Nie wiem, czy Dyrektor Urzędu Morskiego - pan dr kpt. ż.w. Andrzej Królikowski należy do tych marynarzy, którzy o żeglarzach mówią "chwasty morza", ale już takiej ewentualności nie wykluczam. W felietono-newsie o "Słupskich Konsultacji" wyraziłem obawę, czy kierowany przez Niego urząd w Gdyni nie zahamuje oczekiwanej przez żeglarzy liberalizacji. Dyrektor Królikowski uzasadniał wtedy swój sceptycyzm oczywiście troską o nasze bezpieczeństwo. Wyraziłem obawę, że jest to zawoalowany sprzeciw.
Dzisiaj na marginesie rozmów przedstawicieli Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych (Wiesław Cybulski i Jacek Kijewski) z panią senator Dorotą Arciszewska-Mielewczyk "Dziennik Bałtycki" zamieszcza opinię - kpt. Królikowskiego. Wypowiedź zaczynają słowa: "Nie prawdą jest, że zarządzenie, którego projekt zamieszczono na stronie internetowej urzędów morskich, administracja morska chce wprowadzić nieżyciowe przepisy i ograniczenia w użytkowaniu jachtów turystycznych".
Szanowny Panie Dyrektorze - jest mi niezmiernie przykro wytknąc dwa potknięcia w tej j sprawie.
Po pierwsze - dżentelmeni nie dyskutują o faktach. Projekt nowych "zarządzeń porzadkowych" stanowi zaostrzenie przepisów jest faktem.
A po drugie - jeżeli używa Pan słowa "nieprawda", to znaczy, że żeglarze kłamią. Na tym polega istota logiki.
A dalej, to już nie chcę się wypowiadać, bo to nudne. Co nudne? A no to, ze czuje się Pan zobowiązany do czuwania nad n a s z y m bezpieczeństwem. Szanowny Panie Dyrektorze - czy uwaza Pan, że Dyrektor Lasów Państwowych ma czuwać nad bezpieczeństwem konsumentów grzybów ?
Że tak sobie z Panem dowcipkuję? Panie Andrzeju - jestem duzo starszy od Pana i wiele mi już mi wypada. Niech Pan poczyta komentarze pod licznymi newsami w tym okienku.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
--------------------------
Brawo odmłodzony SAJ ! Stukajcie bez wytchnienia ! Muszą otworzyć !
______________________
Jeżeli podzielacie moje odczucia to nie żałujcie kliknięcia tu:
Śpieszę z wyjasnieniem - W Szwecji nigdy nie było władzy proletariatu!!!
Dyktatury "mas pracujących" fabryk i wsi...;))
Ot i tajemnica i wyjaśnienie dlaczego...
Johann
Elementarne drogi Watsonie... bo Szwed z mlekiem matki wysysa umiejętność żeglowania... I to nie ważne, że jego ojciec i dziad rąbali drzewa za kręgiem polarnym:-))) Tak by to wytłumaczył pewien pan M:-))))))
Maciek
Czyżby powtórka z historii.Nie sądziciechyba, że ludzie dadzą się na to nabrać po raz drugi?
I nie ma już wielkiego brata.
Jerzy Buczak
Kpt. ż.w. ANDRZEJ KRÓLIKOWSKI, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni
- Nie jest prawdą, że przez zarządzenie, którego projekt zamieszczono na stronie internetowej urzędów morskich, administracja morska chce wprowadzić "nieżyciowe przepisy" i ograniczenia w użytkowaniu jachtów turystycznych. Jego celem jest zapewnienie bezpiecznej żeglugi jachtów o długości do 24 m. Projekt po raz pierwszy rozgranicza jachty na: sportowe, przeznaczone wyłącznie do regat i zawodów sportowych, rekreacyjne używane przez osobę fizyczną, prawną lub klub do nieodpłatnych celów rekreacyjnych oraz na komercyjne, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza. Inne wymagania bezpieczeństwa powinny być stawiane jachtom sportowym i turystycznym, inne jachtom, które przewożą pasażerów, niemających żeglarskiego doświadczenia. Jachty komercyjne powinny zapewniać wszystkim środki ratunkowe, a kwalifikacje załogi powinny być potwierdzone certyfikatem lub patentem. Propozycja rejestracji i inspekcji oraz wyposażenia jachtów o długości do 24 m. w środki ratunkowe oraz nawigacyjne i radiokomunikacyjne wynika z troski o bezpieczeństwo żeglugi w polskiej strefie, w której poruszają się również duże statki z ładunkami niebezpiecznymi, i osób, które czarterują jachty.
