DON JORGE SIĘ MYLI

Adam stawia tezę że "stare czasy nie odeszły". Jako konserwatysta też bym sobie tego życzył. Tyle, że Czytelnicy SSI znają moje niewolnicze uzależnienie od statystyki, której się nabawiłem w zimnych, grubych murach SGPiS.
Przkład Adama jest właśnie (niestety !) potwierdzeniem wyjątku od reguły.
Uczciwi wyznawcy religii statystycznej zazwyczaj nie negują istnienia przytaczanych przykładów. Oni tylko zimno pytają: na ile ten przykład jest reprezentatywny (statystycznie) ?
Niestety godny uznania, pochwały przykład SZKUTNIKA-AMATORA jest odosobniony.
No bo ilu jest takich Adamów w Polsce?
Kilku.
A może tylko na razie kilku ?
Globalizacja rozniosła po świecie zarazę konsumpcjonizmu, na którą szczepionki na razie nie ma.
To znaczy jest, ale ja tego słowa z siebie wydusić nie chcę, ba nie potrafię.
Drogi Adamie - nie zniechęcaj się !
Pchaj ten wózek póki sił i zapału starcza !
Choćby po to, aby było się na kogo powoływać - zwłaszcza przy wprowadzaniu dzieci w żeglarstwo.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-----------------------------------------------------------------
NIE ZGDZAM SIĘ !
ze zdaniem Don Jorga z artykułu „Jaka to była ta mieczówka” – cytuję:
„A co tu dopiero mówić o samodzielnym budowaniu jachtu. Mimo, że w sklepach żeglarskich wszystko co potrzebne do budowy jest dostępne. No cóż - stare czasy odeszły.”
Otóż to nie jest prawda.
Już uzasadniam.
Prawdopodobnie nie znacie strony http://www.szkutnikamator.pl którą od lat z uporem maniaka prowadzę. I to w 99,9 % charytatywnie.
Nie jest to z mojej strony reklama witryny, tylko chcę pokazać że jednak ludzie budują i remontują swoje jachty – bardzo często metodami które Jurku opisałeś w swoim artykule.
Budują i to dużo jak na nasze polskie warunki finansowe. Oczywiście w Hameryce budują więcej :-)
W załączniku podsyłam kilka zdjęć dla wzmocnienia dowodów.
Ale nadal można zapytać dlaczego budują tak mało (mimo że to i tak dużo) – mam wyjaśnienie.
Dawnymi czasy świetnie funkcjonowały kluby które nie miały łodzi ale miały dużo członków którzy chcieli mieć jachty.
Miały maszyny, heblarki, frezarki , piły, szlifierki – stare ale na chodzie. Przeważnie na etacie klubu był szkutnik lub dobrze obeznany ze szkutniczą robotą bosman. Ludzie tworzyli grupki i pod światłym przewodnictwem owego szkutnika/bosmana, z wielkim zapałem wspólnie budowali sprzęt pływający. Zawsze pod ręką był „Pan Zenek” szkutnik który przychodził i mówił: „to trzeba przyfastrygować do tego wichajstra, i na to rzucić 10 warstw laminatu i będzie trzymać”
A co dziś?
Dziś przysłowiowy Kowalski nie ma gdzie zapytać. Kluby żeglarskie są ale nie dla „budowniczych” tylko dla zysku ze szkolenia lub czarteru.
Nie może „Pana Zenka” poprosić o pomoc za flaszeczkę albo inną część do samochodu. Nie ma maszyn w klubie , musi sam wszystko kupić , zapłacić itp.
Kowalski szuka wiedzy w internecie a co mamy w internecie? Wbrew pozorom poszukanie praktycznej wiedzy w internecie nie jest łatwe, a jeszcze nie ma kto pokazać, nauczyć jak „to” się robi. Czasopisma żeglarskie? Żart – reklama daje dochody a nie pisanie o próchnie J Wiadomo że każdy żeglarz powinien mieć BMW albo inne super auto – jachtu przecież mieć nie musi.
Całe szczęście że jest SSI i Tadziu Lis który nieraz objaśnia podstawowe rzeczy a często też „dla zaawansowanych”. Właśnie Tadziu to mój „Pan Zenek – szkutnik/bosman” któremu się chce podzielić swoją wiedzą i talentami.
Tadeusz – Wielki Szacun dla Ciebie !
I właśnie po to stworzyłem lata temu stronę www.szkutnikamator.pl – aby Nowak mógł pokazać jak buduje, aby Kowalski zobaczył że to nie takie trudne i jak to zrobić, a przy okazji Malinowskiego zachęcił do zbudowania swojej małej łódki. I każdy może zapytać o szczegóły i sposoby aby zastosować lub nie, przy swoim jachcie.
Na dziś Szkutnikamator to największy polski portal o amatorskiej budowie łódek. Zobaczcie sami ile ludzie kleją i jakie cudeńka budują. (oczywiście kilka „dziwnych” też jest J). Najmłodszy szkutnik na portalu – Pola ma 12 lat i zbudowała Perkoza (z małą pomocą Taty).
Wielu z Was mogłoby przekazać wiedzę, napisać, opisać, pokazać zdjęcia ale właśnie to jest znak nowych czasów – nie chce się Wam… nawet pisać.
Zapraszam Was do pokazania innym że można , że się da, i co z tego wychodzi. Przecież często coś poprawiacie / naprawiacie przy swoich jachtach.

