TO BRZMI JAK BAJKA !

Od dawna przymilałem się Jurkowi Sychutowi - "naszemu człowiekow w Sztokhomie" o korespondencje. Wykręcał się skromnie, ze .... i tu była lista. I już kiedy prawie straciłem nadzieję - otrzmałewm super news. Warto, aby ten i ów go sobie wydrukował. Z moch książek  emanuje sympatia do Szwecji. News Jurka wyjasniai jeden z licznych powodów dlaczego Szwcja da sie lubić, dlaczego SAJ bez przerwy powołuje sie na Szwecję. Opowieść Jurka dla Polaka brzmi jak bajka. Mimo, ze już kiedyć czytaliście powypadkowe  zwierzenia "naszego człowieka w Goteborgu" - Mikolaja Frischa. Jurkowi bardzo, bardzo dziękuję. Razem z Czytelnikami prosimy o bisowanka !

A teraz kliknijcie, bo ten news zasługuje na specjalnie.  

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

__________________

Ubezpieczenia
Gdy płaciłem roczną składkę ubezpieczeniową przypomniały mi się nieprzyjemne przygody kolegów z Polski i Szwecji. Polskie towarzystwa ubezpieczeniowe odmówiły zapłaty odszkodowań mimo ze koledzy płacili składki i szkoda była ewidentna. Załoga jednego z polskich jachtów wpływając nocą do portu miała pecha zawadzić masztem o wystającą reję żaglowca. Szkoda została naprawiona lecz firma ubezpieczeniowa poszkodowanego domaga się odszkodowania którego wypłaty odmawia polskie towarzystwo ubezpieczeniowe. Możliwa jest sprzedař polskiego jachtu aby pokryć koszty. Drugi jacht został solidnie uszkodzony podczas akcji ratowniczej i polskie towarzystwo ubezpieczeniowe odmawia odszkodowania. Tłumaczy się brakiem dokumentu potwierdzającego przeszkolenie obsługującego radiotelefon, mimo że jego brak nie miał żadnego znaczenia dla przebiegu akcji ratowniczej.

Szwedzki kolega miał dwie przygody w których łódka została poważnie uszkodzona lecz szkody zostały usuniÍte i jego jacht jest nadal w świetnym stanie. Kupił używaną łódkÍ i po letnim żeglowaniu - podczas stawiania na ląd - zauważył że balast mocno wcisnnęło w kadłub. Według wstępnej diagnozy łódka solidnie uderzyła o mieliznę. Ekspert powołany przez firmę ubezpieczeniową Svenska Sjó stwierdził jednak że nie wystarczy tylko reperacja bowiem łódka jest źle skonstruowana i naprawa niczego nie rozwiąże. Zaproponował naprawę nie tylko szkody ale usuniÍcie wady konstrukcyjnej. Ma się rozumieć na koszt Svenska Sjó. Koszty były spore i nie zażądano zapłaty franszyzy gdyż podczas przebudowy stwierdzono że łódka nie uderzyła o mieliznę.

Kolega miał pecha. Zimą zadzwonił ktoś z przystani aby powiadomić że jego łódka leży na burcie przewrócona wiatrem. Szkoda wydarzyła się wiele dni wcześniej, czego nikt nie zauważył. W miÍdzyczasie ziemia zamieniła siÍ w błoto i kilka razy ją mróz zamroził. Wnętrze do którego przedostała się woda wyglądało paskudnie. Zmienna pogoda sprawiła że łódka została znacznie uszkodzona przyczynami naturalnymi. Svenska Sjó wysłała dzwig samochodowy który przewiózł łódkę do stoczni w celu naprawy. Wszystko odbyło siÍ bez udziału kolegi który słuzbowo przebywał na innym kontynencie. Gdy wrócił, Świeżo wyremontowana łódka czekała przygotowana do wodowania w tym samym miejscu gdzie zostawił ją jesienią. Zapłacił tylko niewielką opłatę franszyzy.

W ubiegłym roku dziennikarze Dagens Nyheter - jednego z większych szwedzkich dzienników - przeanalizowali koszty ubezpieczeń większości szwedzkich firm. Okazało się że różnice są znaczne. W skrajnym przypadku koszt ubezpieczenia tej samej łódki różniły siÍ o 14 tysięcy koron, między najtańszą ofertą a najdroższą. Przy okazji potwierdzono że koszty ubezpieczenia w Svenska Sjó należą do najniższych.

Svenską Sjó powołały szwedzkie kluby i zrzeszenia żeglarskie. Wysokość rocznych składek zależna jest od budżetu firmy. Po opłaceniu kosztów utrzymania personelu i wypłacie odszkodowań zyski są przeznaczane na obniżenie składki w następnym roku. W ten sposób firma działa według zasad rynkowych lecz nie musi żądać wysokich składek.

Polskim kolegom współczuję i życzę aby w przyszłości polskie żeglarstwo rozwinęło się na tyle, by tak jak Szwedzi mogli ubezpieczyć swoje łódki u Lloyda, przez krajową firmÍ ubezpieczeniową działającą tylko dla potrzeb swoich członków. Na zasadach takich jak Svenska Sjó.

Nie wiem czy to nie od bieżącego roku rynek polskich ubezpieczeń wyzwoli się od monopolu i kto wie czy nie pora aby polskie organizacje żeglarskie zamiast zazdrościć Szwedom rozważyły stworzenie podobnej firmy. Aczkolwiek nie wiem czy w Polsce możliwe jest powołanie firmy działającej na podobnych zasadach. Pierwszą przeszkodą jest konieczność znalezienia partnera reasekurującego. W przypadku Svenska Sjó jest to londyński Lloyd. Niewątpliwie firma z najbogatszymi tradycjami i ze wszech miar godna polecenia.

Polscy żeglarze wzięli już los we własne ręce i w końcu wyzwolą się z pod nadzoru PZŻ oraz nadmiernej opieki Sejmu. Gdy w 1977 roku składałem podpis pod deklaracją ROBCiO otoczenie przyjęło to z przerażeniem nie wierząc że uwolnienie od komunizmu będzie możliwe za naszego życia. Wierzę przeto że długo nie trzeba czekać aby uwolnić polskie żeglarstwo od bezmyślności biurokratów.
Jerzy Sychut
Sztokhom



Komentarze
Jak bajka Marcin Kan z dnia: 2007-02-25 13:58:32
nie bajka Piotr Mroczek z dnia: 2007-02-26 14:04:31
Tzw. \ Tomek Janiszewski z dnia: 2007-02-26 18:07:51
jak bajka jacek jaruchowski z dnia: 2007-02-26 18:56:33