Zarządzenie jest tylko projektem opracowanym na podstawie przepisów obowiązujących w Wielkiej Brytanii i Szwecji, nad którymi administracja morska chciała by dyskutować z całym środowiskiem żeglarskim. Dotychczas przedstawiciele tego środowiska nie przedstawili jednak swoich argumentów, który by podważały proponowane przez nas rozwiązania.
W załączniku skan tekstu prasowego p. Królikowskiego (dyrektor
Urzędu Morskiego w Gdyni).
Po przeczytaniu załączonej informacji nasunęło mi się kilka pytań
i wiele istotnych wątpliwości.
Postanowiłem podzielić się nimi z Panem...
Uczestniczyłem dzięki Pańskiemu zaproszeniu w spotkaniu
środowisk żeglarskich z przedstawicielami Urzędow Morskich
w Słupsku - raptem 6 dni temu.
Dziś dowiaduję się z ust p. Królikowskiego, że takiego spotkania
nie było.
Dowiaduję się, że nie ustalono szybkiego wprowadzenia "prowizorium"
zwalniającego jachty z dotychczasowych wygórowanych
wymagań na najbliższy okres i że nie utworzono zespołów
problemowych - pod auspicjami MGM.
Dowiaduję się że administracja dopiero "chciałaby" dyskutować.
Dowiaduję się też, że w ogóle "nie dostarczyliśmy dotychczas
argumentów".
- Tak jakby nie istniały uzasadnione opiniami prawnymi żądania
uchylenia zarządzeń, jako aktów wykraczających daleko poza
delegację ustawową. Żądania nie zakończone bynajmniej z punktu
widzenia procedury administracyjnej...
- Tak jakby przez prasę i Internet nie przetoczyła się burza krytyki
wobec pomysłów administracji morskiej.
- Tak jakby żadnego spotkania w Słupsku nigdy nie było...
Rozumiem też, że podczas spotkania (tego, którego p. Królikowski
nie zauważył) żadnych rozsądnych, podważających absurdy
projektowanego zarządzenia argumentów państwo z UM nie
usłyszeliście.
Cóż - musieliśmy być chyba - ja i przedstawiciel gdyńskiego UM -
na dwu różnych spotkaniach...
Przyznam się - słuchając w Słupsku słów o tym, jakoby pierwotny
projekt UM miał być jedynie "prowokacją" wobec środowiska
żeglarskiego, poczułem się zażenowany infantylnością tego
tłumaczenia, mimo iż łykałem przy tym łzy rozbawienia.
Dziś, wbrew wyraźnym deklaracjom jakie w Słupsku usłyszeliśmy,
okazuje się, że ta niebywała bzdura ma mieć jakiś swój ciąg dalszy.
I jakoś mniej mi śmiesznie, gdy dowiaduję się, że ten kuriozalny,
oderwany od życia i zaostrzający restrykcje wobec _wszystkich_
polskich jachtów projekt, ten projekt z którym nie zgodził się _żaden_
z obecnych w Słupsku reprezentantów środowisk - wzorowany był
ponoć na przepisach... brytyjskich i szwedzkich!
Na koniec, nieco retorycznie - pytania:
Czy tak właśnie Urzędy Morskie rozumieją pojęcie "model brytyjski"?
Czy tak odbywać się mają społeczne konsultacje?
Jeśli jest tak w istocie, to pozwólcie państwo, że zagłosuję "nogami"
i przyswoję sobie model brytyjski w postaci nieskażonej poprawkami
"naszych" urzędników.
Wraz z brytyjską "red ensign", którą od tego sezonu ozdobię rufę
mego polskiego jachtu...
Z poważaniem
Jaromir Rowiński
PS Skan jest nieciekawej jakości, dla ułatwienia słowa p. Królikowskiego
z niego przepisane - poniżej:
************************************************************************************
Nie chcemy utrudniać życia żeglarzom.
=====================================
Kpt. ż.w. ANDRZEJ KRÓLIKOWSKI, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni
- Nie jest prawdą, że przez zarządzenie, którego projekt zamieszczono
na stronie internetowej urzędów morskich, administracja morska chce
wprowadzić "nieżyciowe przepisy" i ograniczenia w użytkowaniu jachtów
turystycznych. Jego celem jest zapewnienie bezpiecznej żeglugi jachtów
o długości do 24 m. Projekt po raz pierwszy rozgranicza jachty na:
sportowe, przeznaczone wyłącznie do regat i zawodów sportowych,
rekreacyjne używane przez osobę fizyczną, prawną lub klub do
nieodpłatnych celów rekreacyjnych oraz na komercyjne, gdzie
prowadzona jest działalność gospodarcza. Inne wymagania
bezpieczeństwa powinny być stawiane jachtom sportowym i turystycznym,
inne jachtom, które przewożą pasażerów, niemających żeglarskiego
doświadczenia. Jachty komercyjne powinny zapewniać wszystkim środki
ratunkowe, a kwalifikacje załogi powinny być potwierdzone certyfikatem
lub patentem. Propozycja rejestracji i inspekcji oraz wyposażenia jachtów
o długości do 24 m. w środki ratunkowe oraz nawigacyjne
i radiokomunikacyjne wynika z troski o bezpieczeństwo żeglugi w polskiej
strefie, w której poruszają się również duże statki z ładunkami
niebezpiecznymi, i osób, które czarterują jachty.