Pozdrowionka dla Ciebie Don Jorge i dla wszystkich Czytelników SSI
Adam Kłoskowski
www.szkutnikamator.pl
ze zdaniem Don Jorga z artykułu „Jaka to była ta mieczówka” – cytuję:
„A co tu dopiero mówić o samodzielnym budowaniu jachtu. Mimo, że w sklepach żeglarskich wszystko co potrzebne do budowy jest dostępne. No cóż - stare czasy odeszły.”
Otóż to nie jest prawda.
Już uzasadniam.
Prawdopodobnie nie znacie strony http://www.szkutnikamator.pl którą od lat z uporem maniaka prowadzę. I to w 99,9 % charytatywnie.
Nie jest to z mojej strony reklama witryny, tylko chcę pokazać że jednak ludzie budują i remontują swoje jachty – bardzo często metodami które Jurku opisałeś w swoim artykule.
Budują i to dużo jak na nasze polskie warunki finansowe. Oczywiście w Hameryce budują więcej :-)
W załączniku podsyłam kilka zdjęć dla wzmocnienia dowodów.
Ale nadal można zapytać dlaczego budują tak mało (mimo że to i tak dużo) – mam wyjaśnienie.
Dawnymi czasy świetnie funkcjonowały kluby które nie miały łodzi ale miały dużo członków którzy chcieli mieć jachty.
Miały maszyny, heblarki, frezarki , piły, szlifierki – stare ale na chodzie. Przeważnie na etacie klubu był szkutnik lub dobrze obeznany ze szkutniczą robotą bosman. Ludzie tworzyli grupki i pod światłym przewodnictwem owego szkutnika/bosmana, z wielkim zapałem wspólnie budowali sprzęt pływający. Zawsze pod ręką był „Pan Zenek” szkutnik który przychodził i mówił: „to trzeba przyfastrygować do tego wichajstra, i na to rzucić 10 warstw laminatu i będzie trzymać”
A co dziś?
Dziś przysłowiowy Kowalski nie ma gdzie zapytać. Kluby żeglarskie są ale nie dla „budowniczych” tylko dla zysku ze szkolenia lub czarteru.
Nie może „Pana Zenka” poprosić o pomoc za flaszeczkę albo inną część do samochodu. Nie ma maszyn w klubie , musi sam wszystko kupić , zapłacić itp.
Kowalski szuka wiedzy w internecie a co mamy w internecie? Wbrew pozorom poszukanie praktycznej wiedzy w internecie nie jest łatwe, a jeszcze nie ma kto pokazać, nauczyć jak „to” się robi. Czasopisma żeglarskie? Żart – reklama daje dochody a nie pisanie o próchnie J Wiadomo że każdy żeglarz powinien mieć BMW albo inne super auto – jachtu przecież mieć nie musi.
Całe szczęście że jest SSI i Tadziu Lis który nieraz objaśnia podstawowe rzeczy a często też „dla zaawansowanych”. Właśnie Tadziu to mój „Pan Zenek – szkutnik/bosman” któremu się chce podzielić swoją wiedzą i talentami.
Tadeusz – Wielki Szacun dla Ciebie !
I właśnie po to stworzyłem lata temu stronę www.szkutnikamator.pl – aby Nowak mógł pokazać jak buduje, aby Kowalski zobaczył że to nie takie trudne i jak to zrobić, a przy okazji Malinowskiego zachęcił do zbudowania swojej małej łódki. I każdy może zapytać o szczegóły i sposoby aby zastosować lub nie, przy swoim jachcie.
Na dziś Szkutnikamator to największy polski portal o amatorskiej budowie łódek. Zobaczcie sami ile ludzie kleją i jakie cudeńka budują. (oczywiście kilka „dziwnych” też jest J). Najmłodszy szkutnik na portalu – Pola ma 12 lat i zbudowała Perkoza (z małą pomocą Taty).
Wielu z Was mogłoby przekazać wiedzę, napisać, opisać, pokazać zdjęcia ale właśnie to jest znak nowych czasów – nie chce się Wam… nawet pisać.
Zapraszam Was do pokazania innym że można , że się da, i co z tego wychodzi. Przecież często coś poprawiacie / naprawiacie przy swoich jachtach.

Pozdrowionka dla Ciebie Don Jorge i dla wszystkich Czytelników SSI
Adam Kłoskowski
www.szkutnikamator.pl
-----------------------------------------------
Janusz Jaranowski - fotografia do komentarza Romana Piechowiaka (poniżej)

Witam Adama i Don Jorge!
prosze nie zapominac o DYSKRETNYCH amatorach budujacych jachty znaczy tych ktorzy nie "udzieleja sie w internecie".
Moj jacht buduje od 1999 z pomoca i samodzielnie. Juz prawie skonczylem! Co nie przeszkadza plywac.
Moze pamietacie pare relacji z "ULTIMY T". na Morzu Środziemnym?
Na marginesie przypomne o blizniaczym i amatorsko budowanym jachcie "POTEM", Janusza Jaranowskiego, z ktorym oplynelem Sardynie w 2013.
Na zdjeciu Janusz za sterem ULTIMY T.
Roman