Nie ulega wątpliwości, ze Targi Wiatr i Woda co roku są najważniejszym "całościowym" wydarzeniem w naszym światku. Targi, jak targi - coraz większe, coraz atrakcyjniejsze ale dla szerokiej rzeszy żeglarzy liczą się przede wszystkim - imprezy towarzyszace: a więc spotkania osobiste, konferencje, pokazy, wykłady oraz wspólna zabawa. O tegorocznych targach będzie kilka newsów (wszystko w klawiaturach PT Korespondentów). Liczę na relację ze spotkań z naszym wielkim Przyjacielem - Rudą Krautschneiderem.
W tym newsie zajmijmy się tylko kolejną edycją Konferencji poświęconej "wojnie wyzwoleńczej", czyli działaniom na rzesz swobody zeglugi i ... obrony portfeli. Konferencja była powazna (bez zadęcia), rzeczowa, ale i nie zabrakło humorystycznego akcentu. W przerwie miedzy referatam dorwał się do mikrofonu betonowy staruszek (taki w moim wieku), w randze jachtowego kapitana zeglugi wielkiej. Staram się okazać miłosierdzie - nie podaję nazwiska, aby jego dzieci i wnuczat nie wytykano palcami. A prawda jest taka - osobnicy tego gatunku pozostali na kejach. Nikomu nie są potrzebni, zadnych kuponów już nie odcinają. Otóz ów kapitan ostatecznie utwierdził całą sale w przekonaniu, że z Chocimską rozmawiać nie wolno. Ci ludzie w większości niczego nie rozumieją, a ci, którzy coś pojmują - zupełnie o inne sprawy się troszczą. Opowiadją mediom, ministerstwom, posłom, urzędom, ze to nasze zagrożenia w naszych rejsach im nie daje. Czy warto szkodnikom ręce podawać ? Wymieniać pozdrowienia, usmiechy ? Czy nie warto przypomnieć sobie znaczenia słów: alienacja, ostracyzm.... ?
Z uznaniem witam plakat i poręczne ulotki SMOKA ON THE WATER. Zabrałem do Gdańska. Do obejrzenia w .... oczywiście w NEPTUNIE.
W Konferencji wziął udział V-Minister Sportu. Niestety nie znam nazwiska. Nie zrewanżował mi się wizytówka podczas rozmów kuluarowych :-(
O "manifescie SAJ" będzie osobny news. Teraz poczytajcie koresponfencje Burego Kocura, czyli Włodka Ringa.
Ale, ale ! Najpierw nalezy kliknąc tu:
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
======================
W sobotę na targach Wiatr i Woda odbyła się Hasipowa pogadanka na temat liberalizacji polskich ustaw żeglarskich.
Początek naszego spotkania okazał sie być natomiast niezwykle wesoły. Wesołość ową wywołało wśród zebranych sporej ilości słuchaczy nagłe i niespodziewane wtargnięcie na scenę spotkania przedstawiciela starszej generacji Jachtowych Kapitanów Żeglugi Wielkiej rodem z PZZ, który głosem nie znoszącym jakiegokolwiek sprzeciwu i pełnym głębokiego oburzenia wykrzyczał swój sprzeciw pomysłom omawianej liberalizacji.
Zebrani usłyszeli zatem wszelkie możliwe scenariusze wydarzeń od potopień jachtów do utopienia całych załóg włącznie.
Na koniec z ust "zatroskanego" kapitana padło gromkie i głośne pytanie: czy wy nie możecie żeglować na własnych jachtach ????
I tu ogólny śmiech sali, brawa oraz odpowiedź, iż "my tego właśnie chcemy" zakończył występ przedstawiciela PZZ.
Wracając natomiast do rozpoczętej pogadanki - jak znakomita większość naszych czytelników wie, dotyczyła ona projektu liberalizacji obecnych przepisów dotyczących zarówno systemów patentowych jak i rejestracji jednostek pływających w Polsce.
Fragment sali
Dla przypomnienia - obecny system narzuca nam konieczność przeprowadzania całego nierzadko skomplikowanego systemu rejestracji jednostek tak morskich jak i śródlądowych.
Pierwsze pytanie, która nasuwa sie dotyczy faktu rozdziału jachtów na dwa rejestry - śródlądowy i morski.
Czemu to ma służyć - nikt nie wie....
Jak ktoś słusznie zauważył - woda jest jedna i wiatr podobnie....
Niemniej nasz ustawodawca uparł sie rozgraniczać te wody.