Zarządzenie jest tylko projektem opracowanym na podstawie przepisów
obowiązujących w Wielkiej Brytanii i Szwecji, nad którymi administracja
morska chciałaby dyskutować z całym środowiskiem żeglarskim.
Dotychczas przedstawiciele tego środowiska nie przedstawili jednak
swoich argumentów, który by podważały proponowane przez nas
rozwiązania.
=====================================
Także mój list do Pana Dyrektora Rekścia (kopia do wiadomości przedstawicieli SAJ uczestniczących w spotkaniu 22 marca)
Szanowny Panie Dyrektorze!
W korespondencji przed spotkaniem usteckim sprawił Pan doskonałe wrażenie i obudził Pan we mnie nadzieje.
Pewne obawy budziło we mnie "forsowanie" przez prowadzącego spotkanie 22 marca "modelu brytyjskiego" bez dopuszczeni dyskusji, czy inny model może byc rozważany i jaki to on jest ten model brytyjski. Uznałem jednak, że koledzy relacjonujący spotkanie sa pzrzeczuleni...
Po publicznej wypowiedzi dyrektora Królikowskiego muszę jednak zadać dwa pytania, także publicznie:
1. Czy jest możliwe, ze wypowiedź jest wypaczona, bądź okrojona przez prasę i niepotrzebnie się stresuję? Czy też Pan Królikowski wypowiadał sie także w Pańskim imieniu?
2. Co według Pana Dyrektora oznacza model brytyjski - wyłacznie podzial na jachty przyjemnosciowo-sportowe i "komercyjne" (cokolwiek miałoby to znaczyć), czy też jednak realne UWOLNIENIE ŻEGLARSTWA od gorsetu nadmiernych regulacji, kontroli i kosztów?
Nie chcąc obciążać Pana czytaniem zbyt długich wypocin poprosze o stanowisko pzredewszytskim wobec drugiego pytania oczywiście.
Z szacunkiem
Andrzej Remiszewski
Nikt i przy niczym się nie upierał. W błyskawicznej dyskusji przed naszym spotkaniem z kpt Wojtasikiem ze Szczecina uzgodniliśmy, że model brytyjski wydaje się być najbardziej spójny i sprawdzony.
Przy całym moim narodowym zarozumialstwie nauczyłem się szanować Anglików zarówno jako ludzi i - przede wszystkim - marynarzy. Dziś doskonale wiem, dlaczego to Anglicy podbili Szkotów, a nie - odwrotnie.
Natomiast zdecydowanie odrzucamy opcję, że od Szwedów weżmiemy coś, co akurat nam pasuje, trochę od Eskimosów, resztę od Malijczyków.
Mili Państwo !
Powstały i - mam nadzieję - szybko będą zatwierdzone przez Ministerstwo zespoły robocze, które o wszystkim zadecydują(!!!).
Tylko...nie odkrywajmy n-ty raz Ameryki. Argument Waszych wrogów o rzekomej nieprzystawalnosci brytyjskiego prawa - CZLONKA UE - do polskiego, to są po prostu brednie !!!
Ja proszę Państwa, Historię i Boga o rok czasu, a wszystko będzie OK.
Pozdrowienia
Waldemar Rekść
"Panie Waldku! Pan się nie boi, cały Naród murem za Panem stoi..."
Kazik Staszewski
Z wypowiedzią Pana Dyrektora Królikowskiego to jest trochę nieporozumienie, gdyż o kilkanascie godzin wyprzedziła ona nasze słupskie spotkanie. Bardzo więc proszę nad tym nie debatować: maszerujmy do przodu - budujmy wszyscy razem naszą wymarzoną, wyśnioną Polskę - NORMALNE PANSTWO DLA NORMALNYCH LUDZI !!!
W ,,Encyklopedii szlacheckiej" znajdziecie Państwo moją genealogię. Ja muszę i chcę tej tradycji sprostać..
