "Polskie szkoły żeglarskie Anno Domini 2007" ( roboczy tytuł) Jachting (04 lub05).
podrzucam ci treść wstępniaka do analizy. Tam widac jak na dłoni, że ta wolność może przyjść z innej strony i szybciej.
pozdrawiam
Zbyszek
przyrzekam- zero niemerytoryczności
"...Andrzeju, jeśli powyższe zdania nie sugerują, że to ja dopuszczam się tych czynów w tekście newsa, to natychmiast przepraszam kogo trzeba..."
Moim zdaniem stwierdzenia Hasipa dotyczą tego, iż nie ma nic do rzeczy historia - i ta chlubna i ta nie bardzo, bo nikt z decydentów nie będzie czytać publikacji na 80 lat PZŻ - ani Twoich, ani Włodzimierza Głowackiego, ani Zbigniewa Urbanyi (Polskie jachty na oceanach), ani nikogo innego. Dla przyszłości ważne jest tu i teraz, a nie przedwczoraj. Wszelkie wspominki czyta się miło, ale pod jednym warunkiem - że ma się o temacie jakiekolwiek pojęcie, a co do tego w odniesieniu do decydentów mam poważne wątpliwości. Aby było jasne, to nie mam na myśli "decydentów" z PZŻ.
Ktoś w innej dyskusji zapytał: jak wyglądałoby polskie żeglarstwo dziś, gdyby nie kagańce w przeszłości? Jeśli odpowiesz sobie uczciwie to moim zdaniem powinienieś uznać, że pojedyńczy porządni ludzie i pojedyńcze przemycane często pod różnymi płaszczykami sukcesy polskiego żeglarstwa to kropla w oceanie na tle tego, co powstaje i istnieje na świecie. Mała kropla, której wielkość, czy raczej małość liniowo zależy od ustroju, którego pozytywne momenty przedstawiasz.
Andrzej
Drogi Andrzeju!
Na ogół nie udzielam się w internetowych dyskusjach - świat wirtualny mało mnie pociąga, wolę ten realny... Znam natomiast zapalczywość i zdolnosci nadinterpretacyjne kilku Kolegów - wybitnych żeglarzy...
Tekst Kolegi Klimczaka jest odbiciem jego prywatnych poglądów i odczuć. Szkoda tylko, że domagający się dla siebie i swojego spojrzenia na świat TOLERANCJI Autor zapomina, co w istocie slowo to znaczy. A znaczy ono - wg mojej definicji - nasz wewnętrzny OBOWIĄZEK do wysłuchania opinii innych niż nasze własne. Bo skoro domagamy się, by NAS słuchano i nie przerywano nam, mamy stary INTELIGENCKI obowiązek wysłuchać zdania INNYCH i - o ile nie są naszpikowane inwektywami i złosliwościami, co uważam za niegodne INTELIGENTA - przyjąć je do wiadomości (niekoniecznie akceptującej...;-)
Podziwiam Autora tej strony za to, że ma odwagę publicznie powiedzieć, iż jest już stary i chce przekazać pałeczkę w młodsze, ale godne ręce. Oby jego przykład zaraził tych, którzy jak ja znaleźli się po niewłaściwej stronie 50-tki (na szczęście nie wyjącej! ;-)) i próbują wszystkich pouczać, co robić i jak żyć. Nic dziwnego, że wkrótce stają sie "bezludnymi 60-tkami"...
"Starcy potrafią już tylko dawać dobre rady, bo nie mają szans dać złego przykładu" - to złośliwe zdanie przylgnie do tych spośród nas, którzy stracą cudowny dar życzliwgo rozmawiania z innymi i rozumienia co i dlaczego do nas mówią... I tolerowania opinii innych niż własne...
JureK
Amen, Panie Jurku :-)
Andrzej (nomen omen) Kapłan :-)
Cuś się porobiło z podpisem :-/ wstawiło nie to co powinno (ta technika)
To powyżej napisałem ja Andrzej Kapłan
Panie Jerzy, wiem , że Pan unika internetu, zazdroszczę. Ale moje nazwisko, wiemy dlaczego, Pana zmobilizowało. Ale do rzeczy. Pod Pańską wypowiedzią podpisałbym się całkowicie, gdyby nie odniesienie jej do mojej skromnej osoby. To chyba unikanie internetu sprawiło, że był Pan łaskaw nie zauważyć, że kilka osób przypuściło atak na moją wypowiedź, że kiedyś byli żeglarze, było zeglarstwo i byli ludzie którzy coś robili dla żeglarstwa. To zakwestionowano moje prawo do wyrażania własnych opinii. Pisze jak byk u Jerzego- serwis subiektywny! . Pomylił Pan "własne, cudze" poglądy z wybijaniem mi z głowy moich. Zresztą, to nie zadne poglądy, zwykła refleksja w czasach kiedy generalnie potępia się wraz z systemem, ludzi w nim żyjących. I najważniejsze, Pan jako publicysta największego polskiego magazynu żeglarskiego powinien był zauważyć, że te wspomnienia były tylko pretekstem do zaapelowania o dyskusję na temat dlaczego sile, w wykonaniu PZŻ przeciwstawiamy bezsilność a w podtekście, czy naprawdę jesteśmy bezsilni.