Natomiast projektowana zmiana numeracji jachtów skutkować będzie to oczywiście finansowo - dotychczasowi armatorzy jednostek śródlądowych zmuszeni zostaną najdalej po październiku 2008 roku do zmiany posiadanych numerów.
Przyszłe numery zawierać będą m.in. literki określające rodzaj jednostki - "M" jak motorowe i "Ż" jak żaglowe.
Po co zostało tak ustanowione tego także nikt nie wie, choć są przypuszczenia, iż pomysłodawca tego projektu, mimo posiadanej funkcji inspektora PZZ, miał problemy z rozróżnieniem jednostek motorowych i żaglowych.....
Ale to tylko przypuszczenia ......
V-Minister Sportu (niestety nie znam nazwiska)
Dalej nasuwa się także pytanie kto ma finansować te zmiany ? Czyżby "nasz" związek zamierzał uszyć żeglarzom nowe żagle?
Bo na większości dotychczasowych są już naszyte numery choć całkiem inne bo....dotychczasowe...
Natomiast jakie będą losy rejestracji do 2008 roku tego tez nikt nie wie gdyż obecny stan prawny nie umożliwia wykonywania jakichkolwiek rejestrów choćby ze względu na brak rozporządzeń dotyczących przeglądów "technicznych" tychże jednostek...
Dodatkowo nie wiadomo, kto ma wykonywać te przeglądy i na jakiej podstawie nadawane są dotychczasowe uprawnienia "Panom Inspektorom" tego tez nikt nie wie gdyż ustawodawca nie określił w tejże sprawie żadnych wytycznych szczegółowych .....
Do chwili obecne obowiązywało bowiem wewnątrz związkowe prawo powielaczowe niemniej obecnie nie przekonuje ono juz większości zainteresowanych.
Drugi wątek dotyczył samych patentów.
Andrzej "Hasip" Mazurek wykazał tutaj ogromną niespójność przepisów polskich z ustawami unijnymi.
A są to akty prawne wyższego rzędu od zarządzeń krajowych...
I tak - obywatele innych krajów chcąc żeglować po wodach np. mazurskich MUSZĄ, mimo posiadanych np. angielskich uprawnień kapitańskich, posiadać patenty PZZ...
Zmusza sie ich w ten sposób do poddawania sie rygorom ustawy nakazującej im odbycie kursu i zdania egzaminu na polski stopień .... żeglarza jachtowego.
Dopiero wówczas w majestacie prawa będą mogli jako kapitanowie prowadzić na Wielkich Jeziorach Mazurskich wypożyczoną tamże omegę....
Podobnie wykazana została kolejna ułomność przepisów dyskryminująca naszych obywateli, którym odmawia się uznania, na terenie RP, posiadanych przez nich międzynarodowych certyfikatów kompetencji....
Jedynymi słusznymi albowiem patentami wg ustawodawcy są dokumenty PZŻ, który zresztą za ich wystawienie a wcześniej przeprowadzenie kursu i egzaminu, pobierze stosowne opłaty - wcale nie takie małe....
I tu dochodzimy do kwintesencji tematu gdyż albowiem jak nie wiadomo o co chodzi to na pewno chodzi o pieniądze....
A utraty tychże właśnie pieniędzy jak również prestiżu tak bardzo obawia sie "nasz" związek najbardziej....
Obecnie bowiem w przypadku np. otrzymania patentów na stopnie jachtowego sternika morskiego a także kapitana jachtowego ustawa nie przewiduje kursów i egzaminów a związek nasz sprowadzony został do roli działań administracyjnych (tzn. do funkcji "drukarki dokumentów zalaminowach") gdyż ustawodawca dla ich otrzymania przewidział jedynie składanie stosownych oświadczeń stażowych.
Niestety mimo to, w kwestii pełnej liberalizacji przed nami długa i ciernista droga zmian ustaw....
I kończąc należy mieć nadzieję, iż dojdziemy kiedyś do rozwiązań typu np. angielskiego, gdzie obowiązkowych patentów nie ma żadnych a ludzie pływają i naprawdę się nie topią.
I tym optymistycznym akcentem kończę relacje z Hasipowej pogadanki...
Pzdr
Włodzimierz Ring
("Bury Kocur")
No właśnie... o co w tym wszystkim chodzi? O kasę i to dosyć sporą (nowe numerki, nowe patenciki - paranoi ciąg dalszy!).... Byłem w sobote na tych targach i miałem pecha podwójnego:
Czekam na Wasze manifesty!!!
W sumie targi mi się udały, bo spotkałem kilku kolegów (w tym m.in.: Krzysia Mnicha i Janusza Ostrowskiego), ale takie imprezy to nie mój żywioł, bo ja wolę offowe żeglarstwo...
