Z przyjemnościa zamieszczam zaproszenie wystosowane przez pana dyrektora Waldemara Rekścia. Cieszę, że sprawy idą do przodu, ale tak się zastanawiam z której stronu stołu mają zamiar zasiąć nie tyle przedstawiciele "dozorców", ale osoby postronne, czyli przedstawiciele klubów, które z żeglugą rekreacyjną małych jachtów nie mają nic wspólnego. Przecież wiem kto na jaką listę się wpisał.
Panu Waldemarowi specjalne życzenia Wesołych, Zdrowych Świąt !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
__________________________
Szanowni Państwo !
12 kwietnia w Ministerstwie odbędzie się posiedzenie kolegium dyrektorów UM poświęcone głównie sprawie reformy przepisów związanych z polskim żeglarstwem.
Wstępnie ustaliłem z Panem Chmielewskim z Ministerstwa, że 17 kwietnia o godzinie 12.00 w gdyńskim UM zbierze się roboczy zespół d/s jachtów rekreacyjnych. Oczywiście, wszystkie federacje i organizacje których namiarami dysponujemy otrzymają oficjalne zaproszenia. Intencja jest taka, aby każdą organizację reprezentował przynajmniej jeden przedstawiciel, niekoniecznie osoba zgłoszona podczas naszego słupskiego spotkania. Zajmiemy się konkretnie jachtami o długości do 13.7 metra, aby jak najszybciej przytłaczającą większość polskich żeglarzy uwolnić od paranoidalnych przepisów.
Wszystkim polskim żeglarzom życzę pogodnych świąt Wielkiej Nocy.
Do zobaczenia
Z poważaniem
Waldemar Rekść
Jest gorzej niż myślisz:-(((( Jaskółki ćwierkają, że zapisały się osoby u których występuje ewidentny konflikt interesów... Mówiąc wprost, w ich interesie jest żeby przepisy były jak najbardziej restrykcyjne ponieważ na tym zyskują finansowo. Wydaje mi się, że takie osoby powinny zrezygnować z udziału w pracach tej komisji...
W dużej części podzielam twoje obawy o to, że wśród osób mających reprezentować środowisko żeglarzy rekreacyjnych znajdą się osoby o zupełnie innych poglądach i celach do osiągnięcia. Jednak tu jakaś nadzieja jest właśnie w systemie brytyjskim, który ściśle rozdziela rekreację od komercji. Dotąd dyr. Rejść optował za wprowadzeniem tego systemu bez poprawek. Jeśli nadal podtrzyma to stanowisko, to wszelkie próby zepsucia tego systemu nie będą mogły mieć miejsca. Jak na spotkaniu w Słupsku - jesteś za czy przeciw - bez alternatywnych rozwiązań. Nie wierzę, aby w takiej sytuacji ktoś opowiedział się przeciw liberalizacji.
Zaliczenie jachtów klubowych do rekreacyjnych będzie korzystne również dla klubów. Zarządy klubów nadal będą musiały obsadzać jachty w/g starych zasad kadrą z patentami, posiadać na jachtach wyposażenie podobne do obecnego. Po prostu muszą zabezpieczyć się przed konsekwencjami awarii jachtu, przed osobistą odpowiedzialnością. Ale niekiedy brak obowiązku i im się przyda.
Wydaje mi się że wiele wątpliwości bierze się z tempa zmian. Przyzwyczailiśmy się do myśli, że walka o liberalizację będzie trwała jeszcze wiele lat. Czy ktoś z nas mógł przypuszczać, że najbardziej liberalny projekt przedstawi dyrektor Urzędu Morskiego? Przyznajmy - jaka by była nasza reakcja, gdyby na spotkaniu żeglarzy, np. w Pucku, ktoś zaczął opowieść o tym, co dzieje się obecnie?
Parę miesięcy temu podjąłem decyzję uwzględniającą właśnie taką sytuację - że pod obcą banderą będę musiał pływać jeszcze kilka lat. Zmiany mnie również zaskoczyły. Problem w tym, abyśmy nie tylko dostosowali się do tych zmian, ale również je wspierali, nawet popędzali.
Może patrzę na to zbyt optymistycznie ale trzeba wierzyć, że nawet wśród urzędników i polityków trafiają się osoby chcące żyć i pracować w normalnym kraju. I nawet wiedzą, jak taka normalność powinna wyglądać.
Edward Zając
Bo pamiętaj, że morskie jachty klubowew rozumieniu polskim w systemie brytyjskim zaliczyłyby się do komercyjnych, jak każda czarterownia.
I o to chodzi. Moim zdaniem chodzi generalnie o to, żeby cały ten nasz kulawy system wyprowadzić na proste tory, gdzie wiadomo koto jest kim i co jest czym. To, że klubowe jachty które do facto są źródłem utrzymania klubów i konkurują z czarterowniami maja być jachtami komercyjnumi, dla mnie jest oczywiste. Jako współwłasciciel prywatnej firmy działającej na rynku od kilkunastu lat jestem zdania, że rynek sam wszystko reguluje, pod warunkiem, że wszystkie podmioty działające na rynku mają te same prawa i obowiązki. Jezeli kluby żyja z czarterów, to mają je obowiązywac te same zasady, które obowiązują firmy komercyjne działające na tym rynku. Natomiast jeżeli jednostki klubowe służą jedynie członkom klubu, to nie są konkurencją na rynku. I przestańmy sie czarować zaspokajaniemm potrzeb społecznych czy innymi tego typu dyrdymałami.
