KOPANIE SIĘ Z KONIEM

Oburzenia nic nie dają - nieuctwo jest silniejsze.
Aby wyczerpac temat "wstępu" - nie każdy silniejszy wiatr jest "białym szkwałem", nie każdy aparat nurkowy jest tlenowym. Liczebnośc tych ostatnich to "wartości śladowe".
Kopanie się z koniem nie wróży sukcesu.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------
Ludzie! Ratunku!
Proszę o informację czy jest wśród Was, kto widział Biały Szkwał. Ja żeglugę 60 lat i nie spotkałem łobuza.
Jak sama nazwa wskazuje ...z białego nieba, z znienacka podobno napada. Podobno gdzieś, kiedyś, coś zatopił?!
Dzisiaj szanująca się stacja TVN 24 Meteo ostrzega przed białym szkwałem na Mazurach - w nawiasie wiatr do 120 km/h.
Od tragedii mazurskiej w 2007 r dziennikarze z uporem maniaka używają tej ładnie brzmiącej, lecz absolutnie niepoprawnej nazwy na silne wiatry.
Może jakaś zmasowana krytyka pokona taką ignorancję, nie do przyjęcia dla żeglarza.
Jak sama nazwa wskazuje ...z białego nieba, z znienacka podobno napada. Podobno gdzieś, kiedyś, coś zatopił?!
Dzisiaj szanująca się stacja TVN 24 Meteo ostrzega przed białym szkwałem na Mazurach - w nawiasie wiatr do 120 km/h.
Od tragedii mazurskiej w 2007 r dziennikarze z uporem maniaka używają tej ładnie brzmiącej, lecz absolutnie niepoprawnej nazwy na silne wiatry.
Może jakaś zmasowana krytyka pokona taką ignorancję, nie do przyjęcia dla żeglarza.
Moje protesty do Redakcji niczego nie osiągnęły.
Z "wściekłością białego szkwału"
Pozdrawia
Batiar
Z "wściekłością białego szkwału"
Pozdrawia
Batiar
Profesor Jerzy Bralczyk zawsze tlumaczy, że jeśli coś jest powszechnie używane, to jest normą, a jeśli jest normą to jest poprawne. Może to denerwować purystów, ale wydaje się być faktem.
Słowa też zmieniają znaczenie. Wystarczy kilka przykładów: salon, galeria, różne terminy języka informatycznego... A choćby i "marina" - kiedyś duży port jachtowy z pełnym "dedykowanym" zapleczem, dziś "Pierścień Marin Zatoki Puckiej" i "marina we Władysławowie. Wygrywa funkcjolność i powszechne użycie.
Na jednym z internetowych forów żeglarskich stworzono pojęcie MBS. MBS w odróżnieniu od białego szkwału zdefiniowanego przez Zbyszka, to "nagła nawałnica burzowa, o ogromnej sile, zrywająca krople wody z powierzchni jeziora". Czyż nie prostszym określeniem jest biały szkwał?
MBS wystąpił jak wiadomo po raz pierwszy w historii w sierpniu 2007 roku i od tej pory pojawia sę, szczególnie w telewizji, cyklicznie. Czyż nie wygodniejszym i bardziej obrazowym oreśleniem jest biały szkwał?
Konia, jak ktoś go potrafi spotkać, kopnąć można, byle na własne ryzyko. Z wolą ludu, nawet gdy to tylko media, spierać się nie warto.
A to boja!
Andrzej Colonel (w kamizelce) Remiszewski
Podsumowując "mój głos w sprawie". Samo pojęcie "Biały szkwał" uważam za ładne i mające już swoje miejsce w historii Mazur. Jest już historycznie i lokalnie, do Mazur, przypisane, stając się miejscową legendą i elementem miejscowego kolorytu. Uważam, że jako takie powinno "wejść na salony", frontowymi drzwiami.
-----------------------------
Inwestycje unijne? Nie o to mi chodziło, tylko o zasygnalizowanie problemu jaki gnębi wybrzeże. Samorządy częściej szkodzą niż pomagają, a w tym wypadku posunięto się wręcz do nieprawdy. Chcę ratować przystań żeglarską a nie krytykować inwestycje unijne. W innym miejscu Wdzydze jest piękna przystań wybudowana z środków unijnych. Tymczasem Po.Z.Ż nawet nie podpisał mi na prosbę o włączenie się do sprawy. SAJ w statucie mówi o wszystkich żeglarzach a tu cisza. Po co mam popularyzować żeglarstwo i Wdzydze jak zniknie ostatnia firma czarterowa?! " Niebieskie" zwekslowało temat na manowce a teraz to samo!
Nie jestem językowym purystą. Zajmuję się szkoleniem i bezpieczeństwem żeglowania. W razie wypadków coraz częściej czyta się: burza nas zaskoczyła, dopadł nas biały szkwał ....g. prawda!
Poprawne definiowanie zjawisk meteorologicznych jest podstawą doboru środków zapobiegawczych, a więc bezpieczeństwa na wodzie.
Aż mi wstyd, że w tym gronie muszę to wyjaśniać.
Tyle, że więcej przebywamł na jeziorach i czytam i widzę co się dzieje.
Uwielbiam prof. Bralczyk, ale zostawmy Go w spokoju.
Na koniec tylko taki fakt, jakim żyję czasami. Pisze młodzieniec, że został zaskoczony przez szkwał, zrzucił żagle i na silniku uciekał ...do brzegu nawietrznego, tuż przed hamował nim!!