Robert
Bury Kocur napisał:
"...obowiązkowych patentów nie ma żadnych a ludzie pływają i naprawdę się nie topią."
Nie całkiem tak, ...bo wypadki zdarzaja się wszędzie, w Anglii również (!), ale liberalizm polega na tym, że każdemu utopić się wolno i żadna administracja, ani żaden pezetżet nie ma prawa odbierać ludziom prawa do ponoszenia ryzyka!
Robert
pozdr.
Maciek
"ilosc wypadków jest ponizej granicy błedu" zgoda, wypadki nie są tam problemem i nie powinny być tutaj!
Robert
Osobą tą był Radosław Parda - sekretarz stanu w ministerstwie sportu.
Najważniejsze były dwie deklaracje:
- chęć podniesienia bezpatencia do 7,5m oraz 10 kW (propozycja ma być zgłoszona na najbliższym posiedzeniu podkomisji sejmowej)
- chęć wyrzucenia przeglądów na śródlądziu oraz podniesienia limitu dla obowiązku rejestracji do 7,5m wraz ze zmniejszeniem opłat za tę czynność - ustawa ma wpłynąć do laski marszałkowskiej w ciągu najbliższych 10-u dni.
Dodatkowo rozważa się aby szkolenia przed egzaminem nie były obowiązkowe.
Uznawalnośc certyfikatów zagranicznych jest już wpisana w ustawę.
UWAGA - ustawa jest jeszcze w trakcie prac legislacyjnych. Jak wyjdzie z podkomisji do komisji a potem z komisji na następne czytanie potrzebne będzie przeprowadzenie akcji mailowej i spotkań osobistych z parlamentarzystami aby poparli "nasze" poprawki.
Sprawy "morskie" (karty bezpieczeństwa) - będą załatwiane odrębnym tokiem.
Hasip
Uznawalnośc certyfikatów zagranicznych jest już wpisana w ustawę.
Gdzie? W projekcie ministerialnym nowelizacji tego nie ma, jest info, że w trakcie prac podkomisji
zapisano w protokole iż uznaje się patenty cudzoziemcom a to zupełnie co innego. Innych śladów nie znalazłem więc złożyłem skargę do RPO o dyskryminowanie obywateli polskich w tym zakresie. Na zapytanie co z zniesieniem przymusowego szkolenia Departament Prawno- Kontrolny też odesłał mnie do podkomisji. Albo oni nie wiedzą co się dzieje albo Pan v-minister dezinformuje.
Zbyszku zaczynasz mieć syndrom uzależnienia od internetu :))) - jak googiel nie pokazuje oznacza, że nie istnieje .
Obecnie nad ustawą pracuje podkomisja sejmowa. Przyjęto zmiany do artykułu 53a (w zasadzie zostałe zredagowany od początku). Jak zakończy pracę komisja, to dokument nazywany "sprawozdaniem" znajdzie się na stronie sejmowej. W brzmieniu obecnie funkcjonującym jest zapis o uznawalności obcych patentów. Przepis ten będzie obowiązywał po zakończeniu całej procedury legislacyjnej (jeszcze dwa czytania, senat, ustosunkowywanie się do poprawek senackich, prezydent).
Hasip
Dzięki za informację a syndromu nie mam. Te wieści czerpałem ze stron sejmowych oraz (uwaga) strony PFŻ. Na tej stronie jesteś podpisany pod informacją, że ...uznaje się patenty cudzoziemcom ( w domyśle, z paszportem). Mam temu nie wierzyć? Zweryfikowac nie moglem ponieważ strona podkomisji nic nie mówi o art. 53, nawet nie ma nic o następnym posiedzeniu. Plan pracy podkomisji na ten rok przewiduje już tylko inf. ministra o zupełnie nowej ustawie o KF - założenia. Dalej nie wiem gdzie jest ta wersja "obowiązująca" a to bardzo ciekawe.
Andrzeju,
to nie syndrom ale zwykłe niedoinformowanie wskutek niedrożności kanałów porozumiewania się ludzi którzy dążą do tego samego choć innymi drogami.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Dalej nie wiem gdzie jest ta wersja "obowiązująca" a to bardzo ciekawe.
W wersji papierowej mam ją ja, ma ją żeglarski związek (pewnie obydawa), kilka innych związków, itp.
W wersji elektronicznej jako plik o odpowiednim numerze - sekretariat komisji.