No właśnie panowie, może niech każdy kto chce "uprawiać" żeglarstwo bierze odpowowidzialność za siebie? Albo wybierze dobry klub, albo dobrą firmę albo dobry jacht. Istotne dziś jest jedno co najmniej 13,7 m wolności wyboru.
krzysztof
O ile się orientuję, do jachtów rekreacyjnych zaliczane są również te będące własnością klubów lub firm - jeśli służą do rejsów ich członkom lub pracownikom. Nie widzę tutaj żadnej patologii.
Być może istnieją kluby, które prowadzą typowe czarterownie dla celów zarobkowych - ale to ich problem, jak dostosują się do warunków rynkowych. Nie sądzę, aby konieczne było rozpostarcie nad nimi jakiegoś parasola opiekuńczego kosztem reszty żeglarzy. Robienie wyjątków znów doprowadzi do powstania potworka prawnego, nie mówiąc o opóźnieniu procesu liberalizacji. Tutaj popieram dyr. Rekścia - jeśli system sprawdził się w Anglii, to dlaczego mamy go poprawiać?
Edward Zając
Rzecz nie w tym, że ,,urzędy morskie obudziły się z ręką w nocniku". Gdy wczesną jesienią ub. roku rozpocząłem pracę w słupskim UM i po kilku tygodniach rozeszła się fama, ze coś się jednak w tym urzędzie zmieniło, zaczęła się do mnie zgłaszać cała masa armatorów zarówno jachtów rekreacyjnych, jak i komercyjnych z prośbą, aby im ułatwić życie. Jako że dla całego środkowego wybrzeża morska turystyka kwalifikowana (wędkarstwo morskie, wycieczki, nurkowanie) stanowi wręcz koło napędowe stymulujące rozwój gospodarczy regionu uznałem, że sprawą się trzeba pilnie zająć. Wiedziałem, że sprawa ciągnie się co najmniej od kilkunastu miesięcy i nikt nie ma ochoty się tym zajmować, ale po moich rozmowach wznowiono w końcu robocze spotkania.
Nie byłem nigdy żeglarzem, nie znałem więc całej tej paranoidalnej specyfiki przepisów oplatających polskie żeglarstwo i przez pewien czas występowałem w roli wyłącznie managera, który inicjował zebrania przedstawicieli urzędów morskich. Nie byłem w stanie skoncentrować się na wszystkim, dlatego opublikowany uprzednio projekt satysfakcjonował armatorów jachtów komercyjnych, natomiast zdawałem sobie sprawę, że zupełnie inaczej zostanie on odebrany przez autentycznych żeglarzy.
ALE doprowadziłem w końcu do słupskiego spotkania i sprawy dziś już nie da się zatrzymać. O to mi właśnie chodziło.
Pozdrawiam
Waldemar Rekść
Całkowita zgoda... jest jednak jedna rzecz która nam jakoś dziwnie umyka:-(( są to niby "jachty" w rodzaju tej smażalni http://galeria.makiela.pl/album113/20070321_003 tak, tak wg. PZŻ jest to jacht http://galeria.makiela.pl/album113/20070321_002 o numerze POL-3442. Takich "kwiatków" jest więcej:-(((
Kiedyś, kiedyś po naszej polskiej wodzie bujały się tylko jachty i było gut. Ale nastąpił buum przedsiębiorczości i na wodę wypłynęły smażalnie, kutry wożące na dorsza i małe statki wycieczkowe. Właściciele tych jednostek potrafią liczyć i wyliczyli, że najkorzystniej będzie zarejestrować je jako jachty. Pewne osoby z PZŻ (jak by ktoś nie wiedział ze związku sportowego) uznały te jednostki za jachty i ochoczo nadały numery POL-XXXX. Tia... oczywiście nie bezinteresownie.
Urzędy Morskie obudziły się z ręką w nocniku i postanowiły dokręcić śrubę jachtom, Jakoś nikomu nie przyszło do głowy żeby, powiem kolokwialnie, dobrać się do dupy tym którzy z małych statków zrobili jachty.
Komisja ds. jachtów komercyjnych nie leży w moich zainteresowaniach ale... jeżeli mogę coś podpowiedzieć to niech na samym początku zdefiniują co to jest JACHT a potem to już będzie z górki. Baaa może się okaże, że nic nie trzeba zmieniać...
Panie Waldemarze, z okazji Świąt życzę Panu dobrego wypoczynku i nabrania sił do dalszej walki. Narzucił Pan sobie zupełnie nie urzędnicze tempo - i dotyczy to przecież nie tylko spraw morskich, związanych z pracą. Życzę, aby odnosił Pan sukcesy również w tych innych sprawach. No i aby rodzina miała wyrozumienie dla tej pasji działania dla rozwoju normalnej Polski.
Może zabrzmiało to trochę patetycznie, ale czy nie tego nam coraz częściej brakuje - spojrzenia z punktu widzenia normalnego rozwoju miejscowości, regionu, kraju?
Edward Zając