Pracuję nad pewną publlikacją i miałem, płonne, jak się okazało, nadzieje. Ogary poszły w las...i wyszło co wyszło. Trochę mnie Pan ustawił w rogu do bicia. Postawić fałszywą tezę i dalejże walić na oślep. A jako dziennikarz mógł Pan, jako jeden z nielicznych napisać coś co by poszerzyło moją wiedzę, nawet jak pracuję w konkurencji.
Ukłony
Zbigniew KLimczak
Szanowny Panie Zbigniewie!
Zasmucił mnie Pan bardzo... Mój śp. Dziadek mówił, że nie sztuka czytania, tylko czytanie ze zrozumieniem czyni tę umiejętność przydatną... Może nie expresis verbis, ale w tle NA PEWNO to ja wystąpiłem w Pańskiej sprawie jako obrońca niezbywalnego prawa KAŻDEGO z nas (a więc i Pana! :-) do własnej opinii i nawoływałem do WZAJEMNEGO szacunku - dla osób i poglądów, przy zachowaniu także prawa do votum separatum... I ani mi w głowie ustawiania Pana - starszego Kolegi Żeglarz i zasłużonego publicysty (także ŻAGLI!) w rogu, a tym bardziej do bicia! Niech Pan nie ustawia mnie tu w roli konkurencyjego medium, proszę! Jeśli nie ma podpisu "sekretarz redakcji Miesiecznika ŻAGLE", to znaczy, że głoszę WŁASNE poglądy, które - jako człowiek starszy i doświadczony - także mam...
I jako osoba prywatna odpowiadam na Pańską zaczepkę (list mój skierowałem do Andrzeja K. i to JEMU próbowałem coś wytłumaczyć, ale "nożyce się odezwały") - nigdy nie poniżyłbym się do wciągnia Pan w jakieś rozgrywki między naszymi czasopismami... To poniżej mojej godności... Podkładał się Pan w niektórych swoich wypowiedziach - moim zdaniem - znacznie bardziej, a nie polemizowałem, choć czytam praktycznie wszystko na liście i u naszego Gospodarza. Czy w tej sytuacji nie zauważył Pan, że swada polemisty niesie Pana w stronę poważnej przesady? Nawołuję do: rzeczowości, wspólpracy, sympatii, sprzeciwiam się: jałowym dyskusjom, brakowi tolerancji dla cudzych poglądów, wywlekaniem prywatnych animozji na forum publicznym...
Żeby jednak i nasza dyskusja nie poszła w tę zakazaną dla mnie stronę niepotrzebej prywatnej zwady: tak, ma Pan rację - byli niegdyś wspaniali ludzie żagla, były cudowne rejsy... Ale to wszystko była "partyzantka", cicha, pokątna, ukryta przed oczami publiki i oficjeli. I dlatego młodsi Koledzy o tym nie wiedzą... Ale, Drogi Panie Zbigniewie, uczyć ich tworzenia nowej, lepszej rzeczywistości to my (MY!) nie powinniśmy... "Wy nie cofniecie życia fal..." - jak pisał pewien bardziej związany z górami niż morzem poeta (isłusznie! ;-)) Dlatego NASZE pokolenie nie obali i nie zreformuje organizacji, którą samo w pewnym sensie tworzyło... Stada naszych Starych Kapitanów, klnących na co dzień na PZŻ, biega na każdą "galówkę" na Chocimskiej, odbiera "nagrody i odznaczenia", uczestniczy w mityngach... Prof. Łabędź wprowadził kiedyś termin homo sovieticus (człowiek zsowietyzowany) na określenie typu mentalności niezdolnej do zmiany patrzenia na rzeczywistość. My - Pan, ja i wielu innych jesteśmy "ludźmi zPZŻ-towionymi" - przegrywamyw gierkach formalnych, dajemy sobie "na ostrożność"... Zaufajmy młodym, niezepsutym naszymi doświadczeniami... Niech walczą... I niech Pan, jako "głos wołającego na puszczy" będzie raczej ich mentorem i sojusznikiem niż przeciwnikiem.... Jako i ja będę... :-)
Bez względu na Pańska pracę dla kogokolwiek - wyrazy szacunku
JureK
Jerzy Klawiński (prywatnie sympatyczny facet ;-))
Wiesław Kaczmarek jest prezesem PZŻ. Nie jest to osoba tuzinkowa, stary wyjadacz sejmowych i ministerialnych korytarzy. Jest szefem drugą kadencję i nie przeszkodziło mu w wyborze to że nazwisko niektóre gazety skracają do jednej litery i kropki.