Nie ma niedoinformowania moim zdaniem - wtedy gdy komisja przyjęła ten zapis - podałem informację. Nie mam czasu pisać sprawozdania z każdego pobytu w Warszawie - piszę o tym co jest istotne, lub co dotyczy żeglarstwa (ostatnio nic o żeglarstwie nie było).
Jak poprzednio pisałem, po zakończeniu prac podkomisji, będzie sprawozdanie i ustawa przejdzie do komisji sejmowej - wtedy też będzie można wnosic poprawki. W dodatku sprawozdanie wraz z przyjetymi poprawkami będzie dostępne w sieci.
Hasip
4. Osoba która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie może uprawiać żeglarstwo na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem
Rozumiem brak czasu i bezsens pisania czegoś czego nie trzeba ale Andrzeju, nieporozumienie wynika z tekstu jaki sam dodałeś na stronę PFŻ (powyżej) Nie jestem prawnikiem ale doskonale widzę różnicę pomiędzy takim zapisem a zapisem o uznaniu patentow zagranicznych. Ten pierwszy eliminuje polskie szkoły z rynku a ten drugi uznaje je za podmioty, choc nie wprost a to jest głównie powodem moich starań. Szkoły a nie patenty. Litości. Skoro jednak nie możemy się dogadać to już nie zanudzam. OUT.
pozdrawiam
maciek
Współczesne szkoły, bo takimi stają się powoli polskie szkoły to edukacja, czy może nam być obojętna edukacja?
Stawiamy sobie i władzy przykład bliskiej i dalszej zagranicy w zakresie swobody żeglowania , równocześnie u nas lekceważąc lub odsądzając od czci i wiary nasze z trudem raczkujące polskie jachtschool, zarzucając im groszoróbstwo i nic więcej. Jesteś Maćku trochę łaskawszy, ponieważ „tylko” nie obchodzi cię ich los. Tymczasem kierunek rozwoju szkół polskich zapowiada zmierzch wszechwładzy patentów PZŻ. Potrzebne jest zniesienie przymusu zaliczenia kursu i…. właśnie taki zapis o patentach zagranicznych, który uzna ich ważność wszystkim w Polsce a tym samym złamie monopol PZŻ. Szkoły polskie staną się równorzędnymi podmiotami na rynku, wolnym rynku. Na dwadzieścia kilka poważnych szkół już chyba 7 oferuje opcje zagraniczne i ludzie tam idą. Uznanie ich „świstków” za ważne spowoduje odpływ chyba wszystkich klientów kursów wg programu PZŻ. Szkoły współczesne to zaprzeczenie przymusu i krok w stronę edukacji, której potrzebuje każdy żeglarz i kandydat na żeglarza. Nie ma przymusu na cudownym zachodzie ale ich szkoły są pełne. Interesuje mnie bardzo ich los ponieważ to los edukacji. SAJ- jestem jednym z pierwszych jego członków po reaktywowaniu, jak nazwa wskazuje, jesteśmy armatorami. Nie zapominajmy, że to kilka procent uprawiających żeglarstwo. Te pozostałe 95 % aby wyczarterować jacht, potrzebuje jakiegoś „świstka”. Szkoły oferują nam z SAJ podnoszenie kwalifikacji a im „świstek” i kwalifikacje. Wystarczy spojrzeć na ofertę wielu szkół proponującą szczegółowe panele wiedzy i umiejętności. Twierdzenie, w tym przypadku, że szkoły nam są niepotrzebne oznacza uznanie, że posiedliśmy już całą wiedzę i umiejętności. Jeśli są tacy to im zazdroszczę i gratuluję. Ja bym się jeszcze kilku rzeczy chciał nauczyć.
I dlatego ich los z tego też powodu nie jest mi obojętny. Większości ludzi w Polsce nie jest a przynajmniej nie powinien być obojętny bo edukacja nie może być nikomu obojętna. Myślę, mam nadzieję, że w tym sensie Stowarzyszenie Armatorów Jachtów też nie będzie obojętne na los szkół, ponieważ oznaczałoby obojętny stosunek do edukacji.
Szkoły to "profesjonaliści" - to są przedsiębiorcy. My nie jesteśmy izbą gospodarczą. Poza tym szkoły nie są zainteresowane współpracą z "przyjemniaczkami". Mam jeszcze gdzieś kopię pisma jakie wysłali do sejmu przedstawiciele największych szkół.
Hasip
Nie rozumiem dlaczego nie martwisz sie o raczkujace kwiaciarnie, a jedynie o jachtschool. Pozatym jakie one raczkujace? Akademia Nautica? Gizler?
hmm....zdecydowanie jest mi obojetny los szkół.