Syn kawalera Virtuti Militari nie może inaczej pojmować swojej roli jako NAJBARDZIEJ ZAWSZCZYTNY OBOWIAZEK SLUZBY POLSCE I POLAKOM.
Ja muszę się starać tej roli sprostać, bo inaczej moi Przodkowie zejdą z chmurek i dadzą mi do wiwatu.
Raz jeszcze dziękuję wszystkim Państwu za udział w dyskusji, za kosztowne czasowo i finansowo przybycie do Słupska.
Dał nam przykład Adam Małysz jak zwyciężać mamy...Tak czy inaczej, czy będę nadal dyrektorem - czy też nie - MY tą walkę wygramy.
Ukłony, podziękowania i jak najserdeczniejsze pozdrowienia
Waldemar Rekść
I kamień od razu spadł z serca :-)))
Pozdrawiam z dalekiej Warszawki i życzę jak najdłuższego dyrektorowania.
Tomek Janiszewski
Spadl Ci z serca na moja watrobe....
Masz jakiegos znajomego socjotechnika? Nie musi byc dobry....wystarczy jesli zna podstawy...Daj mu komentowany tekst !
Lukasz Zbolaly
w prasie przez p. dyr. Królikowskiego projektom rozwiązań prawnych
miały miejsce w listopadzie ubiegłego roku. Protestowano tak przeciw
literze jak i przeciw legalności regulowania spraw wyposażenia jachtów
morskich przy pomocy zarządzeń porządkowych dyrektorów UM.
Żądano ich uchylenia. Ze strony stowarzyszeń, do których mam
zaszczyt należeć wpłynęły w tej sprawie oficjalne pisma. Nie były to
jedyne tego rodzaju protesty, powszechnie znane przed słupskim
spotkaniem. Protestowały na długo przed nim nawet siedzące zwykle
jak mysz pod miotłą OZŻ-ty, potestowali indywidualni żeglarze...
Nie jestem w stanie uwierzyć, iż wywiad p. Królikowskiego umieszczony
w prasie codziennej pod koniec marca b.r. pochodzi sprzed listopada
ubiegłego roku. Nie wierzę w "trochę nieporozumienie"...
W mojej opinii prezentowana w tym wywiadzie postawa daje bardzo
nikłą nadzieję na zadowalające polskiech żeglarzy rozwiązanie problemu
fatalnych, nieżyciowych i zbędnych regulacji krępujących armatorów
jachtów pod polską banderą.
Pisze Pan o "marszu do przodu". Niedyskretnie przypomnę -
Do początku sezonu żeglarskiego zostało dziś mniej niż trzy tygodnie...
Z niecierpliwością czekam na zapowiadane decyzje, które wyłączą
prywatnie użytkowane jachty morskie spod "opieki" pracowników
Urzędów Morskich oraz "nadzoru" wydrwigroszy nazywających siebie
"inspektorami PZŻ".
Czekam na ten najważniejszy z mojego punktu widzenia element
proponowanego podczas spotkania w Słupsku "systemu brytyjskiego".
Czekam na szybką deregulację...
Zgadzam się z Panem Dyrektorem Rekściem co do zbędności dalszej
dyskusji o wewnętrznych sporach i nieścisłościach dotyczących
wypowiedzi, deklaracji i wystąpień urzędników Urzędów Morskich.
Będziemy was Panowie oceniać po działaniach. Albo po ich braku...
Ahoj
Jaromir Rowiński
Nie mniej jednak,uważam,że procedurę uchylenia dotychczasowych zarządzeń Urzędów Morskich należy kontynuować.
Nie widzę spójności w wyrażanych opiniach przez Pana i dyr. Królikowskiego.Stąd moje obawy,że jak w dawnych czasach,będziemy tylko narzędziem manipulacji.
Gdyby była dobra wola po stronie UM-ów,usłyszelibyśmy,deklarację,że niektóre zapisy np w KB zostaną do rozpoczęcia sezonu uchylone.Przykładowo: zapisy odnośnie wymaganych uprawnień czy rejonów żeglugi.Tu nie trzeba żadnych dodatkowych działań legislacyjnych,tylko dobra wola.Niestety tego na spotkaniu w Słupsku nie było.A wypowiedź p.Królikowskiego,niestety utwierdza mnie w przekonaniu,że nie wszystko jest takie różowe, jakby się wydawało.
Dało się rozwiązać WSI w pół roku, to pewno i da się załatwić problem wolności żeglowania w podobny sposób.Nie trzeba całego roku.
Z poważaniem
Jerzy Buczak
Szanowny Panie Dyrektorze!