Parę innych nazwisk w pezeżecie przewija się i są to albo osoby związane z ministerstwami, albo radami nadzorczymi.
Ci ludzie mają odpowiednie doświadczenie zarówno żeglarskie jak i polityczne oraz legislacyjne. Wiesław K. jest prezesem PZŻ już drugą kadencję. Z kim chcesz Zbyszku się "układać"? Ja nie widzę partnerów. Czy obecne władze związku nie maczały paluszków w przywróceniu opłat rejestracyjnych. Na takim, a nie innym umocowaniu prawnym żeglarstwa to ludzie z nad morza tracą więcej niż ci z głębi lądu. Skłaniam się ku zdaniu Andrzeja Mazurka żadnych kompromisów, a już na pewno nie z tymi ludźmi, bo to są stare zaprawione w boju "organizacyjne wygi" które potrafią wygrać każde wybory.
Zbyszku, jeśli uważasz, że moja wypowiedź była ohydna i obrzuca Cię błotem, to tym samym stanąłem w jednym szeregu z Tobą jako osobą której nie zrozumiano. Nie zamierzałem Cie obrażać. Po prostu uważam, że porównywanie obecnej sytuacji do czasów komunizmu aby w ten sposób wyciągac wnioski mija się z celem. Właśnie to, że nie możemy od komunizmu się oderwać odczuwamy w wielu aspektach życia.
Co do miana żeglarza..... żeglarstwo nie jest treścią mojego życia, nie jest także tym co nadaje jemu szczególny smak. Żeglarstwo jest jednym z czynników i nie jest to czynnik najważniejszy. Ot, jedna z przypraw. Dlatego uznanie mnie niegodnym miana żeglarza jest (według twoje nomenklatury) strzałem "obok".
Tyle.
Co do spraw żeglarskich - uważam, że nieznaczne podniesienie bezpatencia, pluralizacja w rynku szkoleń wraz z eliminacją ich obowiązkowości oraz eliminacja przeglądów technicznych i kart bezpieczeństwa wraz ze wszystkim co temu toważyszy będzie sukcesem. Na więcej nie liczę -właśnie dlatego, że komunizm zbyt siedzi w nas samych. Nie porównujemy się do krajów wolnych tylko ciągle pokazujemy na ile już od dna się oderwaliśmy. Ciągle jest pokazywane jak było "fajnie" - "system nie był taki zły, to ludzie byli źli".
Hasip
PS. Jeszcze jedno - skoro piszesz prowokacyjne teksty to musisz się liczyć z prowokacyjnymi ripostami. Są ludzie w tym kraju dla których komunizm był takim samym przeklęciem jak hitleryzm i tyle samo złego wyrządził.
Chyba obaj inaczej zrozumieliśmy tekst Zbyszka. Ja odebrałem ten tekst jako formę protestu, czy ostrzeżenia przed tym co dzieje się w sieci w dyskusjach dotyczących zeglarstwa. Zaczyna być widoczna niepotrzebna agresja w wypowiedziach, zamiast dyskusji merytorycznej z adwersarzem widac często próbę udowodnienia, że adwersarz jest głupcem i tak dalej ... Mam wrażenie, że jest coraz mniej życzliwości i traktowania kolegów żeglarzy jak partnerów. Przykład "pogooglaj" sobie dość dobrze to oddaje. Takie "odzywki" na np. prz są coraz częstsze. Ludzie pytają, bo nie wiedzą. Jeżeli koś ma chęć pomóc, to się odzywa, a jzeli nie, to milczy. A odpowiedź typu "pogooglaj sobie" nic nie daje, poza wątpliwym zadowoleniem odpowiadajacego. Zobacz Andrzej co się dzieje, ludzie którzy po raz pierwszy o coś pytają na prz, z góry przepraszają, że żyją i pytają. To chyba nie jest normalne. I dlatego napisałem, że to chyba nie jest sen.
