Mikolaj Frisch donosi z Goteborga - Szwedzi lubią żarty, ale nie z ichnego SAR. Żarty z państwowych służb w Szwecji kosztują bardzo drogo. Przekonał się o tym jeden szwedzki żeglarz - żartowniś. Chciał wypróbować żonę, a skończyło się .....
Ostrożnie z testowaniem zon !
A teraz na kredyt - kliknijcie tu:
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_____________________
W Szwecji ratowanie życia nic nie kosztuje, ale falszywy larm to pewna sprawa w sadzie.
Aczkolwiek Szwedzi chetnie i z duzym poswieceniem udzielaja pomocy zeglarzom na morzu to jednak zabawa w falszywy alarm moze skonczyc sie rozprawa w sądzie.
Przekonal sie o tym armator jachtu z Uddevalla, ktory dla kawalu zadzwonil do swojej zony i powiedzial ze znajduje sie na morzu w tonacym jachcie. Zona oczywiscie przekazala natychmiast wiadomosc do SAR-u a ten rozpoczal poszukiwania. Do akcji wlaczyla sie Norweska Sluzba Ratownicza, ktora pomimo wielogodzinnej akcji poszukiwawczej nie odnalazla ani sladu "rozbitka". Zlokalizowano natomiast telefon z ktorego dzwonil niefortunny zeglarz. Po kilkunastu godzinach udalo sie ustalic, ze poszukiwany jacht cumowal spokojnie w porcie a wlasciciel bawil sie w najlepsze na pokladzie w gronie swoich przyjaciol.
Final calej sprawy rozegral sie w sadzie w Uddevalla. Prokurator oskarzyl zartownisia o narazenie zycia ludzkiego i bezpodstawne wszczecie akcji ratunkowej. Zazadal rowniez zwrotu kosztow wysokosci 409.000 SEK (tak cos polowa tej sumy w PLN). Nadchodzacy sezon zartownis pewnie bedzie mial z glowy. Jak przypuszczam, bedzie musial sprzedac swoja lodke, zeby zebrac tak pokazna kwote na zaplacenie kary.
Don Miko
Göteborg
Nie ma wolności bez odpowiedzialności... KARNEJ !!!
Tak właśnie! Władza sądownicza w krajach demokratycznych jest rzeczywistą władzą!
Mniej regulacji, a więcej odpowiedzialności - władza ufa, ale jak ktoś zawiedzie to zaufanie, surowo karze!
Robert
PS: Piękna to ilustracja (ten ńjus ze Szwecji) do naszych dyskusji i Twojego Andrzeju tam komentarza...