Zbyt duzó szacunku nabralem dla Pana w trakcie naszej wymiany zdań i zbyt duże nadzieje wszyscy w Panu pokladamy, żebym mógł się zgodzic na brak jednoznacznej odpowiedzi na moje pytania.
Z radością akceptuję zasadę, ze nie robimy "potworka" - skladanki przepisów z róznych krajów, oczywiste dla mnie jest, że system brytyjski jako "unijny" jest do wykorzystania i cieszę się, że Pan tak twierdzi z pełnym przekonaniem.
Ale:
O ile media przekazały wypowiedź dyr. Królikowskiego poprawnie, to on ma inne zdanie. A więc zacytuję samego siebie: 1. Czy jest możliwe, ze wypowiedź jest wypaczona, bądź okrojona przez prasę i niepotrzebnie się stresuję? Czy też Pan Królikowski wypowiadał sie także w Pańskim imieniu? 2. Co według Pana Dyrektora oznacza model brytyjski - wyłacznie podzial na jachty przyjemnosciowo-sportowe i "komercyjne" (cokolwiek miałoby to znaczyć), czy też jednak realne UWOLNIENIE ŻEGLARSTWA od gorsetu nadmiernych regulacji, kontroli i kosztów?
Proszę wybaczyć: "zespoły robocze, które o wszystkim zadecydują" to nie jest wystarczająca odpowiedź, ktora by rozwiewała obawy żeglarzy - dla nas naprawde ważne jest z jakim stanowiskiem realnie do tych zespołów idzie administracja morska. Chcemy mieć w niej sojusznika, takiego jakim zdaje się Pan być, a nie "sojusznika" jakim wydaje sie być dyr. Królikowski.
Z wyrazami szacunku
Andrzej Remiszewski
Ciezko komentowac gdy sie patrzy na to wszystko zza miedzy, ale czasem zza miedzy lepiej widac...
Z punktu widzenia zeglarstwa kanadyjskiego (Vancouver) - To, ze wolno w Kanadzie prawie bez uprawnien (Certyfikat Operatora mozna uzyskac wypelniajac test w internecie) nie zwalnia zeglarzy od przestrzegania przepisow. Zlamierz je i mozesz liczyc na konsekwencje. Ludzie uczeszczaja na kursy od nawigacji, przez radio operatora do obslugi silnikow wysokopreznych BO CHCA ! Jezeli ktos chce sie uczyc od kolegi, ktory sie na tym zna, to bardzo prosze.
Przypomina mi to walke o legalizacje w moim drugim kraju malzenstw odmiennej orientacji. Odmienni krzyczeli, uchwalic ustawe, wiec ustawa jest. A skoro ona jest to po co teraz na zdrowy rozsadek brac slub? Wskazowka dla decydentow - zliberalizujcie przepisy a zdrowy rozsadek zeglarzy wezmie gore.
Darek
Darek Lucdar napisał:
Ciezko komentowac gdy sie patrzy na to wszystko zza miedzy, ale czasem zza miedzy lepiej widac...
...ja patrzę z bliska, a w nioski wysnuwam identyczne...
nie zwalnia zeglarzy od przestrzegania przepisow. Zlamierz je i mozesz liczyc na konsekwencje.
...normalna sprawa w krajach, gdzie liberalizm, to liberalizm, a prawo, to prawo (ale nam wciąż do tego jeszcze daleko!)...
Ludzie uczeszczaja na kursy od nawigacji, przez radio operatora do obslugi silnikow wysokopreznych BO CHCA ! Jezeli ktos chce sie uczyc od kolegi, ktory sie na tym zna, to bardzo prosze.
...właśnie jestem żeglarzem wyszkolonym "w tym stylu" przez ojca i brata i żegluję bezwypadkowo już od ponad 40 lat...
Odmienni krzyczeli, uchwalic ustawe, wiec ustawa jest.
Ooooj, kochany! To przecież antychrześcijańskie i wbrew prawom naturalnym (???!!!) i boskim więc tutaj NIGDY(!!!) nie przejdzie - już prawdziwi Polacy do tego nie dopuszczą!!!
Wskazowka dla decydentow - zliberalizujcie przepisy a zdrowy rozsadek zeglarzy wezmie gore.
...dla mnie to jest jasne, ...ale w kontekście Twojej poprzedniej myśli o tej "ustawie dla odmiennych" zostanie zrozumiane jako nawoływanie ...do legalizacji aborcji i libertynizmu! Tu trzeba pewne tematy obchodzić szerokim łukiem, bo wzbudzają niezdrowe emocje i tylko nam możesz zaszkodzić, bo właśnie jesteśmy w sojuszu z przedstawicielami LPR....
