W SOBOTĘ POŻEGNAŁEM JACHTY DŁUGODYSTANSOWYCH REGAT MORSKICH
W sobotę 18 lipca w samo południe około 40 jachtów (tylu sie doliczyłem) wystartowało w regatach którym Związunio ponoć "cofnął licencję". Organizator i załogi jachtów owe "cofnięcie" olali i wystartowali. Jachty żegnał także Prezydent Sopotu - Jacek Karnowski. Zgromadzoną na przystani i molu publiczność zabawiał dżidzej z Radia Gdańsk. Wszyscy mogli obejrzeć i dotknąc pięknego, ogromnego pucharu. Tytułu Długodystasnsowego Morskiego Mistrza Polski bronić będzie Jacek Chabowski na jachcie "Polled 2".

Obrońca tytułu i pucharu - Jacek Chabowski, jacht "Polled 2"
.

Pretendenci - Jacek Zieliński i Aleksandra Warecka
.
Pierwszy etap, to żegluga do Visby. Z Visby jachty wystartują do drugiego etapu (dookoła Gotlandu i Gotska Sandon) w środę, czyli pierwsze jachty spodziewane są już w piątek.
Startują jachty najróżniejsze, wysokoregatowe i oldtimery, duże i malutkie.

Puchar, a w tle SSI
.