Maciek
Maćku, dopiero teraz zrozumiałem istotę sporu. Ty po prostu nie masz pojęcia o tym o czym pisze od 10 lat. Kiedyś, dawno temu, system szkoleń, prowadzonych w klubach, był w porządku. Dawał dostęp do jachtu i wiedzy. Dla młodych wtedy była to jedyna droga do żeglarstwa, bo nawet ktoś bogaty nie ryzykowałby kupna jachtu. Potem system PZŻ coraz bardziej podlegał patologiom i w 1996 r po raz pierwszy wystąpiłem publicznie przeciw. Po 89 r przymus zaczął już bardzo ciążyć i był zaprzeczeniem EDUKACJI. Chęć edukacji wynika z potrzeb człowieka a przymus jest tego zaprzeczeniem. O szkołach zacząłem pisać na długo nim powstała Academia Nautica i napewno o nią i inne się nie martwię. Pisałem, poznawszy szkoły inne, zagraniczne. Własnie w krajach gdzie pojęcie patentu jest nieznane. Byłem zaskoczony, że do takiej szkoły trzeba uzgadniać termin szkolenia. Byłem pod wrażeniem bogactwa oferty. Takie szkoły w Polsce to alternatywa dla programu PZŻ. To szansa na marginalizację tego programu i patentu, który powoli już nic nie znaczy.
Dlatego, wychodząc z tych przesłanek, popieram z całych sił rozwój naszych szkół. Edukacja, poniewaz nikt nikogo nie zmusza do zapisywania się do nich, jest alternatywą dla przymusowego programu i monopolu PZŻ. Cały czas myślałem, że Ty też o to chcesz walczyć. Zależy mi a i Tobie powinno zależeć na rozwoju Jachtschool w Polsce na wzór zachodni, bo to jest klęska dla PZŻ w dziedzinie szkolenia. Dlatego mi zależy jako zwolennikowi tej idei. A jako żeglarzowi, który zapewne nie ma tak wysokich kwalifikacji jak inni, zależy aby w jakiejś dziedzinie pogłębić swoją wiedzę. Tak więc mam dwa powody do życzenia dobrze polskiej współczesnej szkole żeglarskiej. A nigdzie nie powiedziałem, że ona taka już jest.
pozdrawiam
Batiar
ps: na dobrych kawiarniach tez mi zależy ale z innych powodów
NIe trzeba popierać rozwoju szkół, nie trzeba popierać ograniczania ich rozwoju - NIC - NIE INGEROWAĆ. Należy uwolnić rynek szkolenia. Zostaną dobre. Wszędzie tam gdzie nie ma rozdzielnictwa, wspierania, regulowania, zezwalania gospodarka funkcjonuje dobrze.
Dwie proste zmiany - brak obowiązku szkolenia, szkolić może każdy na podstawie ogólnych wymagań. Żadnych ekstraordynaryjnych procedur.
Hasip
Ja cały czas myślałem, że walcząc o uznanie innych szkół za równorzędne podmioty gospodarcze, walczę i postuluję uwolnienie rynku szkoleń od przymusu. Co za kompromitacja. A na poważnie.
Po raz kolejny piszę, że szanuję Andrzeju to co robisz i ubolewam, że kiedyś nasze spojrzenia na drogi walki się rozeszły. Ale błagam, nie używaj w stosunku do mnie tonu wyższości i żargonu prawniczego.