Robert
Robert,
Chyba jestem "za miedza" nieco za dlugo, gdyz polityczna (nie) poprawnosc umknela mojej uwadze. Podziwiam i popieram Wasz zapal.
W miedzyczasie lece zrobic kurs narciarza bo inaczej mnie pogonia ze stoku...Na szczescie mam krotkie narty, wiec unikne inspekcji przed wejciem na niebezpieczny dla mojego zdrowia czarny szlak. Czy mamy w Polsce jakiegos dyrektora od nart z ktorym moglbym polemizowac?
Darek
"W miedzyczasie lece zrobic kurs narciarza bo inaczej mnie pogonia ze stoku...Na szczescie mam krotkie narty, wiec unikne inspekcji przed wejciem na niebezpieczny dla mojego zdrowia czarny szlak. Czy mamy w Polsce jakiegos dyrektora od nart z ktorym moglbym polemizowac?"
Jak bedziesz leciał, to uważaj, bo jak nie masz patentu na latanie, to....... boję się bać!!!
Krótkie narty? bardzo dobrze, bo inspektorzy z PZN są nieprzejednani ;-)
Narty, to nie mój żywioł (nienawidzę kolejek do wyciągów), więc Cię nie wspomogę informacjami w tym temacie - mam nadzieje, że dyr. jest z LPR i wywalczy Ci Wolność!!!
Robert ;-)))
PS: narty? tylko biegowe i spacery nad Wisłę (ale tej zimy śniegu nie dowieźli)
Proponuję zarządać wycofania istniejących zarządzeń porządkowych jako bezprawnych. Napisać do każdego Dyrektora UM osobno i oficjalnie. Zagrozić odpowiedzialnością osobistą za tolerowanie bezprawia. Urzędnik ma obowiązek postępować zgodnie z prawem, nawet gdy uważa je za niewłaściwie. Głupie prawo, ale prawo, obowiązuje w dwie strony. Z chwilą powzięcia wiadomości o bezprawności Zarządzeń, Dyrektor ma obowiązek "niezwłocznie" je wycofać. Jeżeli tego nie robi, istnieje podejrzenie podłoża korupcyjnego - ze strony inspektorów, producentów osprzętu, atestatorów i.t.p.
Jeżeli nie wycofają, po dwóch tygodniach zwrócić się do Ministra ze skargą na opieszałość. Po następnych dwóch tygodniach do NSA. A jeszcze dobrze by było złamać istniejące Zarządzenie, uzyskać decyzję o ukaraniu na piśmie i zaskarżyć w NSA. Np. decyzję bosmana o zakazie wyjścia z portu z powodu niemania, nieatestowania, nieokazania lub innego ...nia.
Trzeba zlikwidować wszechobecne poczucie, że za stan obecny odpowiada jakiś "system" czyli nikt.. Naprawdę odpowiadają trzy konkretne znane osoby świadomie i z rozmysłem łamiące obowiązujące prawo. Dyrektorzy UM-ów. W ich mniemaniu w dobrej wierze. Ale oni nie są od uzdrawiania polskiego prawa, tylko jego realizowania.
W międzyczasie można uczestniczyć w "zespołach", "komisjach", i innych towarzystwach wzajemnej adoracji. Rozumiem, że atmosfera takich spotkań się zmieni. Ale jestem przekonany, że na korzyść. W końcu wszystkim będzie zależało na szybkim efekcie takich prac.
Widzę, że nie wszyscy koledzy są na bieżąco. Zapraszam wobec powyższego na strony www.samoster.org.pl - temat Wniosek o uchylenie zarządzeń porządkowych UM i następne oraz www.saj.org.pl - zakładka wystąpienia SAJ.
Andrzej
Niecale pol wieku zyje na tym swiecie, ale pomimo tego dobrze pamietam czasy w ktorych dyrektorow wywozono na taczkach z zakladow pracy. LUDZIE!!! wyscielcie taczki starymi zaglami i wywiezcie na nich tych, ktorzy ustanawiaja tak durne przepisy!
Samych pomyslnych wiatrow wam zycze
Roman Gonczarko
Don Jorge!
Od pewnego czasu na Twojej stronie prowadzimy dialog z czlowiekiem, który dobrowolnie zaoferował się być naszym sojusznikiem. Dialog zakłada szanowanie partnera, przynajmiej tak dlugo, jak jego zachowanie mieści sie w normach cywilizowanego dialogu właśnie. Tymczasem pojawiają się dwa problemy:
Pierwszy - wypowiedzi takie jak dyr. Królikowsiego (z którym jednakże TU nie dialogujemy) -budzą one niepokój, stąd moje oczekiwanie ponownego określenia się przez Dyrektora Rekścia.
