PANIE RUMIAN 0 CZY TO PRAWDA
Do mnie, niczem kiedyś do Rumiana nadchodzą mailowe pytania. Na różne, przenajróżniejsze "temata". Czasami podejrzewam prowokacje, czasami że ktoś wyraźnie próbuje sobie ze starego żarty stroić, Ale zdarzają się pytania całkiem serio. Problem w tym, że nie zawsze potrafię rozróżnić które są które.
Tak dla przykładu dzisiejsze poobiednie pytanie: Don Jorge - czy to prawda, że "motopompiarze" aby ustrzec się przed oderwaniem od przywileju (art. 53 a pozwala tylko patentować żeglarzy!) zapragnął natychmiastowego (może marzec, może kwiecień) ślubu z Chocimską, czyli ponownego zlania się w jeden związek ?
Drogi Czytelniku - a mało to rozwiedzionych małżonków zeszło się na wieść o spadku ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Ło matko !!!!
Trzymanie się źródełka potrafi doprowadzić do róznych rzeczy.
Nie wiem, czy to prawda, czy nie, ale się nie zdziwię, jeżeli tak się stanie.
Janusz
To teraz dwa związki na raz wsiądą na żeglarzy??? Czyżby to jeden ze znaków wieszczonych przez Wernyhorę - tzn. Johanna???
R.
Wychodzi na to, ze właśnie to mgł mieć na myśli...
Ale naisałeś o jednym ze znaków? a jakie inne - czyżbym cos przepuścił? (całkiem nota bene mozliwe - przy tej ilości postów :-)
Andrzej
"Ale naisałeś o jednym ze znaków? a jakie inne - czyżbym cos przepuścił?"
Wzywał do obserwowania znaków... może to tylko jeden z nich (może to jeszcze nie samo sedno?), a czeka nas jakowaś żeglarska apokalipsa??? - to w końcu nie ja jestem obdarzony zdolnościami prekognicji i jasnowidzenia...
R.
czy to prawda, że "motopompiarze" aby ustrzec się przed oderwaniem od przywileju (art. 53 a pozwala tylko patentować żeglarzy!) zapragnął natychmiastowego (może marzec, może kwiecień) ślubu z Chocimską, czyli ponownego zlania się w jeden związek ?
Chciałbym wyjasnić iż nieprawdą jast jakoby art. 53a nie pozwalał patentować motopompiarzy, a tym samym ich skubać z kasiorki. Przecież oni uprawiają żeglarstwo motorowodne. Nie pamiętacie tego okreslenia?
Jeśli żeglarstwo motorowodne(SIC!) to przy patentach musi grzebać związek żeglarski . I wszystko jasne?
krzysztof klocek
ps. pomijam już świadectwo umiejętności i wiedzy jakie wystawił sobie p. Lipiec tworząc takiego potworka jakim jest "żeglarstwo motorowodne'
K
Od autora jakiejś tam publikacji sprzed 30 lat nie trzeba wymagać tyle co od ministra. Publikacji o różnym ciężarze gatunkowym zawartej w niej wiedzy jest wiele. Każdy ma prawo publikować co mu się podoba (przykład p. Bubel i inni). Potocznie też często słychać o "głupim durniu" ale tu jest mowa o wymyśleniu tworu językowego do zastosowanego w prawie. A tu istnieją pewne reguły. Co do zasady to nie mam złudzeń iż Lipiec osobiście tego nie wymyślał ale podpisując własnym nazwiskiem i wprowadzając do obiegu akt prawny wystawił sobie świadectwo biorąc za to odpowiedzialność. A w wypadku przepsiu 53 a należy zastosować zasadę: clara non sunt interpretanda.
krzysztof klocek
Na obronę ministra powiem, że dość często definicje prawnicze są odmienne od słownikowych lub "dziwne". Tytułem przykładu "rak będący rybą"; "marchewka owocem"; "darowizna sprzedażą"; "najem zakupem". Wiele by można przykładów podać. Zamieszanie w tym przypadku wprowadza słowo żegluga i żeglarstwo, które wywodzi swój rodowód od "żagla" a obecnie ma znacznie szersze znaczenie.
Hasip
Chciałbym zauważyć, że termin "żegluga" odnosi się do wszystkich ruchu wszelkich jednostek na morzu.
Andrzej Dobrogosz
Przyznaj w takim razie Andrzeju czy "rak będący rybą" wynika z wewnętrznej interpretacji tworzącego przepis czy z definicji zawartej w ustawie iz "raki i ślimaki uważa się za rybę"? Po prostu tak ustawodawca zapisał w naszym art 53 a, że żeglarstwo i koniec. O żadnym zamieszaniu nie możesz wspominać tłumacząc i dorabiając filozofię za ustawoawcę i zainteresowanych, bo definicja językowa żeglarstwa jest ogólnie dostępna i jasno precyzuje czym jest żeglarstwo. Łatwa w obsłudze jest encyklopedia nomen omen powszechna PWN. I jeśli ktoś jako profesjonalista dział tworząc prawo to chociaż umiejętność posługiwania się encyklopedią nie wspominając już o technice prawodawczej musi mu być znana. Jeśli uważasz inaczej to chyba chcesz obowiązkowych patentów dla motorowodniaków?
pozdrawiam
krzysztof klocek
ps. nie wierzę, że jako prawnik jesteś przekonany, że nie ma naruszenia prawa tym bardziej, że mam świeże info w tej sprawie z instytucji, o której ci wspominałem:))
Krzysztofie - art.53a jest gniotem. Chocby dlatego, że nie tylko nie definiuje pojęcia uprawianie żeglarstwa, ale tez nie definiuje wielu innych rzeczy. :)) Co do patentów motorowodnych.... hm. znasz moje zdanie.
Hasip
Otóż to. Jest gniotem i dodatkowo zbędnym gniotem a więc winien on zniknąć z polskiego systemu prawnego i nie byłoby sprawy. Jeśli jednak jest i nie definiuje właściwie to towarzysze od betonu nie mając innych argumentów używają jednego: dura lex sed lex.. Ja dodam tylko : Kto z Mieciem walczy ten od Miecia ginie:). Tak więc obecnie można uprawiać sporty motorowodne bez obowiązku posiadania patentu - co oczywiście nie wyklucza dobrowolnego szkolenia.
pozdrawiam
krzysztof klocek
Co do encyklopedii zaś... :))) W encyklopedii świata Oxford - żeglarstwo określane jest jako dyscyplina sportowa obejmująca współzawodnictwo na lekkich łodziach żaglowych. Rozróżnienie na żaglowe i motorowe nastepuje dopiero przy terminie jacht. Ciekawe. :))
Hasip
A potem (na przełomie lat 2004/2005) poseł Jerzy Kulej (SLD) zablysnął w Sejmie wypowiedzią o "jachtach z potężnymi silnikami żeglującymi 50km/h po wybrzuszeniach Śniardw" :-DDDD
Pozdrawiam
Tomek Janiszewski