Cieszę się, że problem zniesienia przymusu szkolenia stał Ci się bliski i popychasz sprawy w dobrym kierunku. Czy mam przypomnieć, ze kiedyś było inaczej. W tym temacie dostałem kosza, że nie można iść zbyt szerokim frontem w sejmie. Teraz nadajemy na tej samej fali i dobrze. Mnie chodzi dokładnie o to samo co tak pięknie zdefiniowałeś. Że niektórzy zarzucają mi, że martwię się o tych "wydrwigroszów" to ich sprawa. Może problem tkwi w tym, że jestem od kilkudziesięciu lat emocjonalnie związany z problemami wychowania poprzez żeglarstwo a w tym gronie chyba ten problem nie cieszy się zbytnim poważaniem. Coś ktoś kiedyś pisał o poszanowaniu poglądów innych ludzi. Ja zyczę wszystkim aby dożytli czasów bezpateńcia, bez przeglądów, bez KB, bez wszystkiego. Proszę o pozwolenie mi na marzenia o prawdziwej edukacji żeglarskiej, powrotu tradycji żeglarskiej, przyjaźni i szacunku wobec siebie, zamiast wyzwisk. Za stary jestem na zmiany i zapewniam wszystkich, że bez względu na nasze zamiary, nie bedzie ani całkiem tak ani całkiem inaczej. A więc tak- zgadzam się, że rozwiązaniem sprawy jest uwolnienie rynku szkoleń ale wydawało mi się, że mówię to samo, tylko innymi słowy.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
maciek
Mariuszu,
w takim kierunku idą szkoły żeglarskie Anno Domini 2007- większość. Zestawiłem 21 liczących się szkół z podaniem szcegółowych danych, w tym oferty podstawowej i dodatkowej. Jest tego dużo a rozrzut od szkół wyłącznie z programem PZŻ, poprzez ISSA, RYA, chorwacki ego sternika , masa paneli szczegółowych, świstki i aż po "ekstremizm Szkoły kapitana Pochodaja z hasłem " żadnych świstków, czysta edukacja". Ale mają masę problemów i nie miejsce tu o tym pisać. Materiał ma się ukazać w kwietniu lub maju, lub sekretarz o tym wie, kiedy. Ja mam nadzieję, że pzred sezonem- odsyłam do czytania i dyskusji.
pozdrawiam
Batiar
Ile to razy zwracasz się do znajomych "nie znasz kogoś kto umie (tu może być cokolwiek). Jak szukałem korepetytora dla maturzysty to nie interesowało mnie jaką szkołę skończył tylko czy UMIE nauczyć matematyki w zadanym zakresie. Najlepszą renomą jest opinia jaką ma dany nauczyciel.
Oczywiście gdy będę szukał szkoły wilków morskich poszperam w internecie i skalkuluję tak zwane ekonomo, czyli stosunek przekazanej wiedzy do ceny.
Oczywiście im lepiej wyposażone sale dydaktyczne to lepiej, ale czy są naprawdę niezbędne? Im wyższy stopień instruktorski kursami dydaktycznymi tym lepiej, ale czy żeglarz szuwarowo bagienny z kilkunastoletnim doświadczeniem na Mazurach nie wyszkoli równie dobrze na śródlądzie?
Czy nie lepiej aby to przyszły żeglarz SAM decydował o tym w jakim kierunku pójdzie jego szkolenie. Czy rejs zachwalany na stronach Don Jorge . "ZACIĄGNIJ SIĘ POD SZWEDZKĄ BANDERĘ" zrobi ze mnie wilka morskiego czy nie?
Jeżeli nie to dlaczego, jeżeli tak to jakie ma kapitan doświadczenie w szkoleniu.
Zbyszku nie neguję potrzeby oceny szkół, ale niech ja mam wybór że nie chcę skorzystać z wiedzy autorytetów, daj mi odmrozić sobie uszy.
Mariuszu,
a gdzie, kiedy i jak pisałem, że nie może być wyboru.? I gdzie pisałem o ocenie szkół? Była dyskusja o rankingu ale to był raczej skrót myślowy. Nie istnieją obiektywne kryteria oceny jakiejś szkoły. Owszem, znam przypadki w Kanadzie, gdzie firma ubezpieczeniowa daje jednym większe zniżki a innym mniejsze. Ale to ich tajny system zbierania danych na przestrzeni lat. Jestem przekonany, ze kiedyś, kiedyś, tak będzie i u nas. Ale cywil, amator, nie ma szans na dokonanie oceny. Tabela szkół jaka pojawi się w Jachtingu jest uszeregowana wg kolejności spływu danych do mnie. To z zawartości poszczególnych kolumn każdy sobie może wybrać. Masz rację, wybór to święte prawo ale obowiązkiem moim jest podać klientowi menu. Tylko menu, Mariuszu.
pozdrawiam
Batiar
Jedynym obiektywnym kryterium oceny jakości szkół bedzie rynek, czarterodawcy bardzo szybko okresla z których szkół patenty sa "OK" a z których to swistki papieru. Ale to i tak nie zmienia faktu , ze jest to sprawa szkół jak sobie poradzą. Takie moje zdanie, prowadza biznes, teraz kończy sie parasol ochronny w postaci przymusu szkolenia by PZZ , kto nie da rqady ten splajtuje. I krzyz mu na drogę.
Maciek
Tyle skoro Zbyszek Chce robić ranking to chwała mu za to. Ja z tego rankingu skorzystam - bo pracując zawodowo nie mam rozeznania kto jest dobry, a kto zły.
Zgadzam się z tobą że rynek zweryfikuje rankingi, ale i szkoły mogą podnosić swoją wartość szkoleniową. Jak skończę szkołę to chcę mieć na to jakiś "papier" certyfikat.