Drugi - jak wypowiedzi niektórych spośród nas (???) - jak dla mnie nazwiska w "sekwencji TACZKI" są całkowicie nowe na tej stronie - wypowiedzi, które nie służą niczemu oprócz psucia atmosfery. A możeby tak, na czas do zakończenia trwajacyh rozmów i prac, INTERPRETACJA ROZSZERZAJĄCA pojęcie komentarzy naruszających dobre obyczaje? Co Ty na to? Moim zdaniem na połajanki pzryjdzie czas jeśli, nie daj Boże, przegramy albo, co równoznaczne, wygramy nie dośc dużo.
Powtarzam: mom zdaniem dialog zakąłda szanowanie partnera, a nie ośmieszanie, poniżanie czy straszenie.
Wiec chcesz tymczasowo i oryginalnie rozszerzac pojecie "dobrych obyczajow"... byly juz w Historii podobne pomysly.
Lukasz Zafrasowany
Z wypowiedzią Pana Dyrektora Królikowskiego to jest trochę nieporozumienie, gdyż o kilkanascie godzin wyprzedziła ona nasze słupskie spotkanie
Można więc przyjąć 21 marca. Przykładowo - stanowisko PFŻ przesłano 16 (słownie: szesnastego) marca, nawet czas mogę podać - 1430. Stanowisko SAJ - 14 (czternastego) marca. Tydzień wcześniej! Jeszcze dawniejsze wystąpienia organizacji jak i osób prywatnych z łatwością znajdziesz na tej stronie.
Masz jeszcze jakieś pytania?
"Masz jeszcze jakieś pytania?"
Mam nadal to samo, bo ja pytalem o date wedlug kalendarza - nie wedlug komentarza.
Ale dziekuje za dobre checi.
Lukasz
Bog zaplac za poswiecony mi czas i energie, a zwlaszcza za wysilek retoryczny i akrobacje logiczno-czasoprzestrzenna o chronologii wg. " kalendarza i slow " Za figure stylistyczna "w/g kalendarza i słów p. Rekścia " winien Ci jestem podziekowan dodatkowych.
Niestety chronologia i kalendarz ktore stosuje ( prywatnie i sluzbowo ) na codzien, nie opiera sie na slowach W. Rekscia i Twoich, tylko na ogolnie i miedzynarodowo przyjetych przeslankach natury obiektywnej, opartych na oberwacjach astronomicznych.
Dlatego prosze - jesli ktos zna - o DATE (dzien, miesiac, rok ) wypowiedzi Krolikowskiego, wedlug obowiazujacych, obiektywnych, historycznych i dziennikarskich zasad chronologii faktow. Czyli wg. kalendarza bez slow.
Za daty (14-ty i 16-ty) tudziez za godzine (14:30) nie dziekuje, bo o to nie pytalem i nie ma to nic do rzeczy.
Lukasz Gluchy
Artykuł z wypowiedzią p.Królikowskiego pojawił się w tym samym wydaniu gazety ,co spotkanie SAJ-owców z Panią Senator.J.Kijewski z pewnością pamięta, kiedy było to spotkanie.Więc mozna przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa graniczącego z pewnością,że wywiad p. Królikowskiego był przeprowadzony tego samego dnia.Chyba,że jakiś układ zadbał o to by wypowiedź DUM-a była opublikowana we właściwym momencie.
Spotkanie z Panią Arciszewską - Mielewczyk miało miejsce we wtorek, 27 marca, około południa. Jeżeli to do czegoś jest potrzebne.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
To jest 5 (słownie pięć) dni po spotkaniu s Słupsku.
A artykuł pojawił sie 28 marca.Wybiórcza opieszość Dziennika?
Jerzy Buczak
Dzieki za odpowiedzi wszystkim Odpowiadaczom. Tak tez mi sie zdawalo, niestety nadal jestesmy wszyscy ( no, prawie...) tylko w prawdopodobienstwie, wiec w braku pewnosci i "wybiorczosci" nie da sie wykluczyc. Pewnosc daty moglaby wiele ulatwic i wyjasnic....takze w kontekscie tytulu newsa.
Podstawa kazdego artykulu jest informacja "Kto, co, kiedy, gdzie". Dziennikarskie niechlujstwo pozwala w tym przypadku na umiejscowanie faktow w dowolnym miejscu i czasie, dajac tym samym mozliwosc wszelkich spekulacji. Gorzej: niektorzy maja prawo nie wierzyc. Jeszcze gorzej: niektorzy wierza....