Zawodnicy
.
Pochwałę kamizelek przybijamy "piątkami". Fot. Bohdan Sienkiewicz
.
To takie preludium do jesiennych regat samotników na tej samej trasie, tylko bez postoju w Visby.
Zamieszczam kilka charakterystycznych fotek.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Witaj Don Jorge!
Twoje powitanie mailowe, to jak przyjazne odbieranie cum w obcym porcie. Tak, jesteśmy już w Visby po ekspresowym przelocie przez Bałtyk. W sobotę, to jeszcze gorący posiłek udało się zrobić ale w niedzielę, to jedliśmy już tylko to co można było w jednym ręku utrzymać. Wiatr solidny, ale nie sztormowy. Głównie połówka, pod koniec już z wiatrem. "Good Speed" zaliczył ponad 13kt pod spinakerem i się z tym obnosi. Ma z czym – gratulacje! Nazwa zobowiązuje.
Większość uczestników szczęśliwie zmęczona. Spora reprezentacja łódek mniejszych, którym jak widać niesłusznie przypisuje się śródlądowość tylko.
Wracając do wyścigu. Nic z atmosfery się nie zmieniło w tych regatach i dobrze. Aktywność na radiu ogromna. Organizator zadbał o mnogość „boi”, które wyrastały na wodzie co chwilę. Ile boi kto zaliczył, to już osobna konkurencja z tych w rodzaju dla dorosłych (całe szczęście dobrowolna). Ze względu na przepisy o wychowaniu w trzeźwości, szczegółów dot. „boi” nie mogę podać.
Tegoroczne regaty to rozwojowa kontynuacja dzieła Oli i Jacka. W tym roku ponownie wyjątkowe (z roku na rok pewnie będą wyjątkowe). Duża frekwencja i jeszcze szczytny cel. Płyniemy dla Leo. Jak przy okazji uda się zebrać trochę środków to super ale chyba jeszcze większy efekt, to zwrócenie uwagi na problem dzieci takich jak Leo i ich rodzin. Pamiętajmy o nich i nie przechodźmy koło tematu obojętnie.
Krótko o naszych szwedzkich gospodarzach. Formalności sprowadzone do minimum (długość i szer. Jednostki, czas postoju, prąd czy bez, opłata, naklejka – wszystko). Jak pierwsze polskie jachty się zgłosiły, piękna wielka polska flaga pospiesznie wjechała na jeden z masztów mariny. Miło, przyjaźnie i z zainteresowaniem ze strony innych żeglarzy. „Regaty? Chyba duże. Z Polski, wow!”
Teraz relaks i ruszamy w miasto. Ja jeszcze sprawdzę czy na bulwarze nadmorskim dalej mają takie fajne hamaki. Prosty i bardzo fajny pomysł. Może u nas?
Ciąg dalszy nastąpi.
- pozdrawiam – Jacek Chabowski – s/y "Polled 2"
------------------------------
PS. Na pomostach dzieci biegają w kamizelkach :-)
Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić prostym, żołnierskim językiem, na jakiej podstawie Związunio może wydawać licencję na prywatne regaty organizowane przez dwójkę sympatycznych entuzjastów?
Rozumiem, że są jakieś ograniczenia wynikające z Ustawy o sporcie kwalifikowanym z 29 lipca 2005. Ale tam jest mowa o sporcie kwalikowanym czyli: sport kwalifikowany jest formą aktywności człowieka związaną z uczestnictwem we współzawodnictwie sportowym, organizowanym lub prowadzonym w określonej dyscyplinie sportu przez polski związek sportowy lub podmioty działające z jego upoważnienia;
Dalej mamy określone:
Art. 6.
1. Uczestnictwo klubu sportowego w sporcie kwalifikowanym w danej dyscyplinie sportu wymaga posiadania przez ten klub licencji. Licencję przyznaje właściwy polski związek sportowy.
2. Do wniosku o przyznanie licencji należy dołączyć:
1) wyciąg z Krajowego Rejestru Sądowego lub z innego rejestru albo z ewidencji właściwych dla formy organizacyjnej danego klubu sportowego;
2) odpis statutu lub umowy spółki - w przypadku klubu sportowego działającego jako osoba prawna albo klubu sportowego, o którym mowa w art. 6 ust. 3 ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej (Dz. U. z 2001 r. Nr 81, poz. 889, z późn. zm.2)); 3) pisemne zobowiązanie klubu sportowego do przestrzegania statutu i regulaminów polskiego związku sportowego oraz międzynarodowych organizacji sportowych.
3. Warunki i tryb przyznawania i pozbawiania licencji są określane w regulaminach właściwego polskiego związku sportowego.
4. Polski związek sportowy prowadzi ewidencję przyznanych licencji.
5. Polski związek sportowy może pobierać opłatę za przyznanie licencji w wysokości nieprzekraczającej kosztów jej przyznania.
6. Polski związek sportowy może pozbawić klub sportowy licencji, jeżeli przez okres kolejno po sobie następujących 3 lat klub sportowy lub żaden z zawodników zrzeszonych w tym klubie nie bierze udziału we współzawodnictwie sportowym.
7. W sprawach przyznawania i pozbawiania licencji od orzeczeń polskiego związku sportowego klubowi sportowemu przysługuje skarga do wojewódzkiego sądu administracyjnego.
Zatem czy ktoś z naszego Klanu, może wyjaśnić zmęczonemu upałem wolnomyślicielowi (z naciskiem na wolno), jak się ma ta sympatyczna gonitwa żeglarstwa swobodnego do art. 6?
Tym niemniej, gdyby uczestnicy tego popieranego z całego serca wydarzenia (na które zapewne się zapiszę w przyszłym roku, o ile możliwy będzie start 100 letniej łódki) potrzebowali na gwałt licencji, oświadczam, że licencję na takie regaty można również nabyć u Tadeusza Lisa. Koszt jest płynny. Zasady proste. Opłatę uiszcza uczestnik regat u wybranego barmana/barmanki w porcie wybranym płynnym ruchem na mapie (zarówno w czasie wysokiego, jak i niskiego pływu).
Barman/barmanka wydaje licencję również płynnym ruchem, pokonując naturalne dla żeglarzy kołysanie się szynkwasu, w formie wyłącznie płynnej. Licencjobiorca ma prawo uzgodnić z wydającym formę redakcyjną licencji, mając jednak świadomość, że specjalne edycje (parasolka, oliwka, limonka…) mogą istotnie zmienić kwotę bazową licencji. Jak również zmienić nastrój licencjobiorcy na sztormowy.
Informację tę przygotował licencjonowany w Juracie wierny korespondent SSI, dokonując drobiazgowej kontroli jakościowej różnych form edycyjnych licencji, mając w głowie wdrukowany tekst piosenki studenckiej (na licencji radzieckiej), niegdyś bardzo popularnej. Zaczynała się ona tak:
Kopiernik cełyj wiek trudiłsa,
Sztob zemli dokazat’ dwiżenia
Durak! Zaczem on nie napiłsa
Tagda nie byłaby samnienia…
Dla młodszych swobodne tłumaczenie
Kopernik wiek się cały trudził
By Ziemi wnet wykazać ruch
Głupiec! Powinien tylko nieco wypić
A wątpliwości prysłby by duch…
Pozzzdddrraaawiam Uczestników Gotlandzkiej zabawy oraz Caaaały Kooochaaany Klan SSI
TTT.LLL
1.PZŻ - Polski Związek Żeglarski - PYA - Polish Yacht Assotiation jest "właściwym związkiem sportowym" w myśł ustwy o sporcie, do której teraz nie zajrzę, bo jestem w rejsie. Konstrukcja prawna jest słuszna - to jest jedyny sposób,by organizacje międzynarodowe wiedziały kto wystawia reprezentację Polski i by "państwo" wiedziało, którą kadrę dofinansować.
2. Niesłuszne jest realne działanie "działaczy" Związunia.
3. Ponadto na mocy innych ustaw PZŻ - Polski Związek Żeglarski - PYA - Polish Yacht Assotiation wykonuje zlecone nimi różne czynności w zastępstwie admnistracji państwowej. Kiedyś to było wielkie zwycięstwo wolności: wyrwanie w 1957 roku admnistracji państwa komunistycznego kilku obszarów w ręce własne żeglarzy.Czy dziś z powodu 2. warto wracać w ręce administracji? Jakiej? UM? Starostwa? Kto? Po co? Co to spowoduje?
4. Licencje otrzymuje ten, kto sie o nią ubiega. Kto dał licencję może ją cofnąć. A okoliczności cofnięcia dowodzą:
a) bałaganu (patrz p. 2),
b) bezsilnej zazdrości (patrz punkt 2).
Pozdrawiam!
Andrzej Colonel Remiszewski całkiem prywatnie, ale w kamizelce