Czarterujący łódkę musi skalkulować jakiej opinii zawierzyć czy formalnemu "papierowi" czy temu że poleca go ktoś godny zaufania.
Obie drogi mają pułapki, najlepszy j papier można podrobić, ktoś godny zaufania może zawieść. Masz rację że tych spraw nie ureguluje żadna ustawa. I wolny rynek ponad wszystko. Tam się kończy twoja wolność gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.
Z drugiej jednak strony zajmując się klubowymi łódkami miałem wielokrotnie wybór zostawić pusty czarter czy zaryzykować i dać młodemu niedoświadczonemu.
Wybierałem wariant drugi.
Mariuszu, dzieki za wsparcie ale musze kolejny raz sprostować. Nie przygotowałem rankingu, to byłby absurd. Tabela kończy się uwagą, że kolejność w niej wynika wyłącznie z kolejności wplywu do mnie danych z tych szkół. Jak ognia unikam wartościowania. To zrobi wolny rynek za kilka lat. Natomiast uczyniłem wszystko ( może za rok zrobię to lepiej) abyś dowiedział się wszystkiego co chcesz o ofercie szkół.
To dziwne, że większość moich reakcji na komentarze dotyczy nie polemiki tylko wyjaśniania, że mam identyczne poglądy, od lat nie zmieniane. Np Maciek , Hasip, przekonują mnie do uwolnienia rynku szkoleniowego, sugerując, ze jestem tego przeciwnikiem. Ale jedno odbieram pozytywnie.Ogromne zainteresowanie problemem szkolenia i edukacji i związanych z tym problemów szkół żeglarskich. Przed laty mało kto się tym interesował. Zyskała na tym sprawa i o to chodzi.
pozdrawiam
wciąż czynny instruktor
4. Osoba która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie może uprawiać żeglarstwo na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem
Przepraszam, ale co z osobami, które w swoim kraju nie muszą uzyskiwać uprawnień i pływają bez patentu? Czy wystarczy paszport szwedzki i ręcznie napisane oświadczenie, że w swoim kraju nie potrzebuje patentu ani innego dokumentu - oprócz dowodu własności jachtu? Czy ten problem jest brany pod uwagę?
Ciekawe, jaki procent żeglarzy przypływających do Polski posiada jakiekolwiek patenty?
Edward Zając
Skoro moge samodzielnie zeglowac w Szwecji taka lodka jak na przyklad Roztocze (bodaj 18x3.5m) i nikt ode mnie nie wymaga certyfikatu lub "patentu" dlaczego w Polsce nadal bedzie sie wymagac abym posiadal jakies dokumenty. W dalszym ciagu nie bedzie rownouprawnienia obywateli krajow Unii.
Zamiast wymyslac kolejne przepisy ktore nie trzymaja sie kupy juz w trakcie tworzenia nie lepiej po prostu sciagnac je z kraju w ktorym sie przyjely. Bedzie taniej, sprawniej i nie trzeba klocic sie o nonsensy. Nalezy sobie uswiadomic ze w innych krajach mieli czas i mozliwosci aby zebrac doswiadczenie i stworzyc sprawny system.
Pozostaje tylko wybrac kraj w ktorym od wielu lat nie wprowadzano poprawek w przepisach*. Znaczy ze sie przyjely. Upieranie sie przy tworzeniu wlasnych przepisow sugeruje korupcje zainteresowanych. Polska zywcem przejala system podatkowy od Szwedow i uniknela wielu lat tworzenia wlasnego. Przyklad juz jest. Nie wiem czy odpowiedni, ale sie przyjal. Nie pojmuje udzialu sportowcow w tworzeniu przepisow dla zeglarzy. Przeciez to nie trzyma sie kupy.
* w Szwecji rozwaza sie wprowadzenie wymagan certyfikacyjnych dla kierowcow lodek pedzacych kilkadziesiat wezlow (nie km/h)
Tymczasem inny działacz ścisłego kierownictwa PZŻ usiłował mnie przekonać że tych planów nie należy rozumieć dosłownie, może przybrałyby one formę dobrowolnego opodatkowania żeglarzy (mimo że Latek żądał surowych mandatów za niemanie winietek); w końcu powołując się na Skipbulbę oświedczyłem że chcę aby Związek nic ode mnie nie chciał, a w szczególności rejestracji i przeglądów mojego jachtu. Wtedy ów działacz poradził mi abym skierował swoje pretensje do... ministra, który "obarczył" Związek tymi zadaniami.
