Do jachtów siatkobetonowych żeglarze zazwyczaj podchodzą jak pies do jeża. Niesłusznie - świadczą o tym choćby rejsy Grzegorza Kuchty - laureata Nagrody ŻAGLI (kategoria "małe jachty" ) w konkursie REJS ROKU 2006. Już 2 marca skipper s/y "HUMBAK" odbierze nagrodę za zeszłoroczny rejs na Morze Północne. Równie ambitne plany przygotował nowy Prezes SAJ na lato 2007. No i już widać następcę. Jest nim Krzysztof Kluczek, który zaprasza na ten rejs. Przy okazji uwaga - prawdziwy jacht morski numer "POL" nosi tylko na żaglu. Numery na kadłubie - jachty szuwarowe.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-----------------------------
1 czerwca 2007 roku jacht MARZYCIEL odbija od pomostu przystani Akademickiego Klubu Morskiego w Gdańsku - Górki Zachodnie ul. Stogi i bakszagiem lewego lub prawego halsu idzie na Bałtyk.
W kabinie rufowej unosi ze sobą dwie wolne koje. Jeżeli chcesz stracić kilka lub kilkanaście letnich dni żeglując po morzu, to zapraszam! Dokładny termin, trasa rejsu, port zaokrętowania: DO USTALENIA
Dane techniczne
Szerokość: 2,65 m
Zanurzenie:1,4 m
Balast: 1 t
Powierzchnia żagli: 30 m2
Materiał kadłuba: siatkobeton
Silnik: VolvoPenta MD1
- Wyposażony jest w morską toaletę ze zbiornikiem
Jacht według projektu Norberta Patalasa został zbudowany w Koninie przez innego znanego konstruktora Bohdana Małolepszego w 1976 roku. W roku 1997 zmienił właściciela, został przewieziony i zwodowany na Jezioraku. Nie bez trudności, ze względu na zanurzenie, przeszedł kanałami (Elbląskim, Jagiellońskim, Nogatem, Szkarpawą i Wisłą) do Gdańska. Po zmianie takielunku i doposażeniu rozpoczął swoją morską przygodę.
http://marzyciel.com/
Krzysztof Kluczek
Marcin Palacz
Nie jestem pewien, czy to wymóg przepisów czy tylko zwyczaj, ale na polskich jachtach morskich zwykle bywało: na żaglu numer, na burtach/pawęży nazwa i nazwa portu macierzystego, natomiast jachty śródlądowe miały od dawna wymóg formalny, że numery musiały być i na żaglu (H min =30 cm) i burtach (h min = 8 cm) ...
Robert :-)
PS: ja się siatkobetonowców nie boję!, a w tekście zniknęła długość tego jachtu, o ile dobrze pamiętam w projekcie było 8,00 m
Jeżeli chodzi o numery rejestracyjne na burtach lub pokładzie to dziwi mnie kpina kol. Jurka. Bezpieczeństwo na morzu właśnie nakazuje posiadanie numerów identyfikacyjnych na burtach i na pokładzie w celu identyfikacji jednostki w czasie akcji ratowniczych. Złamany maszt to brak numerów na żaglu. Proszę spojrzeć na jachty, które żeglują dookoła świata, w regatach Sydney-Hobart, Admirals Cup, Mini Transat etc.
Wszystkie bez wyjątku mają bo muszą numery co najmniej na pokładach.
Maciek
Wystarczy nazwa.
Ale jeśli numer rejestracyjny już ma być, to na kadłubie, a nie na żaglu - co jest jakby zgodne ze zdrowym rozsądkiem i przepisami (polskimi, belgijskimi, brytyjskimi...) . Również Szwedzi numerki rejestracyjne (dobrowolna rejestracja) umieszczają na kadłubach.
Więc dlatego nie rozumiem uwagi Don Jorge'a.
A poza tym, mieliśmy nie dzielić jachtów na morskie i śródlądowe.
A na żaglu, to ja mam, jak wiadomo, numer seryjny łódki - i to ma sens, bo się nigdy nie zmieni.
Marcin
Przyjaciele,
Możecie krawat wiązać jak chcecie, ale ja wiem że powinien on sięgać 2 centymetry poniżej klamry pasa. Możecie do koszuli w kratke zakładać krawat w paski. Możecie łyżeczkę od herbaty opierać o krawędź spodeczka brzuszkiem do góry, ale ja wiem, że to jest nieeleganckie....Możecie wreszcie w bałtyckich portach cumować rufą do pomostu, ale nie dziwcie się zainteresowaniem pewnych osobników. Mozecie siusiać na nawietrzną, ale .... Nikt nikomu nie zabrania umieszczać numeru "POL" na burcie jachtu morskiego, ale ... A wogóle, to podtytuł tego okienka uprzedza o jego SUBIEKTYWNOŚCI.
A przykłady oznakowania jachtów regatowych, to zupełnie inna bajka.
Zyjcie wiecznie !
Don jorge
Pływając tych dobrych kilka lat Humbakiem po Morzu nabrałem i doświadczenia i respektu, ale również mogę powiedzieć, że Wagant, konstrukcja p. inż Norberta Patalasa, jest dzielny i suchy - tak suchy, że w zęzie można szukać kurzu.
A tak na marginesie to, chyba te literki i cyferki (a Humbak to ma na żeglu i wiatrochronie) nie są aż tak ważne jak doświadczenie innych Kapitanów, którzy pływają na siatkobetonowcach.
A chociażby Staszek i Stenia na FERNANDO czy piękny WAGANT - oba z Gdyni. No, a ten o którym kiedyś tyle mówiono - JAŚKO z Górek Zachodnich. Już nie wspomnę o Szczecinie i Zatoce pomorskiej - tam jest chyba jakieś 5 jednostek. A przecież budowano też w głębi kraju... .
Warto może tutaj podyskutować nad tym co mogłoby się nam wspólnie przydać. Tym bardziej, że ostatnie w Polsce jachty z siatkobetonu budowano ok. 1985 roku, kiedy to PRS zakazał tych niecnych praktyk.
Zapraszam do pisania