Lukasz Ciekawy
Jerzy Buczak
Dla ścisłości: data przeprowadzenia wywiadu nie musi być datą jego opublikowania. Wypowiedź mogła być nagrana kilka dni wcześniej a redaktor wydania dołączył ją do wiadomości o spotkaniu z p. senator z powodu podobnego tematu. To jedyne logiczne wytłumaczenie. Redaktor tego wydania "DB" niekoniecznie musi znać się na problemach polskiego żeglarstwa morskiego i problem mógł potraktować dość obojętnie. Jednak to tylko moje przypuszczenie - dość logiczne. Nie dopuszczam do siebie myśli, że może to być celowa prowokacja.
Edward Zając
"Jesli nie chcesz opierać się na słowach ani moich ani p. Rekścia, czy ogólnie niczyich (tylko obserwacje astronomiczne, jak sam nazwałeś) - po co w ogóle pytasz?" - kto pyta nie bladzi.
"Skądinąd, nawet gdyby wywiad przeprowadzono wcześniej licząc nie w godzinach a w dniach - niewiele to zmienia." - a jesli pozniej? Tez nic?
P.S. Nie błądzi tylko ten, który pyta i słucha odpowiedzi.
Andrzej
I to rzecz jasna jest istotny element tematu? OK Nie zadawaj sobie więcej trudu - ja też się powstrzymam.
A.
"I to rzecz jasna jest istotny element tematu?"
Istotny o tyle, że w tym samym dniu jedni dyrektorzy negocjują z żeglarzami, a inny wypowiada do prasy takie rzeczy. Nastepnie jeden z negocjatorów (dyr. W. Rekść) utrzymuje, że wypowiedź dyr. Królikowskiego była sporo wcześniejsza... Niby niewiele, ale jednak rzuca cień na jedną ze stron negocjacji...
Nie było go w Słupsku na spotkaniu? Nie wiedział o czym się tam rozmawia? Znowu każdy UM "na swój strój"?
Bądźmy raczej ostrożni i nieufni... i z dystansem (mamy przecież bagaż doświadczeń).
Robert
Przecież o tym wiemy nie od dziś, ze Szczecin "skłania" się do Słupska a Gdynia jest na nie... Dlatego dla mnie nie jest istotne kiedy powiedział, tylko co; a powiedział, że projekt, którego pierwsza wersja pojawiła się pod koniec roku był wzorowany na systemie brytyjskim. Tyle, że w GB jachty nie muszą mieć KB itd...
Andrzej
A więc p. Królikowski może twierdzić, że nie wiedział o przebiegu spotkania i poczynionych tam ustaleniach. Co nie znaczy jednak, że jego wypowiedź dotycząca konsultacji czy systemu brytyjsko - szwedzkiego jest prawdą.
Edward Zając
Dyr. Królikowski nie był obecny na słupskim spotkaniu.
Ja jego wypowiedż odebrałem raczej jako obronę tego całego nieszczęsnego ,,projektu" i - zaproszenie do dyskusji.
Dyr. Królikowski był natomiast na wcześniejszym spotkaniu dyrektorów urzędów morskich u Ministra Wiecheckiego i słyszał jednoznaczne stanowisko Ministra.
Pracujmy w zespołach roboczych i nie oglądajmy się na nic, a wszystko będzie OK.
Pozdrowienia
Waldemar Rekść
Wiadomo, ze dyr. Krolikowskiego nie bylo. Oczywistym jest tez, ze jego wypowiedz byla "zaproszeniem" i ze predzej, czy pozniej, "wszystko bedzie OK"
Potrafi Pan wyjasniac jak Brzechwa Dzieciom, jednak jako czlowiek juz niemlody chyba nie zastosuje sie do plomiennego postulatu "nie oglądajmy się na nic"
Tomasz Lukawski
Ja podobny problem miałem z uproszczeniem procedur naboru chętnych do zawodu rybaka bałtyckiego.
Gdy przez kilka miesięcy nie mogłem znależć porozumienia mój projekt powędrował do Warszawy, tam uzyskał pozytywną opinię prawną i - został wcielony w życie w obszarze działania słupskiego UM. Z tego co wiem, pozostałe urzędy poszły moim śladem.
Bardzo wymowny było, że w Słupsku gdyńska reprezentacja wystąpiła wyłącznie w roli obserwatorów.
A reszta zależy od nas i Ministra.
Pozdrawiam
WR
Dziekuje za kolejne dobre wiadomosci. Sledzenie ciagu informacji o wypowiedzi dyr. Krolikowskiego - "dzien przed", "zaproszenie do dyskusji" i w koncu okreslenie jego roli i znaczenia - jest krzepiace i napawa optymizmem.
Tomasz Lukawski