I DOPIERO WTEDY ZWĄTPIŁEM W INTELIGENCJĘ TEGO GOŚCIA :-(((
Wiadomość o tym rozesłał PZŻ listą mailingową. Oto jej treść:
Urzędy Morskie w Gdyni, Słupsku i Szczecinie na swoich stronach internetowych zamieściły wspólny projekt „Zarządzenia porządkowego nr XX dyrektora Urzędu Morskiego w . . . . . . .w sprawie bezpieczeństwa żeglugi morskich jachtów o długości pomiarowej do 24 m”. Projekt, który jest groźny dla naszej działalności szkoleniowej i morskiej, przekazano do konsultacji społecznych. Prosimy o uwagi kierowane bezpośrednio do urzędów morskich (i do wiadomości do Biura PZŻ – e-mail: pyaoffice@pya.org.pl). Tekst projektu znajduje się poniżej. Adresy e-mailowe urzędów morskich można pobrać ze strony
internetowej: www.mgm.gov.pl
Projekt zarządzenia UM
Edwardzie,
zastanawiałem się właśnie co może być groźne w tym projekcie dla PZŻ... i myślę, że gównie samo przekazanie do konsultacji społecznych już im zagraża, bo kiedyś PZŻ był w komfortowej sytuacji - będąc jedynym społecznym konsultantem mógł opinować wszystko zgodnie z własnym "widzi mi się", a teraz działacze mają świadomość, że inne podmioty również się wypowiedzą, a autor projektu nie musi oprzeć się na opinii PZŻtu ... Przyjrzę sie jeszcze temu projektowi.
Robert
Łyknij dużą dawkę Nerwosolu przed czytaniem...
http://www.umsl.gov.pl/pliki/jachtyproj.pdf
mam nadzieję, że ten link będzie aktywny...
Projekt żywcem z poprzedniej epoki, ...a pezetżetowi uciekają spod rejestracji tzw. "jachty komercyjne" (utrata tej kasy jest dla nich groźna!!!), za to ma nadal WSZYSTKIE jachty sportowe i rekreacyjne...
Zaiste kuriozalne jest nakładanie tylu przepisów i ograniczeń na 300 i parę (trzysta i parę) łódek zarejestrowanych pod polską banderą, a po tych regulacjach zapewne ich ubędzie... pisaliśmy już nie raz, że tyle jachtów zmieści się z duuuuuuzym luzem w jednej dobrej europejskiej marinie ( nie mylić z nagrodzoną na WiW "siecią marin pt. Pierścień..."). Już pisaliśmy, że to są działania pozorne urzędów, które powinny zająć się raczej stanem oznakowania torów wodnych (np. wyciąć gałęzie zasłaniające niektóre nabieżniki na Zatoce...) i innymi, naprawdę ważnymi sprawami. Regulowanie tego czego w normalnych krajach się nie reguluje jest typowym przykładem wyszukiwania sobie problemów tam gdzie one nie istnieją i świadczy o tym, że owi projektodawcy zajmują swoje etaty, za które my ze swoich podatków płacimy, absolutnie bezpodstawnie!
Może nie mam racji?
Robert
Być może zagrożenie jest w tym, że po zatwierdzeniu tego projektu armatorzy jachtów stracą resztki nadziei na normalne warunki żeglowania i prawie wszyscy przejdą pod inne bandery?
Innego zagrożenia nie widzę, a nawet jest tam obietnica przekazania przeglądów technicznych jachtów morskich (wszystkich) do PZŻ-tu. A więc kogo dozorcy będą "przeglądać", jeśli wszyscy wywieszą bandery krajów, gdzie żeglarstwo jest przyjemne i swobodne?
Przez chwilę przeszła mi "myśl dzika", że Związek poprze liberalizację za cenę rejestracji wszystkich jachtów, oczywiście bez przeglądów technicznych i Kart Bezpieczeństwa. Coś na wzór warunków bandery belgijskiej. To mogłoby podreperować opinię i kasę Związku - ale tak logicznie to oni nie myślą. Za dużo osób korzysta na obecnej sytuacji, więc będą chyba walczyć do końca. Oby szybkiego.
Edward Zając
Chyba jakaś panika ogarnęła i UMy, bo linki do projektu i ministerstwa, ktore podałeś za PZŻtem są nieaktywne (zwraca błąd)...
Robert
Spokojnie Andrzej wszystko pod kontrolą:-))) Brakuje nam naszej strony ale to też jest w trakcie "rozruchu". Targi W&W zajeły nam parę dni...