Zbigniew Klimczak
O to mi chodziło. Nieuctwo pseudometeorologów mnie nie obchodzi, jak chcą się skompromitować ich sprawą. Choć tutaj to nie żurnaliści a fachowcy od meteo. Do Andrzeja, zazdroszczę pogody ducha ale rady nie przyjmuję!
Jeśli nauczam, że biały szkwał spada nagle z czystego nieba, w słoneczny dzień bez chmur tylko z dużą zawartością wody w atmosferze, ale dodaję, że na szczęście to zjawisko nigdy nad Polską nie zaistniało, to jestem kłamcą?!
I jeśli mówię, piszę, że żadne inne zjawisko meteo w postać burzy, szkwału, nie powstaje nagle i jak nie dostrzeżemy i wyciągniemy wnioski to tylko nasza wina. Napisali w nawiasie (120 km/h) i to ok - bardzo silny wiatr.
Tak nawiasem, nie trzeba profesora, aby wyjaśniać pochodzenie tego potocznego używania nazwy. Przy tej sile wiatru zrywa on z grzbietów fal pył wodny i na wodzie robi się biało. Można tak sobie pogadać przy ognisku, ale w żadnym wypadku w urzędowej prognozie pogody. I na pewno nie może tak mówić instruktor żeglarstwa.
Pozdrawiam
Batiar
Z prawdziwą przyjemnością przeczytałem wypowiedzi Szanownych Panów na temat ewolucji języka polskiego i poglądów językoznawców na ten temat. Przyjemność jest tym większa, że rzecz cała - ma miejsce nie na łamach specjalistycznego periodyku dla filologów, czy zgoła polonistów, lecz kto by pomyślał - na internetowym portalu żeglarskim, co - nawet uwzględniając szczególne cechy SSI - chyba jest zjawiskiem bardzo niezwykłym.
Nie bez satysfakcji zauważyłem, że znakomici Dyskutanci nie są obojętni ani na naukowe spojrzenie na kwestie językowe, ani też na procesy przemian w naszym, co tu dużo gadać, coraz bardziej zaśmiecanym języku. Ponieważ i mnie sprawy też interesują, a co gorsza – wydają mnie się ważne - z pewną nieśmiałością, pozwalam sobie na te kilka słów dotyczących poruszanych zagadnień, mimo że bieżące prace nie pozwalają mnie chwilowo nawet na systematyczne śledzenie wydarzeń na tym Forum, nie mówiąc o pisaniu jakichś własnych tekstów.
Nieco przygnębiły mnie, jak zwykle koncyliacyjne słowa Andrzeja o kopaniu się koniem, bo sam miewam z realiami w dziedzinie językowej czasem pewne, trudności, czy może raczej kłopoty. Oto na przykład, słucham w radiu męża stanu, który opowiadając powiada, że coś trwało „półtorej roku” a przez ten czas „jego osoba” była narażona, czy miała jakieś kłopoty. Inny dżentelmen, pytany o drogę mówi, że to będzie najwyżej „półtorej kilometra”. Pewien dziennikarz, pisze w poważnym tygodniku o, ni mniej ni więcej, „artystach z górnej półki”. W innym artykule - doktor, pyta czy pacjent ma „problem z kolanem”. Normą stało się nie „mówienie na temat” tylko „w temacie” a wiele spraw nie dzieje się dzisiaj lecz „na dzień dzisiejszy”. Niejakie wrażenie wywarł na mnie dziennikarz, opisujący dramat „cywili” w rejonie pożaru lasu. Zaraz przyćmił go inny pan, mówiący o „mainstreamowych” tendencjach w literaturze.
A tu Andrzej pisze, żebym się zgadzał z „wolą ludu”.
Na temat „dedykowanego” bagażnika do auta nie piszę, bo ostatnio pewien wybitny żeglarz podarował mi swoją książkę z normalną, zwykłą dedykacją - więc bełkotać nie bardzo wypada.
Pocieszenie w kwestii językowej przyniosła mi wypowiedź Jacka o oportuniście. Niestety, pocieszenie było chwilowe, bo oportunista – jak się niestety wydaje - to jednak taki „gościu”, który się czemuś opiera., albo się z czymś nie zgadza. Jacek, zalecając jakże słusznie edukację w dziedzinie meteo osobom podającym prognozy pogody, ma zdecydowanie i po tysiąckroć rację, tyle że rzeczywistość skrzeczy, kiedy słucha prognoz pogody nadawanych nawet przez publiczne radio, których cytować na Forum żeglarskim - wręcz nie wypada.
Budująca okazała się zdecydowana wypowiedź Batiara o poprawnym używaniu pojęć i eleganckim odniesieniu do pogody ducha Andrzeja. Zwięzła, ale refleksyjna opinia Mariana jeszcze te sprawy uwypukliła, zaopatrując w normalną referencję do opracowania pióra Krzysztofa Baranowskiego, objaśniającego co to takiego, ten nieszczęsny biały szkwał.
Ale wracając do spraw językowych i poglądów na normy w tej mierze - wydaje się że przyczyna nieumiejętnego używania pojęć i skąpego zasobu słów - leży już w szkole, gdzie nie pisze się wypracowań, ani rozpraw, nie rozmawia się z uczniem, nie dba o poprawność językową – bo rolę panaceum na wszystko pełni zakreślanie odpowiednich kwadracików w testach. No a potem już można coś szybko „zalajkować” lub wrzucić na „fanpejdża”.
Zważywszy że mamy już środek lata - życzę wszystkim Panom pomyślnych wiatrów, stopy wody pod kilem i udanych rejsów
Tomasz Piasecki