A na to prawdziwe życie, jak napisałeś, nie mogłem dojechać. Jak wczesniej pisałem na tej stronie, 3 lutego byłem daleko, daleko, w Dolomitach i miałem inną niż żeglarstwo formę kontaktu z natura - narty.
Pozdrawiam
Mariusz
"...A na to prawdziwe życie, jak napisałeś, nie mogłem dojechać. Jak wczesniej pisałem na tej stronie, 3 lutego byłem daleko, daleko, w Dolomitach ..."
To nie było przecie do Ciebie personalnie :-). Chodziło mi o to, że: "...Wiesz, internet to taki... wirtualny środek oddziaływania. Skutki najczęściej bywają również wirtualne. Ot ponarzeka paru stałych uczestników i na tym zwykle się kończy..." - to inna część wypowiedzi o "innym, życiu", z tego samego "innego" forum. Tymczasem jak wiesz jakieś działania są w zasadzie stale prowadzone a to, że przynoszą na razie mizerne rezultaty wynika tylko z oporu materii.. ożywionej, dla jasności :-).
Andrzej
Powtórzę to, co pisywałem na pewnym prywatnym forum w moim meście:
Internet to wolność!
Ta wolność objawiać się może między innymi tym, ze każdy może wszytko napisać na forach, grupach dyskusyjnych lub w komentarzach na portalach.
Ale ta wolnośż polega też i na tym, że każdy może założyć sobie s w ó j k l u b dyskusyjny, czy też towarzyski. Jeśli Don Jorge stworzył taki k l u b, to jest to jedna z 6 000 000 000 stron internetowych. Don Jorge przyjął s w o j e reguły, a my - członkowie klubu się na to zgodziliśmy. Jeśli ktoś się z tym nie zgadza, to ma do dyspozycji pozostałe 5 999 999 999 stron internetowych i tyle!
Dlatego tak się burzylem z akażdym razem, gdy Don Jorge dopuszczał glosy anonimowe. Jest tyle miejsc, gdzie można się wypowoadac anonimowo... po co tu?! Czytając i komentując posty na tej stronie mam poczucie pewnego komfortu: rozmawiam z ludźmi, z którymi łączy mnie pasja, z którymi łaczy mnie pewna wizja życia, z którymi łaczy mnie pewien p o z i o m. Nie muszą mnie łączyć szczegółowe poglądy, szczególnie co do technik działania ale jesli się różnię z Hasipem albo jeśli się różnię z Klimczakiem, to napewno nie co do z a s a d.
Dlatego też traktuję komentowany tu felieton jako ostrzeżenie: abyśmy nie dali się zwackować, abyśmy sami sobie nie popsuli naszego k l u b u.
Żyjcie wiecznie!
PS. Żeby było jasne: slowo którego użyłem w poprzednim zdaniu nie dotyczy żadnej żyjącej osoby realnej ani wirtualnej, dotyczy stylu dyskusji uprawianej gdzieniegdzie w internecie, na stronach które nie są prywatnym klubem. A jeśli kogos uraziłem to przepraszam, nie miałem takiej intencji.
Niniejszym przepraszam Zbigniewa Klimczaka za moje ostatnie wypowiedzi. Krytykowałem pogląd na sprawę a nie osobę. Przykro mi, że Zbigniew odebrał to ianczej. Z przykrością odbieram także uwagi co do mojej osoby, jednakże nie podejmuje polemiki.
Uważam, że żeglarstwo powinno być zdala od polityki - mimo tego, że bez udziału polityki nie jest możliwa zmiana prawa.
Tym zdaniem chciałbym zakończyć dyskusje na wszelkie zagadnienia ocierające się o politykę.
Andrzej Hasip Mazurek
w porządku, mnie tez poniosły nerwy. Przed chwilą wysłałem maila do Jerzego Kulińskiego;
Minister Wiechecki powołuje Komisję d/s Minister Wiechecki powołuje Komisje Kodyfikacyjną Prawa Morskiego
Oto na czym trzeba się teraz skupić.
Zbigniew Klimczak
uciekło
http://www.mgm.gov.pl/?sr=lista&dz=aktualnosci
Po wejściu w życie rozporządzenia należy wnioskować o utworzenie zespołu problemowego do spraw żeglarstwa morskiego a nastepnie starać się w rzeczonym zespole brać udział (par. 8 rozp.).
Hasip
jakże aktualny tekst...
pozdrawiam
i życzę samych trafień w sedno...
kusza